Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jarosław Kaczyński; Ważna sprawa do załatwienia po wejściu t

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sro Wrz 16, 2009 1:26 pm    Temat postu: Jarosław Kaczyński; Ważna sprawa do załatwienia po wejściu t Odpowiedz z cytatem

http://www.polskieradio.pl/jedynka/sygnalydnia/?id=20065

16.09.2009 07:15

"Ważna sprawa do załatwienia po wejściu traktatu z Lizbony

Jarosław Kaczyński

Rozmawiał Henryk Szrubarz


Posłuchaj całej rozmowy (11,55 MB)

Henryk Szrubarz: Gość Sygnałów Dnia, Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Dzień dobry.

Jarosław Kaczyński: Dzień dobry.

H.S.: Panie premierze, jutro siedemnasty dzień września, rocznica ataku, agresji Związku Radzieckiego na Polskę w 1939 roku. Wczoraj około południu na konferencji prasowej powiedział pan: „Nie może być kompromisu w sprawie uchwały sejmowej. Zbrodnia katyńska musi być nazwana ludobójstwem”. Czy po spotkaniu przewodniczących klubów parlamentarnych z marszałkiem Bronisławem Komorowskim te warunki, o których pan mówił, zostały spełnione?

J.K.: Można powiedzieć, że tak, bo użyto co prawda prawniczego określenia „zbrodnia o znamionach ludobójstwa”, ale to znaczy dokładnie to samo. W języku prawnym, a w tym wypadku także prawniczym „mieć znamiona jakiegoś czynu” to znaczy być tym czynem. Czyli w tym wypadku powiedziano po prostu, że to jest ludobójstwo, doszli do wniosku, że na to się można zgodzić, to jest zostawienie jakichś małych elementów, które będą pozwalały uznać Platformie Obywatelskiej, że tutaj doszło do kompromisu, a nam zależało na meritum, a nie na zwycięstwach, chociaż, no, powiem uczciwie: Platforma bardzo, ale to bardzo się skompromitowała.

H.S.: Ale doszło jednak do kompromisu. Długo trwały rozmowy z przedstawicielami Platformy Obywatelskiej?

J.K.: To jest pytanie do szefa naszego klubu, ale sądzę, że nie trwały zbyt długo, bo tam wprowadzono jeszcze pewne zmiany, dodano „agresję” już nie tylko w tytule, ale także w tekście i o ile mi wiadomo, to w pozostałych sprawach nie było jakiegoś ważnego sporu.

H.S.: Czy musiało dojść do tego sporu? Dla wielu sporu gorszącego.

J.K.: To jest taka sprawa, iż media przedstawiały to w sposób zupełnie opaczny. No, w jaki sposób Prawo i Sprawiedliwość miało zgodzić się na to, żebyśmy nie użyli tych słów? A nie byłoby sporu, gdybyśmy się na to zgodzili. Okazało się, że jednak można było ich użyć, czyli krótko mówiąc tutaj pretensje można kierować tylko do Platformy Obywatelskiej. I rzeczywiście to zachowanie było gorszące i do dziś dnia nie jestem w stanie zrozumieć, z czego ono wynikało, bo nie ma takiej polskiej polityki, polskiej suwerennej polityki, która nie nazywa Katynia i innych zbrodni wtedy popełnionych ludobójstwem i która nie mówi, że 17 września to była agresja, a chciano nie napisać, że to była agresja, tylko „wkroczenie”, i nie użyć słowa „ludobójstwo”.

H.S.: Panie premierze, mam przed sobą fragment depeszy Polskiej Agencji Prasowej wczorajszej, w której przeczytać można, że w treści uchwał podjętych przez sejm w ciągu ostatnich 5 lat ani razu w kontekście zbrodni katyńskiej nie pada słowo „ludobójstwo”. I za rządów Prawa i Sprawiedliwości w ogóle nie podjęto uchwały ani w związku z wybuchem II wojny światowej, ani z agresją 17 września. Jak pan to skomentuje?

J.K.: Po pierwsze w 2000 roku była taka uchwała i tam są słowa już bardzo ostre, bo jest i o ludobójstwie, i o eksterminacji, o działaniach eksterminacyjnych wobec narodu polskiego. Więc koledzy redaktorzy z PAP–u jakoś nie doszukali się najwyraźniej tej uchwały.

A poza tym ja przypomnę, że nie podejmujemy się takich uchwał co rok. To są uchwały z okazji okrągłych rocznic, a akurat w latach 2005–2007 takich okrągłych rocznic nie było, więc ten zarzut jest taką trochę beznadziejną, jak sądzę, próbą ratowania tych, którzy – jeszcze powtórzę – się skompromitowali, bo chcieli wyjść poza to, co określa polska racja stanu. Powtarzam: nie ma polskiej polityki, jeżeli ma być to polityka suwerennego państwa, która się zgadza na to, żeby ktoś nam dyktował, że mamy nie nazywać Katynia ludobójstwem i nie nazywać 17 września agresją.

H.S.: W stosunku do Rosji powinniśmy ostro prezentować swoje stanowisko?

J.K.: Oczywiście, w takich sprawach, gdzie chodziło o najbardziej fundamentalne prawa naszego narodu, w tym wypadku już nie o prawo nawet do egzystencji politycznej, tylko po prostu do biologicznego istnienia. Proszę pamiętać, że w Katyniu i w trakcie innych zbrodni wtedy dokonanych, które łącznie rzeczywiście miały charakter eksterminacji, zakwestionowano już nie tylko polityczne prawa Polaków, ale prawo do biologicznego istnienia. I żadne państwo suwerennego narodu nie może się tutaj zgadzać na żadne kompromisy w tych kwestiach.

H.S.: Panie premierze, po 1 września ostro pan protestował przeciwko wizycie premiera Putina w naszym kraju i obecności jego na Westerplatte. Potem już, po tym spotkaniu premier Putin – i to znamy z relacji byłego premiera Leszka Millera – mówił: „Rosja nie ma nic przeciwko temu, żeby jeszcze raz przedyskutować to, co działo się w Europie przed II wojną światową”. Czy w związku z tym można dostrzec jakieś zmiany w akcentach w wypowiedzi formułowanych przez premiera Rosji?

J.K.: Ja dostrzegłem przede wszystkim tę wypowiedź sprzed trzech zdaje się dni czy czterech, gdzie po raz kolejny powtórzył tezę o skrzywdzeniu Niemiec w traktacie wersalskim. A ja przypomnę, że prawie połowa dzisiejszego terytorium Polski w roku 1914, na początku I wojny światowej, która doprowadziła do Wersalu, zresztą w trakcie całej wojny światowej także należało do Cesarstwa Niemieckiego. Czyli to jest teza z polskiego punktu widzenia niesłychanie wręcz niebezpieczna, nie mówiąc o tym, że ona ma także inne aspekty, bo ona tak naprawdę sprowadza się do stosowania takiej zasady, że prawa mają tylko te największe i najsilniejsze narody.

Putin mówił także jakiś czas temu, chyba trzy czy cztery lata, że w Europie Środkowo–Wschodniej istnieją dwa podmioty polityczne, czyli Niemcy i Rosja, czyli krótko mówiąc tylko one mają prawa. Nie ma niczego, czemu my powinniśmy się bardziej zdecydowanie przeciwstawiać niż właśnie tego rodzaju tezom i wynikającej z nich polityce. A nie przeciwstawiliśmy się i daliśmy jeszcze Putinowi okazję do tego, żeby te tezy przedstawić w świętym miejscu Polaków, w dniu rocznicy, czyli dokonaliśmy jakby moralnego rozgrzeszenia, daliśmy moralną zgodę (mówię tutaj o decyzji rządu) na tego rodzaju wypowiedzi, chociaż wiem na pewno, że kierunek, w jakim będzie się posuwał Putin w swoich wystąpieniach, był rządowi znany.

Ja uważam, że jest to błąd, tym bardziej że było jeszcze to wszystko, co działo się przed 1 września, które było z całą pewnością celowe i co celowo stawiała Polskę można powiedzieć w kącie jako całkowi...

H.S.: No, to był ostrzał propagandowy można to określić.

J.K.: No tak, ale to pokazywało, że Polska nie jest traktowana jako partner. I jednocześnie polska reakcja, a w szczególności niebywały zupełnie artykuł pana Sikorskiego, to było stwierdzenie, że Polska się na to zgadza, że Polska spełnia rosyjskie warunki i wycofuje się z czynnej polityki na terytorium dawnego Związku Sowieckiego, a więc na Ukrainie, w krajach nadbałtyckich, w Gruzji, w jakiejś mierze także Białorusi, i jednocześnie jakby przyjmuje do wiadomości tę koncepcję funkcjonowania, która podważa naszą podmiotowość.

Tam, oczywiście, była mowa o tym, jak to my będziemy w Unii Europejskiej, w Trójkącie Wyszehradzkich, ale to jest fikcja w gruncie rzeczy taka, powiedzmy sobie, ładna fikcja, czy nawet w szóstce najważniejszych państw Unii Europejskiej, która nie istnieje, prowadzić politykę, ale to przecież były ozdobniki. Sens był następujący. I my z tego rodzaju zmianą polskiej polityki, zresztą która zresztą zarysowywała się już od początku tych rządów, my się radykalnie nie zgadzamy. To jest w gruncie rzeczy polityka minimalizmu, rezygnacji, polityka, która – pisano już o tym – była w innej wersji można powiedzieć jeszcze dalej idącej, proponowana przez to samo środowisko, które dzisiaj kieruje Platformą, a poprzez Platformę także polskim rządem, jeszcze na początku lat 90. To była ta landyzacja Polski, ta strefa szczególnej współpracy z Niemcami na Zachodzie, z Rosjanami na Wschodzie. Tam były dyskretnie przedstawiane, ale bardzo zdecydowanie, także mnie to przedstawiano, dokładnie ówczesny premier Bielecki mnie to przedstawiał – plany likwidacji Wojska Polskiego, czyli Polska, która jest bez armii.

No, proszę zwrócić uwagę – Polska zlandyzowana, tutaj strefa współpracy z Niemcami, tutaj z Rosją, Polska nie ma armii. Czyli krótko mówiąc co? Kondominium niemiecko–rosyjskie, strefa zamieszkiwania Polaków, a nie żadne państwo. Więc my się z tym radykalnie nie zgadzamy.

Natomiast w tej chwili w innych okolicznościach historycznych, w innej wersji ta polityka wraca. Jeżeli jednak Tusk się cofnie z tej polityki i nie będzie już szedł w tym kierunku, a poszedł już bardzo daleko i w sposób – jeszcze raz to podkreślam – kompromitujący i wywołujący takie uczucie wstydu w wielu Polakach, ja tutaj mówię nie jako szef opozycyjnej partii, tylko po prostu jako Polak, no to będziemy się z tego bardzo cieszyli. Mamy nadzieję, że ta zgoda na ten kształt oświadczenia jednak jest jakimś symptomem tego wycofywania się. No ale jeżeli to będzie dalej jakoś tam awansowane, ta polityka będzie szła dalej w tym kierunku, no to biada Polsce.

H.S.: Ostro pan ocenia premiera Donalda Tuska, nazywając „wpraszaniem się” jego chęć uczestnictwa w obchodach obalenia muru berlińskiego. No ale jednak będziemy brali w tym udział, efekt został osiągnięty, na czym nam powinno zależeć. Przypomnieć światu, że to również my mamy w tym udział.

J.K.: Zgoda, tylko ja chcę powiedzieć tak, że Niemcy są przez Donalda Tuska traktowane w sposób wyjątkowy, ogromnie można powiedzieć tolerancyjny i ze wszelkimi referencjami. Tusk nie wpadłby z całą pewnością na pomysł taki, żeby na przykład w trakcie tego typu wielkich międzynarodowych uroczystości w Polsce nie były reprezentowane Niemcy. No a pani kanclerz wpadła jednak na taki pomysł, bo przecież to, o czym pisała Rzeczpospolita, to jest prawda – pani kanclerz w swoim wywiadzie, tym, który wstępnie opisywał te uroczystości, wstępnie, ale na zasadzie podjętej już decyzji, mówiła, że tam będą przedstawiciele tylko tych mocarstw, które okupowały Niemcy, czyli Polski tam nie będzie.

I to jest taki stan, w którym warto by się zastanowić nad tym, po pierwsze – czy warto się wpraszać? No, nie jestem pewien, czy warto, ale można o tym dyskutować. Ale po drugie to jest pytanie: czy ta polityka spolegliwości wobec Niemiec, którą stosuje Donald Tusk, to jest aby z całą pewnością polityka skuteczna?

My byliśmy głęboko przekonani, że ta polityka jest nieskuteczna i nie prowadzi do niczego. Bo proszę zwrócić uwagę na ciąg wydarzeń – w ciągu tych 2 lat właściwie cały czas coś przegrywamy i jeszcze do tego, co tu dużo mówić, jesteśmy traktowani w sposób, który 40–milionowy naród europejskiego państwa nie powinien być traktowany. I Donald Tusk się ciągle jakby na to zgadza. Coś tam wywalczy, coś tam w ogóle poprzez prasę się uruchamia, jakąś refleksję w Niemczech, że to było nie warto, że mamy tutaj takiego powiedzmy sobie bardzo poręcznego sojusznika i nie powinniśmy go tak traktować, tylko że to nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby Polska w końcu uzyskała taki status, który jej się należy, a to można zrobić z jednej strony prowadząc do szybkiego rozwoju Polski, bo to jest na pewno w ostatecznym rozrachunku decydujące i co zależy od Polaków, ale z drugiej strony uprawiając taką politykę można powiedzieć antycypacyjną, to znaczy taką, która mówi: dzisiaj może nie jesteśmy jeszcze tacy silni, bo jesteśmy krajem, który nie miał historycznego szczęścia i na przykład w porównaniu z Hiszpanią, podobnym do Polski krajem, jesteśmy dużo biedniejsze, ale jednak uprawiamy już politykę, która przyjmuje, że będziemy kiedyś, nie za tak długi czas, silnym europejskim krajem i domagamy się takiego traktowania.

ak widzieliśmy to my i sądzę, że mimo tego krzyku, który był tutaj podnoszony przez różne lobby, bo tą biedą polskiej polityki jest także to, że tutaj sobie hulają lobby innych państw i jakby nikt na to nie reaguje, a kiedy się na to zareaguje, bo ja kilka razy choćby w sejmie na ten temat zabierałem głos, no to wybucha wielki skandal. Ale nie przeciwko lobbystom, tylko przeciwko temu, który ośmielił się to powiedzieć. Co zresztą pokazuje, jak wielkie te lobby mają wpływy.

Krótko mówiąc my byśmy chcieli, żeby Polska była krajem, który się szanuje, który prowadzi z całą energią politykę historyczną, też wielka część polskiego establishmentu to kwestionuje, i który można powiedzieć w jakimś sensie wymusza na innych szacunek. Zawsze tak jest, że nawet wśród ludzi, że jak ktoś wchodzi do jakiegoś nowego środowiska, to na początku go próbują ustawić w kącie. No, chyba że jest jakimś siłaczem. Ja mówię niekoniecznie w sensie fizycznym, tylko jakąś bardzo znaną osobą, wtedy nie. Ale jeżeli nie ma takich atutów, to musi jakoś sobie wywalczyć tę pozycję. I ona początkowo jest nie najlepsza i początkowo każda próba umocnienia tej pozycji spotyka się ze sprzeciwem.

Tym, co nas bardzo obciąża, to jest to, że w Polsce to się spotyka ze sprzeciwem i z zewnątrz, i wewnątrz, i to jest najgorsze. My będziemy pokazywać palcem tych ludzi, którzy nam tu, w Polsce, uniemożliwiają zabiegi o to, żeby nasz kraj był w Europie szanowany i miał odpowiednią pozycję.

H.S.: Panie premierze, traktat lizboński coraz bliżej?

J.K.: Zobaczymy, jaka będzie decyzja Irlandii.

H.S.: Sondaże wskazują, że będzie pozytywna dla traktatu.

J.K.: Jeżeli tak będzie, to tutaj wrócimy do sytuacji, w której traktat istnieje, bo po sprzeciwie Irlandczyków z punktu widzenia prawa, a my naprawdę nie mogliśmy przyjąć i nie mógł prezydent przyjąć takiego założenia, że prawo obowiązuje, ale tylko do pewnego stopnia, ten traktat po prostu przestał istnieć. I jeżeli zostanie przywrócony do istnienia, no to stanie może jeszcze ten problem, który stworzyli Niemcy – czy Polacy nie powinni mieć też takiej ustawy. W moim przekonaniu powinni taką ustawę mieć.

H.S.: Jaka droga powinna być do tego?

J.K.: Bardzo prosta...

H.S.: Negocjacje?

J.K.: Sejm powinien uchwalić ustawę, która stwierdza, że różnego rodzaju decyzje unijne są na polskim terytorium ważne wtedy, jeżeli zgodzi się na nie polski sejm. Tak zrobili Niemcy.

H.S.: Panie premierze, już na zakończenie proszę odpowiedzieć na zarzut, często stawiany przez polityków Platformy Obywatelskiej. Chodzi o media publiczne. Prawo i Sprawiedliwość porozumiało się z Sojuszem Lewicy Demokratycznej w tej sprawie? O tym mówił zresztą ostatnio też na konferencji prasowej premier.

J.K.: Ja mogę powiedzieć tak: wszyscy polscy politycy, którzy mogli mieć jakiś wpływ na tę sprawę, stanęli wobec takiego pytania: czy polskie media publiczne mają być zlikwidowane? A więc zlikwidowana miała być pewna wartość i to wartość można powiedzieć o różnym charakterze – wartość w sferze kultury, wartość dla ludzi, bo bardzo wielu Polaków chciało to oglądać, chciało to mieć, i wartość odnosząca się do spójności naszego narodu. Bo spójność narodu to nie jest coś, co się rodzi samo, muszą być pewne mechanizmy. I telewizja publiczna z całą pewnością jeden z tych mechanizmów tworzyła.

H.S.: Radio też.

J.K.: Radio, oczywiście, też, radio i telewizja ten mechanizm tworzyło. I teraz było takie pytanie: czy to zlikwidować, bo do tego wyraźnie dąży Platforma Obywatelska, czy też to ocalić? Myśmy dali w istniejących warunkach, takich, jakie są, jedyną możliwą odpowiedź. To była odpowiedź: ocalić i wszystko zrobić, żeby były ocalone. A jeżeli zarzuty jakichś sojuszów, które zresztą istnieją wyłącznie w mediach i w głowach naszych przeciwników, nie wiem tylko, czy szczerze w to wierzą, ale jeżeli zarzuty stawia partia, która domagała się od swoich nowych kandydatów do parlamentu w roku 2007, żeby podpisywali z góry zgodę na sojusz z SLD, no to już jest przekroczenie wszelkiej miary hipokryzji i można powiedzieć bezczelności. No, szanowni państwo, panie Tusk! Nie jest tak, żeby wszyscy o tym nie wiedzieli. Ja i wielu innych ludzi o tym wiem.

H.S.: No tak, ale przy tej okazji, panie premierze, przypominają też pana słowa sprzed kilku lat, bodaj z 2003 roku, określające Sojusz Lewicy Demokratycznej „organizacją przestępczą”, tak?

J.K.: Panie redaktorze, jak powiedziałem, na czym polegał dylemat, przed którym stanęliśmy, i myśmy po prostu bronili i będziemy bronili polskiego interesu narodowego, tego interesu, który w oczach sił obecnie rządzących jest jakoś co najmniej bardzo dziwnie definiowany, bo jeszcze parę godzin temu twierdzono, że Polacy mają słuchać się Rosjan, a dokładnie słuchać się Putina, jeżeli chodzi o ocenę zbrodni katyńskiej. I to, jak rozumiem, było wedle pań i panów z Platformy Obywatelskiej wyrazem realizacji polskiego interesu narodowego. Otóż najwyraźniej zupełnie inaczej rozumiemy ten interes. I to jest wszystko, co mogę w tej sprawie powiedzieć. I powtarzam: nie lubię takiej bezczelności, takiej zupełnie nieprawdopodobnej hipokryzji. Donald Tusk sam w wywiadach zresztą przed wyborami mówił, że zawrą sojusz z SLD tylko po to, żeby zwalczać nasze rządy, chociaż i dwa lata wysiłku, żeby znaleźć jakiekolwiek nadużycie tego rządu, zakończyły się kompletną klęską, natomiast jakie były wyniki ekonomiczne i we wszystkich właściwie dziedzinach, wiemy – były znakomite, nie było lepszych lat w ciągu tego okresu po 89 roku i co tu dużo mówić, nie było i przedtem. To były najlepsze lata wielu ostatnich dziesięcioleci Polski.

H.S.: Jarosław Kaczyński, Prezes Prawa i Sprawiedliwości, gościem Sygnałów Dnia. Dziękuję bardzo.

J.K.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)

* Jaroslaw Kaczynski 16_09_09.mp3(11,55 MB) "

http://www.polskieradio.pl/_jedynkafiles/20090731175649/2009091607422425.mp3
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek-R
Weteran Forum


Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 1476

PostWysłany: Nie Wrz 27, 2009 8:07 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Unia Europejska zamierza nałożyć za suwerenne decyzje Polski wielomiliardowe kary



Kolejne zakazy, kolejne nakazy, widmo wielomiliardowych kar wisi nad Polską, za jej suwerenne decyzje. Tym razem solą w oku dla biurokratów z Brukseli są nasze OFE – Otwarte Fundusze Emerytalne. Część naszych składek emerytalnych zostaje ulokowana w wybranym funduszu emerytalnym, który to obraca nimi, a na emeryturze podzieli się z nami z zyskami od naszych składek. Źródłem kapitału są nasze pieniądze, naszych obywateli. Każdy z nas jest częścią społeczeństwa, tworząc jeden naród. W naszym wspólnym interesie jest, aby pieniądze polskiego narodu, były inwestowane w Polsce, co z czasem zwraca nam się wszystkim, zwłaszcza przyszłym pokoleniom.

Dlatego obecnie OFE mogą inwestować do 5% na rynkach zagranicznych. A więc znaczna większość naszych składek jest inwestowana w nasze podmioty, w naszą gospodarkę. Fundusze te dużo inwestują w obligacje państwowe – czyli poniekąd my sami pomagamy łatać naszą wspólną dziurę budżetową, a że wywołaną nieudolnością pseudo polityków, to już inna rzecz. Blisko 30% swych aktywów lokują na warszawskiej giełdzie, tj około 46 miliardów złotych. Firmy aby się rozwijać, muszą inwestować w technologie, sprzęt, a to wymaga potężnych nakładów, stąd emitują swe akcje. Zysk z nich pozwala firmom się rozwijać, zwiększać produkcję, zatrudnienie, a z wypracowanych zysków dzielą się z akcjonariuszami. Dzięki temu, za część naszych składek emerytalnych wspomagamy rozwój gospodarczy. Co i nam daje realne zyski, jako całemu narodowi i państwu.
Planuje się wyemitowanie przez państwo obligacji drogowych, z których wpływy posłużą budowie autostrad. Ciekawy procent, ale przede wszystkim bezpieczeństwo, tak jak obligacji skarbowych, na pewno przyciągną OFE do ich kupna. Nasze pieniądze składkowe służą w obiegu jako źródło do rozwoju gospodarki. I tak być powinno. Normalne więc, że komuś to się nie podoba. Bruksela „ostrzega nas”, że 5% na inwestycje za granicą to łamanie prawa. (ich prawa). Chcą zniesienia ograniczeń. Wtedy spora część inwestycji w polską gospodarkę odpłynie i będzie wspomagać np. gospodarkę Francji czy Niemiec. Pieniądze polskiego podatnika pomogą rozwijać się firmom włoskim, hiszpańskim, angielskim… a kto pomoże naszym? Jak sam o siebie nie zadbasz, inni o Ciebie się nie zatroszczą. Kto jest bogaty, chce być jeszcze bogatszy i nie zrozumie biedniejszego.
Nad limitem można dyskutować, stopniowo zwiększyć do np. 10%, ale na pewno nie znieść w ogóle jak „żądają” biurokraci z Brukseli. Nie można patrzeć wąsko tylko i wyłącznie na jednostkę, tłumaczyć że zwiększy to trochę kapitał przyszłego emeryta do wypłaty. Cóż z tego, skoro gospodarka przez to zostanie zahamowana. A wtedy kłopoty finansowe państwa, inflacja itd. Inwestując w swoją gospodarkę, kraj się rozwija. Ten sam emeryt którego pieniądze OFE inwestowało w Polsce, korzysta ze świadczeń medycznych, rozwój firm stwarza miejsca pracy dla kolejnego pokolenia, z którego to składek ZUS wypłaca jego emeryturę. To zysk nas wszystkich. Dlatego też łakomią się na potężny kapitał.
A jak nie posłuchamy ostrzeżeń to co? Oczywiście! Kara! A skąd? Naturalnie że z Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich. Ciała stworzonego przez przyszłą ue. Trudno więc nie nazwać go marionetkowym i stronniczym. Przypomnijmy – mamy już do zapłaty kilkanaście miliardów tylko z 3 wyroków. Jak jakiś skazaniec – wyroków. Polska ma wyrok sądowy. Nie jeden zresztą. A i tak co najmniej 60% polskiego prawa jest tworzone w ‘Parlamencie Europejskim’

„(…) co najmniej 60% polskiego prawa jest tworzone w ‘Parlamencie Europejskim’. Wpływamy zatem na dwie trzecie naszego życia w kraju. Problem polega tylko na tym, że większość tych ustaw musi być jeszcze zatwierdzona przez polski parlament. Ale te projekty w większości polegają na zaadaptowaniu tego, co uchwaliliśmy w PE.”
[Jerzy Buzek, Przewodniczący Parlamentu Europejskiego, GN,s.20]

Ktoś coś mówił, że wszystkie obawy o utracie suwerenności przy akcesji do ue nie sprawdziły się?

Źródło:http://www.bibula.com/?p=14283





Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra.

_________________
"Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Nie Wrz 27, 2009 8:35 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie tak ważny jest procent prawa tworzonego przez PE, a obowiązującego w Polsce, ale jego waga. I to dzięki temu Europa może likwidować polskie gałęzie przemysłu, nakazywać nam import mleka czy kupowanie polskiego cukru od Niemców, czy budowanie drogiego, omijającego Polskę gazociągu. Taki jest 'majestat' europejskiego prawa. UE przestała być organizacją wolnych, suwerennych państw.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum