Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rosyjska polityka narodowościowa (przykł. polski)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Pią Wrz 12, 2008 8:11 am    Temat postu: Rosyjska polityka narodowościowa (przykł. polski) Odpowiedz z cytatem

http://kontrateksty.pl/files/news/20050114145755.html


Na terytorium Polski, od czasów panowania cara Rosji Piotra I (początek XVIII wieku) stacjonowały okupacyjne wojska imperium. Tylko w latach 1818 – 1939 Polska była wolna od armii wielkiego sąsiada ze Wschodu. W roku 1795 państwo polskie zniknęło z mapy Europy na 123 lata, odzyskało niepodległość w roku 1918, po I Wojnie Światowej.

Jednym z okupantów Polski była Rosja. Po każdym zrywie niepodległościowym Polacy byli zsyłani w głąb Rosji, począwszy od roku 1768 (jeszcze formalnie niepodległe państwo) – Konfederacja Barska, poprzez Powstanie Kościuszkowskie w 1794 oraz Listopadowe (1830) i Styczniowe (1863). Osobom zsyłanym konfiskowano majątki, zabierano cały dobytek, który przepadał na rzecz skarbu państwa rosyjskiego. W roku 1830 kilkadziesiąt tysięcy Polaków wcielono do armii rosyjskiej i do Rosji, ich dzieci umieszczono w rosyjskich koloniach wojennych, deportowano w głąb Rosji około 50 tys. rodzin drobnej szlachty. Po roku 1863 skonfiskowano 4254 majątki, a deportacją objęto 250 tysięcy osób.

Polska położona jest pomiędzy krajami, które w wieku XX osiągnęły apogeum w ludobójstwie deportacyjnym – Niemcami i Rosją.

W XX wieku niebywałemu rozwojowi nauki i techniki towarzyszył regres i upadek tradycyjnych wartości religijnych i humanistycznych.

Zastąpienie ich wrogimi dla człowieka ideologiami: bolszewizmem i nazizmem, nienawiścią społeczną i rasową, doprowadziły do nieszczęść na niespotykaną dotąd w historii człowieka skalę. Wiek XX to wiek pogardy i poniżenia człowieka, dokonanego pod hasłami dobra ludzkości; wiek masowego ludobójstwa, którego jedną z form były masowe deportacje ludności, połączone z ograniczeniem ich wolności, nędzą i poniżeniem ich godności, z zamykaniem w obozach pracy niewolniczej, masowymi mordami słabych, którzy nie mieli siły iść dalej.

Pierwsza wielka deportacja Polaków w głąb Rosji miała miejsce w czasie I Wojny Światowej. Wraz z wycofującą się armią rosyjską deportowano około 800.000 osób w pierwszym rzucie, a ogółem liczbę deportowanych Polaków ocenia się na 1,2 do 1,5 miliona.

Lata 1934 – 1937 to w ZSRR fala wielkich czystek. Stalin niszczył wszystko, co wyrastało ponad przeciętność. Według obliczeń historyków, ofiarami bolszewizmu w tych latach padło nie mniej niż 17 – 18 milionów ludzi. Nasiliła się też fala represji wobec Polaków, obywateli sowieckich narodowości polskiej, mieszkających w ZSRR. Setki tysięcy deportowano do łagrów i więzień. Straty polskiej społeczności wyniosły około 30 % stanu z końca lat dwudziestych. Był to największy ubytek ludności, w porównaniu z innymi narodami na terenie ZSRR. Polacy weszli do stalinowskiej historii jako pierwszy naród zbiorowo prześladowany z powodów narodowych.

II Wojna Światowa to agresja na Polskę Niemiec 1 września 1939 oraz ZSRR 17 września. W stosunku do ludności polskiej ZSRR stosowało najpierw metodę pozbawienia jej kadr kierowniczych, elit politycznych i intelektualnych (ubezhołowienie). Pozbawione kierowniczych warstw masy miały zostać wynarodowione i zamienione w „homo sowieticus”. Jedną z metod stały się masowe deportacje. Ogólną liczbę deportowanych w czasie 4 deportacji: 10.02.1940; 13.04.1940; 06/07 1940; 06.1941 szacuje się na liczbę około 1,7 miliona. Deportowanych podzielono na kilka kategorii:

Pierwsza to „ wolni osiedleńcy „, osiedlali się oni najczęściej w środkowej Azji (Kazachstan). Ludzi tych pozostawiono bez dachu nad głową i jakichkolwiek warunków do życia. Budowali ziemianki, mieszkali w nich w trudnych warunkach klimatycznych, temperatura od plus 40 do minus 40 stopni Celsjusza.

Drugą kategorię deportowanych stanowili robotnicy przymusowi w kopalniach lub fabrykach czy obozach pracy – koncłagrach. Ich los zależny był głównie od rodzaju pracy i klimatu miejsca pobytu. Mieli szanse na przeżycie kilku lat.

Trzecia kategoria to więźniowie z różnego rodzaju więzień. Ich los był zróżnicowany, w zależności od roli, wyznaczonej im przez władze więzienne – „reedukacja” współpraca lub udowodnienie „winy”.

Najtragiczniejszy był los więźniów czwartej kategorii, zesłanych do łagrów dalekiej północy, na Kołymę, Czukotkę, do Republiki Komi czy inne straszne miejsca „Archipelagu Gułag”. Warunki bytowe więźniów przekraczały wszelką wyobraźnię normalnego człowieka. Zaledwie 15 % mogło przetrwać pierwszą zimę. W zasadzie więźniowie byli zwalniani od pracy, gdy temperatura przekraczała 51 stopni mrozu, ale nie zawsze to stosowano. Prawie nikt nie miał butów, nogi owijano szmatami; nie posiadali odpowiedniej odzieży, obowiązywał 12 godzinny dzień pracy przy głodowym wyżywieniu. Rozmyślnie stwarzano takie warunku, aby nikt nie przeżył dłużej, niż jeden sezon.

„Mimo dotkliwego mrozu więźniowie byli zupełnie bosi i obdarci i ledwie się poruszali z wycieńczenia. Na moich oczach dwóch więźniów upadło i skonało przy bramie. […] W zonie izolacyjnej silniejsi mordowali bezkarnie słabszych i zabierali ich chleb. Głód, potworny głód...Potworne uczucie, zamieniające się w końcu w abstrakcyjną ideę, w majaki senne, podsycane coraz słabiej gorączką istnienia… Spaliśmy obok siebie tylko na jednym boku, a każda próba przedarcia się w nocy do kibla kończyła się zazwyczaj czyjąś śmiercią. Codziennie rano wynoszono z poczekalni na ciężarówkę około dziesięciorga trupów, rozebranych już przez współtowarzyszy do naga” (Gustaw Herling – Grudziński „Inny świat” Czytelnik 1992).

Kolejne fale zsyłek Polaków na Wschód nastąpiły od lutego 1944, kiedy to Armia Czerwona wkroczyła na ziemie II RP. Deportacje trwały do roku 1953, ale ostatni transport Polaków do ZSRR miał miejsce w roku 1956, po śmierci Stalina. Ogółem zesłano wówczas około 2,5 miliona obywateli narodowości polskiej. W latach bezpośrednio po wojnie i po roku 1956 powróciło do Ojczyzny około 1,3 miliona Polaków. Możemy zaryzykować twierdzenie, iż były to wędrówki w obie strony; podczas, gdy władze sowieckie zsyłały obywateli polskich na ‘’ nieludzką ziemię „, inni powracali.


Nasi Rodacy ze Wschodu, którzy podjęli dramatyczną decyzję o repatriacji, są w większości potomkami tych, którzy zostali deportowani w XX wieku. Przez wiele lat nie wolno było wspominać o ich istnieniu, zarówno w Polsce, jak i w ZSRR. Nadzieja na zmianę ich losu i możliwość powrotu do Ojczyzny pojawiła się po roku 1989 - „Solidarność” w Polsce, a co za tym idzie upadek muru berlińskiego, rozpad ZSRR i komunizmu w Europie Wschodniej.

Repatrianci, którzy osiedlają się w kraju przodków, ciężko przechodzą proces adaptacjido nowych warunków. Nie mają wyobrażenia jak wyjść z nawyków dwójmyślenia i życia w systemie nakazowo – rozdzielczo – totalitarnym.

Ponieważ: „jedna z głównych cech totalitaryzmu: powolne, dzień po dniu, krok za krokiem, gnojenie przyzwoitych ludzi przez państwo, które ma zawsze rację, które się nigdy nie myli” (G. Herling – Grudziński „ Dziennik pisany nocą „ Czytelnik 1992)

Nadzieżda Mandelsztam, wdowa po wielkim poecie, zamordowanym przez reżim sowiecki zadaje pytanie: Czy można ocaleć pod rządami terroru? Nie! Odpowiada stanowczo. „Kto oddychał tym powietrzem – przepadał, choćby przypadkiem udało mu się zachować życie. Martwi martwymi, lecz wszyscy pozostali – kaci, ideolodzy, pomagierzy, chwalcy, zamykający oczy i umywający ręce, ci nawet, co po nocach zgrzytali zębami, są także ofiarami terroru. Każda warstwa ludności, w zależności, od tego, jak był skierowany na nią cios, przechorowała na swój sposób straszną chorobę, wywołaną terrorem, dotychczas się z niej nie wygrzebała, jeszcze jest chora, jeszcze niezdolna do normalnego życia. Chorobę się dziedziczy, synowie rozliczają się za ojców i chyba tylko wśród wnuków zaczyna się proces uzdrawiania albo raczej choroba przybiera u nich inną formę. Kraj, w którym wyrzynano się wzajemnie w przeciągu pół wieku, boi się wspominania przeszłości. Jaką przyszłość ma przed sobą kraj o chorej pamięci? Ile jest wart człowiek pozbawiony pamięci?”



Nasi rodacy przyjeżdżają właśnie z takiego kraju... Zostawili za sobą wszystko... Tragiczne wspomnienia, ale też przyjaciół, znajomych, pracę, szkoły, całe swoje życie. Przyjeżdżają przepełnieni radością, pełni nadziei i marzeń. Ale okres euforii mija, czar świąt pryska. Pieniądze, otrzymane na zagospodarowanie, kończą się. Zaczyna się rzeczywistość. Powierzchowna wiedza na temat kraju, do którego wrócili, nie wystarcza do godnego życia. Wielu z repatriantów słabo mówi po polsku, a członkowie ich rodzin (Kazachowie, Rosjanie) często wcale nie znają polskiego.

W Kazachstanie byli obcymi, ponieważ są Polakami, w Polsce często są nazywani „Ruskimi”. Powiększają grono osób odrzuconych, bezrobotnych. Pomoc dla tej grupy nie może się ograniczyć do zapłacenia za bilet w jedną stronę i zaspokojenia ich potrzeb materialnych w początkowym okresie pobytu na ojczystej ziemi. Daleko ważniejsze jest przygotowanie ich do zmiany cywilizacyjnej i kulturowej, a także nauczenie samodzielności i odpowiedzialności za swój los.

Związek Sowiecki do perfekcji doprowadził metodę rządzenia zwaną „ubezhołowienie” (ros.), czyli pozbawienie głowy; polityka likwidacji lub deportacji podbitych narodów, celem zapobieżenia ruchom wolnościowym; stosowana szczególnie intensywnie przez starożytnych Asyryjczyków, a od średniowiecza przez władców Księstwa Moskiewskiego i jego spadkobiercy – Imperium Rosyjskiego.

Układ Ribbentrop – Mołotow, zawarty pomiędzy ZSRR a Rzeszą Niemiecką 23 sierpnia 1939, dał obu stronom sygnał do rozpoczęcia działań wojennych, II Wojny Światowej. Niemcy napadły na Polskę 1 września 1939, a ZSRR 17 września.

Jedna z największych zbrodni XX wieku to mord na oficerach polskich, wziętych do niewoli przez Sowiety. „Ubezhołowienie” – oficerowie ci, to nie tylko oficerowie zawodowi, ale przeważnie rezerwiści, wśród nich wielu profesorów, artystów, literatów, adwokatów, lekarzy, nauczycieli, księży… Rozstrzelano około 22 tysięcy oficerów – w Kozielsku pod Katyniem, w Ostaszkowie i Starobielsku. Było to 60 % kadry oficerskiej II Rzeczypospolitej.

Zbrodnie hitlerowskie osądził Międzynarodowy Trybunał w Norymberdze. Zbrodnie sowieckie nie miały swojej Norymbergi. Zbrodniarze, ale jednocześnie zwycięzcy, nie zostali osądzeni... „Czarna księga komunizmu”, opublikowana w 1997 roku we Francji, uświadamia nam ogrom zbrodni, terroru i represji tego najbardziej krwiożerczego systemu w historii świata.

Można też dostrzec, z jakim ogromem „asymetrii pobłażliwości” (określenie brytyjskiego pisarza Ferdinanda Mounta) odnosi się pamięć historyczna i świadomość polityczna Zachodu do komunizmu, przeciwstawiając go przed długie lata nazizmowi. Przez ponad 50 lat uosobieniem zła naszych czasów był niemiecki faszyzm, a zwłaszcza dokonany przezeń Holocaust. Niemiecki historyk Fest jest zdania, że współczesny, zlaicyzowany świat, niezdolny dalej wierzyć w diabła z Biblii, znalazł sobie diabła w postaci Hitlera. Stalin, a tym bardziej Mao, nigdy nie dorośli Hitlerowi do pięt w randze diabelstwa, zdaniem opinii publicznej Zachodu. Dość powiedzieć, że francuska loteria państwowa wykorzystała postaci Mao i Stalina w swojej kampanii reklamowej. Strach pomyśleć, co by się działo, gdyby sięgnęli po Hitlera. Turyści pod Bramą Brandenburską ochoczo wykupują pamiątki po Armii Czerwonej i KPZR. A gdyby handlowano tam suwenirami po Wehrmachcie i SS?

Od czasu ” Archipelagu Gułag” Aleksandra Sołżenicyna, rozmiary i okropieństwa gułagu są znane, przynajmniej w ogólnym zarysie, znacznej części społeczeństw Zachodu.

Z pierwszego wydania „Czarnej księgi komunizmu” wyłania się przerażająca liczba ofiar, około 85 milionów. Z cytowanych na wstępie danych szacunkowych bliżej jest zresztą do liczby 95 milionów, a „ Argumenty i fakty” podają 110 milionów, z czego 65 milionów w Chinach (nawet te źródła nie doceniają ogromu zbrodni komunistów chińskich, według moich szacunków 30 lat rządów Mao to ok. 200 mln. ofiar – przypis K. Łoziński, redakcja). Podczas celowo wywołanego przez Mao głodu, w latach 1959 – 1961, rodziny chińskich wieśniaków wymieniały się dziećmi, aby móc je zjeść. W procederze tym przeraża wątły ślad dawnego tabu: nie zabijaj – zredukowanego do postaci – nie zabijaj własnego dziecka.

Mimo to ilu mieszkańców Zachodu słyszało o wielkim głodzie w Chinach? Mao po dziś dzień kojarzy się raczej z postacią dobrego wuja. Co zrodziło „asymetrię pobłażliwości”?

Należy pamiętać, ze zbrodnie faszyzmu demaskowali zwycięzcy wojenni – alianci w Bergen – Belsen i Sowieci na Wschodzie. Związek Sowiecki, przez lata, metodą orwellowską, zaprzeczał istnieniu własnych obozów. Kamuflażowi sprzyjała długowieczność reżimów komunistycznych, w porównaniu z 13 - letnimi rządami faszystowskimi. Nawet ci, którzy ocaleli, pomarli, zanim zdążyli opowiedzieć swoje historie.

Na Zachodzie długo utrzymywał się klimat wdzięczności wobec ZSRR za udział w pokonaniu faszyzmu. Nie wolno też zapominać o istnieniu potężnych partii komunistycznych we Francji i we Włoszech. Nawet nie komunistyczna lewica wzdragała się przed stawianiem znaku równości pomiędzy faszyzmem i komunizmem.

Pamiętajmy też, że utopia komunistyczna była z założenia pozornie uniwersalna, humanistyczna i szlachetna, podczas gdy nazistowska „wspólnota ludu” z całą pewnością była pozbawiona tych cech. Pod względem ilościowym światowy komunizm ma na swoim koncie więcej ofiar, mordów, tortur i zniewolenia, niż jakikolwiek inny system polityczny XX wieku i całej historii świata. Prawdą jest zapewne, iż Hitler i Stalin „ściągali” od siebie nawzajem.

Alain Besanson uważa, że Stalin wzorował swoje wielkie czystki na hitlerowskiej „nocy długich noży”. Paradoks komunizmu polega na tym, że wielki ideał dał początek wielkiej zbrodni. We współczesnych społeczeństwach, głównie krajów Europy Wschodniej, młodzi przywódcy partii, które wywodzą się z tradycji postkomunistycznych, twierdzą, że nie ponoszą odpowiedzialności za przeszłość partii. Faktem jest jednak, że korzystają z wierności tradycji. W sensie intelektualnym i moralnym ideałem byłoby przyznanie się do całego dziedzictwa przeszłości. Nie do przyjęcia jest natomiast postawa: zatrzymajmy z przeszłości to, co dobre, a resztę wyrzućmy na śmietnik historii.

Związek Sowiecki to: „najbardziej lapidarny przykład systemu, w którym największym przestępcą jest samo państwo […]. Istnieje dziedzina, w której technika sowiecka istotnie prześcignęła wszystkie państwa na świecie. Jest to technika zbrodni. […] pod rządami komunistycznymi technika zbrodni jest udoskonalana i zabezpieczana przez aparat państwowy, samo państwo. I jednocześnie totalitarno – policyjna władza przenika każdy kąt, każdą duszę ludzką […]. W Sowietach każdy człowiek ma nie tylko swój cień […] ale i swoją kartotekę (która) trzyma go na wiecznej więzi, której zerwać niepodobna. I tylko jak kropla po kropli może wydrążyć kamień, tak samo lat trzeba, aby zdobyć jakąś prawdę o Sowietach, którą władza chce ukryć. Lat trzeba, aby ta wiadomość ułożyć z łamigłówek ludzkich domysłów, plotek, wrażeń, opowieści, wspomnień, w pewną logiczną całość” (Józef Mackiewicz ” Katyń – zbrodnia bez sądu i kary”, Wydawnictwo ” Antyk” M. Dybowski, Warszawa 1997).

Zbrodnie sowieckie czekają od dziesięcioleci na sprawiedliwy sąd... Nie mają, niestety, swojego Wiesenthala. Demokratyczny świat przeoczył fakt, iż największe zbrodnie XX wieku nie zostały osądzone. W tym zbrodnie, których wynikiem jest los naszych braci ze Wschodu, powracających po latach tułaczki do Ojczyzny.

Polska, kraj, który zainicjował demontaż systemu komunistycznego, przodujący w reformach demokratycznych, który jako pierwszy wprowadzał te reformy, członek Unii Europejskiej i NATO, liczy 38 milionów mieszkańców. A diaspora to około 17 milionów. Z tego na terenie byłego ZSRR do polskich korzeni przyznaje się około 1,5 miliona osób. A chęć powrotu, głównie z Kazachstanu, deklaruje 60 tysięcy.

Nie możemy im tego prawa odmówić. Ale kraj nasz, na ciągłym dorobku, wyniszczony II Wojną Światową, a później latami rabunkowej gospodarki komunistycznej, nie jest w stanie sam udźwignąć tego problemu. W budżecie państwa przeznaczono (na przykład) w 2002 roku 29 milionów zł na obsługę repatriacji, z czego efektywnie wydano zaledwie 4 miliony, pozostałą kwotę pochłonęła dziura budżetowa.

Potrzebna nam pomoc bogatszych państw Zachodu. Demokratyczny świat Zachodu ma wobec reżimu sowieckiego, zbrodni nie osądzonych, moralny obowiązek pomocy.

Program adaptacyjny dla repatriantów „Odys – bis” dotowany przez Komisję Europejską kwotą 47.800 euro, został uznany przez Komisję za jeden z trzech najciekawszych w roku 2002. Przez nasze domy od zawsze przewijali się ludzie, którzy mówią ze śpiewnym akcentem, często mają złote zęby i „przepraszają, ze żyją”, ale jednocześnie, po bliższym poznaniu, okazuje się, ze mają do całego świata postawę roszczeniową, jakby nie wiedzieli, że niekoniecznie im „się należy”. Ale to już inny temat i inne powody takiego zjawiska…

Pamięć o dalekiej Ojczyźnie zesłańcy przekazywali sobie przez długie lata nieszczęść i poniewierki.

Pan Leonard w chwili przyjazdu do Ojczyzny przodków miał 62 lata. Jego dziadka rozstrzelano w wieku 37 lat, jako wroga ludu, był prostym kowalem; wiejskim rzemieślnikiem, Jego podstawową ” winą” była polska narodowość. Należy podziwiać pana Leonarda za odwagę i determinację.. Ale co dalej? Dobrze po polsku mówi w tej rodzinie tylko wnuk, zarówno rodzice, jak i dziadkowie źle mówią, a piszą fatalnie. Nie ma kursów języka polskiego, bezrobocie w Polsce sięga 20%, a na ich terenie przekracza 30 %. Żyją na razie z zasiłku, który wynosi 500 zł, z pracy „na czarno”, z uprawy ogródka i zbioru runa leśnego. Ale są szczęśliwi... Wrócili do Ojczyzny, córka chodzi na kurs zawodowy, opłacany przez gminę, przed najmłodszym pokoleniem otwierają się nowe możliwości, lepsze niż przez dziadkami i rodzicami. A zasiłku dla bezrobotnych nie może otrzymać, bo nigdy w Polsce nie pracował (!).

Pan Antoni przyjechał z żoną i dwiema córkami. Jest po pięćdziesiątce, dobrze Mu się powodziło w Kazachstanie, był biegłym rewidentem, miał własny dom i pozycję zawodową. Tu żyje z zasiłku, żona (wyższe wykształcenie) sprząta po domach. Antoni nie mówi po polsku w stopniu umożliwiającym podjęcie pracy, zgodnej z wykształceniem. Ale córki skończyły studia, urodziło się dwoje wnuków. A przed Nowym Rokiem 2002 przyjechała babcia Woroniecka z córką, zaproszone przez Gminę Warszawa - Białołęka. Babcia ma 82 lata. Pamięta zesłanie, oderwanie od rodzinnej ziemi, marzenia i tęsknoty. Doczekała. Chodzi do kościoła, który jest kilka ulic dalej, a nie kilkaset kilometrów.

A ilu naszych rodaków pozostało w stepach kazachskich na zawsze... Ilu chce powrócić?

Gdyby nie wydarzenia lat 1980 – 1989, zainicjowane przez Polskę, a zakończone demontażem komunizmu w Europie, nasi rodacy nie mieliby możliwości powrotu do Ojczyzny. Nieszczęść, które były udziałem Ich rodzin już nikt nie zrekompensuje.

Okrutny wiek XX przeszedł do historii. Ale pozostali ludzie i ich pamięć. Trzeba tę pamięć zachować. Młodzi, na szczęście, nie poznali sami tamtych wydarzeń, będących udziałem ich rodziców i dziadków.

Dotychczas żaden z demokratycznych rządów Polski nie zwracał się do Rosji, jako spadkobiercy państwa sowieckiego, o rekompensaty dla ofiar tego reżimu. A przecież Niemcy takie rekompensaty obywatelom polskim wypłacają. Ale pojawiła się „pierwsza jaskółka”; minister spraw zagranicznych – Włodzimierz Cimoszewicz, w czasie wizyty w Moskwie – styczeń 2003 – podjął ten temat. Nareszcie! Może demokratyczny świat usłyszy o losach Polaków na Wschodzie, należy przypominać o tych wydarzeniach, ku przestrodze potomnym. Aby wiek ludobójstwa i pogardy dla człowieka nie powtórzył się więcej, by nigdy siłą nie odrywano wbrew ich woli, od ojczystej ziemi, na nieludzką poniewierkę.

Wg ostatnich danych, polityka repatriacyjna Polski jest na równi pochyłej, a przy obecnym tempie może rozciągnąć się na setki lat.

W roku 2000 przyjechało 1000 osób;

w 2001 - 832 osoby;

w 2003 - 452;

w 2004 - 360 osób.

Biorąc pod uwagę wymienione tempo, repatriacja przeciągnie się na 200 lat.

Ustawa o Repatriacji poniosła całkowitą klapę; liczba rodzin zapraszanych do Polski przez gminy (jest to warunek przyjazdu), systematycznie się zmniejsza.




Nasza organizacja została założona przez osoby, które doskonale znają byłe ZSRR, mentalność „homo sowieticus”. Za dotacje z funduszy zachodnich, w latach 2000 – 2002 przeprowadzono kursy adaptacyjne dla około 200 osób, zorganizowano konferencję w Senacie „Repatrianci w Polsce – szanse i możliwości” oraz wydano 2- języczny (po polsku i rosyjsku) poradnik dla repatriantów „Tu jest twój dom”. W bieżącym roku złożyliśmy wniosek do unijnego programu „Equal” czyli „Równość”; wniosek ten nam odrzucono (!).




A więc wszelkie problemy repatriantów w Polsce zostały już pozytywnie załatwione?




Tymczasem rzeczywistość jest następująca:




1) ponad 50 % repatriantów to osoby z wyższym wykształceniem, a bezrobocie wśród nich przekracza 80 %;




2) wracają, niestety, nie mając pomocy – zarówno ze strony urzędników samorządowych, jak i otoczenia; rodzi to dodatkowe, niepotrzebne stresy i tragedie;




3) mamy dowody na działania korupcyjne, są przywłaszczane dotacje dla repatriantów, a oni sami, nie znając polskich realiów i bojąc się reakcji urzędników, przystają na jałmużnę, jaką dostają;




4) wiedza na temat repatriacji wśród społeczeństwa jest żadna, ale jak ma być, skoro w podręcznikach historii nie ma prawie nic na temat deportacji? Konieczna jest szeroka akcja uświadamiająca, ale jeśli nie dostaliśmy dotacji z funduszu unijnego, a pieniądze budżetowe „rozpływają się”, w niebycie, bez żadnej kontroli...Ale jak może być, skoro u władzy są dalej „czerwone”, a profesor Leon Kieres, szef Instytutu Pamięci Narodowej, wielokrotnie był ostrzegany przed postępowaniem niezgodnym z „polską racją stanu”, gdy zamierzał występować do władz Rosji o śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej...




5) mamy opracowane 2 programy adaptacyjne – jeden już sprawdzony, uznany przez Komisję Europejską za jeden z trzech najciekawszych w roku 2002; drugi – wzorowany na wymienionym, stanowiący kontynuację pierwszego, gdzie osoby, które mieszkają już w Polsce i były słuchaczami naszych kursów, pomagają nowo przyjeżdżającym w zaadaptowaniu się do polskich warunków oraz będą prowadzić szeroką akcję uświadamiającą – jak znaleźli się nasi Bracia na Wschodzie i jak można im pomóc; tym samym znajdą pracę i jedni i drudzy;




6/ jesteśmy przeciwni dawaniu „ryby”, tylko edukacja i akcja uświadamiająca.




Apelujemy do naszych Braci na Zachodzie, których los skierował w tą właśnie stronę, a nie na Wschód – pomóżcie nam w kontynuowaniu naszej misji.




Mamy programy, mamy beneficjentów – nie mamy funduszy.




Zamierzamy też wystąpić do Rosji, jako do spadkobiercy ZSRR, o odszkodowania za zsyłki. Niemcy płacą, a Rosja dlaczego nie? Ale skoro nie ma dotychczas woli politycznej, a przy władzy wiadoma formacja... Wśród naszych znajomych repatriantów jest już kilka osób, które się nie boją – zrobimy to. Ale bez pomocy Polonii z Zachodu nie damy rady. Każdy dzień to strata czasu i mnożenie ludzkich nieszczęść – liczymy na Was.




Fundacja „Odys”, ul. Krochmalna 2 m 719, 00-864 Warszawa




Nr konta bankowego: 80105010541000002280544160




ING Bank Śląski O/Warszawa, ul. Jana Pawła II 29

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum