Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Lech Zondek - członek"SW"poległy w Afganistanie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomasz Triebel
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 262

PostWysłany: Wto Wrz 12, 2006 10:49 pm    Temat postu: Lech Zondek - członek"SW"poległy w Afganistanie Odpowiedz z cytatem

W Australii przebywają dziennikarze z TVP3 Katowice: Maciej Muzyczuk i Aneta Chwalba, twórcy serialu telewizyjnego pt DESPERACI. WYBUCHOWA HISTORIA PRL.Bohaterami odcinka kręconego w Sydney są panowie Czesław Lipka, Leszek Kokoszka i Andrzej Pokorski, którzy w roku 1982 wysadzili w powietrze pomnik wdzięczności Armii Radzieckiej na Śląsku. Część pierwszą rozmowy z Maciejem i Anetą opubikowaliśmy 8 września br.
Maciej Muzyczuk - Tak więc rzeci odcinek jest australijski, po to tu przyjechaliśmy. Mamy gotowe scenariusze kolejnych czterech odcinków, a i wstępną zgodę Programu II TVP na ich realizację. Więc to jest odcinków 8, które mają być wyemitowane w tym roku, no i w trakcie realizacji ciągle otrzymujemy informacje od historyków, od pasjonatów, osób zainteresowanych historią PRL o kolejnych przejawach „niesubordynacji” między 1944 a 89 rokiem, chodzi tu o jakieś poważne akcje wymierzone w system. Mamy nadzieję, że nie skończy się na 8 odcinkach, ale że będzie ich znacznie więcej.

Aneta Chwalba – A ten czwarty odcinek będzie również w małym fragmencie dotyczył Australii.

ESK – Bo tu mieszkał Lech Zondek?

AC – Tak jest! Chcemy wrócić do jego historii i opowiedzieć ją w jednym z tych kolejnych odcinków.

ESK – A przypomnijmy może, kto to był Lech Zondek.

AC – To był Polak, który wyemigrował właśnie do Australii, a potem z Australii przedostał się do Afganistanu, żeby tam właśnie walczyć przeciwko Związkowi Radzieckiemu.

ESK – Czy to o nim pisał Radek Sikorski w swojej książce pt "Prochy świętych"?



MM – Tak, Radek Sikorski o nim wspomina. Generalnie było czterech Polaków zaangażowanych w wojnę w Afganistanie, celowo nie mówię, że walczyli, bo np Radek Sikorski był dziennikarzem i czynnego udziału w wojnie – z tego co wiem – nie brał. Walczył Lech Zondek, walczył też Andy Skrzypkowiak, o którym z tego co wiem, też powstaje obecnie film. Lech Zondek, emigrant, bardzo barwna postać, wyjechał z Polski w 1978 roku. Przez Austrię trafił do Australii, tutaj mieszkał 4 lata i w okresie między 81 a 84 r. przygotowywał się do tego, żeby wyjechać do Afganistanu i walczyć z sowieckimi wojskami, które okupowały ten kraj. Mieszkał w Melbourne, tam oprócz tego, że szkolił się wojskowo, był zaangażowany w pomoc dla opozycji w Polsce i działał w Stowarzyszeniu „Solidarność z Solidarnością”. W końcu 1984 roku wyjechał przez Pakistan do Afganistanu, tam walczył, był także korespondentem Głosu Ameryki i Wolnej Europy, niestety w 85 roku w niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach zginął... no i będzie jednym z bohaterów naszego cyklu DESPERACI.

ESK –Od kiedy państwo pracujecie w tandemie?

AC –Właśnie od niedawna, prawdę mówiąc nasza współpraca od Desperatów się zaczęła, chociaż obydwoje pracujemy w TV, ja już dosyć sporo, bo 10 lat, Maciek niespełna dwa, i tak właściwie zapoznaliśmy się ze sobą i postanowiliśmy stworzyć coś wspólnie i okazało się, że całkiem dobrze się nam wspólnie pracuje, a praca w telewizji nie jest pracą łatwą, bo jest pracą zespołową i jak się człowiek nie zgadza ze swoim partnerem, to jest to straszne, bo prowadzi do różnych awantur i trudno jest, żeby powstało coś fajnego, jakiś film, czy program, który miałby sens i był rzeczywiście dobrym dziełem, my się na szczęśćie dosyć dobrze dogadujemy.

ESK –Pani mówi, że dość dużo pracuje w TV, czy wcześniej kręciła pani jakieś programy dokumentalne?

AC – To znaczy ja do tej pory zajmowałam się zupełnie innymi sprawami, bo jak mówię, jestem w TV od dawna, ale właściwie trafiłam do niej już na początku studiów, od razu na drugim roku dziennikarstwa znalazłam się w TV i tak już zostało. Na początku zajmowałam się głównie programami dla dzieci i młodzieży, potem robiłam różne inne rzeczy, głównie programy rozrywkowe, kulturalne, do tej pory zajmuję się kulturą, bo cały czas jestem autorem i prezenterem programu ”Uwaga weekend”, który zapowiada wydarzenia kulturalne, to co się dzieje w teatrze, kinie, w salach koncertowych, to jest program na żywo zupełnie innego rodzaju sprawa, natomiast publicystyką, programem dokumentalnym, a w szczególności historycznym do tej pory raczej się nie zajmowałam, chociaż historia mnie bardzo pasjonuje, to jest coś zupełnie dla mnie nowego i tym bardziej mnie fascynuje to, co teraz robimy.

ESK – Nie ma nigdy tak, żeby się kilku Polaków spotkało po raz pierwszy i nie miało wspólnych znajomych. I tu chciałam zapytać o panią Elę Gepfert z Katowic, która niedawno przetłumaczyła australijską piosenkę „Waltzing Matilda” na polski i właśnie w Pulsie Polonii mamy to polskie nagranie.


LISTEN. Posłuchajcie Matyldę po polsku. Matylda
AC – Pani Ela Gepfert jest mi właśnie bardzo dobrze znana, to szefowa Śląskiego Klubu Fantastyki, który działa bardzo prężnie, zresztą w Katowicach ma wiele sekcji. Panią Elę znam jeszcze z czasów, kiedy robiłam programy dla dzieci i młodzieży. Tych sekcji jest wiele: tolkienowska, gwiezdnych wojen i inne sekcje dotyczące fantastyki, tak więc wszystkie osoby, które się interesują tymi tematami mają tam wiele interesujących spotkań, pani Ela cały czas tym kieruje. Zawsze jak się pojawiały takie tematy w TV to pani Ela zawsze mi pomagała, podobnie było później przy wydarzeniach kulturalnych czy też przy wystawie Pana Wojciecha Siudmaka? I jego prac, które są myślę kultowe dla wszystkich miłośników fantastyki. Wielokrotnie miałyśmy ze sobą kontakt i jest jedną z osób, które często pojawiają się w TV Katowice z racji tego, że jest pasjonatką i osobą, która żyje tym, co lubi, czyli właśnie fantastyką. O o polskiej Matyldzie nie wiedziałam, od pani się dowiaduję, to fajnie że trzeba jechać do Australii, żeby się dowiedzieć czegoś o kimś, kogo się właściwie ma pod bokiem.

ASK – Jeszcze pytanie do pana Macieja. Słyszę, że dopiero od 2 lat pracuje pan w tv, wcześniej był pan dziennikarzem prasowym?

MM – Tak, generalnie dziennikarzem jestem od wielu lat, zaczynałem właściwie na studiach od robienia filmu, myślę, że powinienem się pochwalić tym, że w końcu lat 80 stworzyliśmy z kolegami twór, który się nazywał Tajna Wytwórnia Filmów i robiliśmy filmy fabularne na potrzeby Niezależnego Zrzeszenia Studentów, nawetr co ciekawe dostawaliśmy na to jakieś tam dofinansowanie podziemne, w kwocie o ile dobrze pamiętam 20 dolarów za jeden film... i udawało się zrobić takie filmy – teraz mi się to wydaje niemożliwe. Poźniej byłem dziennikarzem radiowym przez lat bodaj pięć, przez kolejnych 10 dziennikarzem prasowym, potem losy mnie zagnały do telewizji i od 2 lat tam jestem i cieszę się, że udaje mi sie teraz realizować DESPERATÓW, projekt, który jak myślę jest projektem mojego życia. Generalnie zajmuję sie produkcją w ośrodku katowickim, ale szczerze powiem, że głównie sprzyjam młodym twórcom, którzy chcą realizować siebie, a ten nasz projekt DESPERACI to jakoś tak wyniknął przy okazji, bo wygraliśmy konkurs zorganizowany przez Zarząd Telewizji na nowe cykle programowe. Zgłosiliśmy nasz projekt w grudniu zeszłego roku, no i zostal kupiony, po prostu, przez Program II.

ESK – Dziekuję za rozmowę , mam nadzieję, że się w najbliższych dniach ponownie spotkamy.


Fragment artykułu o Polakach w Afganistanie pt Budowniczowie i niszczyciele

Sto pięćdziesiąt lat później Polacy w rosyjskich, a właściwie radzieckich mundurach znowu byli w Afganistanie. Tym razem nie był on dla Sowietów mrzonką, tylko łakomym kąskiem, celem ostatniej wojny kolonialnej XX wieku. W ciągu dekady 1979-1989 zginęło tam około dziesięciu tysięcy żołnierzy sowieckich. Wśród nich Sasza, 19-letni Polak z Grodzieńszczyzny. Zginęli też inni Polacy z Litwy, Białorusi i Ukrainy. W ich rzeczach znajdowano potem, podobnie jak u ich rosyjskich czy ukraińskich kolegów, nigdy nie wysłane listy do rodzin, w których cyrylicą pisali Mamo, ratuj, albo Mamo, boję się. Ciała poległych przewożono potem do ZSRR w zaplombowanych cynowych trumnach na pokładzie Czarnego Tulipana, samolotu specjalnie w tym celu wysyłanego do Afganistanu.

W Afganistanie, w Czarnym
Tulipanie,
Z wódką w szklance, milcząc
płyniemy nad ziemią.
Żałobny ptak, przez granice,
ku Rosji błyskom,
Niesie chłopców do domu.
W Czarnym Tulipanie, ci,
co wypełnili zadanie,
Lecą do kraju kochanego
- w ziemi spocząć.
Na urlop bez końca, porwani
na strzępy.
Już nigdy, nigdy, ciepłych
nie obejmą ramion.

Tak dźwięczały słowa posępnego hymnu Poległym w Afganistanie, napisanego przez Aleksandra Rosenbauma. Liczba poległych w Afganistanie Polaków - żołnierzy sowieckich, nie jest znana, niektórzy zresztą nie figurowali w spisach jako Polacy. Powoływani do wojska, nie mieli wyboru. Musieli iść na wojnę. Większość miała więcej szczęścia. Przeżyli, niekiedy mocno okaleczeni fizycznie, czasem tylko psychicznie.

Radek Sikorski, który przebywał w Afganistanie w latach 1986-1987 jako dziennikarz, opisał w swej książce "Prochy świętych" spotkanie z jednym z nich, w Wilnie latem 1990 roku. Janek Dunowski służył w Afganistanie jako snajper w Witebskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej. Dosłużył się trzech medali: Za odwagę, Od wdzięcznego narodu afgańskiego i Żołnierz internacjonalista. Ja wypołniał internacjonalnyj dołg (spełniałem internacjonalistyczny obowiązek) - powiedział Sikorskiemu.

W typowym bloku w dzielnicy mieszkaniowej Wilna spotkało się dwóch Polaków walczących w Afganistanie po przeciwnych stronach barykady. Sikorski, dziennikarz i uciekinier z Polski, z kałasznikowem pod pachą przemierzał Afganistan pod opieką mudżahedinów - antysowieckich partyzantów, którzy pokonali supermocarstwo. Nie było to bezpieczne.

Dunowski na pytanie, co Sowieci by zrobili, gdyby złapali "takiego [cudzoziemca], który by po stronie mudżahedinów walczył", odpowiedział: No, nie patyczkowalibyśmy się. Poza Sikorskim w Afganistanie przebywało co najmniej pięcioro innych Polaków. Dwóch z nich zginęło, ale nie z ręki sowieckiej.

Andy Skrzypkowiak, operator filmowy z brytyjskim paszportem, syn żołnierza spod Monte Cassino, były komandos z jednostek SAS, został w październiku 1987 roku zamordowany przez partyzantów z fanatycznej partii Hezb-e-Islami w Nuristanie, we wschodnim Afganistanie.

Lech Zondek, emigrant, był jedynym, który pojechał do Afganistanu po to, by walczyć z bronią w ręku. Nosił czapkę z orzełkiem w koronie. Nadawał też korespondencje dla Głosu Ameryki. Pozostała po nim bogata korespondencja. W dziesięciu ludzi wzięliśmy jedno działko bezodrzutowe i poszliśmy odwiedzić Ruskich na ich placówce - pisał pod datą 19 lutego 1985 roku.

I dalej: Ostrzelaliśmy Ruskich z tego, co mieliśmy, plus ogniem z broni maszynowej, po czym szybko do zbudowanych w bezpośredniej bliskości schronów. (...) Ruscy nieomal natychmiast odpowiadają ogniem z moździerzy. Są doskonale wstrzelani w nasze potencjalne drogi odwrotu. (...) Gdybyśmy uciekali od razu, to dostalibyśmy się pod ciężki ostrzał.

Zondek nie zginął w walce. Okoliczności jego śmierci opisuje Sikorski: w osadzie w Nuristanie usiłował nauczyć mieszkańców walki wręcz. Gdy chwytem dżudo rozbroił pozorującego atak Afgańczyka, ten - publicznie upokorzony - zranił go nożem w rękę. To doprowadziło do katastrofy. W czasie wspinaczki przez góry Zondek nie zdołał utrzymać się na chorej ręce i odpadł od skały. Zginął na miejscu. Koledzy znaleźli jego ciało 5 lipca 1985 roku. Na grobie postawili krzyż z napisem "Lech Zondek, polski żołnierz, 1952-1985". Krzyż później wieśniacy zużyli na opał.

Tutaj cały artykuł o Polakach w Afganistanie.

Lech Zondek - info

Lech Zondek

Polski emigrant, ktory jako ochotnik wyjechal do Afganistanu. Zginal w 1985 r.

Majac 26 lat, w roku 1978 zostaje przyjety na psychologie na Uniwersytecie Warszawskim, po roku przenosi sie na resocjalizacje. Korzystajac z ulatwien paszportowych wyjezdza do Wiednia, gdzie ubiega sie o wize emigracyjna do Australii

Jest to pierwszy etap jego dlugofalowego planu, którego ostatecznym celem ma byc walka przeciwko Zwiazkowi Radzieckiemu w Afganistanie.

Po pieciu miesiacach pobytu w obozie dla uchodzców w Traiskirchen wyjezdza w koncu do Australii. Tam dowiaduje sie o wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego.

Kolejnym punktem jego planu jest uzyskanie paszportu australijskiego, który ulatwilby mu podrózowanie po swiecie. W ciagu trzech lat oczekiwania na ów dokument wszechstronnie szkoli sie i przygotowuje do wyjazdu na wojne. Podejmuje takze próby wstapienia do australijskiej armii.

Na zycie i na planowana wyprawe zarabia mordercza praca w kopalni rudy zelaza na pustyni. Za pierwsze zarobione pieniadze kupuje motocykl i karabin z luneta. Trenuje walki wschodnie, zostaje czlonkiem elitarnego "Australian Pistol Club".

Wstepuje takze na uniwersytet w Melbourne, gdzie studiuje nauki polityczne. Aktywnie dziala w Konfederacji Wolnych Polaków, wspólpracuje równiez z organizacjami afganskimi dzialajacymi w Australii i dzieki nim nawiazuje pierwsze kontakty z Mudzachedinami. W roku 1983 na szesc miesiecy wyjezdza do Eucla, pustynnej osady zamieszkanej przez aborygenów.

Tam zglebia tajniki przetrwania w trudnych warunkach. 29 maja otrzymuje upragniony paszport australijski. 16 czerwca jest juz na pokladzie samolotu, który leci do Pakistanu.

W ciagu nastepnego roku jego baza bedzie "Khyber Hotel" w przygranicznym Peshwar. Stad trzykrotnie przedostaje sie na teren objetego wojna Afganistanu. Walczy w czapce z orzelkiem w koronie.

Aby przyblizyc swiatu sprawe afganska, ale równiez by zdobyc srodki na utrzymanie, fotografuje i nadaje korespondencje radiowe dla "Glosu Ameryki". W lipcu 1985 roku wraz z grupa instruktorów wojskowych udaje sie da afganskiej czesci Nuristanu.

5 lipca w dolinie Borgi Matal koledzy odnajduja cialo Lecha Zondka, który dzien wczesniej samotnie oddalil sie od obozu. Zostaje pochowany, a na grobie przyjaciele stawiaja krzyz z napisem "Lech Zondek - polish soldier".

Lech Zondek pozostawil po sobie bardzo bogata korespondencje - od kartki wyslanej do matki tuz po przybyciu do Wiednia, do listu do przyjaciela pisanego na kilka dni przed smiercia.

Regularnie wysylane najblizszym listy zawieraja niezwykle barwne, a czesto i dramatyczne opisy zycia w obozie dla uchodzców pod Wiedniem, pracy w pustynnej kopalni, polowan w Zachodniej Australii i codziennego obcowania i walki z mudzahedinami.

videofact@videofact.com
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Nie Wrz 17, 2006 2:16 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dokumentalny film to nie taka prosta sprawa. Najpierw trzeba przejść przez reportaż. Szkoda, że juz tak na szerokie wody. Może w telewizji ktoś doświadczony pomoże! Trzymam kciuki by się powiodło!
_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Piotr Hlebowicz
Site Admin


Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 1166

PostWysłany: Nie Wrz 17, 2006 7:43 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zaraz po śmierci Lecha Zondka, wydrukowalismy w Krakowie ("Solidarność Zwycięży")plakat-klepsydrę, który był rozklejany na mieście. Jeśli dobrze pamietam, było tego parę tysięcy sztuk.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum