Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Prof. J. Staniszkis: kryzys ujawnił rozczarowanie wolnością

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grażyna Witebska
Bywalec Forum


Dołączył: 17 Gru 2007
Posty: 35

PostWysłany: Czw Paź 30, 2008 8:39 am    Temat postu: Prof. J. Staniszkis: kryzys ujawnił rozczarowanie wolnością Odpowiedz z cytatem

http://wiadomosci.wp.pl/kat,36474,title,Prof-J--Staniszkis-Kryzys-ujawnil-rozczarowanie-wolnoscia,wid,10519257,felieton.html

Prof. J. Staniszkis: kryzys ujawnił rozczarowanie wolnością
Już w połowie XII wieku na Uniwersytecie w Paryżu rozgorzał spór o „dwie prawdy” – odpowiednio religijną i filozoficzną. Uzgodniono, że to co uzna się za „prawdę” w znacznym stopniu zależy od procedur poznawczych jakie zastosowano w toku myślenia.

Nawet Hegel, przez dogmatyków uznawany za klasyka liniowości rozumowania, w rzeczywistości jest klasykiem – ale – złożoności i braku determinizmu. Dialektyka Hegla (teza – antyteza – synteza) wbrew pozorom wyraża nieliniowość. W jego ujęciu bowiem „teza” (np. określona tożsamość) to „kompletność” polegająca na wykorzystaniu całego pola możliwych kombinacji elementów wyjściowych. Jak w symfonii – która dzięki temu jest równocześnie ciągłością i zmianą. Ruch – to wyczerpywanie tych kombinacji. A wszystko to ze świadomością, że ostre opozycje (owe „antytezy”) występują tylko na poziomie pojęć, i że pojęcia, przyłożone do rzeczywistości – deformują ją, bo eliminują wewnętrzną złożoność i wewnętrzne napięcia opisywanych zjawisk. Tylko w poezji, i – czasem – w nauce, pojęcia stają się reflektorem, który pozwala zobaczyć więcej.


Hegel uważał, że liniowość występuje tylko na poziomie teorii, bo w rzeczywistości to lokalny kontekst i sekwencja decydują, co jest „racjonalne”. A więc i sens wynikający z ruchu pojęć (i – jak w muzyce – z relacji między nimi) jest zdeterminowany inaczej, niż ruch rzeczywistości, którą owe pojęcia próbują uchwycić.

Spór o determinizm i wielość poziomów rzeczywistości jest aktualny także dziś, w dobie kryzysu finansowego.

Poszczególne obszary i wymiary tego kryzysu mają własną, autonomiczną w znacznym stopniu, dynamikę. A związki przyczynowe między tymi obszarami są często złudzeniem. Lepiej mówić o katalizatorach (czy – enzymach), które coś uaktywniają, przyspieszając przebieg reakcji, ale same jej nie powodują. To raczej cała struktura stworzyła podłoże dla kryzysu, bo w zbyt wielu obszarach jednocześnie (choć w znacznym stopniu – niezależnie) zbliżono się do zbyt niefrasobliwie ustalonych warunków brzegowych. I nie chodzi tu wcale o liniowość i warunki brzegowe w postaci jednego wskaźnika (np. inflacji), ale o naruszenie bezpiecznych proporcji, np. między obrotami i zasobami realnymi, a – wirtualnymi.

Spengler w swojej książce o upadku Zachodu (wyd. 1918) napisał, że deterministyczne są jedynie wytwory stworzone przez człowieka, bo ten ostatni sam jest za mało skomplikowany i zbyt tchórzliwy, aby zbudować coś, co działa w sposób nieprzewidywalny. Natura jest odważniejsza, a obecnie także zbudowany przez człowieka świat instytucji (to już ja) nabrał złożoności wymykającej się liniowemu i deterministycznemu myśleniu o władzy. Dlatego, zdaniem Spenglera, jesteśmy świadkami kresu „faustowskiej” ery cywilizacji zachodniej. A ów kres jest przyspieszany przez widoczne w czasie kryzysu rozczarowanie co do wolności. Mam nadzieję, że ów trend da się jeszcze odwrócić!

Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Konrad Turzyński
Moderator


Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 580

PostWysłany: Czw Paź 30, 2008 9:51 am    Temat postu: Luźne uwagi o intelektualnej śmieszności Hegla Odpowiedz z cytatem

Luźne uwagi o intelektualnej śmieszności Hegla

Jak wiadomo, Jerzy Wilhelm Fryderyk Hegel (1770-1831) zalicza się do tych postaci w dziejach myśli europejskiej, które kojarzą się z przestawieniem naszego widzenia świata. Widzenie statyczne, właściwe starożytności i średniowieczu, zostało stopniowo zastąpione widzeniem w znacznej mierze dynamicznym. Dzięki takim myślicielom czas jawi się nam jako coś bardzo istotnego, jako wymiar, wzdłuż którego świat zmienia się, a nie jest właściwie taki sam, jaki był "od zawsze" albo (w każdym razie) od chwili stworzenia go.

Badania rzeczywistej struktury czasu fizycznego (a w szczególności – uporządkowania go relacją "wcześniej/później") należą do najbardziej interesujących dociekań w dziejach nauki. Jak bowiem powiada1 Ilya Prigogine (właściwie: Илья Романович Пригожин czyli: Ilia Romanowicz Prigożin): "[...] czas jest jednym z podstawowych pojęć zachodniej cywilizacji. Możliwe, że właściwość ta związana jest w jakiś sposób z najbardziej charakterystycznym, przyjętym w Starym i Nowym Testamencie, punktem widzenia.". Judeo-chrześcijańska, linearna wizja czasu przeważyła2 nad grecko-rzymską, cykliczną; warto jednak zauważyć przy tej sposobności, że również w samej Biblii koncepcja linearna tylko dominuje nad cykliczną, ale nie posiada wyłączności – świadczy o tym np. wyjątek należący do starotestamentowej Księgi Koheleta (rozdz. 1, w. 9), która (także z innych przyczyn, typowo "konfesyjno-doktrynalnych") bywała uważana za "mniej ortodoksyjną" od pozostałych ksiąg Biblii.

Opinie podobne do wyrażonej przez Prigożina można znaleźć u innych autorów – dwie poniżej przytoczone pochodzą (tak się składa) od dwóch stosunkowo niedawno zmarłych polskich profesorów i katolickich duchownych zarazem. Najpierw3 znany poeta i historyk sztuki, Janusz Stanisław Pasierb (1929-1993): "To Stary Testament dał historii ten wymiar eschatyczny, to on – w przeciwieństwie do pojmowanego cyklicznie czasu indyjskiego i helleńskiego – otworzył czas, nadając w ten sposób historii rangę i natężenie wielkiego jednorazowego dramatu. Obdarzył tym nie tylko nas, chrześcijan. Dzięki temu samemu dziedzictwu Marks przerwał kołowrót hegliańskiego procesu dziejowego z wiecznym powrotem tezy, antytezy i syntezy. I marksiści, i my chrześcijanie tak samo w gruncie rzeczy patrzymy na życie: b ó j t o j e s t n a s z o s t a t n i.". Nieco skorygował4 to rozpoznanie filozof i logik Józef Innocenty Bocheński (1902-1995) – rozciągając także na Hegla owo zadłużenie u myśli judeo-chrześcijańskiej pod względem przekonania o linearności (czyli – o jednokierunkowości i niepowtarzalności "upływu") czasu: "[...] bodaj większość syntetycznych filozofii zawiera, od czasów św. Augustyna, twierdzenie, że czasu nie należy pojmować w sposób kołowy, ale linearnie. Otóż twierdzenie to nie da się, o ile wiadomo, udowodnić ani nawet uzasadnić redukcyjnie – jest założeniem przejętym od św. Augustyna, który je sformułował, bo takiego czasu potrzebował jako teolog chrześcijański (Wcielenie jest dla chrześcijaństwa wydarzeniem jednorazowym, a więc chrześcijanin nie może pojmować czasu kołowo). Taki Hegel np. oburzyłby się zapewne, gdyby mu powiedziano, że jedno z podstawowych założeń jego wielkiej syntezy pochodzi ze światopoglądu chrześcijańskiego, ale tak chyba jest.". Chciałoby się w tym miejscu dopowiedzieć, że wierzący chrześcijanin może postrzegać również tzw. „triadę Heglowską” jako odblask wiecznego paradygmatu trynitarnego: każda teza, każda antyteza i każda synteza to – odpowiednio – odblaski kolejno Pierwszej, Drugiej i Trzeciej Osób Trójcy Świętej.

Jak w innym miejscu5 powiada Józef Bocheński, "[...] większość filozofii XX wieku składa się z (przeważnie złych) przypisów do Hegla. [...] dla poważnego filozofa nie ma innej alternatywy, jak między Arystotelesem i nim. Odkąd poznałem Hegla, uważam go za bezwzględnie największego myśliciela w czasach nowożytnych. [...] jednak, [...], zdecydowałem się na rzecz Arystotelesa przeciw Heglowi" (pierwsze z przytoczonych zdań wydaje się być parafrazą opinii Alfreda Northa Whiteheada, że cała europejska filozofia stanowi zbiór przypisów do dzieł Platona...). Ten sam autor także niejednokrotnie6 bardzo krytycznie wypowiadał się o "dialektyce" i "logice dialektycznej": "[...] logika formalna. Jest ona możliwa tylko u Arystotelesa, nie u Hegla. Tak zwana logika dialektyczna jest tylko kwintesencją bardzo nielicznych i rudymentarnych wskazówek metodologicznych – nie można jej stawiać na równi z logiką formalną.". To jednak nie koniec dziwolągów w dorobku Hegla.

Jerzy Hegel – jak wolno przypuszczać – hołdował przesądowi głoszącemu, że istnieje siedem planet – zakorzenionemu chyba w takich dziedzinach magii jak np. "astrologia" lub "numerologia", a pochodzącemu jeszcze z czasów, gdy w astronomii powszechnie uznawano hipotezę geocentryczną (do planet nie zaliczano Ziemi, natomiast zaliczano... Słońce i Księżyc). Tak pisał7 o tym np. ks. prof. Życiński (dzisiejszy arcybiskup w Lublinie): "W sytuacji, gdy kwestionowano dane obserwacyjne, zaś ujęcie teoretyczne uważano za niedorzeczne, Galileusz [...] Zdecydował [...], by odkrytym księżycom nadać miano planet medycejskich [...] obiektom, których istnienie obalało podstawowy dogmat ówczesnej kosmologii orzekający, iż istnieje dokładnie 7 ciał niebieskich poruszających się własnym ruchem, a jedynie Ziemia – centralny obiekt kosmosu – posiada księżyc.".

Nawiasem pisząc – Hegel usytuował się w ten sposób po stronie tych, którzy, nadużywając autorytetu Biblii i Arystotelesa ze Stagiry w rzeczywistości zwalczali zarówno chrześcijaństwo, jak też myśl arystotelejską. Przypatrzmy8 się: "Kiedy Kopernik i Galileusz wysunęli koncepcję, że istnieje więcej niż siedem planet [...], odpowiedź była całkowicie prosta. Czcigodny Arystoteles, >>Mistrz tych, którzy wiedzą<<, nie mówi nic na temat istnienia więcej niż siedmiu planet, przeto istnieje tylko siedem planet. Siedmioramienny świecznik w Przybytku, siedem złotych świeczników Apokalipsy oraz siedem kościołów Azji stanowiło dla chrześcijanina na wskroś biblijny dowód, że Galileusz proponuje herezję. [...] Teoretycznie katolicy byli w znacznie dogodniejszej pozycji niż świat protestancki, by akceptować odkrycia nauki i pogodzić je ze swoją wiarą, w rzeczywistości jednak upierali się przy literaliźmie tak samo jak inni. Arystoteles i Biblia.". Zwolennicy istnienia dokładnie siedmiu planet przeciwny pogląd uznawali za "herezję" (co bynajmniej nie ułatwiało życia engelsistom, traktującym Hegla jako jednego ze swoich "patronów". A dlaczego "engelsistom"? Zdaniem9 o. Józefa Bocheńskiego światopogląd nazywany powszechnie "marksizmem", nie ma prawa takiej nazwy nosić – jest ona nazwą mylącą i nieuzasadnioną; powinno się zamiast niej używać nazwy "engelsizm"; to bowiem, co wniósł był do niego Karol Marx, nie stanowiło elementów światopoglądu, a tylko pewne pomysły; jednak gdyby nawet uznać to za światopogląd, to – w odróżnieniu od światopoglądu Fryderyka Engelsa – nie byłby to materializm, lecz osobliwa forma spirytualizmu. Warto tu pamiętać, że to spostrzeżenie pochodzi od autora, który niejednokrotnie10 w swoich publikacjach starannie odróżniał filozofię od światopoglądu, a światopogląd w ogóle od takich jego szczególnych przypadków jak religia albo ideologia.

I tak oto czytamy11: "[...] w wykładzie inauguracyjnym w październiku 1801 r. Hegel przedstawiał astronomom wypracowany przez siebie dowód, iż między Marsem a Jowiszem nie może istnieć żaden obiekt planetopodobny. Dowód ten [...] miał tę wadę, iż jego zasadnicza teza była fałszywa już w momencie dowodzenia, gdyż 1 stycznia 1801 r. G. Piazzi odkrył pierwszą planetoidę Ceres właśnie w tych rejonach przestrzeni, w których według spekulacji Hegla istnienie planetoid było wykluczone.". Na wieść o tym odkryciu Hegel miał powiedzieć, że... skoro fakty przeczą teorii, to tym gorzej dla faktów. Wyrażając to12 językiem literata: "Słowo ma przewagę nad światem i, trawestując znane powiedzenie Hegla, można by powiedzieć, że – w rozumieniu Polaka – jeśli świat nie zgadza się ze słowem, tym gorzej dla świata.". Nie trzeba zapewne dodawać, że był to przykład czegoś, będącego skrajnym przeciwieństwem tych dążeń w nauce, które zasługują na traktowanie ich "na serio".

Rozmyślnie pominąłem tu inne przykłady wypowiedzi Hegla, które moim zdaniem również ośmieszają ich autora, ale odnoszą się nie do kwestii ogólnych, poznawczych, lecz do zdarzeń z dziedziny polityki, współczesnych Heglowi, jak np. jego przeświadczenie, jakoby cesarz Napoleon I Bonaparte (którego Hegel miał sposobność zobaczyć) był ucieleśnieniem tzw. "ducha obiektywnego" (to również coś, co Hegel wymyślił...), albo jego późniejsze wspieranie Królestwa Pruskiego jako – rzekomo – najdoskonalszego z istniejących wtedy państw. Są to bardzo smakowite kąski dla chcących krytykować tego filozofa, ale właśnie zbyt smakowite, krytyka od tej strony byłaby zbyt łatwa.


1 Por.: Aleksander N. Popławski, "Teoriomnogościowy model ruchu i rozwoju", "Studia Filozoficzne", rok 33(1990), nr 1(290), str. 135.

2 Por.: np.: Robert T. Francœur, "Horyzonty ewolucji", Instytut Wydawniczy "PAX", Warszawa 1969, str. 25-28.

3 Por.: Janusz Stanisław Pasierb, "Miasto na górze", Społeczny Instytut Wydawniczy "ZNAK", Kraków, 1973, str. 284-285 druk rozstrzelony – za oryginałem; pogrubienie moje – K. T.

4 Por.: Józef Bocheński, "Filozofia a światopogląd", "ZNAK", t. 37(1985), nr 5(366), str. 13; pogrubienie moje – K. T.

5 Por.: Józef Bocheński, "Logika i filozofia. Wybór pism", Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1993, str. XXVIII.

6 Por. np.: Józef Bocheński, "Logika i filozofia. Wybór pism", Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1993, str. XXIX; wyróżnienie w tym cytacie pochodzi ode mnie – K. T.

7 Por.: Józef Życiński, "Język i metoda", Społeczny Instytut Wydawniczy "ZNAK", Kraków 1983, str. 131.

8 Por.: Robert T. Francœur, "Horyzonty ewolucji", Instytut Wydawniczy "PAX", Warszawa 1969, str. 45.

9 Por.: Józef Bocheński, "Między logiką a wiarą. Z Józefem M. Bocheńskim rozmawia Jan Parys", Les Éditions Noir sur Blanc, Montricher 1992, str. 255-256 lub Józef Bocheński, "Lewica, religia, sowietologia", Wydawnictwo AWM, Warszawa 1996., str. 20.

10 Por.: Józef Bocheński, "Filozofia a światopogląd", "ZNAK", t. 37(1985), nr 5(366), s. 3-17. str. 5-6 i 10-15 oraz Józef Bocheński, "Logika i filozofia. Wybór pism", Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1993, str. 161 i 163-164.

11 Por.: Michał Heller, Józef Życiński, "Wszechświat – maszyna czy myśl? Filozofia mechanicyzmu: powstanie – rozwój – upadek", Polskie Towarzystwo Teologiczne, Kraków 1988, str. 185.

12 Por.: Witold Wirpsza, "Polaku, kim jesteś?", Pogląd, Berlin [Zachodni], 1986, str. 23.

_________________
Konrad Turzyński [matematyk; teraz - bibliotekarz; uczestnik RMP (1980-81), dziennikarz ZR NSZZ "S" w Toruniu (1981), publicysta pod- i nad-ziemny (1978- ), współprac. ASME, "Opcji na Prawo" (2003-09) i Polskiego Radia (2006-08)]
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum