Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Tymiński i Bolek

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fizyk
Stały Bywalec Forum


Dołączył: 02 Paź 2007
Posty: 59

PostWysłany: Pią Cze 20, 2008 10:23 pm    Temat postu: Tymiński i Bolek Odpowiedz z cytatem

Stanisław Tymiński



Agent "BOLEK i "Czarna Teczka"


W polskiej prasie w tych dniach toczy się wielka dyskusja na temat nowej książki o „wczesnym” Lechu Wałęsie i jego pracy w charakterze odpłatnego agenta SB na początku lat 70-ch. Autorzy, młodzi historycy IPN nawet podaja sumę jego wynagrodzeń: Zł. 13,100, co było wtedy odpowiednikiem pól rocznej pensji. Cieszę się, że nareszcie prawda o tym człowieku wychodzi na jaw ponieważ przez 18 lat dyskusja na ten temat była pod cenzurą elit „okrągłego stołu”.



W 90 roku jako kandydat na urząd prezydenta RP dostałem tysiące listów od moich sympatyków. Niektóre z nich opisywały mego kontrkandydata jako złodzieja, bandziora, mordercę, dręczyciela rodziny i odpłatnego donosiciela SB. Dla dobra Polski nie miałem zamiaru podjęcia publicznej dyskusji na tak wulgarne i kontrowersyjne zarzuty. Kampania wyborcza to nie sąd, gdzie można przeprowadzić konkretny proces dowodowy i dać mozliwość obrony oskarżonemu o tyle nikczemności. A kandydat na prezydenta RP nie może sam osądzać bo musi pokazać, że będzie godnym stróżem prawa.



Jednak 9 dni przed końcem drugiej tury byłem przez mego rywala sprowokowany do dyskusji na temat jego przeszlości, co go niezmiernie rozjuszyło. Stało się to w czasie wspólnej konferencji prasowej w TVP przy ogladalnośći okolo 20 milionów Polaków. Otóż Lech Wałęsa bez powodu bardzo mnie obraził nazywając mnie agentem KGB. Na to ja z kolei odparłem, że mam pewne materiały na temat jego przeszłości, które chciałbym z nim przedyskutować w czasie wspólnej debaty przed końcem kampanii wyborczej. Jakże on wtedy się zaczerwienił i tupał nogami pod stołem. Nie mógł sie nawet koncentrować na czytaniu żóltych karteczek, które mu podawano aby wiedział o czym mówić. Kamery TVP skupiły się wtedy na mojej czarnej teczce, która stała pod stołem i wypełniła ekrany telewizorów w całej Polsce. Byłem ogromnie zdziwiony, kiedy po zakończeniu tej konferencji prasowej nieoczekiwanie podszedl do mnie Wałęsa, schylił się i wyszarpał mi prawą dłoń aby uścisnąć mi rękę ku uciesze wielu fotoreporterów. Ja wcale nie miałem chęci podania mu ręki. Wstyd mi było rywalizować z wielkim mitem „Solidarności” za którym stał mały człowiek podłego charakteru.



Bardzo żałuję, że w czasie tej wspólnej konferencji prasowej, przy tak wielkiej oglądalności tego programu na żywo, że dosadnie nie zapytałem wtedy Lecha Wałesy: był pan agentem SB o imieniu „Bolek” w Stoczni Gdańskiej, tak czy nie? Zabrakło mi wtedy doświadczenia walki wyborczej z tak nikczemnym przeciwnikiem, który był wspierany przez żądnych władzy ludzi, którzy nami gardzą i zrobią wszystko co możliwe aby nie dopuścić aby Polacy mieli swego reprezentanta na tak ważnym stanowisku. Kiedy na sam koniec kampanii wyborczej w budynku TVP żydowska dyrekcja zaprosiła mnie na kawę, zadałem im pytanie dlaczego posuneli się do tylu kłamstw i oszczerstw, odpowiedż brzmiała „aby nie wymienił nas pan na Peruwiańczyków”.



Lech Wałęsa nigdy mnie nie przeprosił za pomówienie o agenturę KGB, co dla każdego Polaka jest wielką obrazą. Podczas obalania rządu Olszewskiego, kiedy Maciarewicz robił nieudolną próbę lustracji, Wałęsie puściły nerwy i na papierze listowym kancelarii prezydenta podpisał oświadczenie, że coś tam donosił tylko kilka razy. To pisemne oświadczenie natychmiast odwołał ale mam jego kopie do tej pory.



Czytałem tylko publikowane w prasie fragmenty tej nowej książki IPN o wczesnym Lechu Wałesie, ponieważ nie jest ona jeszcze dostępna. Mam nadzieję, ze jest ona prawdziwa i opisuje jego dzieciństwo w Popowie, jego działalność na cmentarzu we Włocławku, ucieczkę na Wybrzeże i współpracę z SB pod pseudonimem Bolek. Tylko tak Polacy będą mogli ocenić charakter tego nikczemnego człowieka, który zawsze reprezentował interesy obcych i wrogich nam ludzi. I to że przez 5 lat był prezydentem fałszywym, nie tylko dlatego, że wybory w 90 roku były zmanipulowane przez wroga nam prasę i na koniec sfałszowane przez tajne służby wojskowe i policyjne, ale głównie dlatego, że on zawsze służył tym, których sie bał. To dlatego poznanie charakteru tego człowieka jest niezmiernie ważne dla nas Polaków. Nas się nigdy nie bał bo zawsze mial ochronę z urzędu. A litości nad nami u niego śladu nie było. Polacy muszą wiedzieć jaki charakter ma człowiek, który piastował stanowisko prezydenta w pierwszych pięciu latach reformy ustrojowej, kiedy to Polska praktycznie straciła cały narodowy majątek.



Nigdy nie narzekam, że nie zostałem wtedy wybrany prezydentem. Z całą pewnościa ocaliło mi to życie, bo nigdy bym nie pozwolił na grabieżczą lichwę Balcerowicza i złodziejską prywatyzację oraz oddanie wielu kluczowych instytucji w ręce obcych i wrogich nam ludzi. Jednak bardzo mi żal oszukanych i poszkodowanych przez prezydenturę Lecha Wałęsy ludzi.



Kiedy po wyborach w 90 roku wróciłem do mego domu w Kanadzie, byłem bombardowany przez liczne telefony tutejszych Polaków, którzy byli wściekli, że odważylem się atakować ich idola. Parafrazując „mniejsze zło” w dyskusji na temat tej nowej książki o „naszym” Lechu uważam, że Polacy muszą poznać całą prawdę o tym czlowieku, nawet jesli oznacza to ruinę mitu „Solidarności”, której on formalnie dowodził. Na nic nam jego dobre imię zagranicą, jeśli nie można tego jakoś spieniężyć czy włożyc do garnka. Jego dobre imię nie jest warte funta kłaków. Wręcz przeciwnie, nasi wrogowie potrzebują symbolicznego Wałęsy o wiele bardziej niż my, bo on jest dla nich symbolem ideologicznego zwycięstwa nad komunizmem i dostępu do naszego rynku zbytu.



Ciekawym wątkiem tej nowej książki jest opis jak Lech Wałęsa już jako prezydent łamiąc prawo niszczył dokumenty ze swojej teczki SB. Dzisiaj, bedąc pewien, że wszystkie dokumenty zostały zniszczone zapiera się, że agent Bolek, to nie on. A jednak nie udało mu się zniszczyć wszystkich dokumentów i świadków jego nikczemnej działalności. SB ścigało wielu ludzi, na których on pisał donosy i którzy dziś mają prawo wystąpienia do IPN o status poszkodowanych. Nie tak łatwo można zatrzeć ślady podłej nikczemności.



Poznanie prawdy jest często brutalne ale konieczne do sanacji kraju jakim kiedyś ma być Polska, ta kochana i wymarzona ojczyzna dla nas wszystkich. Ojczyzna bez kościotrupów w szafach i bez fałszywych mitów, aby młodzi ludzie, których wtedy nie było na ziemi, nie popełnili w przyszłości tych samych błędów. Prawda czy kłamstwo to „być lub nie być” dla naszej polskości. To dlatego polskojęzyczne media i znane z antypolonizmu osobistości chcą spalić tę ksiazke jeszcze przed jej wydaniem. Bo z tą nową pozycja runie mit człowieka, którego oni sami wypromowali aby nim manipulować dla własnych korzyści. Tym samym runie legenda Komitetu Obrony Robotników, bo jakże „komandosi” przez tyle lat mogli bezwiednie wspierać mikczemnego człowieka aż na stanowisko prezydenta. Przypomnę, że ci sami ludzie kiedyś kłamliwie nazywali mnie agentem SB w myśl zasady „złodziej krzyczy łapaj złodzieja”. To dlatego teraz ci wrodzy nam ludzie najgłośniej argumentują przeciw wydaniu tej książki. Ale prawda o Lechu Wałesie musi wyjśc na jaw, choćby dla dobra tych ludzi, na których on donosił, póżniej szykanowanych i prześladowanych przez SB.



Autorom tej publikacji gratuluję odwagi. Jeśli po jej przeczytaniu uznam ja za prawdziwą, ufunduję im cenną nagrodę za pracę, tak ważną dla mnie osobiście i dla Polski.





Stanisław Tymiński

18 czerwca 2008,

Acton, Ontario
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Esse Quam Videri
Weteran Forum


Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 756
Skąd: Tczew

PostWysłany: Sob Cze 28, 2008 5:46 pm    Temat postu: Czarny koń Odpowiedz z cytatem

Czarny koń


"Zastanawiająca jest rola w kampanii prezydenckiej w 1990 r. Stanisława Tymińskiego i jego słynnej >>czarnej teczki<<. Zastanawiano się, skąd wyciągnięto Tymińskiego i jakie siły reprezentuje ten kandydat oraz jakiego typu materiały na Lecha Wałęsę posiadał w swojej >>czarnej teczce<<, której otwarciem kilkakrotnie w kampanii groził. Niewykluczone, że stanowił on antidotum na zamiary Wałęsy i swojego rodzaju straszak, gdyby ten nie zechciał podporządkować się ustaleniom >>okrągłego stołu<<. W służbach specjalnych rozpowszechniony jest pogląd, że Tymiński był odpowiedzią na sojusze, które Wałęsa zawierał z częścią wojskowych starając się o pozyskanie wpływów w armii. Część tej tajemnicy może wyjaśnić uważne przyjrzenie się pracownikom sztabu wyborczego Stanisława Tymińskiego. Był on w większości zdominowany przez pracowników i współpracowników SB oraz wywiadu. Rzeczywistym szefem sztabu wyborczego Tymińskiego był Andrzej Palimąka, były sekretarz gen. Wojciecha Jaruzelskiego. W czasie kampanii wyborczej Palimąka bardzo często spotykał się z Jaruzelskim. Ich rozmowy trwały nierzadko kilka godzin. Kluczową rolę w kampanii Tymińskiego miały odgrywać znajdujące się w czarnej teczce dokumenty pochodzące z zasobów archiwalnych MSW. Po klęsce Tadeusza Mazowieckiego w pierwszej turze informacje o charakterze tych materiałów sztab Wałęsy otrzymywał dzięki umiejscowionym w sztabie Tymińskiego agentom WSW. Informacje o zawartości czarnej teczki przekazał Krzysztofowi Wyszkowskiemu wysoki urzędnik MON. Agentowi ustawionemu bardzo blisko Tymińskiego, a pracującemu dla strony solidarnościowej, udało się odkryć, czym dysponuje drugi kandydat na prezydenta. Tymiński posiadał m. in. napisany odręcznym pismem i podpisany przez Wałęsę dokument. Była to typowa lojalka, którą Lech Wałęsa podpisał 14 grudnia 1981 r., w drugim dniu stanu wojennego. Lojalka była napisana odręcznie na blankiecie Prokuratury Generalnej. A Wałęsa zobowiązał się w niej do niepodejmowania żadnej działalności. Nie była to rzecz śmiertelnie kompromitująca, ale ciężka moralnie i mogąca stanowić argument w wyborczej grze. Według relacji Krzysztofa Wyszkowskiego Wałęsa >>był ucieszony, że to tylko tyle<<. Przyznał, że odpisał, ale machnął na ten fakt ręką. Tymczasem Tymiński nie mógł znaleźć grafologa, który podjąłby się rozstrzygnięcia, czy podpis Lecha Wałęsy na lojalce był autentyczny. Służby specjalne sterowały Tymińskim bardzo precyzyjnie. Być może dokumentu nie ujawniono dlatego, że sytuacja szantażowania kontrkandydata obciążającymi go dokumentami, dawania mu do zrozumienia, że mogłyby zostać użyte, powodowała, że Wałęsa byłby zmuszony do rokowań z dysponującymi nimi siłami, gdyby takie jednoznaczne propozycje były. Możliwe, że to właśnie wówczas rozstrzygnęły się losy wyborczego programu Wałęsy i jego wolty od >>przyspieszenia<< do stanięcia na lewej nodze."

(Inga Rosińska i Paweł Rabiej, ">>Droga cienia<<. Wachowski bez cenzury", wydawnictwo "AXEL", Łódź 1993 r., rozdz. pt. "Czarny koń", str. 103-104)

_________________
facet wyznaj?cy dewiz? Karoliny Pó?nocnej: Esse Quam Videri


Ostatnio zmieniony przez Esse Quam Videri dnia Czw Lut 05, 2009 11:15 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek-R
Weteran Forum


Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 1476

PostWysłany: Sob Cze 28, 2008 10:04 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Czyli z grubsza rzecz biorąc, w rzeczywistości było to wówczas starcie różnych frakcji i grup interesów funkcjonujących w służbach specjalnych i całym postkomunistyczno-magdalenkowym układzie, dla którego Tymiński i Wałęsa byli tylko tłem, a cała okazja zasłoną dymną.



Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra.

_________________
"Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Esse Quam Videri
Weteran Forum


Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 756
Skąd: Tczew

PostWysłany: Pon Lip 14, 2008 6:56 pm    Temat postu: "Gwiazdozbiór" o Tymińskim Odpowiedz z cytatem

"Gwiazdozbiór" o Tymińskim

"[...] Polacy znaleźli sposób, by przynajmniej pośrednio wyrazić swe zdanie – nieufność wobec rządzącej ekipy >>okrągłego stołu<< – oddali głosy Tymińskiemu. RWE [= Radio Wolna Europa – dopow. E.Q.V.] uznała, że naród zwariował. Zamiar powierzenia kierownictwa państwa człowiekowi nieznanemu rzeczywiście wydaje się pomysłem wariackim. Lecz co mieliśmy zrobić? Postawiono nas w wariackiej sytuacji, wyznaczono nam rolę przygłupów, którzy według scenariusza mieli się nie połapać, że wszystko stoi na głowie. Polacy przyjęli reguły gry i zabawili się w wariatów z tymi, którzy chcieli z nich wariatów zrobić. [...] 60% Polaków, nawet nie darząc zaufaniem żadnego kandydata, wzięło udział w wyborach, by wyeliminować kandydatów, których obawiali się najbardziej. Tak więc, by prezydentem nie został Mazowiecki – głosowano na Wałęsę, przeciwnicy Wałęsy – oddawali głosy na Mazowieckiego. Lecz gdy tylko podano, że popularność Tymińskiego rośnie, ludzie odkryli, iż istnieje szansa głosowania przeciwko obu, przeciwko i Wałęsie[,] i Mazowieckiemu jednocześnie. [...] Wszyscy kandydaci związani byli układami. Wałęsa i Mazowiecki – to główne postacie >>okrągłego stołu<< i naczelni piewcy i realizatorzy >>wyrzeczeń<<. [...] Dwaj pozostali pochodzą z tego samego obozu, który demonstrował jedność z komuną przy >>okrągłym stole<<. [Chodzi o Cimoszewicza z b. PZPR i o Bartoszczego z b. ZSL – dopow. E.Q.V.] Moczulskiego odsunięto wprawdzie >>od stołu<<, ale nie od gabinetowych układów. O wszystkich kandydatach społeczeństwo wiedziało wiele złego i mogło sprecyzować szereg zarzutów. Jedynie o Tymińskim nikt nie wiedział nic. Świat przyjął proste wytłumaczenie – Polakom demokracja odebrała rozum – zapachniały im amerykańskie dolary i wybierają na prezydenta człowieka bez przeszłości, bez organizacji, nawet bez znajomych w Polsce. A to był największy atut Tymińskiego – nie ma kumpli kombatantów, których musiałby nagrodzić państwowymi stanowiskami i fabykami, nie należy do żadnej koterii, które gdzieś na górze kłócą się i godzą, dzielą i jednoczą, nie troszczą się o ciemną masę na dole – zanim stworzy swoją sitwę[,] może da się w Polsce coś zrobić i zarobić."

(Andrzej Gwiazda, "Wybory mniejszego zła", "Poza Układem" nr 12 [21], grudzień 1990 r., str. 2)

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

"Z bardziej znanych liderów, Kornel Morawiecki nie uzyskał wymaganego przez ordynację poparcia swej kandydatury, natomiast z dużym nadmiarem zdobył podpisy nieznany Stanisław Tymiński. [...] Czarnym koniem tych wyborów nie stał się ani Morawiecki z konspiracyjnej do lipca b.r. >>Solidarności Walczącej<<, ani Moczulski z Konfederacji Polski Niepodległej. Wyborcy, którzy zdecydowali się głosować przeciwko nowemu Frontowi Jedności Narodu [FJN w latach 1956-83 był "koalicją" wszystkich legalnych w PRL partii i stronnictw politycznych, ostatnio w składzie: PZPR + ZSL + SD + PAX + ChSS + PZKS], wybrali apolitycznego Tymińskiego. Przyczyna nie leży w osobowości kandydatów. Jakkolwiek nieprzekonywujący i bezbarwni byliby liderzy SW i KPN, Tymiński jest bardzo przeciętny. Pozbawiony refleksu, o martwej twarzy i drewnianym głosie prezentuje się bardziej, jak urzędnik lub, jak twierdzą niektórzy, wzorowy policjant niż pełen zapału przedsiębiorca, podróżnik, człowiek czynu i idei. Nie ma historii i nie ma stosunku do historii. Spodobał się ludziom zmęczonym bezskutecznością polityki neo-S [neo-S = "neo-Solidarność" = NSZZ "Solidarność", zarejestrowany w kwietniu 1989 r. (nazwa używana w kręgu "Gwiazdozbioru" dla odróżnienia tej organizacji od NSZZ "Solidarność", zarejestrowanego w listopadzie 1980 r.) – dopow. E.Q.V.], którym równocześnie zabrakło odwagi i nadzieji, aby poprzeć jawną opozycję. Głosując na Tymińskiego wybrali mniejsze zło, ponieważ walkę o dobro uznali za beznadziejną. [...] Wybory prezydenckie neo-S ma szanse przegrać z >>białą kartą<< i >>czarną teczką<<, której Wałęsa tak się przestraszył, że stracił polityczny instynkt samozachowawczy. [...] Nie ważna jest przeszłość – patrzmy w przyszłość. Historia pokaże, czy rację miał Jaruzelski czy Solidarność, ale do czego doprowadziły rządy Solidarności, każdy widzi gołym okiem. – Tak powiedział przybysz z Kanady i gładko poszedł do przodu. W ROAD [ROAD = Ruch Obywatelski Akcja Demokratyczna = partia popierająca Tadeusza Mazowieckiego w prezydenckiej kampanii wyborczej 1990 r., bezpośredni poprzednik Unii Demokratycznej – dopow. E.Q.V] i Centrum [Centrum = Porozumienie Centrum, ówczesna partia Jarosława Kaczyńskiego, popierająca Lecha Wałęsę w prezydenckiej kampanii wyborczej 1990 r. (w pewnym sensie poprzednik Prawa i Sprawiedliwości) – dopow. E.Q.V.] zapanowała panika. >>On nie siedział w więzieniu<< – mówi Wałęsa, >>on nie walczył z komuną tak jak my<< – ostrzegają doradcy Wałęsy. Wobec obcego przybysza musimy zjednoczyć się wokół ideałów Solidarności, bronić naszego Westerplatte – apeluje ksiądz Tischner, autorytet w sprawach etyki i ethosu. Przybysz wygrywa w wolnych, demokratycznych wyborach na prezydenta RP z orłem w koronie i wolna prasą, nie jest komunistą lecz kapitalistą, co więcej komuny już nie ma, policji politycznej też nie, a ta co jest, wiernie służy Mazowieckiemu. O co ten krzyk? – dlaczego ci, którzy spełnili >>swój obywatelski obowiązek<< są nazywani: homo sovieticus [Anachronizm: ks. prof. Józef Tischner zastosował ten epitet do Polaków rozczarowanych przemianami w Polsce, ale o pół roku wcześniej, kiedy popularność Tymińskiego nie tylko nie zagrażała żadnemu innemu ew. kandydatowi na prezydenta, ale nawet nie istniała jeszcze, mianowicie w artykule "Homo sovieticus. Między Wawelem a Jasna Górą", "Tygodnik Powszechny" nr 25(2130) z 24 czerwca 1990 r., str. 1 i 2 – dopow. E.Q.V.], naród, który zwariował? Jeśli wariactwo, to normalna rakcja na nienormalną sytuację (jak uważają niektórzy psychiatrzy), to naród rzeczywiście zwariował. Na szczęście takie psychozy są uleczalne, mijają gdy sytuacja wraca do normy. Gorzej rokuje przypadek aktorów zaangażowanych do odegrania przedstawienia, którzy ogłosili, że jeden z nich jest Napoleonem, ponieważ też jest mały i dosłużył się w wojsku kaprala [To o kapralu Lechu Wałęsie – dopow. E.Q.V.]. Bezradna publiczność zamiast ich przepędzić – uznała, że Napoleonem jest przypadkowy [To o Stanisławie Tymińskim – dopow. E.Q.V.] facet, który dostał się na scenę – jest to świadectwo raczej braku odwagi niż wariactwa. Wołanie ze sceny – ludzie ratujcie!, to uzurpator nasłany przez reżysera – nie mieści się już w żadnej konwencji. Przypadek wygląda na nieulaczalny."

(tekt anonimowy pt. "Bumerang","Poza Układem" nr 12 [21], grudzień 1990 r., str. 3-4; fragment przepisany z zachowaniem usterek jezykowych)

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

"Zwolennicy Lecha Wałęsy oskarżyli Stanisława Tymińskiego, że jest agentem KGB, lecz on uparcie zaprzecza. Pomijając subtelności językowe (agent, współpracownik, czy może konsultant?), prezydentem RP zostanie albo człowiek, który własnoręcznym podpisem potwierdził, że od lat współpracuje z SB, albo drugi kandydat podejrzany o współpracę z KGB, bo tych oskarżeń nikt już nie zdoła ani udowodnić, ani przekonywująco odrzucić (co też jest charakterystyczną cechą policyjnego państwa). Sytuacja jest paranoiczna. Czołowi bojownicy z systemem komunistycznym najpierw uzgodnili z szefem SB, że komuny już nie ma, potem ogłosili rozwiązanie SB i powołanie nowej policji, która KGB nie podlega. Teraz każą nam bronić kariery Lecha Wałęsy jak Częstochowy, jak Westerplatte, przed KGB, które chce obsadzić urząd prezydenta niepodległej RP. Skąd się to KGB w Polsce wzięło? Ano, przyjechało z Peru w liczbie dwóch osób i wtedy okazało się, że swobodnie hula tu rój agentów. Dlaczego KGB podłożyło Wałęsie tę świnię? Linia polityczna reprezentowana przez Wałęsę i Mazowieckiego podobno cieszy się poparciem Gorbaczowa. Dlaczego jeden laureat Pokojowej Nagrody Nobla [= Gorbaczow – dopow. E.Q.V.] nasłał na drugiego [= Wałęsę – dopow. E.Q.V.] swoją policję polityczną? A zatem, jeśli nie KGB, to kto? Jedynym logicznym wytłumaczeniem zaciekłej wojny przed drugą turą wyborów byłaby hipoteza, że Tymiński jest agentem GRU – radzieckiego wywiadu wojskowego, który zbuntował się przeciw Gorbaczowowi. Polska byłaby zatem areną walki dwóch od zawsze rywalizujących pionów służb specjalnych radzieckiego imperium – KGB i GRU. W wersji serwowanej nam przez elity władzy w dwóch tygodniach szczerości [między I a II turami wyborów prezydenckich w jesieni 1990 r. – dopow. E.Q.V.], tak wyglądałaby niepodległość ogłoszona przez wszystkie autorytety, które teraz wzywają do obrony Westerplatte. Jeśli to lipa, oszustwo wyprodukowane przez wałęsowskie służby specjalne, to Stanisław Tymiński jest rzeczywiście kandydatem niezależnym, a hasło – brońmy Wałęsy jak niepodległości – jest obrzydliwym nadużyciem. Komu i czemu zagraża polski emigrant, pozbawiony wpływów i znajomości, na stanowisku prezydenta? Pomyślnie reformujemy Polskę z prezydentem Wojciechem Jaruzelskim, dlaczego ze Stanisławem Tymińskim byłoby to absolutnie niemożliwe? Elity polityczne, intelektualiści, hierarchia kościoła katolickiego, wszystkie autorytety, które wmawiały nam, że Związek Sowiecki nie jest już groźny, że komuny nie ma i Rzeczpospolita Polska jest niepodległa, kompromitują się w tej grze."

(A.Z. /inicjały nie rozwiązane/ "Wolne wybory", "Poza Układem" nr 12 [21], grudzień 1990 r., str. 5)


+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++


"Stanisław Tymiński zagroził dwóm faworytom w wyborach prezydenckich, którzy cieszyli się zaufaniem Moskwy. Zapanowała panika. Na głowy Polaków wylano kubły pomyj – >>homo sovieticus<<, blask dolarów odebrał im rozum, wariaci, półgłówki. Aby ostatecznie zdyskwalifikować Tymińskiego, poszła informacja, że jest to człowiek podstawiony przez KGB. Posługiwano się przy tym nastepującym argumentem – niemożliwe jest, aby bez poparcia KGB ktoś mógł odnieść sukces w wyborach na prezydenta RP. Nagonka na Tymińskiego była zbyt zajadła, dowody na jego agenturalne powiązania sypały się jak z rękawa. Ludzie zaczęli podejrzewać, że jest to kandydat niezależny, gdyż prawdziwego agenta KGB nie tak łatwo zdemaskować. Wtedy pojawiła się następna interpretacja – na pewno jest to agent KGB, gdyż całe zamieszanie wokół jego osoby miało na celu zwiększenie jego popularności. I jeszcze jednak ciekawa teoria – Tymińskiego podstawiło KGB, aby wywołać odruch obrony >>naszego Lecha<< i napędzić Polaków do urn wyborczych. Czy po tylu woltach można w tej sprawie coś twierdzić jednoznacznie? Według mnie, panika była prawdziwa i jeśli Tymiński jest agentem, to Japończyków. Ale to moja prywatna fantazja."


(Joanna [Duda-]Gwiazda, "Spiskowa teoria historii czyli odwracanie kota ogonem", "Poza Układem", nr 9 i 10 [29], wrzesień i październik 1991 r., str. 12)


+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++


"H. Łuczywo nie może jednak nie pamiętać histerycznych oskrażeń Stanisława Tymińskiego, kandydata na prezydenta o agenturalne powiązania, kiedy jego popularność zagroziła pozycji Tadeusza Mazowieckiego i Lecha Wałęsy. Wówczas powoływano się na wydruk komputerowy, z którego wynikało, że S. Tymiński wizy do Polski załatwia przez ambasadę w Trypolisie. Po wygraniu wyborów przez Lecha Wałęsę, okazało się, że komputer się omsknął i zamiast Toronto podał Trypolis. Na ile znam się na komputerach, taka pomyłka nie jest możliwa. Tak czy inaczej, strzeliste akty w obronie polityków oskarżonych o współpracę nie brzmią wiarygodnie po nagonce na S. Tymińskiego, w której >>Gazeta Wyborcza<< grała pierwsze skrzypce."

(Joanna [Duda-]Gwiazda, "O lustracji jeszcze raz", "Poza Układem" nr 1-2 [69], styczeń i luty 1997 r., str. 17/18 )

_________________
facet wyznaj?cy dewiz? Karoliny Pó?nocnej: Esse Quam Videri


Ostatnio zmieniony przez Esse Quam Videri dnia Czw Lut 05, 2009 11:16 pm, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Servantes
Weteran Forum


Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 206

PostWysłany: Wto Lip 15, 2008 2:13 am    Temat postu: Partia "X" Odpowiedz z cytatem

W sprawie Tymińskiego coś tu za dużo zbiegów okoliczności widzę, żeby to był zbieg okoliczności - jak mawiał śledczy do towarzysza kryminalisty w starym, sowieckim filmie propagandowym...

Nagłe pojawienie się Tymińskiego, sprawne jak na warunki polskie funkcjonowanie sztabu wyborczego, który też pojawił się znikąd, a nawet... parti politycznej. Parti o bliżej nieokreslonym obliczu ideowym - tajemniczej jak sama jej nazwa: "X"

Tak się zastanawiam czy to przypadek z tą partią "X" - czy też typowy dla działań spec-służb "zbieg okoliczności", że niejaki Józef Kossecki - TW "X" był ściśle związany z... partią "X" - od 1991 r. był członkiem Reprezentacji Krajowej Partii X, a od 16 grudnia 1991 zastępcą Stanisława Tymińskiego...

O samym konfidencie, jego koneksjach "resortowych" - zwłaszcza powiązaniach z "wojskówka" wiele ciekawych rzeczy podaje wikipedia:
http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Kossecki
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum