Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Społeczeństwo wyalienowane

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Sro Paź 29, 2008 1:57 pm    Temat postu: Społeczeństwo wyalienowane Odpowiedz z cytatem

Dostałem w poczcie e-mailowej:

Nadzieja jako główny czynnik determinujący aktywność ludzką i obywatelską.

Szukając przyczyn słabnięcia aktywności społecznej, izolowania się obywateli od działalności publicznej trzeba dostrzec i docenić znaczenie roli nadziei jako siły motorycznej ludzi.

Wśród wielu istotnych czynników motywujących ludzkie działania i kształtujących postawy wobec życia i otaczającego świata, nadzieja odgrywa niezmiernie ważną, choć wciąż niestety, niedostatecznie docenianą rolę. Nadzieja towarzyszy ludziom od lat najmłodszych do końca życia, do ostatnich jego chwil. Człowiek zawsze czegoś oczekuje, czegoś się spodziewa, o czymś marzy, z czymś wiąże swoje dążenia w życiu doczesnym lub przyszłym. Nadzieja czyni życie ludzkie bogatsze, ciekawsze, sensowniejsze. Motywuje także jego wysiłki, poświęcenie, uczy cierpliwości, wytrwałości, skłania do wyrzeczeń, do pokory, wytężonej pracy, do kompromisów, pozwala przetrwać trudne okresy życia, znosić niepowodzenia, choroby, nieszczęścia... Słowem stanowi stymulator życia i działania.

Natomiast zanik nadziei u jednostki lub zbiorowości społecznej powoduje apatię, bierność, paraliż działania, powolne umieranie, najpierw psychiczne, a następnie somatyczne.

W Polsce w ostatnich latach najbardziej niepokojącym zjawiskiem, jakie nie miało w takiej skali miejsca od 2OO lat, jest utrata wszelkiej nadziei wśród coraz większej części społeczeństwa. Jest to dziś największe i najniebezpieczniejsze zagrożenie dla dalszej egzystencji państwa i narodu.

W przeszłości, nawet w najtrudniejszych, najtragiczniejszych czasach towarzyszyła Polakom zawsze nadzieja, która pozwalała myśleć o możliwości zmiany ich losu, o przyszłości, wierzyć w odrodzenie państwa i bytu narodowego.

W czasie rozbiorów, okupacji niemieckiej i sowieckiej, a także rządów komunistycznych, Polacy nie utracili nadziei. Wierzyli, a nawet byli przekonani, że ich losy muszą się kiedyś odmienić. Nie stali jednak biernie, ale nieustannie pomagali losowi: zrywy powstańcze, opór zbrojny, moralny, protesty, strajki bunty; słowem postawy aktywne pomogły przetrwać te trudne okresy, zmienić los kraju i narodu.

Dopiero okres posierpniowy, a zwłaszcza ostatnie lata rządów obozu solidarnościowego i postsolidarnościowego, załamały nawet najbardziej odpornych na niepowodzenia i porażki rodaków.

Dziś społeczeństwo w zdecydowanej większości jest rozczarowane i załamane obecną sytuacją w kraju, a co gorsza, nie widzi i nie wierzy w możliwość odmienienia złego losu i polepszenia swojej i państwa sytuacji. Natomiast upowszechnia się coraz bardziej i utrwala w świadomości społeczeństwa pogląd i przekonanie, że wszelkie wysiłki w kierunku naprawienia istniejącej sytuacji są bezcelowe, daremne, bezowocne i skończą się niechybnie niepowodzeniem, jak wiele podobnych w przeszłości , tym, że jedno zło zastanie zastąpione, co najwyżej innym, podobnym lub jeszcze gorszym, jak miało to miejsce do tej pory. W Polsce na pytanie, kiedy będzie lepiej, Polacy odpowiadają zazwyczaj sarkastycznie – lepiej już było.

Niestety, tego rodzaju poglądy znajdują racjonalne uzasadnienie potwierdzane empirycznie na każdym kroku. Toteż ludzie dochodzą do wniosku, że nie ma sensu angażowanie się w sprawy obywatelskie, narodowe, poświęcanie dla dobra publicznego, lecz korzystniejsze i bezpieczniejsze jest stanie z boku i czekanie na sposobny, bezpieczny moment, w którym będzie można ustawić się korzystnie po zwycięskiej stronie, a nie po stronie racji moralnych, czy patriotycznych, które dotychczas z reguły przegrywały.

Stąd dominacja postaw kunktatorskich, wyczekiwania, asekuracji, nieangażowania się przedwcześnie, unikanie ryzyka w wyborze postaw i zachowań.

Upowszechnienie się tego rodzaju postaw i zachowań jest niebezpieczne i zagraża dalszej egzystencji narodu i państwa. Trzeba, zatem koniecznie społeczeństwu, a także rządzącym i aspirującym do władania krajem, uświadomić, że bez szerokiego zaangażowania znacznej części obywateli w działalność publiczną nie da się dokonać żadnych pożądanych, koniecznych, pozytywnych zmian i skutecznie kierować krajem.

Jednakże reaktywizacja, zaangażowanie społeczeństwa w działalność obywatelską może nastąpić tylko wówczas, gdy ono uwierzy w sens i celowość działań w jakie ma się włączyć. Konieczne są tu jednak pozytywne przykłady osobiste , choćby nawet nieliczne, zgodnie z rzymska maksymą: verba docent, exempla trahunt ( słowa uczą ale przykłady przyciągają). Wystarczy, by 10 proc. elit władzy, zwłaszcza: posłów członków rządu, czołowej administracji państwowej i samorządów miejscowych , dało przykład przyzwoitego moralnego zachowania i postępowania. Wskazane byłyby, więc przykłady od góry, choć znając postawy obecnych elit politycznych i rządzących, nie jest to chyba realne? Po prostu takich wzorów godnych śladowania tam nie ma. Przeciwnie. Są silne antywzory. Można przytoczyć setki tysięcy takich antywzorów ale poprzestańmy na kilku bardziej znanych przykładach: Gdy Andrzejowi Olechowskiemu postawiono publicznie zarzut finansowych nadużyć ( m.in. brał zlecenia od podległych mu w przeszłości zakładów, jako ministrowi finansów, zlecenia na rzekome doradztwo ), to uzasadniał to słowami: „czas judymów i siłaczek minął, teraz pracuje się dla forsy”. A więc patriotyzm i spełnianie powinności obywatelskich – tak, ale za forsę.

Inny przykład: Czynny wówczas wiceminister Obrony Narodowej Romuald Szeremietiew, zdobywał stopnie naukowe, doktora i doktora habilitowanego w podległych mu służbowo instytucjach wojskowych.. Trzeci przykład; by ochronić syna ówczesnego Prezydenta Lecha Wałęsy, przed odpowiedzialnością karną za spowodowanie po pijanemu wypadku i okaleczenie przechodnia, prawnik Wałęsy Lech Falandysz wymyśli specjalną przyczynę psychiczną „jasną pomroczą”. Od tego czasu mówi się o „falandyzacji” prawa w Polsce

I ostatni przykład: adwokat Jacek Taylor, gdy został Kierownikiem Urzędu d.s Kombatantów i Osób Represjonowanych, to rozpoczął swoje urzędowanie od przyznanie sobie uprawnień kombatanckich, uzasadniając, to tym, że jako niemowlę w beciku przebywał po upadku Powstania w obozie w Pruszkowie. Oczywiście ten sam minister odmówił przyznania takich uprawnień represjonowanym autentycznym działaczom opozycji. Takich przykładów negatywnych są tysiące i one zniechęcają ludzi do angażowania się społecznie.

Dlatego wszelkie działania powinny być poprzedzone poznaniem, zbadaniem i analizą przyczyn utraty nadziei oraz gruntowną i szeroką refleksją nad sposobami eliminowania złych przykładów z naszego życia, a przynajmniej ograniczania ich destrukcyjnej, demobilizacyjnej mocy.

Przyczyn utraty nadziei przez Polaków jest wiele, zarówno subiektywnych, jak i obiektywnych. Wbrew utartym poglądom przyczyn subiektywnych jest znacznie więcej, niż obiektywnych i one głównie determinują postawy obywateli.

Ludzie np. są słusznie rozżaleni obecną sytuacją w kraju. Nie spodziewali się bowiem tak negatywnych skutków zmian spowodowanych transformacją ustrojową i reformami. Nikt ich . nie uprzedzał o prawdziwych kosztach, jakie muszą zapłacić , przede wszystkim ludzie pracy, emeryci ..za dokonanie reform, których tak naprawdę, zwłaszcza ludzie pracy, nie chcieli i nadal nie chcą. Nikt ich zresztą nie pytał o zgodę.

Obecnie wielu dawnych działaczy opozycyjnych starszej i młodszej generacji, dochodzi do wniosku, że nie o taką Polskę im chodziło, nie takiej się spodziewali, nie o taką walczyli. Sam Wałęsa często powtarzał, że „ nie o take Polskie walczył”, że wszystko poszło nie w tym kierunku. Znaczna część społeczeństwa bardzo rozczarowała się do „Solidarności”, a zwłaszcza do tzw. „doradców z KOR-u i do kierownictwa, które w ich przekonaniu, zdradziło ludzi pracy i oszukało ich. Solidarność obiecywała i dawała społeczeństwu wszystko, czym wówczas jeszcze nie dysponowała, czego nie miała, a czego odmówiła, po zdobyciu władzy.

Rządy solidarnościowe okazały się najbardziej aspołeczne, niekorzystne dla ludzi pracy, a nawet wręcz im wrogie. Wielu czołowych działaczy Związku porzuciła go i urządziła się poza nim, sprawując w państwie władzę, zajmując lukratywne stanowiska w polityce, administracji, gospodarce, w bankach i dorobiła się znacznego majątku kosztem społeczeństwa np. Wałęsa, Frasyniuk, Jan Krzysztof Bielecki, H. Gronkiewicz Walz…

Toteż ludzie słusznie uważają się za oszukanych, zdradzonych, perfidnie wykorzystanych przez kadrę kierowniczą Związku, z Wałęsą na czele i tzw. doradcami, którzy użyli ruchu związkowego instrumentalnie, dla zdobycia władzy i urządzenia się. Słowem przywódcy Związku postąpili tak, jak czyniły to poprzednie ekipy rządzące PRL, z tym, że tamtym tak bezgranicznie nie ufano.

Coraz bardziej powszechne staje się przekonanie , że Polska znalazła się w rękach oszustów, złodziei, karierowiczów, pospolitych kryminalistów , zwykłych łobuzów, miernot moralnych, szubrawców, dyletantów, prostaków . To oni rządzą na samej górze i na samym dole . Nie po raz pierwszy , ale tym razem dosadnie , wyraził swoją negatywną opinię na ten temat znany polityk Janusz Korwin-Mikke, który pisze w "Angorze" ( nr 32/ 99)

"Ja naprawdę uważam, że rządzą nami bandyci, złodzieje, oszuści i agenci bezpieki " .

Zdaniem autora właściwie rządzi w Polsce " trochę Rząd, trochę mafia, trochę Kościół Rzymsko-katolicki, trochę związki zawodowe, trochę masoneria, trochę Sejm, trochę konfederacje pracodawców, trochę sądy, trochę Senat...(...) Jeśli więc mówię, że jesteśmy rządzeni przez bandytów - to dotyczy to większości wymienionych powyżej ciał - nie tylko P.T. Członków Rządu”



Znacząca część społeczeństwa, także ta bardziej światła i nastawiona patriotycznie, nabrała przekonania, że nie miała, i nadal nie ma żadnego wpływu na losy kraju, że państwem wciąż rządzą mafie, kliki, koterie, gangi przestępcze, kolesie, krewniacy, i dlatego nie chce się dalej angażować w sprawy obywatelskie.

Coraz też częściej ludzie dochodzą do wniosku, że nie jakaś postkomuna, lewica, prawica rządzą krajem, lecz bezideowe kliki, pospolici szubrawcy których łączy wspólny interes finansowy, a dzielą naprawdę, nie spory ideologiczne, polityczne, programowe, lecz walka o władzę, o szerszy dostęp do lukratywnych stanowisk, przywilejów, korzyści i forsy.

Rozgoryczenie wywołało także pozbawienie lub drastyczne ograniczenie powszechnych zdobyczy socjalnych, nawet tych, które ludzie pracy osiągnęli w II Rzeczypospolitej, zwłaszcza w zakresie opieki zdrowotnej, pomocy socjalnej, dostępu do oświaty, kultury; w II RP np. większy procent młodzieży chłopskiej i robotniczej studiował na uczelniach wyższych, niż w III RP.

Najbardziej jednak demobilizująca i zniechęcająca do wszelkiej publicznej, społecznej działalności stała się, na każdym kroku widoczna, rażąca niesprawiedliwość społeczna i arogancja rządzących ekip, urzędów, sądów, administracji terenowej…

Zasłużone, wartościowe, najbardziej aktywne jednostki, często skrzywdzone już w PRL, nadal doznają krzywd, nieprawości, upokorzeń ze strony kolejnych ekip i obozów rządzących, które preferują ostentacyjnie serwilizm, kunktatorstwo, lansują miernoty, ludzi nijakich, a przed wszystkim swoich, według peerelowskiej zasady : mierny, bierny ale wierny. Były premier z ramienia AWS Jerzy Buzek przejmując władzę w kraju powiedział –„bierzemy władzę, by ją oddać ludziom”, ale nie dodał, że tylko swoim ludziom. Większość społeczeństwa zgodnie z oczekiwaniem kolejnych ekip rządzących stosuje się do ich rady : nie rozrabiaj, nie podskakuj siedź cicho i przytakuj. Bo tak jest najbezpieczniej i najkorzystniej.

Społeczeństwo często zadaje słusznie pytanie: dlaczego ktoś zostaje wojewodą, ministrem, prezydentem, burmistrzem, posłem, radnym, dyrektorem, ambasadorem, członkiem rad nadzorczych, otrzymuje etat na uczelni, stypendium zagraniczne, itp.?

Czy dlatego, że jest tak dobry, lepszy od innych? Czy głównie, dlatego, że jest w pewnych układach?

Dawniej sprawa była jasna i prosta; ktoś awansował, bo był członkiem PZPR, stronnictw sojuszniczych lub popierała go partia. Partia decydowała o wszystkim. Ale dzisiaj sprawa się komplikuje. Partii PZPR już nie ma, a niesprawiedliwość i nieprawości nadal istnieją.

W pamięci społeczeństwa mocno utkwiło, że sytuacja kraju i ludzi pracy miała się wciąż polepszać, a nieustannie się pogarsza. Jak zawsze, najwięcej tracą biedni obywatele, ludzie pracy, bezrobotni, emeryci, renciści, młodzież, zaś zyskują różnego autoramentu kombinatorzy, karierowicze, hochsztaplerzy, wszelkie męty, szumowina, rodzimi i obcy złodzieje.

Przygnębiający jest także upadek gospodarki: zmniejszanie produkcji, eksportu, wzrost importu towarów, wypierający rodzimą produkcję, drastycznie maleją inwestycji produkcyjne, realizowane jest planowe niszczenie polskich przedsiębiorstw złą polityką gospodarczą i ekonomiczną.

Polska cofa się pod każdym względem i nie zmieni tego faktu żadna ekwilibrystyka propagandowa, statystyczna. Gospodarka egzystuje wciąż w znacznym stopniu, w oparciu o wypracowany w PRL majątek narodowy, wyprzedawany za bezcen, zaciągane pożyczki zagraniczne i ubożenie społeczeństwa. 60 proc. społeczeństwa III RP żyje w nędzy, a połowa poniżej minimum egzystencji. Bardzo szkodliwa jest masowa emigracja za chlebem, wartościowych, młodych wykształconych obywateli; prawie 2 miliony. Światła część społeczeństwa zadaje sobie pytanie, czy rzeczywiście ręce, umysły, umiejętności, talenty, zapał, tych ludzi nie są krajowi potrzebne? Czy istotnie wszystko już jest zrobione w kraju?

Nie wykorzystuje się kwalifikacji wysokiej i najwyższej klasy specjalistów, naukowców, twórców, innowatorów, ekonomistów, organizatoryków, nauczycieli, a często angażuje wysokopłatne miernoty z zagranicy nie znające i nie rozumiejące polskich realiów; zgodnie z utrwaloną przez wieki tradycją: cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie co posiadacie. Niepokoi zmniejszenie z roku na rok aktywności budownictwa, przy wciąż rosnącym głodzie mieszkaniowym i wręcz patologicznym wzroście cen mieszkań, w stosunku do zarobków ludzi pracy. Wciąż potrzeba półtora do dwóch milionów nowych mieszkań.

Wielu obywateli pyta zasadnie; dla kogo ma być ta Nowa Polska?

Systematycznie ubożeje społeczeństwo, a bogacą się nieliczne grupy, często z jawnym naruszeniem prawa, kosztem ogółu i interesu państwa. Bogaci stają się coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi. W partiach rządzących , w parlamencie , samorządach jest coraz więcej milionerów i multimilionerów, jednocześnie krąg nędzy stale się poszerza i nie widać tendencji do zahamowania tego procesu.

Fatalnie, wręcz patologicznie działa wymiar sprawiedliwości. Ludzi z wyobraźnią przeraża regres w dziedzinie oświaty, nauki i kultury. Odrobienie zaległości w tych dziedzinach wymagać będzie olbrzymiego wysiłku i dziesiątków lat.

Cały dorobek II RP i powojenny PRL wali się w gruzy.

W przekonaniu przeciętnych obywateli dotychczas rządzące ekipy mają bardziej lekceważący, pogardliwy stosunek do społeczeństwa, niż miały władze PRL. Działają też bardziej niedołężnie. Stąd pojawiające się coraz częściej wołania - komuno wróć. W tej Nowej Polsce w czasie manifestacji niezadowolenia, ludzie pracy coraz częściej skandują hasła - złodzieje i prasa kłamie. Cenzura w III RP jest mało widoczna ale bardziej surowa i skuteczniejsza niż w PRL.

Upowszechnione jest też przekonanie, że wypracowany z takim trudem i heroizmem majątek ogólnonarodowy jest marnotrawiony, rozkradany, zbywany za bezcen. To tylko niektóre przykłady, ale wystarczają do uzasadnienia powodów i przyczyn braku aktywności obywatelskiej i utraty nadziei.

Dodać do tego trzeba koniecznie brak jakichkolwiek dostrzeganych tendencji ze strony dotychczas rządzących obozów, do przeciwdziałania mnożącemu się złu.

I nie jest istotne, czy poglądy i oceny ludzi są we wszystkim zasadne, czy rzeczywiście przedstawione przyczyny i skutki mają faktycznie tak przemożny wpływ na świadomość i kształtowanie biernych postaw w społeczeństwie. Natomiast niezaprzeczalnym faktem jest, że upowszechnia się w świadomości społecznej przekonanie, że państwo funkcjonuje źle.

Jednak nie wystarczy walczyć z ludzkimi przekonaniami, lecz ze zjawiskami zła i jego przyczynami, które wpływają w większym lub mniejszym stopniu na hamowanie aktywności obywatelskiej, przyczyniają się do zaniku nadziei i przekonania, że można, że warto i trzeba tworzyć wizję, a następnie zręby pożądanej i oczekiwanej Polski, Polski dla wszystkich Polaków, a przede wszystkim dla tych, którzy dla Niej pracują, tworzą Jej bogactwo i siłę, a nie tylko dla garstki bogaczy, często wzbogaconych w sposób nieuczciwy, czy wręcz przestępczy.


Leszek Skonka, Komitet Pamięci Ofiar Stalinizmu w Polsce, Wrocław e-mail pamiecnarodu@tlen.pl

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Esse Quam Videri
Weteran Forum


Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 756
Skąd: Tczew

PostWysłany: Pią Paź 31, 2008 6:36 am    Temat postu: Maksyma, ale inna Odpowiedz z cytatem

Maksyma, ale inna

Leszek Skonka napisał:
Konieczne są tu jednak pozytywne przykłady osobiste, choćby nawet nieliczne, zgodnie z rzymska maksymą: verba docent, exempla trahunt (słowa uczą ale przykłady przyciągają). Wystarczy, by 10 proc. elit władzy, zwłaszcza: posłów członków rządu, czołowej administracji państwowej i samorządów miejscowych , dało przykład przyzwoitego moralnego zachowania i postępowania. Wskazane byłyby, więc przykłady od góry, choć znając postawy obecnych elit politycznych i rządzących, nie jest to chyba realne? Po prostu takich wzorów godnych śladowania tam nie ma. Przeciwnie. Są silne antywzory.


Czy 10% wystarczy? Hmmm... Na razie to działa wg innej maksymy (nie jestem pewny, ale to chyba jeden z aforyzmów Stanisława Jerzego Leca): VERBA DOCENT, EXEMPLA NOCENT (= słowa uczą, przykłady szkodzą).

_________________
facet wyznaj?cy dewiz? Karoliny Pó?nocnej: Esse Quam Videri
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Pią Paź 31, 2008 7:54 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Opinia publiczna

Felieton · tygodnik „Najwyższy Czas!” · 2008-10-31 | www.michalkiewicz.pl



Popularna za moich czasów studenckich piosenka głosiła, że „Egipt jest krainą bajek” („Egipt jest krainą bajek, Buffalo Bill Buffalo”). Bardzo możliwe, a nawet na pewno, bo w końcu dlaczego Egipt nie może być krainą bajek? Ale jeśli Egipt jest krainą bajek, to Polska też. No, może niekoniecznie od razu bajek, ale trudno zaprzeczyć, że i w Polsce dzieją się rzeczy dziwne. Ot na przykład na warszawskich ulicach pojawiły się wielkie billboardy z napisem „Palec na prezydenta” podpisane „dupa”. Niektórzy autorowie twierdzą, że chodzi o reklamę jakiegoś wafelka, ale rozpytywani przeze mnie przechodnie albo na wszelki wypadek nie mieli zdania, albo uważali, że to zachęta do poparcia w najbliższych wyborach prezydenckich kandydatury pani prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Osobiście w to nie wierzę, ale nieważne w co ja wierzę, bo znacznie ważniejsze jest, co na ten temat sądzi opinia publiczna.

Inna sprawa, że na swój sposób spełniają się u nas nawet najbardziej niewiarygodne rzeczy. Oto w ubiegłym tygodniu w klasztorze OO Jezuitów przy ul. Rakowieckiej w Warszawie odbyła się, połączona z bankietem ufundowanym przez panią prezydent Warszawy, uroczystość z udziałem JE abpa Henryka Muszyńskiego i JE abpa Kazimierza Nycza oraz licznie zgromadzonej publiczności. Chodziło o Święto Tory. Warto w związku z tym przypomnieć, że Lech Wałęsa, jeszcze w czasie swojej prezydentury wpadł na „koncepcję”, by w Polsce zbudować „drugą Japonię”. Ta koncepcja, podobnie jak wiele innych, upadła, ale okazuje się, że niezupełnie, skoro Ojcowie Jezuici jednak urządzają Święto Tory z udziałem aż dwóch arcybiskupów katolickich! A przecież „tora”, po japońsku oznacza tygrysa, co pamiętamy ze słynnego filmu „Tora, Tora, Tora”, opowiadającego o japońskim ataku na Pearl Harbor. Prezydent Wałęsa, ogłaszając swoją „koncepcję” pewnie miał na myśli co innego, ale nie bądźmy zbyt wymagający; jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Znaczy się – każdy ma taką Japonię, na jaką zasługuje.

Nawiasem mówiąc, Lech Wałęsa ogłosił nową, bardzo oryginalną koncepcję odnośnie amerykańskiej prezydentury. Chodzi o to, by prezydentów było dwóch, a nie tak, jak dotąd – jeden. Dwóch prezydentów urzędowałoby naprzemian; jeden w dni parzyste, a drugi – w nieparzyste. Okazuje się, że delegowanie Lecha Wałęsy do europejskiej Rady Mędrców było, jeśli nawet jedynym, to bardzo trafnym i owocnym posunięciem rządu premiera Donalda Tuska. Jeśli jeszcze media będą drukowały stenogramy z obrad tego zacnego grona, to łatwiej nam będzie znosić dolegliwości związane z kryzysem. Wprawdzie polska gospodarka, zwłaszcza system bankowy są oparte na tak mocnych podstawach (dolar na złocie, funt na dolarze, a złotówka na cynie – społecznym – jak żartowano za pierwszej komuny), że żaden kryzys nam - ma się rozumieć - nie zagraża, ale OFE straciły już na nadymanych akcjach kilkadziesiąt miliardów złotych, złotówka pikuje w dół, „inwestorzy”, vulgo lichwiarze uciekają – oczywiście zabierając ze sobą swoje pieniądze, a rząd i pan prezydent przygotowują się do Rady Gabinetowej, gdzie być może nie zapadną żadne decyzje, ale być może „gabinet” ustali wysokość haraczu na „ratowanie banków”. W tej sytuacji któż nam rozproszy smutki i zgryzoty, jeśli nie Rada Mędrców, gdzie Lech Wałęsa będzie brylował ze swoimi „koncepcjami”, które w dodatku mnożą mu się jak króliki?

Jak się okazuje – wszystko dla tej opinii publicznej. No dobrze, ale co to właściwie jest, ta opinia publiczna? Rafał Ziemkiewicz w swojej najnowszej książce „Żywina” przedstawia gwałtowne zmiany nastrojów opinii publicznej: „Aż po paru latach nastroje zmieniały się nagle o sto osiemdziesiąt stopni i nikt, z samym zainteresowanym na czele, nie umiał tego powiązać z żadnym konkretnym zdarzeniem. Po prostu kończyło się jak uciął bezgraniczne zaufanie, a zaczynała tępa, dysząca nienawiść; ci sami ludzie już na dźwięk nazwiska klęli i pluli, i tak, jak wcześniej nie pozwalali powiedzieć niczego złego, tak teraz nie przyjmowali żadnego wyjaśnienia, żadnego usprawiedliwienia. Skurwysyn jak oni wszyscy, zdrajca, oszukał, sam się nachapał, a o ludziach zapomniał”.

Rzeczywiście takie nagłe zmiany nastrojów opinii publicznej zdarzają się bardzo często, zgodnie z przysłowiem, że „łaska pańska na pstrym koniu jeździ”. Co jednak sprawia, że chociaż zmieniają się one tak gruntownie i nagle, nikt nie potrafi powiązać tych zmian z jakimś konkretnym zdarzeniem? Co – krótko mówiąc - sprawia, że nagle wszyscy, a w każdym razie bardzo wielu ludzi, zaczyna mówić i reagować tak samo?

Czy przyczyna nie leży przypadkiem w tym, że te nastroje nie są wcale spontaniczne? Weźmy Polskę. Działa tutaj co najmniej siedem tajnych służb: Centralne Biuro Śledcze, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencja Wywiadu, Służba Wywiadu Wojskowego, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Centralne Biuro Antykorupcyjne i Policja Skarbowa. Wszystkie te służby muszą korzystać z rozbudowanej agentury, którą werbują przede wszystkim w kraju. A przecież swoją agenturę ma jeszcze policja, podobnie jak Straż Graniczna, nie mówiąc już o tajnych współpracownikach dawnej Służby Bezpieczeństwa i „rozwiązanych” Wojskowych Służb Informacyjnych. Nie mówię już o agenturze zagranicznej, nie tylko tej tajnej, ale również – tej jawnej. Już z tego powodu bardzo trudno mówić o spontanicznym charakterze zmian nastrojów opinii publicznej, zwłaszcza, że spostrzeżenie Rafała Ziemkiewicza, iż mają one charakter powszechny, jest chyba trafne. Spontaniczne reakcje byłyby chyba bardziej urozmaicone, bardziej, jak to się mówi, pluralistyczne. Tymczasem nic z tych rzeczy; wszyscy, a ściślej – prawie wszyscy zaczynają myśleć, a zwłaszcza mówić podobnie w tym samym czasie! Przypomina to tak zwaną „kampanię myślenia po nowemu”, jaką w Związku Sowieckim zainaugurował w swoim czasie Gorbaczow. Obywatele położyli się spać myśląc jeszcze po staremu, a jak tylko wstali – już po nowemu. Dlaczego? Ano dlatego, że tak kazała partia.

Ale partia mogłaby sobie kazać, gdyby nie miała sławnej „więzi z masami”, to znaczy – gdyby nie miała „transmisji do mas”. Co to konkretnie znaczy, ta cała „transmisja”, ta sławna „więź z masami” o której przypominali wszyscy umiłowani przywódcy – od Lenina do Jaruzelskiego? A to nic innego, jak tak zwana „praca operacyjna”, czyli praca z agenturą. Kierownictwo partii postanawia, dajmy na to, rozpocząć padgatowkę do rozprawy przeciwko „reakcyjnemu klerowi”. Te decyzje są przekładane na język rozkazów operacyjnych i w rezultacie odpowiednie polecenia od swoich oficerów prowadzących otrzymują zarówno przodujący w pracy operacyjnej oraz wyszkoleniu bojowym i politycznym redaktorzy, jak i tajni współpracownicy. No i od samego rana słychać wszędzie: ja wprawdzie jestem wierzący, ale... – i tak dalej. Opinia publiczna śpiewa z właściwego klucza.

A przecież za komuny rola opinii publicznej była znacznie mniejsza, niż za demokracji! Dlatego pomysł, że partia, której najtwardszym jądrem była razwiedka, dbała o „więź z masami” tylko za komuny, a teraz nie dba, można spokojnie włożyć między bajki. Teraz dba jeszcze bardziej, a żeby się o tym przekonać, wystarczy zajrzeć na byle jakie forum internetowe, żeby nie fatygować się w miejsca publiczne, gdzie swoje pensum odrabiają konfidenci.




Stanisław Michalkiewicz
www.michalkiewicz.pl

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum