|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Konrad Turzyński Moderator
Dołączył: 22 Wrz 2006 Posty: 580
|
Wysłany: Nie Sie 31, 2008 5:12 pm Temat postu: Strachy na Lachy |
|
|
Strachy na Lachy
por.: http://www.polskieradio.pl/krajiswiat/opinie/artykul64338.html.
W związku z niedawnym podpisaniem polsko-amerykańskiej umowy o instalacji w Polsce tzw. "tarczy antyrakietowej" na nowo rozgorzał wewnątrzpolski spór o to, czy dla mieszkańców naszego kraju to oznacza zwiększenie czy zmniejszenie ich bezpieczeństwa. Na ten spór ma także wpływ propaganda pochodząca zza granicy.
Amerykanie twierdzą, że bezpieczeństwo Polski nie ucierpi ― przeciwnie, wzrośnie. Mówi się przy tej okazji, że owa mająca być rozlokowaną w Polsce i w Czechach "tarcza" zwiększy bezpieczeństwo nie tylko USA, lecz wszystkich państw członkowskich NATO (Czech i Polski nie wyłączając). Jako cel jej zainstalowania wskazuje się przeciwdziałanie możliwym atakom rakietowym ze strony tzw. "państw bandyckich", a jako ich przykłady wskazuje się najczęściej Iran i Koreę Północną.
Znamienne, że ze strony tych państw nie słychać (przynajmniej ― w Polsce nie słychać) przejawów niezadowolenia. Kwestie sporne między KRL-D a USA dotyczą raczej tego, czy reżym pheniański naprawdę zaprzestał realizacji swojego programu zbrojeń nuklearnych.
Iran w zasadzie jest uwikłany w podobną sytuację, lecz wyraża obawy nie przed antyrakietami, których jeszcze w Polsce nie ma, lecz przed ew. amerykańskim lub izraelskim prewencyjnym uderzeniem zbrojnym. Teheran również ― tak jak Phenian ― nie komentuje decyzji o zainstalowaniu "tarczy" w środkowej Europie.
Niezadowolenie z tego powodu wypowiada natomiast Moskwa. Gdyby pod wpływem rosyjskiego niezadowolenia władze Czech albo Polski zawahały się, to od razu byłoby wiadomo, cui prodest.
Jest znamienne, że w Polsce podobne niezadowolenie jest wyrażane przez polityków SLD, którzy przy tej okazji sytuują siebie jednakowo daleko od swoich rywali ― czy to z rządzącej PO, czy to z opozycyjnego PiS. ("Prawica" jest bebe, "Lewica" jest cacy, proste.) Brzmi to zbieżnie z tezami polityków rosyjskich, przestrzegających, że obiekty takie jak "tarcza antyrakietowa" w razie ewentualnej wojny (bez uściślania między ― kim a kim) znajdą się wśród celów przeznaczonych do zniszczenia w pierwszej kolejności.
I tu właśnie jest miejsce do zastanowienia się.
Czy na obszarze zajmowanym przez dziesiątki państw należących do NATO znajdują się już teraz jakieś inne tego rodzaju cele, priorytetowe dla sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej? Czy na przykład takie cele znajdują się w USA, Kanadzie, Niemczech (zwł. na obszarze byłych Niemiec Zachodnich), we Włoszech, Francji, Wielkiej Brytanii?
Czy w pobliżu tych celów znajdują się skupiska najnowszej emigracji zarobkowej z Polski? Czy do tych skupisk udawali się kiedykolwiek politycy SLD (lub jacykolwiek inni politycy z Polski), aby dać wyraz swojej patriotycznej trosce o zachowanie polskiej "substancji narodowej"?
Co tam tubylcy, niech o nich martwią się ich rządy, ale swoich rodaków należy ostrzec, że kiedy rozsierdzona matuszka Rassija przywali, to już nie będzie patrzeć, kto tam oberwie. (Nikt wtedy nie będzie miał głowy do zastanawiania się nad pytaniem z piosenki: "Chatiat-li russkije wajny?"...) Niech zatem Polacy wracają czym prędzej z tego wrażego obszaru, gdzie ― w razie czego ― nie pozostanie kamień na kamieniu. Czym jest te parę tysięcy dolarów albo euro, które może jeszcze by tam zaoszczędzili, wobec ich ludzkiego życia (zwłaszcza gdyby miało się okazać, że ― zgodnie z nauką klasyków marksizmu-leninizmu ― potem nie ma życia pozagrobowego), prawda?
Czy emisariusze z kraju straszyli ich tym samym, czego teraz obawia się ludność okolic Redzikowa, o której wysłuchanie tak wzruszająco upominał się niedawno (już po podpisaniu polsko-amerykańskiej umowy dotyczącej instalowania "tarczy") lider SLD Olejniczak?
Jeśli nie, jeśli nie udawali się tam, nie zachęcali tamtejszych Polaków do re-emigracji, to może należy rozumieć to w ten sposób, że owe SLD-owskie Kassandry upatrują w "tarczy antyrakietowej" czegoś zupełnie nowego, nie dającego się porównać do żadnych innych osiągnięć zbrojeniowych NATO, dokonanych przez dziesiątki lat zimnej wojny? Czyli, że Armia Czerwona właściwie nie miała do czego strzelać swoimi rakietami ― ani w Europie Zachodniej, ani w Ameryce Północnej? Dopiero w Polsce i w Czechach będzie miała?
Warto mieć przy tym na uwadze fakt, że w latach dziewięćdziesiątych, kiedy Polska do Układu Warszawskiego już nie należała, ale do NATO jeszcze nie należała (a początkowo nawet nie starała się o to), Rosja gromadziła spore siły w pobliżu naszych granic, o czym pisały w naszym kraju (niektóre) gazety. Rosja czyniła tak zarówno w eksklawie królewieckiej (która i tak, od początku swojego istnienia, jest obszarem o niezwykle wielkim nasyceniu wojskiem), jak też na terenie Białorusi, formalnie będącej odrębnym państwem, ale wspólnie z Rosją stanowiącej konstelację polityczną o wdzięcznej i dźwięcznej nazwie ZBiR (= Związek Białorusi i Rosji). Kto może zaręczyć, że już wtedy nie wyznaczono rosyjskim rakietom jakichś priorytetowych celów na obszarze Polski? Wcale nie były im do tego potrzebne uprzednie, publiczne zapowiedzi, warunkujące to decyzjami władz polskich.
Jednak to nie koniec pytań.
Wśród polityków SLD, zwłaszcza wśród tych, którzy wcześniej byli działaczami PZPR, łatwiej niż gdzie indziej można znaleźć takich, którzy nie są skłonni akceptować szpiegostwa płk. Kuklińskiego na rzecz USA. Spór o postawę Kuklińskiego w minionych 19 latach kilkakrotnie nabierał intensywności. Ludzie skłonni go za jego wywiadowczą działalność potępiać, woleli milczeć o tym, czego Kukliński (z racji funkcji, pełnionych przezeń w LWP) dowiedział się o planach wojennych Układu Warszawskiego.
W myśl tych planów to Wschód (a wcale nie Zachód, jak publicznie straszyła nas przez dziesiątki lat komunistyczna propaganda) miał rozpocząć III wojnę światową, a zarówno LWP jak też ludność i obszar PRL były z góry spisane na straty. Komunistyczna generalicja (PRL-owska i sowiecka) na zimno kalkulowała ogrom strat, jakie narodowi polskiemu zadałoby przeciwuderzenie Zachodu, dokonane za pomocą broni nuklearnej. Zwłaszcza pas, ciągnący się mniej więcej wzdłuż Wisły, był przewidziany jako obszar takiej potwornej hekatomby, mającej powstrzymać drugi rzut sowieckiego uderzenia za zachodnią Europę. (Sowieci znali, albo bez trudu odgadywali, prawdopodobną reakcję wojsk NATO na swój atak.)
Więcej: w różnych miejscach Polski były rozlokowane składowiska sowieckich bomb nuklearnych, przeznaczonych do użycia przez lotnictwo LWP przeciwko Zachodowi. Podobnie jak słynne teraz Redzikowo owe składowiska znajdowały się na obszarze polskich Ziem Odzyskanych, i to podobno nawet jeszcze w 1990 roku. Czy ktokolwiek z działaczy świeżo (wtedy) rozwiązanej PZPR okazywał publicznie wzdrygnięcie się przerażeniem tym, "co by było, gdyby"? Nie przypominam sobie. Na miejsca dyslokacji głowic jądrowych w Polsce również (w razie wojny) mogły spaść ― prewencyjne albo odwetowe ― nuklearne, wykonane przez siły zbrojne Zachodu. Stanowiłoby to jeszcze jeden, oprócz linii Wisły, obszar potwornej hekatomby w Polsce, zamienionej tym sposobem w radioaktywną pustynię.
Porównując namiętne filipiki Lewicy przeciwko "tarczy" i jej znamienne milczenie na temat znacznie większego ryzyka, na jakie przez wiele lat wystawili nasz kraj komuniści (które to milczenie było warunkiem ferowania przez nich moralnego potępienia pod adresem płk. Kuklińskiego) można powiedzieć po prostu: TU ICH BOLI. Nie to ważne (dla Czerwonych), że instalacje i projekty militarne zwiększają ryzyko kontruderzeń. Ważne (dla Czerwonych) jest to, że chodzi o obiekty amerykańskie, a nie ― obiekty, należące do wschodniego supermocarstwa! Wzorem rewolucji kubańskiej: Moscú SI, Yankee NO (= Moskwa TAK, Jankesi NIE).
Upewnia nas co do tego jeszcze jedna okoliczność. Ani komunistyczna soldateska koreańska, ani reżym szyickich ajatollahów nie przejmują się "tarczą antyrakietową" w Polsce i w Czechach. Natomiast udział żołnierzy NATO (m. in. także ― Polaków) w operacjach przeciwko reżymowi talibów w Afganistanie i przeciwko reżymowi Saddama Husseina w Iraku spotkały się nie tylko z zapowiedziami odwetu ze strony Al Qaidy i innych odwołujących się do islamu organizacji terrorystycznych. Nastąpiły również realizacje takich pogróżek, np. w Madrycie i Londynie. Rządzący (ówcześnie) politycy z SLD, wysławszy polskich żołnierzy na te dwie wojny, zarazem uspokajali krajową opinię publiczną, że nie ma zwiększenia zagrożenia, chociaż pogróżki pod adresem również naszego kraju owi terroryści wypowiadali. Jak widać: NATURA CIĄGNIE WILKA DO LASU! Liczą się dla Czerwonych pogróżki ― ale te z Moskwy, a nie te od Al Qaidy.
Napisane w pociągu relacji Kozłów ― Katowice, 23 sierpnia 2008 r. (w rocznicę podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow) _________________ Konrad Turzyński [matematyk; teraz - bibliotekarz; uczestnik RMP (1980-81), dziennikarz ZR NSZZ "S" w Toruniu (1981), publicysta pod- i nad-ziemny (1978- ), współprac. ASME, "Opcji na Prawo" (2003-09) i Polskiego Radia (2006-08)] |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz dołączać plików na tym forum Możesz ściągać pliki na tym forum
|
Załóż bezpłatnie forum phpbb2 lub phpbb3 na Forumoteka.pl
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|