Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

F. Musiał: OSOBOWE ŹRÓDŁA INFORMACJI - ZAGADNIENIA METODOLOG

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Kwi 10, 2008 6:00 am    Temat postu: F. Musiał: OSOBOWE ŹRÓDŁA INFORMACJI - ZAGADNIENIA METODOLOG Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/118046.html

"Gierki dawnych konfidentów SB
Filip Musiał 09-04-2008, ostatnia aktualizacja 09-04-2008 07:22

Istotą współpracy z SB była gotowość świadczenia jej usług. Dziś jednak łatwiej powiedzieć: „nie wiedziałem”, „nie szkodziłem”, niż przyznać: „zdradziłem”, „donosiłem, bo dzięki temu łatwiej mi się żyło”… – pisze historyk Filip Musiał.

Współpraca z bezpieką jest tajemnicą skwapliwie skrywaną, zwłaszcza jeśli dotyczy osób z pierwszych stron gazet. Gdy prawda wychodzi na jaw, byli konfidenci najczęściej idą w zaparte, mnożąc argumenty mające świadczyć o ich niewinności. Najczęściej stosowana taktyka polega na próbach przekonania opinii publicznej o rzekomo samowolnym działaniu funkcjonariuszy SB.

Ci, których mało chwalebna przeszłość jest ujawniana, najczęściej bronią się w ten sam sposób: – Nie mogłem być tajnym współpracownikiem, bo nie podpisałem zobowiązania, nie wiedziałem, że byłem zarejestrowany, nie wiedziałem, że nadali mi pseudonim… Względnie twierdzą, owszem kontaktowałem się z funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa, ale nie mówiłem nic istotnego… Współpracowałem, bo mnie zmusili…

Nic nie pisałem…

Zgodnie z procedurami SB podpisanie zobowiązania nie było warunkiem nawiązania współpracy. Tuż po wojnie istotnie starano się uzyskiwać pisemną deklarację współpracy, ale już u schyłku lat 40. podchodzono do tego bardziej elastycznie. Umożliwiano zatem funkcjonariuszom samodzielną decyzję, czy w danym przypadku można dążyć do uzyskania pisemnego zobowiązania, czy poprzestać na zgodzie ustnej.

Gdy uznawano, że próba wyegzekwowania dokumentu zniechęci lub wystraszy konfidenta, pozostawano zwykle przy deklaracji ustnej. Uznawano, że formalizacja współpracy następuje przez wykonywanie zlecanych zadań i przekazywanie informacji.

Mitem jest przekonanie, że konfidenci sporządzali donosy własnoręcznie. W latach 70. i 80. większość współpracowników przekazywała bezpiece informacje ustnie. W takim wypadku proponowano nagrywanie rozmowy. Jeśli donosiciel nie wyraził na to zgody, a zarazem nie było możliwości dokonania tajnego nagrania, funkcjonariusz spisywał treść donosu. Mógł on, jeśli współpracownik się na to godził, sporządzać tzw. notatkę-dyktat, tzn. notować uzyskiwane wiadomości w czasie spotkania. Mógł też spisywać je po spotkaniu.

W dokumentacji tajnych współpracowników często spotyka się informacje, że nie godzą się na własnoręczne pisanie donosów czy na nagrywanie spotkań ze strachu, że materiał może wydostać się poza resort. Wielu konfidentów żyło w przekonaniu, że jeśli nie sporządzą własnoręcznie donosu, nie będzie dowodów ich współpracy.

Pragmatyczni esbecy akceptowali te ograniczenia. Dobre samopoczucie konfidenta było dla nich bezcenne jako zapowiedź lojalnej współpracy.

Nie wiedziałem, że mnie zarejestrowali…

Nader często używany jest też argument: „Nie byłem współpracownikiem, nawet nie wiedziałem, że mnie zarejestrowali”. Stwierdzenie takie bazuje jednak na naszej obecnej wiedzy.

W czasach PRL zasady ewidencji operacyjnej stosowane w SB nie były powszechnie znane. Żaden z konfidentów bezpieki, a więc – stosując pojęcia z lat 70. i 80. – tajny współpracownik, kontakt operacyjny, kontakt służbowy czy konsultant, nie wiedział, bo wiedzieć nie mógł, w jakich rejestrach umieszczają go funkcjonariusze SB.

Co więcej, można podejrzewać, że nawet dziś, gdy byli konfidenci twierdzą „nie wiedziałem, że mnie zarejestrowali”, nie wiedzą, co oznaczała rejestracja. Zatem nie mają świadomości, że dane o nich znalazły się w dzienniku rejestracyjnym, a do rozmaitych kartotek włączono kilkanaście kart dających bezpiece pełną wiedzę umożliwiającą skuteczne wykorzystanie danego osobowego źródła informacji. Tym samym nie mają świadomości, że rejestracja umożliwiała wykorzystanie ich przez jednostki SB z całej Polski. Innymi słowy, jeśli tajny współpracownik ps. X został umieszczony w ewidencji operacyjnej, znajdował się w rozmaitych katalogach pozwalających na jak najpełniejsze wykorzystanie sieci agenturalnej. To oznacza, że zadania – za pośrednictwem jego oficera operacyjnego – mogli mu przekazywać esbecy z całej Polski.

Nieznajomość procedur rejestracyjnych o niczym zatem nie świadczy. Argument ten jednak łatwo zastosować, pozwala on też byłemu konfidentowi na złożenie szczerej deklaracji. Bo w rzeczy samej nie wiedział, że go zarejestrowali. Wiedział natomiast, że przekazuje informacje, czyli, że współpracuje.

Nie wiedziałem, że nadali mi pseudonim…

Sprawa pseudonimu agenturalnego była przez funkcjonariuszy bezpieki traktowana elastycznie. W pierwszych latach powojennych uznawano, że werbowany konfident obiera go sobie sam. Jednak już na początku lat 50. dopuszczano dwie możliwości: wybór pseudonimu przez werbowanego lub nadanie przez funkcjonariusza dokonującego werbunku. Takie reguły stosowano w kolejnych latach.

We wprowadzonej w 1960 r. „Instrukcji o pracy operacyjnej” powtórzono wcześniejsze zasady, dodano jednak, że „gdy sytuacja tego wymaga, można odstąpić od zapoznania z pseudonimem tajnego współpracownika, zwłaszcza gdy nie pisze on własnoręcznie doniesień”. Te reguły obowiązywały do rozwiązania SB w lipcu 1990 r.

Pseudonim był tylko narzędziem pozwalającym na zakonspirowanie danych personalnych współpracownika przed innymi funkcjonariuszami resortu. W skrajnych sytuacjach, gdyby materiały operacyjne SB wypłynęły na zewnątrz, miał także uniemożliwić rozszyfrowanie tożsamości konfidenta osobom postronnym.

Jeśli donosiciel przekazywał informacje ustnie, a notatki ze spotkań sporządzał funkcjonariusz, to konfident nie musiał znać swego pseudonimu. Skoro nie sporządzał własnoręcznie doniesień, nie musiał niczego podpisywać… Tym samym pseudonim znali ci konfidenci, którzy albo sami spisywali przekazywane bezpiece informacje, albo podpisywali pokwitowania za otrzymywane z SB pieniądze.

Nie mówiłem nic istotnego…

Osoby, których dowody współpracy się zachowały, najczęściej mówią: „Tak, byłem współpracownikiem, ale nie mówiłem nic istotnego, nikomu nie szkodziłem”. Wielokrotnie zwracano już uwagę , że donosiciel nie wiedział, jakie informacje są bezpiece potrzebne. Nie mógł zatem wiedzieć, czy komuś szkodzi, czy nie. Dla bezpieki ważne były nawet najbardziej błahe wiadomości.

(...)

Bo mnie zmusili...

Konfidenci starają się też grać na emocjach odbiorców, twierdząc „współpracowałem, bo mnie zmusili”. Rzecz jasna zdarzało się, że w latach 70. i 80. pozyskiwano do współpracy za pomocą szantażu. Niemniej takie metody werbunkowe – będące na porządku dziennym w latach 40. i 50. – po odwilży zdarzały się już rzadziej.

Esbecy zdali sobie sprawę, że przemoc rodzi opór, a na szantażowanym człowieku nie można polegać. Dlatego wykorzystywano przede wszystkim możliwość kupienia lojalności za pieniądze, pracę, paszport. Dobrze opłacany TW, wdzięczny swemu oficerowi prowadzącemu za „troskę i gesty uznania”, lepiej wykonywał zadania, niż człowiek złamany i zastraszony.

Wszystkie te „nie wiedziałem” to najczęściej zasłona dymna, mnożenie wątpliwości, które mają wprowadzić odbiorcę w błąd, czy wzbudzić wątpliwości co do faktu współpracy, no bo skoro nie wiedział… Tymczasem istotą współpracy była gotowość świadczenia usług bezpiece. Prościej powiedzieć „nie wiedziałem”, „nie szkodziłem”, niż przyznać się „zdradziłem”, „donosiłem, bo dzięki temu łatwiej mi się żyło”…Znajomość resortowych procedur pozwala na krytyczną ocenę wypowiedzi byłych współpracowników bezpieki. Kłamstwa powtarzane w dyskusji na temat agentury SB pozwala obalić książka „Podręcznik bezpieki. Teoria pracy operacyjnej Służby Bezpieczeństwa w świetle wydawnictw resortowych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL (1970 – 1989)”, wydana przez Instytut Pamięci Narodowej.

Autor jest politologiem i historykiem. Pracuje w krakowskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej. Jest sekretarzem redakcji „Zeszytów Historycznych WiN-u”, członkiem Ośrodka Myśli Politycznej

Filip Musiał, Podręcznik bezpieki, IPN, Kraków 2008"
Źródło : Rzeczpospolita

Więcej:
http://www.rp.pl/artykul/118046.html


Ostatnio zmieniony przez Witja dnia Wto Paź 28, 2008 12:56 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Kwi 10, 2008 6:03 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/2/7214/Dzisiaj_Podrecznik_bezpieki_czyli_jak_odnalezc_sie_w_archiwach_Instytutu_Pamieci.html

Aktualności

Dzisiaj: „Podręcznik bezpieki”, czyli jak odnaleźć się w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej – Warszawa, 10 kwietnia 2008 r.

Odnajdywanie, ewidencjonowanie, opracowywanie, udostępnianie... teczki, spisy, mikrofilmy... i kilka ciekawostek archiwalnych.

Już 10 kwietnia 2008 roku (czwartek) dziennikarze będą mogli zwiedzić archiwa Instytutu Pamięci Narodowej przy ul. Towarowej 28 i przyjrzeć się z bliska pracy archiwistów.

Wcześniej, o godz. 12.00, (ul. Towarowa 28, sala konferencyjna IV p.) odbędzie się spotkanie z prof. Januszem Kurtyką i dr. Filipem Musiałem, którzy opowiedzą o „Podręczniku bezpieki” – pierwszej monografii ukazującej metody działania komunistycznej Służby Bezpieczeństwa.

Prosimy o potwierdzenie obecności do środy 9 kwietnia 2008 r. do godz. 16.00: Andrzej.Arseniuk@ipn.gov.pl lub telefonicznie 22 581 85 50, 660 664 393.

***

Filip Musiał „Podręcznik bezpieki. Teoria pracy operacyjnej Służby Bezpieczeństwa w świetle wydawnictw resortowych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL (1970–1989)”, Kraków 2007.

Praca dr. Filipa Musiała ukazuje środki działania Służby Bezpieczeństwa, definiuje i omawia podstawowe kategorie osobowych źródeł informacji, wykorzystywanych przez piony operacyjne SB, działające na terenie PRL w latach 1970–1989. Autor najwięcej miejsca poświęcił tajnym współpracownikom, osobno omawiając problematykę związaną z ich werbunkiem, współpracą (prowadzeniem źródła, łącznością z nim, szkoleniem i wychowaniem, kontrolą), oraz zakończeniem współpracy. W dalszej kolejności przedstawił środki pracy operacyjnej, skupiając się zwłaszcza na technice operacyjnej oraz obserwacji zewnętrznej. Porusza również temat mało znany badaczom – psychologiczne metody uzyskiwania zeznań od oskarżonych, które stosował pion śledczy SB.
W „Podręczniku bezpieki” zostały zaprezentowane metody pracy operacyjnej o charakterze informacyjnym (poznawczym): analiza, sprawdzenie oraz inwigilacja operacyjna. Następnie przedstawiono metody manipulacyjne: inspirację, dezinformację, dezintegrację oraz rozmowy operacyjne. Na końcu znalazły się metody kompleksowe, czyli kombinacja, gra oraz rozpracowanie operacyjne. Omówiony został sposób prowadzenia i dokumentowania działań SB, kryjących się pod nazwami: sprawa operacyjnego sprawdzenia (SOS), sprawa operacyjnego rozpracowania (SOR), sprawy obiektowe (SO) oraz kwestionariusze ewidencyjne (KE). "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Kwi 10, 2008 6:05 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.vistulana.pl/szczegoly.php?aukcja=&grupa_p=1&przedm=109478&pwd[1]=%2F100001%2F100025&grp=&sortuj=KOD

"PODRĘCZNIK BEZPIEKI. TEORIA PRACY OPERACYJNEJ SŁUŻBY BEZPIECZEŃSTWA W ŚWIETLE WYDAWNICTW RESORTOWYCH MINISTERSTWA SPRAW WEWNĘTRZYNYCH PRL (1970-1989)
FILIP MUSIAŁ


33 zł


Wielowątkowa analiza teoretycznego przygotowania do pracy operacyjnej funkcjonariuszy SB przeprowadzona na podstawie specyficznych źródeł – podręczników opracowanych przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, a także prac dyplomowych powstałych w Wyższej Szkole Oficerskiej MSW w Legionowie oraz wydawanych przez ten resort instrukcji. Opierając się na nich, skrupulatnie przedstawiono dokonujące się pod wpływem zmian sytuacji politycznej modyfikacje środków, metod i form pracy operacyjnej w latach 1945-1990, koncentrując się zwłaszcza na dwóch ostatnich dekadach PRL. Walor źródłowego kontekstu omawianych kategorii rzeczowych i osobowych środków pracy operacyjnej (m.in. osobowych źródeł informacji, w tym tajnych współpracowników), podstaw werbunku, trybu formalizacji współpracy oraz jej dokumentowania – zaprezentowanych w ujęciu dynamicznym – pozwala na właściwe uporządkowanie naszej wiedzy o tych zagadnieniach, wolne od publicystycznych uogólnień i poważnych nieścisłości pojawiających się w debacie publicznej na temat celów, charakteru i motywów tajnej współpracy z SB i stanowiące doskonały punkt wyjścia do zrozumienia metod i form działania komunistycznej policji politycznej w praktyce. Publikacja zwiera podsumowanie stanu badań nad pracą operacyjną SB w latach 1970-1989, a zamyka ją Aneks w postaci „Słowniczka podstawowych pojęć z języka operacyjnego UB/SB”.

Oprawa twarda ● format B5 ● ss. 384
ISBN 978-83-61033-11-0 ● Kraków 2007"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Kwi 10, 2008 6:09 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.vistulana.pl/szczegoly.php?aukcja=&grupa_p=1&przedm=106161&pwd[1]=%2F100001%2F100025&grp=&sortuj=KOD

"WOKÓŁ TECZEK BEZPIEKI. ZAGADNIENIA METODOLOGICZNO-ŹRÓDŁOZNAWCZE
POD REDAKCJĄ FILIPA MUSIAŁA


40 zł

Precyzyjnie rzecz ujmując, nie istnieje coś takiego jak „teczka IPN-owska”. W gromadzonym od 6 lat przez IPN zasobie znalazły się archiwalia wytworzone m.in. przez bezpiekę, w tym materiały nazywane obiegowo „teczkami”. To bardzo wyjątkowy zbiór źródeł historycznych. Jego penetracja przez historyków przynosi wiedzę, która nie może być jedyną podstawą rekonstrukcji najnowszych dziejów Polski, ale bez której mogą one być nie tylko niezrozumiałe, ale i nieprawdziwe. Dlatego tak ważna i potrzebna jest ta książka. Doświadczenie warsztatowe autorów (w większości historyków IPN) obcujących od lat z materiałami proweniencji bezpieczniackiej pozwala im stawiać tezy poważnie weryfikujące publicystyczne opinie na ten temat. Jedną z najistotniejszych oparto na konstatacji dotyczącej holistycznego charakteru zasobu IPN, który dzięki temu podlega autoweryfikacji. Potwierdza to m.in. opis funkcjonowania ewidencji operacyjnej, etapów rejestracji OZI, przedstawienie wzorcowej zawartości teczek pracy i personalnych. Summa wiedzy zdobytej podczas badań nad tymi źródłami znalazła się w omówieniach bibliograficznych, którym poświęcono dwa obszerne artykuły. Tyleż przydatne w lekturze co ciekawe powinno okazać się zamieszczenie „słowniczków” żargonu służb specjalnych. Publikacja bezcenna dla każdego, kto chciałby zabrać głos w debacie o „teczkach”.

Okładka miękka ● format B5 ● ss. 432
ISBN 83-88385-89-5 ● 2006 "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Wto Paź 28, 2008 12:56 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.vistulana.pl/szczegoly.php?aukcja=&grupa_p=1&przedm=111129&pwd[1]=%2F100001%2F100025&grp=&sortuj=KOD&sess_id=775477120

"OSOBOWE ŹRÓDŁA INFORMACJI - ZAGADNIENIA METODOLOGICZNO-ŹRÓDŁOZNAWCZE
RED. FILIP MUSIAŁ


35 zł

Zbiór siedemnastu artykułów przygotowanych przez autorów reprezentujących cztery ośrodki Instytutu Pamięci Narodowej (Warszawa, Kraków, Wrocław, Katowice) oraz Uniwersytet Warszawski, wśród których znaleźli się także pracownicy funkcjonującego do 2007 roku Biura Rzecznika Interesu Publicznego. Omówiono w nich szeroki wachlarz osobowych źródeł informacji wykorzystywanych przez rozmaite departamenty Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL w różnych okresach – w tym kategorie dotychczas słabiej rozpoznane: kontakty operacyjne, kontakty służbowe, konsultantów – oraz sposoby uzależniania ich od resortu (m.in. na przykładzie werbunku duchownych), koncentrując się przy tym na pozostałych po współpracy dokumentach i materiałach oraz pomocach ewidencyjnych jako źródłach historycznych wymagających stosowania przedstawionej w tomie metodologii i wynikającej z niej odpowiedniej krytyki źródeł. Autorzy pięciu artykułów zamieścili ponadto w aneksach źródłowych in extenso dziesięć normatywów resortowych regulujących szczegółowo sprawy związane przede wszystkim z OZI, a także wykorzystywaniem techniki operacyjnej (podsłuchu) w ich kontekście; jest to cenne uzupełnienie analiz przeprowadzonych przez historyków na ich podstawie. W zbiorze znajdują się również dwa teksty poświęcone problematyce szczególnej i niezwykle interesującej, lecz mniej znanej – strukturze i zakresowi działania pionów Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Publikacja zawiera indeks nazwisk i pseudonimów, wykaz skrótów oraz ilustracje.

Książka jest kontynuacją tematyki prezentowanej w publikacji „Wokół teczek bezpieki – zagadnienia metodologiczno-źródłoznawcze” (Kraków 2006).

Oprawa miękka • format B5 • 544 ss.
ISBN 978-83-61033-10-3 • Kraków 2008"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Servantes
Weteran Forum


Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 206

PostWysłany: Sro Lis 05, 2008 1:46 pm    Temat postu: Re: F. Musiał: OSOBOWE ŹRÓDŁA INFORMACJI - ZAGADNIENIA METOD Odpowiedz z cytatem

Witja napisał:
http://www.rp.pl/artykul/118046.html

"Gierki dawnych konfidentów SB
Filip Musiał 09-04-2008, ostatnia aktualizacja 09-04-2008 07:22

Istotą współpracy z SB była gotowość świadczenia jej usług. Dziś jednak łatwiej powiedzieć: „nie wiedziałem”, „nie szkodziłem”, niż przyznać: „zdradziłem”, „donosiłem, bo dzięki temu łatwiej mi się żyło”… – pisze historyk Filip Musiał.

Kod:
Bez wyjątku, każdy przypadek współpracy prowadzi wcześniej czy później do ukształtowania się służalczego stosunku donosiciela do jego mocodawcy. W krańcowym przypadku prowadzi to do całkowitego osobowości agenta, do zaniku u niego jakichkolwiek hamulcow moralnych i ślepego wykonywania poleceń, nawet z nawiązką.
[...]
Zapewne problemy moralne pojawiłyby się jeszcze wcześniej, gdyby zwerbowani mieli świadomość bezgranicznej pogardy, którą otaczani są jako kapusie przez olbrzymią większość pracowników operacyjnych werbująch ich do współpracy.


Filip Musiał napisał:
Współpraca z bezpieką jest tajemnicą skwapliwie skrywaną, zwłaszcza jeśli dotyczy osób z pierwszych stron gazet. Gdy prawda wychodzi na jaw, byli konfidenci najczęściej idą w zaparte, mnożąc argumenty mające świadczyć o ich niewinności. Najczęściej stosowana taktyka polega na próbach przekonania opinii publicznej o rzekomo samowolnym działaniu funkcjonariuszy SB.

Ci, których mało chwalebna przeszłość jest ujawniana, najczęściej bronią się w ten sam sposób: – Nie mogłem być tajnym współpracownikiem, bo nie podpisałem zobowiązania, nie wiedziałem, że byłem zarejestrowany, nie wiedziałem, że nadali mi pseudonim… Względnie twierdzą, owszem kontaktowałem się z funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa, ale nie mówiłem nic istotnego… Współpracowałem, bo mnie zmusili…

Kod:
Tych, którzy myślą nad sposobem pozbycia się jarzma, jest niewielu. Należy ich wysoko cenić, choćby za to, że z pobudek politycznych lub moralnych, starają się pozbyć narzuconej im roli. Nieczęsto spotyka się jednak ludzi kierujących się głęboką wiarą. Inni (większość) usiłują zazwyczaj pomniejszyć sowją winę...


Filip Musiał napisał:

Zgodnie z procedurami SB podpisanie zobowiązania nie było warunkiem nawiązania współpracy. Tuż po wojnie istotnie starano się uzyskiwać pisemną deklarację współpracy, ale już u schyłku lat 40. podchodzono do tego bardziej elastycznie. Umożliwiano zatem funkcjonariuszom samodzielną decyzję, czy w danym przypadku można dążyć do uzyskania pisemnego zobowiązania, czy poprzestać na zgodzie ustnej.

Gdy uznawano, że próba wyegzekwowania dokumentu zniechęci lub wystraszy konfidenta, pozostawano zwykle przy deklaracji ustnej. Uznawano, że formalizacja współpracy następuje przez wykonywanie zlecanych zadań i przekazywanie informacji.

Kod:
Nawet ci, którzy pchają się do współpracy z "pobudek patriotycznych" też mniewają opory przed podpisaniem zobowiązania o współpracy, przed napisaniem po raz pierwszy swego pseudonimu i włosy im się jeżą na głowie podczas umieszczania swojego autografu na formularzu o zachowaniu tajemnicy współpracy, szczególnie po zapoznaniu się z konsekwencjami prawnymi.


Filip Musiał napisał:
Mitem jest przekonanie, że konfidenci sporządzali donosy własnoręcznie. W latach 70. i 80. większość współpracowników przekazywała bezpiece informacje ustnie. W takim wypadku proponowano nagrywanie rozmowy. Jeśli donosiciel nie wyraził na to zgody, a zarazem nie było możliwości dokonania tajnego nagrania, funkcjonariusz spisywał treść donosu. Mógł on, jeśli współpracownik się na to godził, sporządzać tzw. notatkę-dyktat, tzn. notować uzyskiwane wiadomości w czasie spotkania. Mógł też spisywać je po spotkaniu.

Kod:
W przypadkach, gdy TW posiada trudności w sprecyzowaniu swej relacji na piśmie, czyni to za niego pracownik operacyjny, tytułując takie doniesienie jako "doniesienie agenturalne spisane ze słów". Praca tajnego współpracownika jest absolutnie indywidualna.


Filip Musiał napisał:
W dokumentacji tajnych współpracowników często spotyka się informacje, że nie godzą się na własnoręczne pisanie donosów czy na nagrywanie spotkań ze strachu, że materiał może wydostać się poza resort. Wielu konfidentów żyło w przekonaniu, że jeśli nie sporządzą własnoręcznie donosu, nie będzie dowodów ich współpracy.

Pragmatyczni esbecy akceptowali te ograniczenia. Dobre samopoczucie konfidenta było dla nich bezcenne jako zapowiedź lojalnej współpracy.

Kod:
Do żelaznego repertuaru wątpliwości wysuwanych przez wszystkich elewów, spotykających się po raz pierwszy w życiu z tematem werbowania tajnego współpracownika należy problem, w jaki sposób nakłonić bądź zmusić daną osobę do podjęcia współpracy.


Filip Musiał napisał:
Nie wiedziałem, że mnie zarejestrowali…

Nader często używany jest też argument: „Nie byłem współpracownikiem, nawet nie wiedziałem, że mnie zarejestrowali”. Stwierdzenie takie bazuje jednak na naszej obecnej wiedzy.

W czasach PRL zasady ewidencji operacyjnej stosowane w SB nie były powszechnie znane. Żaden z konfidentów bezpieki, a więc – stosując pojęcia z lat 70. i 80. – tajny współpracownik, kontakt operacyjny, kontakt służbowy czy konsultant, nie wiedział, bo wiedzieć nie mógł, w jakich rejestrach umieszczają go funkcjonariusze SB.

Kod:
W PRL istnieje ściśle przestrzegana zasada cenzurowania każdej informacji wskazującej na technikę pracy operacyjnej


Itd. itp. możnaby do każdego akapitu czy też wątku z artykułu pana Filipa Musiała znaleść stosowny przypis pochodzący z pewnehj fascynującej książeczki wydanej w jez. polskim już w roku... 1984 (nomen - omen : )
Powyższe komentaże stanowią - wszystkie bez wyjkątku - cyctaty z tej pozycji. Jak widać wiedza, jaką udało się mozolnie odtworzyć i próbować przekazywać obecnie społeczeństwu przez historyków IPN o prawdziwym obliczu komuny w znacznym stopniu posiadana już była przez część elit podziemia - związanych zwłaszcza z odłamem niepodległościowym reprezentowanym w szczególności przez SW.

Może namówię moderatorów forum na mały konkurs Wink
Kto pierwszy poda prawidłowo źródło powyższych cytatów (Tytuł książki, imie nazwisko autora)???
Nagrodą może być np. udzielenie zwycięzcy pochwały... Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum