Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Skargi na Lizbonę rozpatrywane wspólnie
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sro Paź 07, 2009 6:09 am    Temat postu: Skargi na Lizbonę rozpatrywane wspólnie Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20091007&typ=my&id=my12.txt

NASZ DZIENNIK Środa, 7 października 2009, Nr 2035 (3556)

"Demokracja w Europie przegrała. Jest to wniosek przygnębiający, ale i zmuszający obywateli państw członkowskich do przebudzenia i zdecydowanego przeciwdziałania

Irlandia pokonana


Prof. Krystyna Pawłowicz

Mała Irlandia w nierównej walce została upokorzona i pokonana. Upokorzona, bo poddana zmasowanej międzynarodowej presji i szantażowi, dezinformacji i manipulacjom, zgodziła się w końcu na traktat, który niedawno odrzuciła jako godzący w jej narodowe interesy, tradycję, kulturę i wiarę. Zgodziła się teraz na traktat lizboński, który od czasu pierwszego referendum kilkanaście miesięcy temu nie został zmieniony nawet o przecinek.

Irlandia została zastraszona, a strach jest złym doradcą. Europa zaś "odetchnęła z ulgą". Jej funkcjonariuszom udało się spacyfikować irlandzki bunt za kilka bezwartościowych w świetle prawa, ustnych obietnic. Irlandczyków zastraszono wszelkimi możliwymi plagami, marginalizacją, sankcjami. Irlandię sterroryzowano. Unijna międzynarodówka przekazała na cele propagandy traktatu ogromne środki finansowe, techniczne i materialne, zamiast wesprzeć tymi środkami gospodarkę tego państwa znajdującą się w kryzysie. Irlandię zmuszono więc, by po roku "demokratycznie" zaprzeczyła sama sobie.
To, czego dopuszczono się w Irlandii i wobec jej mieszkańców, jest klęską demokracji, która we współczesnej Europie pozostaje już tylko wyświechtanym frazesem. Drugie referendum ośmieszyło Irlandię, instytucję narodowego referendum i kolejny raz dowiodło fikcji oraz lekceważenia przez unijne państwo reguł współżycia międzynarodowego i braku szacunku dla narodów państw europejskich.
Irlandia była też sceną niebywałych, skandalicznych, aroganckich ingerencji polityków innych państw i samej Unii w jej wewnętrzne sprawy. Zagraniczni emisariusze, także polscy, za pieniądze Brukseli agitowali na jej rzecz, uniemożliwiając obywatelom Irlandii samodzielną dyskusję i suwerenne decydowanie o swym losie. Było to oczywiste pogwałcenie zasad prawa międzynarodowego, a zwłaszcza zasady suwerennej równości państw, zakazującej wtrącania się w wewnętrzne sprawy innych krajów i wywierania na nie presji w celu zdobycia nad nimi przewagi lub wpływu w jakiejkolwiek dziedzinie.
W prawie cywilnym obowiązuje cywilizowana zasada, że decyzje podjęte pod przymusem, ze strachu, wskutek dezinformacji czy wykorzystania sytuacji trudnej, w jakiej znalazł się decydujący - są nieważne. Zmuszenie Irlandczyków do szybkiego poparcia traktatu lizbońskiego i ich zastraszenie już zawsze będą przemawiały za wadliwością tak wyrażonej zgody w świetle prawa międzynarodowego, ale też w kategoriach moralnych. Demokracja w Europie przegrała. Jest to wniosek przygnębiający, ale i zmuszający obywateli państw członkowskich do przebudzenia się i zdecydowanego przeciwdziałania.

Krok do całkowitego uzależnienia
Celem UE jest wykorzenienie chrześcijańskiego systemu wartości i samego chrześcijaństwa z życia Europejczyków. Unijna, liberalna obyczajowość jest jednym z największych doświadczanych przecież na co dzień zagrożeń dla katolików. Irlandia po poddaniu się Brukseli na warunkach traktatu lizbońskiego już wkrótce i bez potrzeby odrębnego referendum, bez lub wbrew swej woli, będzie musiała respektować w pełni normy i prawa unijne. Irlandii "pomogą" w tym sądy europejskie, parlament europejski poprzez swoje uchwały i urzędnicy Unii wymierzający kary za ograniczanie "praw" różnym mniejszościom, ograniczanie swobody przedsiębiorczości czy "dumpingowy" system podatkowy. Poddanie się traktatowi z Lizbony oznacza ogromny krok na drodze do dalszego uzależniania państw narodowych od centralnego rządu w Brukseli. Prawo weta państw członkowskich wobec decyzji Brukseli pozostało już na bardzo niewielu obszarach. Traktat wyłączył spod prawa sprzeciwu kolejnych 40 dziedzin życia i przekazał je działającym niedemokratycznie organom unijnym uprawnionym do podejmowania decyzji w tych sprawach większością głosów.

Polski czy europejski prezydent?
Po wejściu w życie traktatu lizbońskiego ważniejszym na terytorium Polski będzie urząd prezydenta Unii, którym bardzo chce zostać były socjalistyczny premier Wielkiej Brytanii Tony Blair. Polski prezydent będzie musiał zaprzestać wykonywania swych dotychczasowych, konstytucyjnych kompetencji w zakresie, w jakim przejmie je na podstawie niejasnych przepisów traktatu przyszły prezydent europejski. Czy kandydaci na urząd polskiego prezydenta przyszłych kadencji zdają sobie z tego sprawę? Czy wiedzą np., kto będzie decydował za Polskę o wypowiedzeniu wojny i z kim i kto będzie dowodził polskimi siłami? Nie zawsze polski prezydent. Proszę to sprawdzić, zanim traktat zostanie podpisany. W dodanej do Traktatu o Unii Europejskiej przez traktat lizboński całej nowej Sekcji 2., dotyczącej wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony zapisano, że "państwa członkowskie w celu realizacji wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony oddają do dyspozycji Unii swoje zdolności cywilne i wojskowe, aby przyczynić się do osiągnięcia celów określonych przez Radę". Teoretycznie możemy pod dowództwem unijnym brać udział w działaniach "ochrony bezpieczeństwa" lub "obrony" przeciwko np. krnąbrnym Czechom lub Austriakom, którzy zechcą np. opuścić jednolity obszar państwa unijnego.
Podobnie na mocy traktatu lizbońskiego w naszym polskim imieniu, wiążąco wobec np. Rosji, będzie występował już nie Radosław Sikorski czy inny polski minister spraw zagranicznych, ale "Wysoki przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa". W zakresie traktatowo przyznanych mu kompetencji Polska, która godzi się na traktat lizboński sama już w tych sprawach o sobie decydować nie będzie mogła. Kandydatem na pierwszego unijnego ministra spraw zagranicznych jest były działacz niemieckiej partii Zielonych, były lewacki anarchista Joshka Fischer.
To tylko drobne przykłady naszego, sprzecznego z polską Konstytucją, uzależnienia od ośrodków zagranicznych, od innych, dużych państw realizujących swe imperialne cele za pośrednictwem stworzonych przez siebie struktur unijnych.

Unijna superwładza
Referendum w Irlandii dawało jeszcze pewną nadzieję na zablokowanie koncepcji utworzenia w Europie nowego państwa na gruzach państw członkowskich. Wejście w życie traktatu lizbońskiego teoretycznie umożliwi wyłączenie unijnych struktur i dalszych zmian unijnych traktatów (konstytucji) spod kontroli, a nawet wiedzy społeczeństw państw członkowskich (por. art. 48 TUE w brzmieniu nadanym przez traktat lizboński).
Procedury przyjęte w Unii dla ratyfikacji traktatu z Lizbony wyłączyły kontrolę społeczeństw nad decyzjami ich dotyczącymi. Głos Irlandii został zduszony. Na naszych oczach podstawowa zasada ustroju demokratycznego - zasada trójpodziału władz publicznych na: prawodawczą (pochodzącą z wyborów), wykonawczą (menedżerów i urzędników), sądowniczą (rozstrzygającą spory prawne), zostaje zastąpiona przez zasadę właściwą dla systemów totalitarnych i despotycznych. W Unii wykształciła się bowiem jedna, dwupostaciowa superwładza: wykonawczo-sądowa (urzędniczo-sądowa), która przejęła kompetencje głównej władzy państwa demokratycznego, tj. parlamentu. Traktat z Lizbony radykalnie przekierunkowuje istotne decyzje, pozbawia możliwości ich podejmowania przez państwa członkowskie, a przekazuje wykonawczym strukturom unijnym znajdującym się poza realną kontrolą.
Konsekwentne od lat budowanie odrzucającego standardy demokratyczne ustroju państwa europejskiego nie daje się pogodzić z zasadami organizacji państwa polskiego. Mimo to Polska rękoma najwyższych władz zawarła z Unią traktat o przyjęciu jej reguł. Jesteśmy teraz o krok od jeszcze większego uzależnienia i zrzeczenia się dalszych, licznych obszarów suwerennych kompetencji władz polskich na rzecz Brukseli. Traktat o akcesji Polski do Unii i obecnie traktat z Lizbony unieważniły już, i unieważnią w przyszłości, główne regulacje obowiązującej już tylko formalnie polskiej Konstytucji. Większość jej postanowień jest już niestety fikcją, a władze publiczne w zasadzie już się do niej nie odwołują, bo stosują w pierwszym rzędzie liczne regulacje unijne.

Polski kompleks niższości
W obecnych, celowo gmatwanych unijnych procesach "ujednolicania" Europy i zapewniania jej "sprawności decyzyjnej", tylko Niemcy potrafią budować sobie "wyjścia bezpieczeństwa" i chronić swe narodowe interesy. Niemiecki Trybunał Konstytucyjny (w odróżnieniu od polskiego) pozostawił sobie rolę arbitra w ocenie konstytucyjności prawa unijnego mającego obowiązywać w Niemczech. Niemcy uchwalili cztery ustawy, które zwiększają uprawnienia niemieckiego parlamentu w procedurach decyzyjnych w Unii, czym zabezpieczyli w pewien sposób prawa suwerenne narodu niemieckiego wobec Brukseli (w której notabene odgrywają decydującą rolę).
Przedstawiciele zaś polskich władz, pełni europejskich kompleksów niższości - zdaje się - dawno już Polskę duchowo porzucili. Nie występują z żadnymi inicjatywami ochronnymi, podobnymi jak Niemcy, nie dopuścili do żadnej szerokiej i równej dyskusji publicznej nad skutkami przyjęcia w Polsce traktatu lizbońskiego. Można tylko jeszcze prosić pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego, skoro chce traktat lizboński ratyfikować, by poczekał na uchwalenie przez Sejm ustaw, które - wzorem Niemiec - przywrócą (polskiemu) parlamentowi konstytucyjne uprawnienia prawodawcze w stosunkach z Unią. Należy pamiętać, że suwerenem we wszelkich sprawach Polski jest Naród - my Polacy.

Prof. Krystyna Pawłowicz jest pracownikiem naukowym na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, a także członkiem Trybunału Stanu.
"[/b]


Ostatnio zmieniony przez Witja dnia Wto Sty 12, 2010 10:27 am, w całości zmieniany 14 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Sro Paź 07, 2009 6:16 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20091007&typ=my&id=my21.txt

NASZ DZIENNIK Środa, 7 października 2009, Nr 2035 (3556)

"Jeszcze kilka lat temu nasi politycy przyznawali, jak zgubnym są dla nas postanowienia europejskiej konstytucji. Kilka lat później bez problemu zgodzili się pogrzebać Niceę

Hazardowa gra narodową suwerennością

Prof. Mieczysław Ryba


Afera hazardowa wstrząsnęła polskim życiem publicznym. Wielu zauważyło, że na skutek manipulacji nad ustawą o grach państwo polskie mogło stracić olbrzymie sumy na podatkach. Wydaje się jednak, że polscy politycy nie tylko na sposób hazardowy zachowują się na scenie wewnętrznej, licytując różnorakie ustawy z różnymi szulerami. Jeszcze wyraźniej widać to w polityce międzynarodowej. Gramy tutaj pozornie o wielkie stawki, i ciągle przegrywamy. Wszak taką hazardową decyzją była wyprzedaż polskiego sektora finansowego. Jak bardzo jest to dziś kosztowne, świadczy choćby ostatnio skonstruowana ugoda z Eureko, które za odstąpienie od przejęcia kontroli nad PZU zyska od Skarbu Państwa ładnych kilka miliardów złotych.

Hazardowo przed kilku laty zagraliśmy na Stany Zjednoczone, kupując od nich myśliwce F-16 i uczestnicząc w irackiej wojnie. Miała temu towarzyszyć wielka wygrana: ogromne amerykańskie inwestycje offsetowe, wielkie irackie zamówienia zbrojeniowe. Jaki był wynik tej gry, wszyscy wiemy. Skalę porażki pokazuje doskonale decyzja administracji Baracka Obamy dotycząca rezygnacji z umieszczenia w Polsce tarczy antyrakietowej.
Wydaje się, że najbardziej żałosna jest polska gra o traktat lizboński. Jeszcze kilka lat temu nasi politycy zgodnym chórem przyznawali publicznie, jak zgubnym są dla nas postanowienia europejskiej konstytucji. Ów polski sprzeciw zamykał się w słowach wypowiedzianych przez polityka Platformy Obywatelskiej: "Nicea albo śmierć". Kilka lat później nasi politycy bez problemu zgodzili się pogrzebać Niceę. Zastanawiająca jest tu polska postawa. Przede wszystkim nie wiadomo, dlaczego zrezygnowano z referendum w sprawie traktatu lizbońskiego. Przecież domagają się tego wszystkie szumnie głoszone w Unii zasady tzw. demokracji. Dlaczego Europa, w tym Polska, zgodziła się na powtarzanie referendum w Irlandii? Dlaczego obecne "tak" Irlandczyków dla traktatu jest bardziej wiążące niż "nie" sprzed kilku miesięcy? Posługując się językiem siatkarskim, można by powiedzieć, że w setach jest 1:1. Gra powinna się toczyć przynajmniej do trzech setów. A więc za kilka miesięcy kolejne referendum, a potem jeszcze następne. Kuriozum tej sytuacji jest tak żałośnie oczywiste, że tylko małym dzieciom można mówić, jak UE szanuje zasady prawa i demokracji.
Rzeczą w stu procentach jasną jest również to, że traktat lizboński radykalnie obniża polską siłę głosu w Unii. Dlaczego się więc na niego godzimy? Mówiąc w skrócie: bo nasi politycy obawiają się, że Unia obetnie nam dotacje, a oni stracą poparcie wyborców.

Popłyniemy na fali zmian?
Nadzieje, jakie wiązaliśmy z irlandzkim referendum, upadły wraz z wycofaniem się Ameryki z Europy. Nie było już takiego wsparcia dla eurorealistów jak w poprzednim referendum. Unia doskonale zaś wykorzystała straszak kryzysu dla zmuszenia Irlandczyków do poparcia lizbońskich zmian. Ustami swych przedstawicieli zadeklarowała wszak, że nadszedł wreszcie najlepszy moment, aby utworzyć europejski rząd gospodarczy.
Brak poparcia Amerykanów dla krajów niezadowolonych z unijnych procesów centralizacyjnych doprowadził do ratyfikacji traktatu lizbońskiego przez Irlandię. W Polsce różne środowiska postanowiły naciskać na prezydenta, by ten również nie zwlekał z ratyfikacją. Być może środowiska te uznały, że polskie nadzieje związane z obecnością Ameryki w Europie ostatecznie zbankrutowały i trzeba poddać się naciskom Berlina, Paryża i Brukseli i popłynąć na fali unijnych zmian.
Towarzyszyć temu musi nadzieja, że europejskie supermocarstwa nie zrobią nam krzywdy w sytuacji, gdy całkowicie poddamy się ich przewadze. Nie muszę dodawać, że nadzieje te mają głęboko hazardowy kontekst i że tylko nałogowi hazardziści są w stanie grać stawką niepodległości własnego kraju, opierając się na tak wątłych nadziejach sukcesu.

Unijne mydlenie oczu
Ostatnim na placu boju o suwerenność państwową pozostał zatem prezydent Czech Vaclav Klaus. Jest to tym bardziej dziwne, że Czechy są krajem o wiele mniejszym od Polski i mającym o wiele mniejsze tradycje walki o niepodległość niż my. Klaus czeka na orzeczenie czeskiego Trybunału Konstytucyjnego, który być może poczyni takie same zastrzeżenia do traktatu, jak trybunał niemiecki.
Przypomnijmy, że Niemcy nie są w stanie ratyfikować traktatu bez ustawowych zmian, które zagwarantują im niezależność od ewentualnych niekorzystnych dla nich uzależnień od europejskiego superpaństwa (gwarancja wyższości prawa niemieckiego nad prawem unijnym oraz wyższości postanowień niemieckiego parlamentu nad parlamentem unijnym).
Wielce zatem smutna jest nasza sytuacja w kontekście ratyfikacji traktatu reformującego. Tym bardziej smutna, że cała prolizbońska kampania medialna oparta jest na kłamstwach. Bo cóż znaczą zapewnienia, że traktat lizboński nie będzie dotyczył pewnych newralgicznych kwestii moralnych (aborcja, eutanazja itp.)? Jeśli to prawda, to dlaczego przed powtórką irlandzkiego referendum tamtejsi politycy wynegocjowali specjalny zapis o pełnej autonomii w tej kwestii? Czyżby ten zapis był pustą, nic nieznaczącą formułką? A może nic nieznaczące są zapewnienia polskich euroentuzjastów o tym, że UE nie ma żadnych planów w kwestiach moralno-prawnych?
Cóż z kolei znaczą zapewnienia euroentuzjastów, że traktat lizboński nie buduje żadnego superpaństwa w Europie? Jeśli to prawda, to dlaczego niemiecki Trybunał Konstytucyjny poczynił tak radykalne zastrzeżenia w tej kwestii, orzekając w sprawie traktatu lizbońskiego? Czyżby prawnicy z niemieckiego trybunału byli fanatycznymi nacjonalistami, którzy po prostu straszą obywateli europejską wspólnotą? Oczywiście chodzi o rzecz zupełnie inną: to polscy unioentuzjaści oszukują społeczeństwo, a politycy, czując potężną presję z zewnątrz, uczestniczą na sposób bierny w grze, którą prowadzi Berlin, Paryż i Bruksela.

Jak cenimy niepodległość?
Po tym, jak bardzo Amerykanie zlekceważyli Europę Środkową, podejmując decyzję o rezygnacji z tarczy antyrakietowej, można by nawet okazać polskim władzom zrozumienie. Wszak znowu zostaliśmy w naszych międzynarodowych zmaganiach osamotnieni. Jednakże jeśli dokładniej sobie przypomnimy, jaką cenę byli gotowi płacić za suwerenność państwową nasi ojcowie, dzisiejsze naciski Brukseli, Berlina czy Moskwy wydają się dziecinną igraszką.
Pamiętajmy: kiedyś polscy politycy gotowi byli płacić za niepodległość państwa nie tylko własną karierą polityczną, ale za niepodległość realnie oddawali życie. Jak bardzo odeszliśmy od tych ideałów - trudno to sobie nawet dzisiaj wyobrazić. "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Sro Paź 07, 2009 2:39 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Ostatnim na placu boju o suwerenność państwową pozostał zatem prezydent Czech Vaclav Klaus. Jest to tym bardziej dziwne, że Czechy są krajem o wiele mniejszym od Polski i mającym o wiele mniejsze tradycje walki o niepodległość niż my. Klaus czeka na orzeczenie czeskiego Trybunału Konstytucyjnego, który być może poczyni takie same zastrzeżenia do traktatu, jak trybunał niemiecki.
Przypomnijmy, że Niemcy nie są w stanie ratyfikować traktatu bez ustawowych zmian, które zagwarantują im niezależność od ewentualnych niekorzystnych dla nich uzależnień od europejskiego superpaństwa (gwarancja wyższości prawa niemieckiego nad prawem unijnym oraz wyższości postanowień niemieckiego parlamentu nad parlamentem unijnym).
Widocznie nie wielkość kraju czy jego 'tradycje walki o niepodległość' mają znaczenie w sprawie istnienia w nim sił obrony własnej suwerenności, a inne czynniki. Nie popełnię chyba wielkiego błędu gdy zaliczę do nich umiejętność dania odprawy komunistom i brak infiltracji organizacji 'z tradycjami niepodległościowymi' przez służby wszelkiej maści. Druga kwestia poruszona w tym cytacie chyba wynika też z tego co wyżej. Utraty suwerenności obwaiają się jak widać nie tylko małe Czechy, ale i potężne Niemcy, mające nad nami ogromną przewagę w liczbie europarlamentarzystów. Dlaczego żaden ośrodek realnej władzy politycznej w Polsce nie widzi konieczności wprowadzenia podobnych do niemieckich regulacji obrony własnego państwa przez dyktatem zzewnątrz jest trudne do wyjaśnienia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Paź 08, 2009 6:09 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.fronda.pl/news/czytaj/polska_ma_byc_suwerenna_juz_u_marszalka_sejmu

"List „Polska ma być suwerenna” już u Marszałka Sejmu

Kategoria: Wydarzenie
wtorek, 6 października 2009 17:53

Nasz apel wzywający polityków do konkretnych działań w celu zabezpieczenia suwerenności Polski trafił wraz z ponad 2 tysiącami podpisów do marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego.

Wśród prawie 2500 sygnatariuszy listu "Polska ma być suwerenna" są m.in. socjolog Zdzisław Krasnodębski, politolog i historyk Antoni Dudek, historyk Jan Żaryn, kompozytor Przemysław Gintrowski, założyciel Solidarności Walczącej Kornel Morawiecki, filozof Zbigniew Stawrowski, oraz dziennikarze i publicyści, Stanisław Janecki, Krzysztof Skowroński, Jan Pospieszalski, Piotr Semka, a także kilku polityków, parlamentarzystów i europarlamentarzystów.

Ponad 350 podpisów dotarło do nas drogą pocztową, ich skany również przekazaliśmy Marszałkowi Sejmu. - Politycy poszczególnych krajów członkowskich Unii Europejskiej powinni podjąć konkretne działania mające chronić wspólnoty narodowe w ramach zjednoczonej Europy. To wspólnoty narodowe stanowią naturalne środowiska w których wzrasta i rozwija się człowiek – mówił w rozmowie z nami historyk prof. Jan Żaryn.

Po tym, jak w sobotę Irlandczycy ku uciesze europejskich urzędników opowiedzieli się za Traktatem z Lizbony, nie ustają spekulacje na temat tego, kiedy Polska zakończy proces ratyfikacji tego dokumentu. My, wraz z sygnatariuszami listu, odpowiadamy: z pewnością nie powinna tego robić, dopóki polscy politycy nie zabezpieczą naszej suwerenności.

Inspiracją do napisania listu była decyzja Niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, który swoim wyrokiem z 30 czerwca przypomniał europejskim politykom, że to nie międzynarodowe instytucje, ale suwerenne państwa mają wyłączne prawo decydować o tym, w jakim tempie i na jakich zasadach może przebiegać integracja.

O tym wszystkim opowiedział portalowi Fronda.pl znany prawnik specjalizujący się w prawie wspólnotowym, mecenas Stefan Hambura. Po publikacji wywiadu z nim, nasi czytelnicy wyrazili potrzebę przypomnienia naszym politykom o ich podstawowych obowiązkach: dbaniu o suwerenność i podmiotowość Polski na arenie międzynarodowej.


Redakcja Fronda.pl "



Więcej:

Pawłowicz: Przywróćmy Sejmowi jego kompetencje

http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt7669.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Paź 08, 2009 6:30 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=18441

"Traktat lizboński
sen. Piotr Andrzejewski (2009-10-07)

Aktualności dnia

słuchaj
zapisz

http://www.radiomaryja.pl/dzwieki/2009/10/2009.10.07.akt02.mp3
http://www.radiomaryja.pl/download.php?file=2009.10.07.akt02&d=2009-10-07
'
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Czw Paź 08, 2009 10:00 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20091007&typ=po&id=po51.txt

NASZ DZIENNIK Środa, 7 października 2009, Nr 2035 (3556)

"Senator Piotr Łukasz Andrzejewski: Nowa ustawa kompetencyjna powinna wprowadzać zapis dający krajowej władzy ustawodawczej ostateczny głos w sprawach związanych ze stanowieniem prawa unijnego dotyczącego naszego kraju

Jaka ustawa kompetencyjna?

Irlandzkie "tak" dla traktatu lizbońskiego w drugim referendum przyspieszyło prace nad ustawą kompetencyjną w naszym kraju. Pod obrady Sejmu wkrótce może trafić projekt przygotowany na zlecenie marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. Wówczas w praktyce się okaże, czy inicjatywa jest wyrazem dbania o interesy Polski w Unii Europejskiej, czy też elementem politycznej przepychanki.

Choć założenia projektu ustawy kompetencyjnej znane były jeszcze w kwietniu br., to dopiero teraz, po powtórnym irlandzkim referendum, temat odżył. Niebawem projekt przygotowany z inicjatywy marszałka Bronisława Komorowskiego może trafić pod obrady Sejmu. Ma on określić zasady współdziałania najważniejszych organów państwa w zakresie polityki europejskiej. Projekt zakłada m.in., że to rząd ustalać będzie stanowisko Polski w sprawach związanych z członkostwem w UE, m.in. w sferze unii gospodarczej i pieniężnej. Rząd, na wniosek premiera, będzie udzielał organowi państwa upoważnienia do udziału w posiedzeniu instytucji UE. Nieodłączną częścią upoważnienia ma być stanowisko w sprawach będących przedmiotem takiego posiedzenia.
W ocenie polityków, kształt nowej ustawy kompetencyjnej - w świetle deklarowanego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego podpisania traktatu lizbońskiego - jest bardzo ważny. Przy czym ustawa nie powinna być przejawem politycznej walki ośrodka rządowego z prezydentem i ingerować w sposób prowadzenia przez niego polityki zagranicznej, ale skupić się na istotnych dla Polski relacjach pomiędzy prawodawstwem unijnym i krajowym. - Polski rząd i polski Sejm, szczególnie w kontekście wejścia w życie traktatu lizbońskiego, muszą być bardzo silnie włączone w prace legislacyjne Unii Europejskiej. Byłoby bardzo dobrze, gdyby w ustawie znalazły się rozwiązania dotyczące udziału polskiego parlamentu w kontroli polityki europejskiej, na wzór rozwiązań niemieckich. To istotne, bo będziemy mieli do czynienia z wieloma sytuacjami, w których polskie stanowisko może być na podstawie traktatu lizbońskiego pomijane - uważa Konrad Szymański, europoseł PiS. Także w ocenie senatora Piotra Łukasza Andrzejewskiego (PiS), konstytucjonalisty, projekt ustawy powinien opierać się na rozwiązaniach przyjętych w Bundestagu. Jak podkreślił, nowa ustawa jest niezbędna, gdyż obecnie obowiązujące przepisy w tym zakresie są nieskuteczne. - Obecna ustawa kompetencyjna jest tylko atrapą. To kilka przepisów, które tak naprawdę pozbawiają polską władzę ustawodawczą wpływu na to, jak będzie wdrażane prawo unijne - zauważył. Senator Andrzejewski zaznaczył, że nowa ustawa kompetencyjna powinna wprowadzać zapis dający krajowej władzy ustawodawczej ostateczny głos w sprawach związanych ze stanowieniem prawa unijnego dotyczącego naszego kraju.
W jego ocenie, prezydent Lech Kaczyński powinien wstrzymać się z podpisaniem traktatu do czasu przyjęcia ustawy kompetencyjnej, by "mieć jasną sytuację, jak będzie implementowane, w oparciu o traktat lizboński, prawo w Polsce"."
Marcin Austyn
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek-R
Weteran Forum


Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 1476

PostWysłany: Czw Paź 08, 2009 8:33 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No i stało się także u nas - niestety. Na sobotę, Kancelaria Prezydenta zapowiedziała "uroczyste" podpisanie Traktatu Lizbońskiego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Tak na marginesie, to nie mam pojęcia po co ta cała zapowiadana pompa przy tej okazji. Niestety, polskiemu prezydentowi nie starczyło odwagi i determinacji w walce, przeciwko coraz to większej utracie suwerenności przez nasz kraj. Miało nie być pośpiechu, a jednak. Wielu ludzi w tym i ja, w swojej naiwności oczekiwało że prezydent tak łatwo nie złoży broni, ale się przeliczyli. Skutek odniósł za to jak się wydaje, wywierany ostatnio ze zdwojoną energią nacisk paru politycznych żuli i ich zaplecza. Jak pisałem wcześniej w innym wątku, nie znając jeszcze decyzji prezydenta o podpisaniu tego dokumentu, teraz cała moja nadzieja w prezydencie Czech Vaclawie Klausie i czeskim Trybunale Konstytucyjnym. Może naiwne to oczekiwania, ale niech tam.




Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra.

_________________
"Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pią Paź 09, 2009 5:37 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20091009&typ=po&id=po53.txt

NASZ DZIENNIK Piątek, 9 października 2009, Nr 2037 (3558)

"Nie ma powodów, by prezydent ulegał presji


Prof. Krystyna Pawłowicz, Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego:

Lepiej byłoby, gdyby pan prezydent jeszcze poczekał ze złożeniem podpisu pod traktatem. Przecież Polska nie jest obecnie w żaden sposób prawnie zabezpieczona przed regulacjami, które narzuci nam ten dokument. Uczyniły to Niemcy. My wprawdzie wiemy coś o projektach takich rozwiązań, ale ich nie ma. Być może warto byłyby też wziąć pod uwagę głos części społeczeństwa, które ma w tym zakresie swoje zdanie, i wychodząc mu naprzeciw, przyjąć stosowną ustawę. Prezydent powinien też wyegzekwować od premiera obiecane przezeń rozwiązania dotyczące określenia jego kompetencji w zajmowaniu stanowiska w sprawach unijnych. Przecież brak podpisu Lecha Kaczyńskiego pod traktatem jeszcze przez najbliższe tygodnie nie będzie oznaczał, że jest on przeszkodą w jego ratyfikacji. Dopóki prezydent Czech nie złożył tam swojego podpisu, taka argumentacja jest chybiona. Tymczasem z Czech dochodzą sygnały, że sprawy traktatu zajmą im jeszcze parę miesięcy. Dlatego nie widzę powodów, by właśnie teraz prezydent ulegał presji.
not. MA "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Grzegorz - Wrocław
Moderator


Dołączył: 09 Paź 2007
Posty: 4333

PostWysłany: Sob Paź 10, 2009 2:16 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No i niestety - stało się. Nawet tacy optymiści jak ja muszą uznać przewagę znaczenia faktów nad życzeniami. Ostatną deską ratunku było pióro Prezydenta (czyżby palec Boży), ale i tej przeciwności się oparto.
PS. Zwolennicy Tuskolandu próbowali po tej smutenj uroczystości krytykować Prezydenta, (oczywiście nie za podpisanie Traktatu), ale za to, że wykorzystał to 'politycznie' i pospraszał do Warszawy EuroVIPów. Uznali to chyba jako upokorzenie ich pupila czyniącego nieprzerwane umizgi na salonach Eurosojuza. Żenada i piaskownica (nawet poniżej 'Orlików').
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Piotr-K
Częsty Użytkownik


Dołączył: 15 Paź 2007
Posty: 18

PostWysłany: Nie Paź 11, 2009 6:31 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam serdecznie.

Jestem studentem administracji europejskiej (i zarazem przeciwnikiem zmian wprowadzanym przez traktat z Lizbony), mam 20 lat. Od dawna czytam forum, postanowiłem się udzielić w tym bliskim dla mnie temacie i uspokoić troszeczkę członków zasłużonej SW, Pana Marka i Grzegorza.

Naszą ostatnią szansą nie było pióro Prezydenta. Co prawda wskazówką jest zachowanie V. Klausa i Tryb. Konstytucyjnego RFN, wskazówką niewykorzystaną jak dotychczas. Nie jest natomiast jedyną drogą do uratowania suwerenności państwa. Trudno stwierdzić o co w kuluarach walczy V. Klaus. Bardzo możliwe, że o ważniejszego komisarza dla Czech (równie dobrze mógł o to powalczyć L. Kaczyński nie ratyfikując pospiesznie traktatu). Na pewno też V. Klaus czeka na to co rozegra się w Wielkiej Brytanii. Świetnym ruchem po wyborach do PE było zawiązanie grupy konserwatystów z Czech, Wielkiej Brytanii i Polski. Trzeba mieć na uwadze, że według wszelkich sondaży brytyjscy torysi wygrają wybory, które zapewne odbędą się na początku 2010 roku i ogłoszą powtórzenie referendum w sprawie traktatu z Lizbony.

Oczywiście nie ma mowy o tym w mediach, ponieważ forsowane jest przyjęcie przez Polskę "świetnego traktatu, który usprawni działania UE". Ale taka szansa istnieje i ja w nią wierzę.

Pozdrawiam, student jeszcze nie zniewolony przez profesorów i grono euroentuzjastyczne;)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek-R
Weteran Forum


Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 1476

PostWysłany: Nie Paź 11, 2009 7:01 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam serdecznie Panie Piotrze -

pełna zgoda z tym wszystkim o czym Pan pisze. Ale przyzna Pan że niepokój na przyszłość budzi to, że w tak ważnym momencie zabrakło nam determinacji, a może odwagi, aby samemu załatwić sprawę do końca, a nie liczyć teraz na innych, czy na szczęśliwy dla nas zbieg okoliczności. Ewentualne zwycięstwo torysów w Wielkiej Brytanii, może się okazać po czasie. O co zaś walczy Klaus, przekonamy się pewnie niedługo i to też będzie wskazówka do postępowania dla nas na przyszłość. Zgodę na przyjęcie Traktatu Lizbońskiego wyłudzono od Polaków podstępem, podobnie jak w drodze podstępu, wyłudzono zgodę na wprowadzenie waluty euro.

Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji -






Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra.

_________________
"Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pon Paź 12, 2009 5:34 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20091012&typ=po&id=po02.txt

NASZ DZIENNIK Poniedziałek, 12 października 2009, Nr 2039 (3560)

"Prezydent popełnił poważny błąd


Z prof. Krystyną Pawłowicz z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego rozmawia Anna Ambroziak


Jak Pani ocenia decyzję prezydenta Lecha Kaczyńskiego?
- Decyzję prezydenta Lecha Kaczyńskiego oceniam jako złą. Była to decyzja zbyt pospieszna w sytuacji, gdy poza presją z zewnątrz, z zagranicy, i środowisk euroentuzjastycznych w Polsce nic tak naprawdę nie zmuszało pana prezydenta do podpisywania tego dokumentu. Zwłaszcza że pojawiły się też liczne głosy obywatelskie, które były przeciwko traktatowi i które starały się przekonać parlamentarzystów do potrzeby zabezpieczenia polskiego interesu narodowego. Prezydent powinien był zaczekać choćby w trosce o prestiż swojego urzędu.
Powinien był wyegzekwować od premiera obiecane przez niego rozwiązania dotyczące określenia jego kompetencji w zajmowaniu stanowiska w sprawach unijnych. Poza tym przecież z Czech dochodzą sygnały, że tam prezydent Klaus poczeka jeszcze z decyzją. Nietrafne było też oglądanie się na Irlandię. Bo przecież podpisuje ten dokument nie w Irlandii, ale w Polsce. Większą uwagę trzeba było więc zwrócić na oczekiwania, jakie są w Polsce, a nie za granicą.

Sądzi Pani, że ten prestiż został mocno nadwyrężony?
- Myślę, że negatywnie oceni to dotychczasowy elektorat Prawa i Sprawiedliwości, czego prezydent widocznie nie wziął pod uwagę. Tym argumentem nie kupi nowego elektoratu, a stary może stracić. Nie dał nawet satysfakcji ludziom, którzy sprzeciwiają się podpisywaniu traktatu.

Dlaczego ten dokument jest tak niekorzystny dla nas?
- Traktat lizboński pozbawia nas istotnie suwerenności, gospodarczej i politycznej, we wszystkich segmentach życia społecznego, odwraca sens zasady pomocniczości - to nie centrala ma pomagać krajom członkowskim, ale odwrotnie, co przeczy wyznawanym przez nas dotąd regułom.
Ponadto dokument zapewnia supremację dużych państw członkowskich, m.in. poprzez zmieniony system głosowania. Traktat centralizuje i wzmacnia wspólną politykę zagraniczną, ograniczając możliwości państw UE do wycofania się ze wspólnych ustaleń nawet w wypadku demokratycznej zmiany rządu. Język traktatu jest niezwykle ogólnikowy i ideologiczny. Jest tam mowa o jakimś pokoju, sprawiedliwości - to są hasła, którymi szermowali komuniści.

Dziękuję za rozmowę. "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Pon Paź 12, 2009 5:38 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20091012&typ=my&id=my23.txt

"NASZ DZIENNIK Poniedziałek, 12 października 2009, Nr 2039 (3560)

Jestem gotowy zaskarżyć traktat

Z mecenasem Piotrem Łukaszem Andrzejewskim, senatorem RP, rozmawia Mariusz Bober

Czy, według Pana, decyzja prezydenta Lecha Kaczyńskiego o podpisaniu traktatu lizbońskiego mimo braku zabezpieczeń ustawowych, których sam domagał się, jest słuszna? Część ekspertów podkreśla znaczenie zabezpieczeń ustawowych zwłaszcza w sytuacji, gdy Niemcy w sposób istotny zmienili charakter tego dokumentu, zapewniając sobie możliwość odrzucania przepisów unijnych, a więc także prymat prawa swojego kraju nad legislacją UE?
- To prezydent podejmuje decyzję w zakresie swoich kompetencji. Moim zdaniem, trzeba się dokładnie przyjrzeć, w jakim zakresie realizowana jest zasada równości państw członkowskich UE w stosunku do pierwotnych warunków, na których był negocjowany i przyjmowany traktat lizboński, oraz tych, które ostatnio zagwarantowano Irlandii, a także po uwzględnieniu wewnętrznego prawa niemieckiego, zabezpieczającego status tamtejszego parlamentu. Rzeczywiście została usunięta główna przeszkoda wstrzymująca prezydenta z podpisaniem traktatu. Jednak jego przyjęcie w Irlandii nastąpiło przy zmienionych warunkach.

Co z tego wynika dla Polski?
- Unia Europejska zaakceptowała nowe warunki realizacji traktatu. Dotyczy to Irlandii i Niemiec. RFN wewnętrznym ustawodawstwem dotyczącym SPOSOBU i ZAKRESU realizacji traktatu lizbońskiego zapewniła sobie dodatkowe uprawnienia. Sytuacja niewątpliwie uległa zmianie. Z tych dwóch przesłanek wynika, że mamy do czynienia z wewnętrzną możliwością renegocjacji albo określenia tych samych warunków traktatu w trybie wznowienia sposobu jego realizacji co do zakresu i formy funkcjonowania. Chodzi tu przede wszystkim o podkreślenie nienaruszalności polskiej Konstytucji i wprowadzenie korekty precyzującej do zobowiązań traktatowych w postaci klauzuli nienaruszalności polskiego systemu konstytucyjnego, tj. klauzuli polskiego porządku publicznego.

W jaki sposób możemy to zagwarantować?
- Polski parlament powinien prawem wewnętrznym w aneksie do traktatu, tak jak to zrobiły Niemcy, określić warunki, które musi zrealizować Unia Europejska, żeby stanowione przez nią prawo potraktatowe obowiązywało na terytorium państwa polskiego. Władze RP powinny notyfikować ten aneks, wychodząc z założenia równości wszystkich państw członkowskich UE w zakresie tego, co uzyskała Irlandia, i tego, co w prawie wewnętrznym zapewniły sobie Niemcy. Przecież w prawie wewnętrznym tego kraju stwierdzono, że niektóre przepisy ramowe traktatu lizbońskiego mogą być wypełnione treścią wiążącą dla RFN dopiero po wyrażeniu na to zgody tamtejszego parlamentu w formie ustawy.

Myśli Pan, że w obecnej sytuacji politycznej uda się zapewnić większość, która szybko wypracuje właściwe zmiany prawne?
- Jak widać, Polska jest obecnie rozdzierana różnymi sporami frakcji partyjnych, w których ścierają się interesy polityczne tych partii. Nadszedł jednak czas, by ponad tymi podziałami przestać mówić, że trzeba odpolitycznić państwo. Odwrotnie - trzeba je upolitycznić, ale w rozumieniu klasycznym, a więc zacząć roztropnie troszczyć się o dobro wspólne w zakresie racjonalnym, przemyślanym i odpowiedzialnym. Dziś chodzi właśnie o taką prawdziwą politykę, czyli zadbanie o dobro państwa, obywateli i Narodu.

Tu jednak również ujawniają się podziały, zwłaszcza w rozumieniu sposobów dbania o to dobro, a zapewne również w tym, jak poszczególne partie je rozumieją. Na przykład przedstawiciele Platformy Obywatelskiej niedawno tłumaczyli, że ustawa kompetencyjna wystarczająco zabezpieczy interesy Polski. Czy według Pana, jej projekt przedstawiony w środę przez marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego spełnia te wymogi?
- Po zapoznaniu się z materiałem wyjściowym mam spore wątpliwości. Trzeba jednak jasno ustalić przedmiot ustawy kompetencyjnej. Po pierwsze, czy skonkretyzowana kompetencja państwa polskiego w stosunku do traktatu lizbońskiego powinna rozszerzająco wypełnić treścią warunki, na jakich wtórne prawo unijne zyska moc obowiązującą w polskim obszarze prawnym. Po drugie, należałoby określić podział kompetencji w tym zakresie pomiędzy władzę ustawodawczą (parlament), wykonawczą (prezydent i Rada Ministrów) i sądowniczą. Ustawa kompetencyjna, moim zdaniem, powinna też dotyczyć zakresu obowiązywania na terytorium polskiego obszaru prawa orzecznictwa Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który ogranicza suwerenność polskiej władzy sądowniczej. Nie może być tak, że traktat lizboński samoistnie narzuca egzekucję orzeczeń ETS w Polsce, niezależnie od tego, czy są one zgodne z naszą Konstytucją i polską klauzulą porządku publicznego. W przypadku braku tej egzekucji, traktat daje uprawnienie formalne do nakładania ogromnego haraczu finansowego na Polskę, jeśli ta ośmieli się zaprotestować przeciw temu, co orzeknie Europejski Trybunał Sprawiedliwości.

Proponuje Pan wprowadzenie zabezpieczeń w formie aneksu do traktatu reformującego. Tymczasem posłowie PiS rozpoczynają prace nad ustawą zabezpieczającą nadrzędność polskiego prawa, o czym niedawno wspominał też prezes Jarosław Kaczyński...
- Ja proponuję to, co prezes Kaczyński uważa za minimalny zakres zabezpieczenia interesów Polski w prowadzonej przez siebie polityce w zakresie stanowienia prawa pozytywnego. To kwestia rozpoznania przez rząd, parlament i prezydenta wspólnego celu i dojście do zgody co do tego, że należy uznać nadrzędność polskiej Konstytucji wobec stosowania prawa UE. Gdyby ustawa kompetencyjna spełniająca przytoczone wyżej warunki nie została uchwalona albo gdyby jej przedmiot był zbyt wąski jestem przygotowany do tego, by złożyć - w przypadku podpisania traktatu przez prezydenta bez takowych zabezpieczeń - skargę do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie niezgodności traktatu reformującego z naszą Ustawą Zasadniczą. Wtedy, moim zdaniem, orzeczenie TK powinno wymusić regulacje, o których mówię.

Takie skargi złożyli politycy w Niemczech i Czechach...
- Podzielam ich poglądy, zwłaszcza poglądy wybitnych prawników niemieckich. Chciałbym wywołać podobne skutki w prawie polskim. Wprowadzenie takich zabezpieczeń jest bardzo ważne, ponieważ traktat lizboński jest dokumentem celowo zredagowanym w sposób niezwykle skomplikowany. W ten sposób wiedza o relacjach w UE nabiera charakteru wiedzy tajemnej, podobnej do tej, której w starożytnym Egipcie strzegli kapłani, by utrzymać swoje wpływy.

Jakie będą skutki niewprowadzania podobnych zabezpieczeń w Polsce?
- Przejęcie niektórych kompetencji przez Unię Europejską i uznanie nadrzędności orzecznictwa Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, będzie skutkowało możliwością ingerencji w wewnętrzne sprawy Polski, także w funkcjonowanie naszych sądów. Na przykład Ustawa Zasadnicza RP przewiduje, że małżeństwo to związek między mężczyzną i kobietą. Żadne orzeczenie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości ani rozporządzenia UE nie mogą w tym zakresie naruszyć naszej Konstytucji. To powinno być zapisane w ustawie kompetencyjnej jako klauzula nienaruszalności polskiego konstytucyjnego porządku prawnego i podlegać kontroli polskiego Trybunału Konstytucyjnego.

Dziękuję za rozmowę. "

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Marek-R
Weteran Forum


Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 1476

PostWysłany: Pon Paź 12, 2009 6:26 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No właśnie - jak widać są ludzie którzy w kwestii Traktatu chcą, ale przede wszystkim mogą ze względu na swoją fachową wiedzę coś zrobić i należy ich z całych sił popierać i utwierdzać, w słuszności takich działań.





Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra.

_________________
"Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Witja
Weteran Forum


Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 5319

PostWysłany: Wto Paź 13, 2009 1:00 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20091012&typ=po&id=po24.txt

NASZ DZIENNIK Poniedziałek, 12 października 2009, Nr 2039 (3560)

"Traktat godzi w Konstytucję

Z Antonim Macierewiczem, posłem PiS, rozmawia Anna Ambroziak

Podjął Pan inicjatywę opracowania wniosku kierującego traktat lizboński do Trybunału Konstytucyjnego. Dokument spotkał się z dużym zainteresowaniem Pana klubowych kolegów?
- Tak. Wniosek podpisało już 59 posłów. W obecnym Sejmie poza PiS nie ma środowisk politycznych zdolnych do skutecznej walki z ograniczeniami traktatu lizbońskiego.

Jakie argumenty podnoszą Państwo w uzasadnieniu wniosku?
- Bardzo wysoko cenię pana prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego i wynegocjowane warunki, istotnie blokujące negatywne dla nas rozwiązania traktatu lizbońskiego. Od tamtego czasu nastąpiły jednak poważne zmiany. Przede wszystkim orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego RFN doprowadziło do przyjęcia przez niemiecki parlament ustaw kompetencyjnych wprowadzających swoiste prawo weta. Jak wiadomo, traktat lizboński poszerza listę spraw, w których Unia Europejska rozstrzyga większością głosów. Otóż, nowe ustawodawstwo niemieckie w wielu z tych spraw nakazuje uzyskanie wcześniejszej zgody parlamentu wyrażonej ustawowo. Jest to swoista gwarancja suwerenności Niemiec uniemożliwiająca administracji rządowej stopniowe przekształcanie Unii Europejskiej w państwo federalne bez wiedzy i zgody parlamentu, a tym samym suwerena, tzn. narodu niemieckiego. Platforma Obywatelska dotychczas odrzucała wszelkie wysiłki przeprowadzenia takiej ustawy w polskim Sejmie. Liczę na to, że wniosek do Trybunału zmieni tę sytuację i orzeczenie TK przyniesie rezultaty podobne do rozwiązań niemieckich. Ważne jest też, by TK jednoznacznie odniósł się do kwestii, które niepokoją Polaków, jak np. miejsce Konstytucji RP w polskim systemie prawnym po wejściu w życie traktatu. Dużą wagę przywiązujemy także do art. 4. Konstytucji RP i dlatego piszemy w uzasadnieniu: "W myśl art. 4 Konstytucji władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu, który sprawuje ją bezpośrednio lub poprzez swoich przedstawicieli. Przedstawicielami Narodu w myśl art. 104 i art. 108 Konstytucji są posłowie i senatorowie. Jako Sejm i Senat sprawują oni w imieniu Narodu władzę ustawodawczą w Rzeczypospolitej (art. 95 Konstytucji). Największy wpływ na stanowienie prawa ma Sejm, dlatego potrzebuje on szczególnego mandatu od Narodu. Z tego względu wybory do Sejmu są powszechne, równe, bezpośrednie i proporcjonalne oraz odbywają się w głosowaniu tajnym (art. 96 ust. 2 Konstytucji). Tymczasem w Unii Europejskiej kompetencje ustawodawcze posiadają organa, którym brak dostatecznej legitymacji demokratycznej i z pewnością nie można ich nazwać przedstawicielami Narodu. Ponieważ rozporządzenia unijne mają w krajach członkowskich moc ustaw, a w myśl orzecznictwa ETS mają w razie kolizji z ustawami krajowymi nawet pierwszeństwo, władza zwierzchnia do Narodu nie należy, co jest sprzeczne z art. 4 ust. 1 Konstytucji. Nawet jeżeli uznałoby się polskiego przedstawiciela w Radzie Europy za przedstawiciela Narodu, to po zmianach zasad głosowania w Radzie wprowadzonych traktatem z Lizbony istnieje możliwość podjęcia decyzji przez Radę bez jego zgody. W ten sposób Naród straci zagwarantowaną mu w art. 4 Konstytucji władzę zwierzchnią, nawet jeżeli nie całkowicie, to przynajmniej w wielu istotnych kwestiach, które nie należą do wyłącznych kompetencji państw członkowskich".

Czy jednak podobnej inicjatywy nie należało podjąć, jeszcze zanim prezydent podpisał traktat? Sygnalizowali Państwo wcześniej, że będą gotowi taki wniosek złożyć?
- Polskie ustawodawstwo mówi, że 50 posłów może skierować wniosek w sprawie umowy międzynarodowej do TK, ale dopiero po jej ratyfikacji. Dlatego nie było możliwe wcześniejsze podjęcie tych działań; złożymy wniosek zaraz po opublikowaniu traktatu w Dzienniku Ustaw.

Spodziewa się Pan ewentualnych nieporozumień w PiS? Tuż po podpisaniu traktatu z niektórych wypowiedzi polityków PiS wynikało, że go popierają?
- Te kwestie - w moim przekonaniu - nie budzą zasadniczych sporów w Klubie Parlamentarnym PiS, co potwierdził prezes Kaczyński podczas konferencji 10 października. Platformy i inne środowiska wspierające ją mają nadzieję, iż sprawa traktatu doprowadzi do konfliktu w PiS. Nic z tego nie będzie. Jestem przekonany, że PiS i skupiony wokół niego szeroki ruch patriotyczny nie dadzą się podzielić, bez względu na to, jaka argumentacja towarzyszy tym zamiarom. Łączy nas wszystkich postawa patriotyczna i dążenie do oczyszczenia państwa z korupcji. Warto tutaj przypomnieć uchwałę podjętą podczas Kongresu PiS o współdziałaniu szerokiego ruchu patriotycznego w budowie IV Rzeczypospolitej jako państwa opartego na katolickiej nauce społecznej, które jest warunkiem zwycięstwa w wyborach prezydenckich, parlamentarnych i samorządowych. W pełni podzielam to stanowisko.

Dziękuję za rozmowę. "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum