Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kto to jest, "prezydent" Sokolnicki????
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Legalista
Użytkownik


Dołączył: 14 Cze 2008
Posty: 8

PostWysłany: Sob Cze 14, 2008 1:45 pm    Temat postu: Kto to jest, "prezydent" Sokolnicki???? Odpowiedz z cytatem

W naszej historii jest wiele białych plam i czarnych punktów. Ostatnio zauważyłam rozmywanie etosu rządu RP w Londynie poprzez uwiarygadnianie niejakiego "hrabiego" Sokolnickiego, który mianował się "prezydentem" RP na uchodźctwie. Po śmierci prezydenta Zalewskiego w 1972, podrobił nominację i ogłosił się wszem i wobec tzw. prezydentem RP. Od tego czasu nadaje nieprawnie wszelkie medale i ordery, w tym najważniejszy order bojowy - Virtuti Militari. Dlaczego nieprawnie? Gdyż według prawa Vituti można nadać do 5 lat po wojnie, konflikcie zbrojnym. "Kawalerami" tych pustych orderów byli m. in. Lech Wałęsa i ks. Henryk Jankowski. Znalazłam parę tekstów na ten temat, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Czy IPN i historycy nie powinni ostatecznie wyjaśnić tej wstydliwej dla Polski sprawy? Pan ten nadaje też tytuły oficerskie (sic!) i ma różne kontrowersyjne pomysły. Zwracam się do historyków, zróbcie coś z tym!!!! Wstyd i hańba wisi nad Polską.



Polskojęzyczne pisma od razu zaczynają interesować się nagą Francescą Sokolnicką. Gdy dziennikarze uznają jej publiczny negliż za skandal, do walki ruszają zwolennicy prezydenta.

- Przecież to nie jego wina, że córka się rozbiera - piszą czytelnicy. - Czy Anglicy oskarżają Churchilla, że jego córka jest awanturnicą i alkoholiczką? (----)


Młody wdowiec - nim obwołał się prezydentem - kilka razy zmieniał pracę: czyścił parowozy, sprawdzał liczniki gazowe, pracował w Tesco. Skończył korespondencyjnie historię na mało prestiżowym Wolnym Uniwersytecie. Spłodził jeszcze - prócz córki - dwóch synów i zawarł kolejne trzy małżeństwa.

Prócz tego wydłużył nazwisko. W latach 70. zaczął się przedstawiać jako Juliusz hrabia Nowina-Sokolnicki.

1972-1989. Rządy i ordery

Po trzech latach prezydentury, 1 września 1975 roku, wydaje dekret o powszechnej mobilizacji duchowej obywateli Rzeczpospolitej i Polaków w wolnym świecie. Dwa miesiące później emigracyjne pismo "Free Poland" ukazujące się w USA publikuje deklarację jego Organizacji Bojowej Wolna Polska, a po kilku dniach sekretarz generalny ONZ Kurt Waldheim dostaje informację o "powszechnej mobilizacji Polaków".

W lutym 1978 roku wysyła listy do Jimmy'ego Cartera i jego doradcy Zbigniewa Brzezińskiego. Pisma przedstawiają koncepcję nowego ładu w Europie: Niemcy wracają do Prus Wschodnich, Polska odzyskuje Wilno i Lwów.

Zaskoczeni urzędnicy z Waszyngtonu pytają polityków z "Zamku", o co chodzi. Rząd londyński musi tłumaczyć, że wskutek waśni Polacy mają dwie głowy państwa jednocześnie, nie licząc komunistycznych uzurpatorów w Warszawie.

Prezydent Sokolnicki działa dalej. W 1978 roku, podczas odsłonięcia pomnika Żołnierza Polskiego w Paryżu, wymienia uprzejmości z Edwardem Gierkiem.

Po wprowadzeniu stanu wojennego ustanawia Nadzwyczajny Trybunał Karny, który ma osądzić komunistów za zbrodnie popełnione na współobywatelach.

Powołuje Radę Środkowo-Europejską. Co roku w Nowym Jorku król albański Leko, prezydent Wolnej Chorwacji generał Seczin i inni banici radzą, jak pokonać komunistyczną zarazę.

Pieniądze na życie i polityczne przedsięwzięcia Sokolnicki zdobywa, rozdając medale i awanse. Ceny - od kilkudziesięciu do kilku tysięcy dolarów.

Witold Liliental, publicysta z Kanady: - Od sekretarki dowiedziałem się, że dzwonił "President of the Republic of Poland". Zostawił numer. Kilka dni wcześniej spotkałem się ze znajomym, lekarzem z Los Angeles. Oznajmił mi, że jest wicepremierem w rządzie emigracyjnym. Wytłumaczył, że chodzi o "ten prawowity rząd, czyli Juliusza Nowiny-Sokolnickiego", a nie o "tego uzurpatora Kaczorowskiego". Wyjął nawet z aktówki i pokazał swoją papeterię, na której widniało godło państwowe i wyraźnie wydrukowany tytuł wicepremiera i ministra spraw zagranicznych. Po chwili zaproponował mi tekę w swoim rządzie i dodał, że mógłby mi nawet załatwić Krzyż Komandorski Orderu Polonia Restituta. Tyle że z tym krzyżem jest pewien szkopuł. Kasa Rzeczypospolitej jest pusta, a wykonanie odznaczenia kosztowne, więc trzeba za nie zapłacić 800 dolarów.

VIP-y dostają honory za darmo.

Na stopień generała hrabia awansuje m.in. premiera Izraela Menachema Begina, byłego kaprala podchorążego z armii Andersa, i podpułkownika LWP Juliana Haraschina, który w latach 50. wydawał wyroki śmierci na żołnierzy AK. Awanse dostają też Mieczysław Wachowski (jeszcze jako kierowca Wałęsy zostaje generałem brygady) i prałat Henryk Jankowski (zyskuje stopień kontradmirała). Prałat każe sobie po mianowaniu uszyć biały admiralski mundur. Oburzy to wiceprezesa Zarządu Głównego Związku Kombatantów ppłk. Krzysztofa Majera, który (już po upadku komuny) złoży na policji doniesienie o bezprawnym używaniu oficerskich szlifów przez duchownego. Gdańska policja umorzy to dochodzenie, bo mimo że ksiądz sto razy paraduje w tym stroju, nie znajdzie się w mieście nikt gotów złożyć do protokołu obciążające go świadectwo.

Sam Wałęsa pierwsze odznaczenie otrzymuje tymczasem w 1986 roku. Od razu przekazuje je ojcom paulinom na Jasną Górę. Drugi honor: Order Polonia Restituta, przewodniczący obiera na plebanii św. Brygidy od ks. Bernarda Wituckiego, który przybywa jako emisariusz Sokolnickiego.

Gdy przeciwnicy zarzucają hrabiemu, że kupczy chwałą, ten odpowiada: - Komuniści wręczyli 8 milionów odznaczeń, z mojej ręki medale dostało zaledwie kilka tysięcy osób.

Najcenniejszy - Order Virtuti Militari - odebrało od niego 300 Polaków z całego świata i

50 wojskowych z Francji, Niemiec (m.in. byli żołnierze pancernika "Schleswig-Holstein"), Anglii i USA (m.in. dowódca wojsk w Wietnamie William Westmoreland).


reszta na http://wyborcza.pl/1,76842,5222835,Wielki_Mistrz.html?as=4&ias=6&startsz=x
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Legalista
Użytkownik


Dołączył: 14 Cze 2008
Posty: 8

PostWysłany: Sob Cze 14, 2008 1:57 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Znalazłam jeszcze parę rodzynków na temat "hrabiego prezydenta" Sokolnickiego. Fałszowanie historii było w każdej epoce, i chyba każdy kraj coś takiego przeżył. Jednak ogrom tego fałszerstwa jest przerażający, tym bardziej, że zamoczyły w nim palce tacy ludzie, jak Wałęsa, Jankowski, Wilecki, prezydent Krakowa-Majchrowski. "Pan prezydent" Sokolnicki za hojne rozdawnictwo medali i tytułów znalazł sobie wielu zwolenników. Proszę sobie przeczytać i przeanalizować:

http://konfraternia.com.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=52&Itemid=67


http://www.histor.republika.pl/arty/Niezwykly_General.htm

Działo się to w środę, 8 maja 1765 roku. O jedenastej rano ruszył król Stanisław August Poniatowski z liczną asystą z Zamku do kościoła św. Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu. Niespełna pół roku wcześniej odbył tu nakazane zwyczajem modły ekspiacyjne w przeddzień koronacji. Teraz okazja do świętowania była potrójna: wspomnienie św. Stanisława, biskupa i patrona Polski, imieniny monarchy oraz uroczystość nadania odznaczeń ustanowionego w przeddzień Orderu Św. Stanisława. Według Wiadomości Warszawskich, datowanych na 11 maja, po kazaniu, wygłoszonym przez księdza Piotra Hiacynta Śliwickiego CM, sekretarz i jałmużnik orderu, czyli brat króla Michał Jerzy Poniatowski odczytał statuty, a król jegomość własnoręcznie wręczał insygnia orderowe i dobytą szpadą pasował pierwszych jego kawalerów...

Samozwańczy prezydent. Fałszywy książę. Zachłanny filantrop...
Mroczny blask orderów

Falerystyka to dziedzina wiedzy o orderach, odznaczeniach sensu stricto i odznakach, które w dawnej Polsce określano zwykle mianem znaków zaszczytnych, choć niekiedy mówiono też o „dekoracjach”. Dziś znawstwo w tej dziedzinie ogranicza się do wąskiego grona fachowców, przeważnie kolekcjonerów i muzealników. Z powszechnej świadomości zanikło podstawowe rozróżnienie między instytucją orderu a zdobnymi znakami orderowymi, które są tylko jej zewnętrznym przejawem. Współcześnie utożsamia się też uroczystość dekoracji z aktem odznaczenia, a to przecież dwie różne sprawy. Zarówno w czasach pierwszej, jak i drugiej Rzeczypospolitej odznaczony musiał opłacić koszt wykonania stosownych, nieraz kosztownych „dekoracji”. W II RP bywało nieraz, że ten i ów – z przyczyn prozaicznych – musiał się zadowolić przyznanym zaszczytem jedynie w wymiarze symbolicznym. Odznaki orderowe nie podlegały dziedziczeniu. Statuty orderu stawiały zwykle warunek ich zwrotu po śmierci kawalera.

Komuniści, którzy z jednej strony niszczyli szacowne tradycje, z drugiej – w kuriozalny sposób je hołubili. Dość powiedzieć, że w PRL przyznano ponad 8,5 miliona rozmaitych wyróżnień.
Szczypta teorii...

„Ordery, najwyższa forma odznaczeń, to dziś w większości państw świata jednocześnie najwyższa forma uznania dla obywateli kraju i państw zaprzyjaźnionych. Zewnętrznymi symbolami orderów są odznaki orderowe, najczęściej w kształcie krzyża. Ich różne odmiany wywodzą się od znaków przyjętych w wielkich zakonach rycerskich epoki wypraw krzyżowych – Templariuszy, Joannitów i Zakonu Niemieckiego Najświętszej Marii Panny, czyli Krzyżaków. Łacińska nazwa zakonu, ordo, stała się źródłosłowem nazwy „order”, przyjętej w wielu językach, także polskim. Ordo to reguła, prawo – czyli zakon. W dawnej polszczyźnie wyrazem bliskoznacznym z orderem był termin „kawaleria”, w którym zachowano rycerski rodowód tych organizacji” – pisał Tadeusz Jeziorowski, jeden z lepszych znawców zagadnienia, w informatorze do wystawy „Pokój Orderowy. Ordery królów i prezydentów Polski”.

Statuty, czyli spisane reguły stowarzyszeń orderowych przewidywały dość rygorystyczne „limitowanie liczby kawalerów”. Do Orderu Św. Stanisława, pierwszego polskiego odznaczenia, z oficjalnie ustanowionym statutem, można było przyjąć stu kawalerów, ale przepis trochę liberalizowano: król, cudzoziemcy oraz kawalerowie Orderu Orła Białego, którym OSS – jako niższy w hierarchii – przysługiwał właściwie automatycznie, znajdowali się poza limitem.

Stanisław August miał raczej lekką rękę do odznaczeń, nie zawsze też dość starannie dobierał kawalerów orderu. Bywało, że wykupywał w ten sposób długi karciane swego ulubionego bratanka ks. Józefa Poniatowskiego. Jak głosi anegdota, do jednego z dekorowanych miał nawet powiedzieć: „Zrób to Waszmość dla mnie, że gdyby cię wieszano, zdejmij uprzednio ten order”, co mogłoby nawet świadczyć o pewnym królewskim samokrytycyzmie. W ciągu trzydziestu lat jego panowania w poczet kawalerów Orderu Św. Stanisława zaliczono przeszło 1700 osób.
... i garść historii

Polska szlachta do końca XVII wieku stulecia była przeciwna tym różnym cudzoziemskiego pomysłu „błyskotkom”, w których upatrywała zamachu na żywotnie ważną dla swego stanu zasadę równości. Zbigniew Puchalski, autor „Dziejów polskich znaków zaszczytnych” (Wydawnictwo Sejmowe, Warszawa 2000) określa taką postawę mianem orderofobii i dowodzi, że wydarzenia następnego stulecia nie tylko zadały śmiertelny cios „rzeczypospolitej bezorderowej”, ale i uruchomiły wśród Polaków ciągoty do zaszczytów i wyróżnień, które bez przesady można nazwać orderomanią.

Wśród motywów, jakie skłoniły ostatniego polskiego króla do ustanowienia Orderu Św. Stanisława wymienia się i te polityczne, i bardziej osobiste. Wspomniany już Puchalski zauważa, że „król musiał zabiegać o stronników, potrafiących skutecznie poprzeć ambitne zamiary reform państwowych. Nowy, związany ściśle z osobą monarchy order mógł mu nie tylko zjednać nowych zwolenników, ale też zneutralizować przeciwników, z których niejeden był (odziedziczonym po Sasach – wż) kawalerem Orderu Orła Białego. Do okoliczności o czysto politycznym charakterze dołączyła, być może, królewska próżność (...) Nie bez znaczenia pozostawało również to, że król był imiennikiem świętego”. Wybór na patrona orderu biskupa-męczennika mógł być pomyślany jako swoista deklaracji intencji monarchy wobec szlachty obawiającej się groźby absolutyzmu.

Składający się z dwunastu artykułów statut Orderu Św. Stanisława precyzował między innymi „wygląd i rodzaj insygniów, kryteria nadawcze, obowiązki kawalerów, zakres czynności sprawowanych przez jałmużnika oraz sposób przeprowadzania uroczystości orderowych”. Wtedy, w maju 1765, jak i w późniejszych latach ceremonia inicjacji kawalerów orderu wyglądała tak: wywołani kandydaci składali przysięgę, a potem król dokonywał aktu dekoracji i pasowania. Rytuał kończyła wymiana pocałunków: Wielki Mistrz całował klęczącego adepta w policzek, a ten rewanżował się ucałowaniem królewskiej dłoni. Nb. przynależność do orderu pociągała za sobą niemałe obowiązki. Oprócz ślubowanej królowi „dozgonnej wierności”, nowo przyjęci zobowiązywali się dbać o ubogich, płacić roczne składki na utrzymanie szpitala Dzieciątka Jezus oraz kancelarii Orderu, wreszcie zamawiać msze gregoriańskie za każdego zmarłego kawalera.

Dzieje OSS są niezmiernie pouczające. Król mianował kawalerów tego orderu aż do swej śmierci w roku 1798. Byli wśród nich tacy ludzie jak marszałek Sejmu Czteroletniego Stanisław Małachowski, poseł na ten Sejm i bohaterski prezydent Warszawy Ignacy Wyssogota Zakrzewski czy autor pieśni „Jeszcze Polska nie umarła” Józef Wybicki, ale także np. Płaton Zubow, ostatni kochanek i zausznik starzejącej się carycy Katarzyny. Potem odznaczenie to funkcjonowało zarówno w Księstwie Warszawskim (1807-1813), jak i w Królestwie Polskim (1815-1830). Po upadku Powstania Listopadowego OSS, podobnie jak Ordery Orła Białego i Virtuti Militari, został włączony do systemu orderowego carskiej Rosji. Przetrwał (jako odznaczenie) do upadku imperium, otrzymało go wielu żołnierzy podczas I wojny światowej, w tym także Polacy, późniejsi uczestnicy wojny z bolszewikami.

Można się dziś spotkać z opinią, że zawłaszczenie OSS przez carską Rosję, a także degradacja jego wartości odznaczeniowej zniechęciły władze II RP do restytucji tego orderu. Ale Tadeusz Jeziorowski jest innego zdania. – W 1921 zasady Orderu Św. Stanisława i jego wstęga zostały związane z Orderem Odrodzenia Polski, który dość często, za sprawą łacińskiej dewizy, określa się mianem Polonia Restituta – wyjaśnia. I zaraz dodaje: – Gdyby na serio traktować argumenty o „zawłaszczeniu przez Rosję”, to wtedy nie wypadałoby też wracać do Virtuti Militari czy Orła Białego.
Hrabia Juliusz Nowina-Rozbijacki

Najnowsze dzieje Orderu Św. Stanisława rozpoczynają w Londynie, gdzie ukazał się dekret datowany na 9 czerwca 1979 (choć jego nowela, statuty orderu oraz cennik zostały opublikowane dopiero w listopadzie 1984), w którym można było przeczytać, że „prezydent RP na Uchodźstwie, wraz z delegatami rządu RP rezydującymi zarówno w Kraju, jak i we wszystkich wielkich środowiskach Emigracji Polskiej na świecie, (...) reaktywuje jego (tj. OSS – wż) nadawanie i związaną z tym aktywność społeczną”. Pięknie? No, nie całkiem. Przede wszystkim, królewskie prerogatywy w tym zakresie w czasach II Rzeczypospolitej przejął Sejm, a nie prezydent. Po drugie, także zagraniczni znawcy problematyki przychylają się do poglądu, że OOP z 1921 i jego powojenne nadania – oczywiście, londyńskie, a nie peerelowskie – stanowią kontynuację OSS z czasów króla Stanisława Augusta. Po trzecie wreszcie, dekretu z czerwca ’79 nie podpisał wcale prezydent Stanisław Ostrowski, lecz „prezydent” Juliusz Nowina-Sokolnicki, co zasadniczo zmienia postać rzeczy.

O Sokolnickim zaczęło być głośno, gdy tuż po śmierci prezydenta RP Augusta Zaleskiego, który – nie respektując tzw. umowy paryskiej – trwał na urzędzie nieomal ćwierć wieku, zgłosił aspiracje do prezydentury. I ostatecznie prezydentem się ogłosił. Tzw. raport Wendorffa, szefa kancelarii cywilnej Zaleskiego, nie pozostawia złudzeń: choć opatrzona prawdziwą pieczęcią nominacja, jaką miał Sokolnickiemu wystawić poprzedni prezydent, została po prostu sfałszowana. Wendorff nie tylko objaśnia, jak mogło do tego dojść, ale dowodzi, że gdyby nawet wahający się co do osoby swego następcy Zaleski 22 września 1971 mianował nim Sokolnickiego, to i tak musiałby zmienić swą decyzję. Nie sposób przecież upierać się przy kandydaturze osoby, którą wkrótce (25 listopada ’71) w trybie natychmiastowym trzeba było zwolnić z ministerialnej funkcji, za oceniane jako skandaliczne kontakty z przedstawicielami niemieckich ziomkostw z terenów USA. Trudno bowiem uznać za „dobrego kandydata” na głowę państwa kogoś, kto głosi koncepcję odzyskania niepodległości Polski przy pomocy Wehrmachtu.

Dymisje i dziwne kontakty to niejako specjalność Nowiny-Sokolnickiego. Już w 1956 podobno na życzenie Scotland Yardu kilka razy spotykał się z komunistycznym agentem Świerczyńskim, który miał mu proponować karierę i życie w luksusie, za rozbijacką działalność w środowisku politycznym polskiego Londynu. Po ujawnieniu tego faktu wybuchł skandal. W lutym 1957 sąd honorowy orzekł, że takie zachowanie (czytaj: kontakty z obcą agenturą) nie przystoi członkowi Rady RP, uznał Sokolnickiego winnym i udzielił „nagany połączonej z zakazem uczestniczenia w pracach Rady” aż do końca jej kadencji.

Właściwie nie wiadomo, kim jest Sokolnicki. Jego biogramy urzędowe są bardzo lapidarne. „Urodzony 16 grudnia 1920 w Pińsku”. Wykształcenie raczej nieformalne, choć w jednym z życiorysów (1972) pisze, że „po ukończeniu szkół średnich brał udział w kampanii 1939 roku i następnie w konspiracji”. We wrześniu miał podobno służyć w „84 p.s.p.”, a działalność konspiracyjną prowadzić na terenach małopolskich powiatów Leżajsk i Kraśnik. Nie wiemy też, kiedy znalazł się na zachodzie. Sam zainteresowany podaje sprzeczne wersje. Według jednej, opuścił kraj w styczniu 1945 i dotarł do polskich wojsk stacjonujących we Włoszech. Według innej, uciekł z Polski dopiero rok później, dzięki pomocy kpt. Stefana Rybickiego.

Z czasem suchy życiorys nabiera cech heroicznej legendy. „Hrabia” Sokolnicki wywodzi swój ród od połączonych gałęzi (Śląskiej i Mazowieckiej) „królewskiego rodu polskich Piastów”. Zaczyna od Ziemowita I, którego mieni królem Polski. Zalicza do swych przodków niemałą część Matejkowskiego pocztu, wskazuje na koligacje z Babenbergami, Przemyślidami, Rurykowiczami, Hohenzollernami, że już o Odrowążach, Lubomirskich, Potockich czy wreszcie Florkiewiczach nie wspomnę. A w brytyjskim magazynie Mayfair, który ćwierć wieku temu zamieścił serię rozbieranych zdjęć jego dwudziestoletniej wtedy córki Franceski, znalazła się informacja, że „hrabia Juliusz Sokollniki, prezydent RP na Uchodźstwie” nie tylko ma latyfundia na zachodzie Polski, ale do swych antenatów zalicza również Wilhelma Zdobywcę!

Stale w ruchu, zmieniający adresy, z trudną do określenia liczbą żon Nowina-Sokolnicki to operetkowa, ale i groźna postać, która wpisała się w historię Rzeczypospolitej. Jako samozwańczy prezydent, między 1972 a 1990 zdołał powołać kilkanaście „rządów”. Ich liczebność i trwałość podlegały znacznym fluktuacjom. W skład gabinetu powołanego w marcu 1981 weszło np. 13 osób z Anglii, 5 – z USA oraz po jednej z Francji, Brazylii i Kanady, w sumie – w tym 21-osobowym gronie znalazło się „miejsce” dla trzech kobiet oraz dwóch Anglików. Zdaniem Wendorffa, egzotyczne składy rządów, z ministrami zamieszkałymi w różnych krajach osiedlenia, z jednej strony – pozwalały Sokolnickiemu na działania samodzielne, z drugiej – pomagały mu budować mit funkcjonowania w oparciu o całą światową Polonię.

Rozdawanie nominacji i awansów, przyznawanie orderów i odznaczeń stało się ulubionym zajęciem hrabiego-prezydenta. Zważywszy na opłaty, jakie należało wnieść, aby dostąpić zaszczytów lub dostać odznaczenie bojowe, był to raczej handel niż rozdawnictwo. Już w kwietniu 1977 niebezpieczeństwo dla jednolitej postawy niepodległościowej dostrzegli w tym generałowie dywizji Maczek, Szyszko-Bohusz i Duch. W rok później „Rezolucję”, w której działalność Sokolnickiego uznano za „szkodliwą i destrukcyjną”, oprócz Szyszko-Bohusza i Ducha, podpisało jeszcze sześciu generałów brygady i dwudziestu prezesów organizacji skupiających b. żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Obczyźnie. „Juliusz Sokolnicki swoim postępowaniem zdeptał i zhańbił nasze najwyższe odznaczenia, sprzedając je nie tylko Polakom, ale i Amerykanom, Kanadyjczykom, Anglikom i Francuzom, głównie w celu zbezczeszczenia tychże i dla celów pieniężnych” – pisali z kolei w maju 1991 zamieszkali w Toronto kawalerowie Orderu Virtuti Militari.

W styczniu 1987 prawowity Rząd RP na Uchodźstwie ostrzegał przed prowokacyjnym charakter niektórych jego działań, piętnując zwłaszcza pomysł ustanowienia na terenie kraju „Nadzwyczajnego Trybunału Karnego”, z prawem zaocznego sądzenia i skazywania komunistów, aż do kary śmierci włącznie. Niestety, sygnały najwidoczniej nie dotarły lub je zbagatelizowano. Symbolem nieostrożności pozostanie nie tylko Lech Wałęsa, który przyjął od Sokolnickiego OOB, lecz także gen. Tadeusz Wilecki, któremu dopiero polski konsulat w Londynie zasygnalizował niestosowność kontaktów z JNS. Do rzadkości należała postawa, jaką przybrał Cezary Chlebowski, który otrzymane akty nadania Krzyża Komandorskiego z Gwiazdą OOP oraz Złotego Krzyża Zasługi zaraz odwrotną pocztą zwrócił do nadawcy.

Jan Alfred Łokcikowski – „generał brygady”. Konstanty Z. Hanff – „baron kurlandzki”, o niejasnej przeszłości wojennej. Stanisław Iwańczak, wcześniej z Australii, w latach 90. przez 7 lat pracownik Urzędu ds. Kombatantów. Zbigniew Kazimierz Dworak – ortopeda, z Poznania i Kalifornii, przed wyjazdem do USA aktywny działacz ZSP. „Książę” Stanisław Pagacz z Krakowa. „Hrabia” Tadeusz Stocki z Poznania. Orland Machnikowski z Warszawy. Zdzisław Czajkowski z Bielska-Białej. A to tylko niektórzy ze sporej armii ludzi eksprezydenta. Bez nich z pewnością tyle by nie zwojował. Dziś jednak ich drogi przeważnie się rozeszły. Wprawdzie nadal wszyscy mienią się rycerzami biskupa-męczennika, czasem tylko biorąc „na dokładkę” to św. Dominika, to znowu św. Łazarza, ale orderów, wielkich mistrzów i kapituł bardzo się namnożyło. Najczęściej przez pączkowanie. Może dlatego nie słychać w ich głosach entuzjazmu, gdy mówią o swoich niedawnych komilitonach.

Tadeusz Stocki – monarchista, kiedyś związany z konkurencją, dziś znów u Sokolnickiego – jest dość tajemniczy. Kryteria przystąpienia do orderu formułuje bardzo ogólnie, po szczegóły odsyłając do Internetu, ale adresu strony www przez telefon podać nie zamierza. Stanisław Iwańczak z kolei nie ma nic pochlebnego do powiedzenia ani o Stockim, ani o Zdzisławie Czajkowskim. Za to o Sokolnickim mówi wprost, że to międzynarodowy hochsztapler. Sprzedaje odznaczenia za duże pieniądze, bywa że nawet za 5 do 10 tys. USD. Brzmi to całkiem wiarygodnie, bo przecież według oficjalnego cennika – ogłoszonego w listopadzie 1984 przez Wielkiego Mistrza Kapituły Suwerennego Orderu Św. Stanisława, czyli właśnie Sokolnickiego – wpisowe dla kawalerów Wielkiej Wstęgi z Gwiazdą już wtedy wynosiło 1000 GBP. Płk. Iwańczak twierdzi, że poznał się na „Julku”, jak nazywa Sokolnickiego, już w 1972, gdy ten nie chciał poddać swojej rzekomej nominacji na następcę prezydenta żadnej wiarygodnej ekspertyzie. Ale na pytanie, dlaczego wobec tego razem z bratem – jak pisze Wendorff – finansowali przez lata samozwańca, dlaczego obaj z bratem pełnili ministerialne funkcje w kolejnych powoływanych przez niego gabinetach (jeszcze w składzie rządu z 1990 St. Iwańczak figuruje jako minister sprawiedliwości) odpowiada nieco infantylnie, że „Sokolnicki wpisywał go do składu rządu bez porozumienia”.
Order świeżo klonowany

Zdzisław Czajkowski, w drugiej połowie lat 90. jeździł parę razy do Londynu, działał na rzecz Sokolnickiego, ale potem – gdy tamten domagał się coraz więcej pieniędzy, a zamiast obiecanej powodzianom pomocy nadeszła jakaś żenująca starzyzna – założył odrębne stowarzyszenie Rycerze Świętego Stanisława i sam został Wielkim Mistrzem. Samodzielność nie przyszła łatwo. Stanisław Pagacz z Krakowa, który ponoć próbował już wszędzie, nawet u księcia-regenta Wierzchowskiego, „obsmarował” ich na łamach prasy. Był nawet proces i sąd uznał to za zniesławienie. Czajkowskiemu, który statut swoich rycerzy zarejestrował w wielu krajach świata, nie podoba się swoiście stosowana przez JNS zasada inkulturacji. I tak insygnia OSS na Ukrainę ozdobione są tryzubem, podczas gdy na terenach położonych bliżej Moskwy na pieczęciach pojawia się carski orzeł dwugłowy!

Sukcesem organizacyjnym Wielkiego Przeora na Polskę Bractwa Kawalerów OSS Stanisława Pagacza trzeba nazwać triumfalny, odnotowany przez lokalne media, pobyt Sokolnickiego w Krakowie i okolicach w maju 1999. Podczas dwudniowego zjazdu, oprócz „inwestytury”, czyli ceremonii przyjęcia nowych członków, istotnym punktem programu były uroczystości w sanktuarium św. Stanisława w Szczepanowie, rodzinnej miejscowości biskupa-męczennika, a także wykład prof. dr hab. Jacka M. Majchrowskiego z UJ, byłego wojewody krakowskiego, który – podejmując kwestię sukcesji prezydenckiej na obczyźnie – zaczął od słów: „Czuję się nieco skrępowany, mówiąc o rzeczach, które znam z literatury i ze źródeł, natomiast pan prezydent w większości z autopsji”.

Sąd Wojewódzki w Warszawie 27 stycznia 1997 zarejestrował Stowarzyszenie Kawalerów Orderu Św. Stanisława z siedzibą w Łazienkach Królewskich, konkurencyjne wobec poczynań Sokolnickiego. Na „nowego” Wielkiego Mistrza tej kapituły OSS został wybrany książę Zbigniew Kazimierz. Objęcie funkcji miało bardzo ceremonialny charakter i odbyło w miejscu śmierci Świętego Stanisława BM w Krakowie na Skałce. Wielki Mistrz złożył przysięgę na relikwie świętego, Wielki Kanclerz Kapituły OSS otrzymał przy okazji Wielki Łańcuch Suwerennego, Rycerskiego i Religijnego Orderu Korony Cierniowej, a potem dokonano inwestytury nowych kawalerów i dam. Oprócz rodzonego brata Wielkiego Mistrza znalazło się tam kilka naprawdę znanych osób, w tym m. in. dyrektorzy Łazienek czy Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Potem odbył się bankiet na Wawelu, książę Zbigniew Kazimierz udzielił wywiadów dla Źródła i Gościa Niedzielnego, którym w swym angielskojęzycznym biuletynie (OSS Newsletter nr 1/1997) przypisał, bagatela, po milionie egzemplarzy nakładu tygodniowo.
Aktualnie prestiż kupię

Następnego dnia szanownych gości przyjął bp Kazimierz Nycz, a także prezydent miasta Józef Lassota, co wspomniany biuletyn skwapliwie odnotowuje. Właściwie pozostaje już tylko dodać, że książę Biziel Dworowiecki w istocie nazywa się Zbigniew Dworak i jest tym samym ortopedą z Kalifornii, który pod koniec lat 80. został „wicepremierem” u Sokolnickiego. Natomiast kanclerzem jego kapituły jest właśnie płk Iwańczak, który ceni Jolantę Kwaśniewską i Jurka Owsiaka, ale ma poważne zastrzeżenia wobec męża pani prezydentowej oraz... Janiny Ochojskiej. Wygląda na to, że Iwańczaka irytuje w Ochojskiej to, za co ceni ją Tadeusz Jeziorowski. Okazuje się, że szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej była jedyną osobą, która zwróciła się do niego z pytaniem, czy wypada przyjąć godność damy Orderu Św. Dominika, którą zaoferował jej książę kijowski i hr. Monte Cassino, czyli inaczej Zbigniew Dworak. – Dlaczego tyle skądinąd rozsądnych i znanych osób ze świata kultury, nauki czy polityki nie zdobyło się na elementarną przezorność, która zaleca namysł przed działaniem? – dziwi się kurator Jeziorowski.

Gdy ludzie nie dostrzegają oczywistego faktu, że prawo Kopernika-Greshama działa także w sferze zaszczytów, to klonowanie orderów staje się sposobem zarabiania na utrzymanie. Motywy Sokolnickiego, który lubi wesołe życie – co potwierdzają wszyscy, którzy się z nim zetknęli – można łatwo zrozumieć. Ale skąd owczy pęd u tych, którzy nie bacząc na zdrowy rozsądek i poczucie przyzwoitości, wyciągają rękę po lipne ordery, fałszywe tytuły, pozorne wyróżnienia? Czy są aż tak niedopieszczeni?

[----}

Samozwańczy prezydent. Fałszywy książę. Zachłanny filantrop. Wszyscy oni w kościele, przed ołtarzem... Co się stało z naszym poczuciem niestosowności? Czy dreszcz emocji, jaki zacni kawalerowie i damy orderu odczuwają podczas tej imitacji rytuału, naprawdę odbiera im
zdolność rozumowania?

całość na http://waldemar-zyszkiewicz.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=213&Itemid=35

„Tygodnik Solidarność” nr 2, z stycznia 2002
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Legalista
Użytkownik


Dołączył: 14 Cze 2008
Posty: 8

PostWysłany: Sob Cze 14, 2008 2:30 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Oświadczenie senator Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk złożone na 23. posiedzeniu Senatu:

Moje oświadczenie kieruję do pana Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości.

Oświadczenie w sprawie bezprawnej działalności prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie Juliusza Nowiny-Sokolnickiego.

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Na ręce pana marszałka składam skierowane do pana ministra sprawiedliwości oświadczenie w sprawie bezprawnych poczynań polskiego emigranta powojennego, zamieszkałego w Colchester, pana Juliusza Nowiny-Sokolnickiego, występującego publicznie na terenie Rzeczypospolitej Polskiej w roli prezydenta RP na uchodźstwie.

Do niniejszego wystąpienia skłoniła mnie informacja zamieszczona na stronie internetowej www.swstanislaw.ws/html/ka_kow.html, gdzie pod nagłówkiem "Odsłonięcie Tablicy Darczyńców w Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej w Kałkowie Godowie 13 sierpnia 2006 r." czytamy: "W dniu 13 sierpnia ksiądz Czesław Wala poświęcił Tablicę Darczyńców umieszczoną na Golgocie Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej". Obok jest zamieszczone zdjęcie owej Tablicy Darczyńców, na której widnieje napis przewodni: "Kawalerom i Damom Orderu Świętego Stanisława działającym charytatywnie wśród najbardziej potrzebujących pod przewodnictwem wielkiego mistrza orderu prezydenta RP na uchodźstwie Juliusza hrabiego Nowiny-Sokolnickiego".

Wiadomo mi, że ostatnim prezydentem Rzeczypospolitej na uchodźstwie był pan prezydent Ryszard Kaczorowski, który w 1990 r. przekazał insygnia wówczas nowo wybranemu prezydentowi Rzeczypospolitej Lechowi Wałęsie.

Wobec tego proszę pana ministra o ustosunkowanie się do kilku najbardziej kluczowych na tym etapie pytań.

Po pierwsze, na jakiej podstawie prawnej pan Juliusz Nowina-Sokolnicki używa publicznie tytułu prezydenta Rzeczypospolitej na uchodźstwie, zwłaszcza teraz, kiedy w kraju urzęduje demokratycznie wybrana głowa państwa?

Po drugie, jakim prawem pan Juliusz Nowina-Sokolnicki jako prezydent Rzeczypospolitej nadaje wysokie odznaczenia państwowe w kraju i na emigracji, których nadawanie jest wyłączną prerogatywą urzędującego i legalnie wybranego prezydenta Rzeczypospolitej mającego siedzibę w Warszawie?

Po trzecie, dlaczego pan Juliusz Nowina-Sokolnicki występuje jako wielki mistrz Orderu Świętego Stanisława i nadaje to odznaczenie, skoro wznowienie tego orderu, ustanowionego przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, jako odznaczenia rangi państwowej leży w wyłącznej gestii polskich władz ustawodawczych?

Po czwarte, jakie działania zamierza przedsięwziąć rząd Rzeczypospolitej, aby uniemożliwić nielegalną działalność pana Juliusza Nowiny-Sokolnickiego?

Bardzo proszę o wyjaśnienie mi tej sytuacji i wskazanie rozwiązania prawnego tego problemu, ponieważ wizyty pana Juliusza Nowiny-Sokolnickiego jako prezydenta Rzeczypospolitej u nas w kraju naruszają godność zarówno ostatniego prezydenta Rzeczypospolitej na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, jak też urzędującego prezydenta Rzeczypospolitej Lecha Kaczyńskiego.


Odpowiedź ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego:

Warszawa, 2007 r.

Pan
Bogdan Borusewicz
Marszałek Senatu
Rzeczypospolitej Polskiej

Szanowny Panie Marszałku,

Odpowiadając na oświadczenie Pani Senator Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk złożone podczas 23. posiedzenia Senatu RP w dniu 14 grudnia 2006 r., którego tekst przekazany został przy piśmie z dnia 20 grudnia 2006 r. Nr BPS/DSK-043-789/06 uprzejmie przedstawiam co następuje.

Poruszony w oświadczeniu Pani Senator problem dotyczący bezprawnych działań Pana Juliusza N.S., występującego na terenie Rzeczypospolitej Polskiej w roli prezydenta RP na uchodźstwie na gruncie obowiązującego prawa może być oceniany przez pryzmat znamion wykroczenia określonego w ar. 61 § 1 i 2 Kodeksu wykroczeń.

Przepis ten w § 1 stanowi, iż podlega karze ten, kto przywłaszcza sobie stanowisko, tytuł lub stopień albo publicznie używa lub nosi odznaczenie, odznakę, strój lub mundur, do których nie ma prawa.

Z kolei § 2 tego przepisu stanowi, iż podlega karze ten kto ustanawia, wytwarza, rozpowszechnia publicznie, używa lub nosi: godło, chorągiew albo inną oznakę lub mundur, co do których został wydany zakaz, albo odznakę lub mundur organizacji prawnie nie istniejącej, albo odznakę lub mundur na których ustanowienie nie uzyskano wymaganego zezwolenia.

W związku z tym, że zgodnie z art. 17 § 1 k.w. oskarżycielem publicznym w sprawach o wykroczenia jest Policja, tekst oświadczenia Pani Senator przekazano do Komendy Głównej Policji celem przeprowadzenia w tej sprawie stosownego postępowania przez właściwą jednostkę.

Łączę wyrazy szacunku

z upoważnienia

PROKURATORA GENERALNEGO

Jerzy Engelking

Zastępca Prokuratora Generalnego
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Legalista
Użytkownik


Dołączył: 14 Cze 2008
Posty: 8

PostWysłany: Sob Cze 14, 2008 2:57 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Moja „wojna” o honor Virtuti Militari

Order Wojenny Virtuti Militari (Cnocie Wojskowej) ustanowiony przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1792 r. stał się najwyższym wyróżnieniem żołnierskim za dokonane bohaterskie czyny bojowe na polu walki lub nagrodą dla dowódców zwycięskich bitew i kampanii. Już art. 44 Konstytucji 3 Maja przewidywał wypłacanie odznaczonym pensji orderowych. W Królestwie Kongresowym oficerowie odznaczeni orderem zgodnie z dekretem Aleksandra I z dnia 5(17) czerwca 1817 r. otrzymywali jednocześnie szlachectwo.
Kawalerom okazywano zawsze ogromny szacunek. Potwierdziła to formalnie ustawa o Orderze Wojennym Virtuti Militari z dnia 25.03.1933 r. przyznając kawalerom szereg uprawnień jak m. in. pensję orderową w kwocie 300 zł rocznie, pierwszeństwo w przyjęciu do pracy i nadawaniu ziemi, a dzieci do szkół; zniżkę 80% na przejazdy kolejowe. Podoficer odznaczony Krzyżem Złotym mógł być mianowany podporucznikiem, a szeregowiec sierżantem. Kawalerowie mieli pierwszeństwo do honorów ze strony równych stopniem wojskowym, orderu nie posiadających oraz prawo do oficerskich honorów wojskowych przy pogrzebie. Stanie na straży honoru orderu i wykonywanie niektórych przepisów ustawy powierzono Kapitule Orderu pod przewodnictwem Kanclerza. Przez dwa wieki nadano ponad 28 tyś. orderów różnych klas, dziś prawdopodobnie żyje około tysiąca kawalerów.
Po tym wstępie chciałbym podnieść problem noszenia orderu przez osoby nieuprawnione, tj. którym order na wniosek Kapituły nie nadał: Prezydent RP, Naczelny Wódz w czasie wojny lub Rada Państwa PRL. Już kilka lat temu członkowie Związku Żołnierzy LWP i Klubu Kawalerów Orderu Wojennego Virtuti Militari w Uniejowicach zwracali mi uwagę, że np. ks. prałt Henryk Jankowski nosi na mundurze kontradmirała MW insygnia Krzyża Srebrnego OWVM. A przecież trudno sobie wyobrazić, że kilkuletni chłopiec /notabene syn poległego żołnierza Wehrmachtu/ w czasie wojny na tak zaszczytny order mógł zasłużyć na polu walki?
Z moich dociekań wynikało, że awans i order „za walkę z komunizmem i tworzenie struktur NSZZ „S” nadał w 1981 r. ks. Jankowskiemu samozwańczy „Prezydent RP” na uchodźstwie Juliusz Nowina – Sokolnicki, „urzędujący” w Paryżu i Londynie w latach 1972 – 1990. Zasłynął z nadawania pełnymi garściami awansów i odznaczeń, jak twierdzą wtajemniczeni za odpowiednia gratyfikacją pieniężną. Restutuował w 1979 r. order Św. Stanisława oraz ustanowił w 1985 r. Krzyż i Medal za Wolność i Niepodległość /zgodnie z dekretem Sokolnickiego z 1.09.1989 r. odznaczenia te do dziś nadaje „Związek Żołnierzy Podziemnych Sił Zbrojnych Polskiego Powstania Narodowego 1944-56” z siedzibą w Łodzi, a wykazy odznaczonych publikuje miesięcznik „WETERAN” dostępny w oddziałach Instytutu Pamięci Narodowej/. Przyznając awanse nie przejmował się żadnymi względami pragmatycznymi, mianując sierżanta np. podpułkownikiem; gen. bryg. Antoniego Zdrojewskiego w 1978 r. marszałkiem Polski, a ks. Bernarda Wituckiego generałem broni. Krzyż Wielki Polonia Restituta w 1988 r. przyznał przewodniczącemu „Solidarności” Lechowi Wałęsie /szerzej o tym pisze Jacek Krzysztof Danel w referacie „Sprawa nadania odznaczenia Lechowi Wałęsie przez Juliusza Sokolnickiego” (przyczynek do historii legalizmu) wygłoszonego 11.09.2000 r. Ta radosna twórczość Sokolnickiego nie znalazła uznania władz państwowych III RP. Prezydent Lech Wałęsa odmówił uznania nadań orderów i awansów dokonanych przez Julisza Sokolnickiego decyzją Nr W. 111 – 53 – 93 z dnia 15 października 1993 r.
W lutym br. skierowałem pismo do Minister Sprawiedliwości Barbary Piwnik z prośbą o zajęcie w tej bulwersującej sprawie środowisko kombatanckie stanowiska. Pismo z Prokuratury Krajowej po szczeblach trafiło do Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. W ramach pomocy prawnej zostałem w dniu 04.06.2002 r. przesłuchany w Komendzie Miejskiej Policji we Wrocławiu i złożyłem wniosek o pociągnięcie do odpowiedzialności prawnej ks. Henryka Jankowskiego przed sądem grodzkim za bezprawne noszenie munduru admiralskiego i insygniów Krzyża Srebrnego Orderu Wojennego Virtuti Militari (środkowa baretka w drugim rzędzie od góry), tj popełnienie wykroczenia z art. 61.1 kodeksu wykroczeń /Kto przywłaszcza sobie stanowisko, tytuł lub stopień albo publicznie używa lub nosi odznaczenia, do których nie ma prawa podlega karze grzywny/. Zastanawiam się też skąd najbardziej znany polski prałat dostał lotniczą „gapę”? Moje wątpliwości budzi też egzekucja Zarządzenia Ministra ON z dnia 06.04.1993 r. /M. P. Nr 19, poz. 184/, które stanowi, że zezwolenia na noszenie munduru przez żołnierza nie będącego w czynnej służbie wojskowej udziela na 4 lata Wojewódzki Sztab Wojskowy!
W związku z moim wystąpieniem zainteresowały się tą sprawą również media, tj. tygodniki „Fakty i mity” oraz „Polityka”; „Trybuna”, Super Ekspress”, „Słowo Polskie”, telewizja TVN – 24 i radiowa „Trójka”. Otrzymałem szereg ciepłych listów i telefonów z gratulacjami za podjęcie „wojny” o godność i honor prawdziwych kawalerów najzaszczytniejszego orderu bojowego. Jeden tylko list odbiegał wyraźnie od pozostałych! Wyrazy oburzenia i potępienia przekazał mi KOMITET OBRONY POLSKOŚCI, KOŚCIOŁA I KS. PRAŁATA HENRYKA JANKOWSKIEGO z Gdańska przy ul. Profesorskiej 17 /pod pieczątką bez słowa „Polskość” znajdował się jeden nieczytelny podpis/. Warto się może zastanowić czy udokumentowane zgłoszenie do właściwych organów ścigania ewidentnego naruszenia prawa może być uznane przez „oszołomów” atakiem na Polskość, Kościół a może nawet na samego Pana Boga?

Wiceprezes Zarządu Głównego
Prezes Zarządu Dolnośląskiego

mjr rez. mgr Krzysztof MAJER
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sob Cze 14, 2008 7:25 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://botutaj.pl/archiwum/Nr4-04/odezwa.html

Czas powrócić do Konstytucji 1935 roku !
Biuro
b. Prezydenta
Rzeczpospolitej Polskiej
JULIUSZA NOWINY SOKOLNICKIEGO
8,Irvine Road, Colchester,Essex
CO3 3TR, England
Tel/fax 01206-368-461

OŚWIADCZENIE BYŁEGO PREZYDENTA RP

Na Uchodźstwie Juliusza Nowiny Sokolnickiego

Z wielką radością przyjąłem uchwałę Sejmu, który bez choćby jednego głosu sprzeciwu zobowiązał Rząd Polski do wyliczenia wartości strat jakie poniosła Polska na skutek napaści przez Niemcy hitlerowskie 1go września 1939 roku. Wielce budująca ta solidarność i zgodność.

W związku z tym pragnę przypomnieć , iż od września 1939 roku dla naszych kolejnych rządów na Uchodźstwie najważniejsze były dwa problemy:

odzyskanie niepodległości,
reparacje wojenne i odszkodowania cywilno-prawne, które zgodnie z międzynarodowymi konwencjami nalezą się Polsce od obu agresorów Niemiec i Rosji. Polska bowiem poniosła zbyt wielkie starty aby wspaniałomyślnie je darować. Chodzi bowiem o ponad bilion dolarów dla wyniszczonej biologicznie i zniszczonej ekonomicznie naszej Ojczyzny - o pieniądze, które pozwolą nam rozwiązać pilne potrzeby socjalne, edukacyjne i inwestycyjne.
Rządy RP na Uchodźstwie istniały w latach 1939 -1990 w oparciu o konstytucję z 1935 roku zgodnie z jej artykułem przewidującym przeprowadzenie wolnych wyborów w okresie trzech miesięcy od podpisania traktatu pokojowego. Traktat pokojowy z Niemcami nie został do tej pory podpisany. Sytuacja z Rosją jest bardziej skomplikowana. Związek Radziecki napadł na Polskę 17go września 1939 roku bez wypowiedzenia wojny. Jeśli przyjmiemy, że stan taki zaistniał w 1939 roku to umowa Sikorski-Majski w 1941 roku a następnie zawarty sojusz z tworzeniem wojska polskiego na terenie Rosji zlikwidowała stan wojny. Po ujawnieniu zbrodni katyńskiej i domaganiu się wyjaśnień ze strony rządu na uchodźstwie, rząd Związku Radzieckiego zerwał stosunki dyplomatyczne z rządem polskim na uchodźstwie. Ale zerwanie stosunków dyplomatycznych nie oznacza stanu wojny.

Ażeby prawnie dochodzić odszkodowań powinniśmy mieć ciągłość prawna Rzeczpospolitej z lat 1918-1939. Obecna Polska jest prawnie sukcesorem PRL a nie II rzeczpospolitej. Ażeby to naprawić należy chociaż na krótki czas przywrócić konstytucję z 1939 roku i w oparciu o jej przepisy przeprowadzić wolne wybory.

Wielki patriota i redaktor naczelny Kultury Paryskiej Jerzy Giedroyć całkiem słusznie widział lepszą przyszłość Polski w sojuszu z Wolną Ukrainą. Polska może domagać się odszkodowania od Rosji za bezprawną okupację Kresów Wschodnich w latach 1939-1941. Ukrainie zaś należą się odszkodowania za zbrodnie sowieckie, miliony ofiar świadomie wywołanego w latach 1930tych głodu i od Niemiec za zniszczenia wojenne dokonane na Ukrainie w latach okupacji 1941-1944.

Polska będą dziś w Unii Europejskiej ma zawsze prawo odwołania się do Międzynarodowego Trybunału w Strasburgu. Miejmy nadzieję, że sprawa odszkodowań wojennych nareszcie ruszyła z miejsca.

Colchester 15go października 2004 roku


http://botutaj.pl/archiwum/Nr3-04/zapomn.html

Zapomniany Prezydent Polski w Kraju! I Światowa Inwestytura Orderu Św. Stanisława a ... Ukraina i ucieczka intryganta!


Maj 2003. Kałków Godów. Na kolejną inwestyturę Orderu Świętego Stanisława zjechali zacni goście z całego świata. Zgodnie z zapowiedzią była to I Światowa Inwestytura Orderu Świętego Stanisława. Byli więc nawet goście z USA i Meksyku. Ale zabrakło ...Ukraińców. Wprawdzie zaszczycili swą obecnością Kałków Godów Wołodymir Smirnow Mardwinow i Leonid Biełousow, obaj wysokiej rangi pracownicy ambasady ukraińskiej w Warszawie. I obaj kawalerowie Orderu. Ale przecież Order Świętego Stanisława na Ukrainie jest zorganizowany bodaj w najsilniejszy przeorat na świecie. Tymczasem gości z Kijowa nie było. Były za to plotki o rzekomym ataku na Juliusza Nowinę Sokolnickiego, Wielkiego Mistrza Orderu Świętego Stanisława, ostatniego prezydenta Polski na uchodźstwie.

A wszystko to za sprawą burzy jaką rozpętano w lutym tego roku w ukraińskim parlamencie przeciwko ...członkom Orderu Świętego Stanisława. Dostało się im od masonów (ton ten podtrzymała rosyjska "Prawda" i polski tygodnik "Wprost") i zdrajców. Ba, codzienne "Wieczorne Wieści" zagalopowały się, nazywając członków Orderu faszystami i dokonując "błyskotliwych" porównań między symbolami używanymi przez hitlerowców a symboliką obowiązującą w Orderze Świętego Stanisława.

I tak esesmańskie SS jest zdaniem kijowskich "Wieczornych Wieści" tożsame ze skrótem używanym przez członków Orderu - SS od Święty Stanisław, ba! na pierwszej stronie tego genialnego pisma pokazano zdjęcie z inwestytury (uroczystość przyjęcia nowych członków w poczet Orderu), na którym wielki mistrz, Juliusz Nowina Sokolnicki, stoi w geście obowiązującym hitlerowców pozdrawiając (w domyśle)... Heil Hitler.

Wniosek po obejrzeniu czegoś takiego nasuwał się sam... A że manipulacja polegała na podświadomych skojarzeniach i niedopowiedzeniu prawdy, choćby o tym, iż do Orderu przyjmuje się mężczyzn pasując ich mieczem, a kobiety dotykając ich głowy ręką ubraną w białą rękawicę, i właśnie w takim geście uchwyciła rękę Wielkiego Mistrza fotograficzna migawka, "Wieczorne Wiadomości" to już nie interesowało. O co więc szło?

Order Świętego Stanisława na początku roku 2003 na Ukrainie stał się niewątpliwie tematem i przedmiotem walki przeciwników prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy z ...prezydentem Kuczmą. Tak się bowiem składa, iż na Ukrainie w Orderze Świętego Stanisława bardzo wpływowy jest establishment ukraiński przede wszystkim silnie powiązany z obozem Kuczmy. A żona ukraińskiego prezydenta jest znaną aktywistką Orderu. Czyli walka z "masonami i esesmanami" stała się słuszną sprawą w kampanii na rzecz osłabienia Kuczmy i w obronie niepodległej Ukrainy, bo i pod takim hasłem przez chwilę zjednoczyła ze sobą wrogów Kuczmy.

Ukraiński przeorat Orderu Świętego Stanisława pod kierunkiem jego Wiekiego Przeora Pawła Wiałowa zareagował kompetentną konferencją prasową i ...przemilczeniem tego samego co przemilczeli atakujący Order w kijowskich "Wieczornych Wiadomościach" i parlamencie. Zmilczano bowiem źródło, z którego "atakujący" zaczerpnęli informacje i ich kontekst. Otóż, atak na Order zbiegł się z opublikowaną przez Edwarda Hodosa książką pt. Żydowska ruletka (patrz w tym wydaniu Bo!Tutaj tekst pt. Sensacja! Habat rządzi światem!, Habat śmiertelna radiacja www.botutaj.sisco.pl).

W książce tej Hodos opublikował piękne kolorowe fotografie przedstawiające ukraińskich (nie wszystkich!) członków Orderu, ale tylko tych, którzy jego zdaniem opanowali na Ukrainie przeorat, umacniając w nim wpływy Habatu, żydowskiej, faszyzującej elitarnej sekty - zdaniem Hodosa niebezpiecznej dla Ukrainy i świata, dlatego zasługującej na odtajnienie jej faktycznych celów i aspiracji.

I tak to polski Order stał się częścią historii Habatu. I politycznych intryg na Ukrainie. A jeżeli chodzi o I Światową Inwestyturę Orderu Świętego Stanisława (patrz: www.varsoviana.net) była kolejnym udanym i ważnym wydarzeniem w drodze powrotu Juliusza Nowiny Sokolnickiego, zapomnianego prezydenta Polski do kraju.

A w czym przez wiele lat Wielkiemu Mistrzowi Orderu, Juliuszowi Nowinie Sokolnickiemu przeszkadzał - na szczęście nieskutecznie - Stanisław Iwańczak. Człowiek, który według Tygodnika "NIE" posiadając wyrok śmierci podziemnej Armii Krajowej za kolaborację z Niemcami w czasie II wojny światowej - ukrył się przed polskim wymiarem sprawiedliwości po 1945 w Australii, by po latach, jak gdyby nigdy nic, w Londynie pozyskać zaufanie zdradzonych rodaków.

Udało mu się nawet zostać ministrem spraw wewnętrznych rządu Sokolnickiego (sic!). Człowiek ten po 1990 osiadł w Warszawie i dalej robił wrogą robotę. Ba, posunął się do tego, że posiał intrygę wokół Orderu i Sokolnickiego w USA, chcąc przejąć kontrolę nad Orderem Świętego Stanisława i zniszczyć wpływy Sokolnickiego w Ameryce, zwłaszcza wśród generalicji i innych wysokiej rangi oficerów amerykańskich, członków kierowanego przez Sokolnickiego Orderu.

W tym celu (ciekawe czy na zlecenie niemieckich mocodawców) dnia 17 lutego 1997 skierował stosowny pisemny donos do Williama S. Cohena, sekretarza obrony USA. Na skutek tego donosu Pentagon wszczął drobiazgowe śledztwo ustalające, iż Juliusz Nowina Sokolnicki, był prezydentem Polski na uchodźstwie i ma prawo być Wielkim Mistrzem Orderu Świętego Stanisława.

Dokumentację tej intrygi posiada Michael A. Michaelski, Wielki Archiwista Orderu Świętego Stanisława, który potwierdził autentyczność intrygi przed kamerą niżej podpisanego. A ustalenia Pentagonu przypieczętował Bill Clinton, który jako prezydent USA 9 listopada 2000 na piśmie pogratulował Orderowi Świętego Stanisława szlachetnej działalności, życząc mu w przyszłości sukcesów.

Ustalenia śledztwa Pentagonu należy polecić szczególnej uwadze niejakiemu Kaczorowskiemu i jego stronnikom, tym wszystkim, którzy podają Kaczorowskiego w Polsce za ...prezydenta Polski na uchodźstwie, lidera rządu londyńskiego, jakim rzekomo był w tym samym czasie co Sokolnicki. A Iwańczak? Sokolnicki pozbył się go z Orderu już kilka lat temu. Widziano go w pierwszej połowie tego roku na warszawskim Okęciu jak odlatywał do Australii. Oby bezpowrotnie. I oby i tam się na nim poznali.

autor: Andrzej Kępiński


Komentarz:

Jeśli można prosić , aby dyskutanci podpisywali się pod tym co przedstawiają.
Zainteresowanych problematyką i tematyką dotyczącą legalizmu w kontekście osoby prezydenta Juliusza Nowina Sokolnickiego odsylam do mojej książki wydanej w 2006r.

Cieszy mnie,że temat zostal poruszony na forum SW, tylko prawda jest ciekawa, pelna prawda , nie zaś to co podoba wylącznie się piszącemu. To bardzo dobrze, może nareszcie poruszymy temat , Afery Bergu " ( Polityka, nr 32/33 (2616) , 11-18 sierpnia 2007 , przedstawiana dokladnie w niezależnej polskiej prasie emigracyjnej w USa , a skrzetnie przemilczana w historii, warto tutaj przypomnieć znamienną postać w historii Rzeczypospolitej Konstantego Zygfryda Hanffa , niszczonego wlaśnie obelgami przez agenturę w USA, bo mial odwagę ujawniać agenturę PRL-wską dzialającą w USA z którym wspólpracowalem.Coś wiem na ten temat nie z plotek,a z faktów z życia wziętych.
O J.N.Sokolnickim syszalem tyle rzeczy, że jest agentem, itd. , jest prawdą,że chciano go zwerbować w 1953r , spotkal się w tej sprawie wówczas( 1953) z oficerami brytyjskich slużb specjalnych, przedstawil im temat.Podjęto grę operacyjną celem rozpracowania agenta komunistycznego z ambasady PRL , który zorientowal się w sytuacji i zniknąl. Dlaczego o tym nic się nie pisze??? Posiadam artykul prasowy z prasy brytyjskiej z 1953r, w którym autor przedstawia kontekst calej sytuacji. Jest wiele wątków falszowanej historii , legalizm jest jednak tematem zaslugującym na najważniejsze potraktowanie.
Korzystając z okazji, prosilbym aby pan podpisujący sie legalista zastanowil się co takiego stalo się,że Ryszard Kaczorowski nie przekazal 22 grudnia 1990 Lechowi Walęsie aktu nominacyjnego prezydenta RP na Uchodztwie ? A co wówczas przekazal ,proszę bardzo podaje ( oryginal Konstytucji kwietniowej z 1935r , pieczęć Rzeczypospolitej, flaga oraz wzory orderów Orla Bialego i Polonia Restituta,których prezydent jest wielkim mistrzem. - podaje za Polityka nr 28(2358), 13 lipca 2002
Jak wiadomo w roku 1947 reaktywowane stanowisko prezydenta objąl Boleslaw Bierut, zajmowal je do sierpnia roku 1952.,kiedy po przyjęciu nowej konstytucji urząd ten zastąpiono Radą Państwa PRL.
Odnośnie legalizmu , to pan Lech Walęsa,pomimo przyjęcia wyżej wymienionych symboli wladzy pozostawione w 1939r przez prezydenta Ignacego Mościckiego , ( nigdzie Walęsa nie podaje , ani żaden z historyków, że 22 grudnia 1990 przez Ryszarda Kaczorowskiego przekazany zostal akt nominacyjny przekazujący legalną wladzę) zgodnie z art. 24 i 25 Konstytucji kwietniowej z 1935r w związku także z art.9 do 13 tejże konstytucji. Posiadam oryginal Konstytucji kwietniowej z 1935r z prawnym komentarzem Dr Augusta Paszkudzkiego , wyd. Lwów-Warszawa 1935r , Księżnica -Atlas .

Jak wiadomo Lech Walęsa przysiegal na dobrze sobie znaną i lubianą przez gen.policji politycznej Czeslawa Kiszczaka ,zmodyfikowana w magdalence "konstytucje PRL ". Temat jest ciekawy , dlugi. Nie boje się dyskusji. I jeszcze jedna uwaga, aby kogoś oceniać, trzeba daną osobę choćby poznać osobiście.Najważniejsze jednak , aby pod tym co samemu się pisze podpisać się z imienia i nazwiska , co niniejszym czynie.
Nie będę wdawal się w przepychanki slowne , bo emocje nie slużą dobrej sprawie.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich zainteresowanych tematyka legalizmu-prawno-państwowego okresu po roku 1939 do chwili obecnej.


Ostatnio zmieniony przez Robert Majka dnia Wto Sty 12, 2010 7:41 pm, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Sob Cze 14, 2008 8:23 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Śmierć Sikorskiego zgonem Polski - http://botutaj.pl/archiwum/Nr3-04/sikorski.html

Śmierć Sikorskiego zgonem Polski


Ten rok ogłoszono rokiem pamięci o Władysławie Sikorskim, mężu stanu, premierze i wodzu naczelnym zamordowanym 4 lipca 1943 na Gibraltarze. Śmierć ta, przedwczesna, była w istocie wyrokiem wydanym na Polskę niepodległą. Tak się bowiem "dziwnie" zdarzyło, że w tym samym roku zginęli też przywódcy Polski walczący w okupowanym kraju, także ci z lewej strony sceny politycznej. Tak jakby komuś zależało, aby zniknęli świadkowie rozmów i ustaleń, jakie miały miejsce w obecności Sikorskiego, rozmów ważkich dla przyszłych granic Polski!

Bez otwarcia archiwów brytyjskich nie poznamy odpowiedzi na pytanie, kto wydał rozkaz zabicia Sikorskiego i jego ekipy. Możemy tylko nadal spekulować, iż uczynili to Anglicy z cichą akceptacją USA i Sowieckiej Rosji, bowiem żywy Sikorski był zagrożeniem dla ich planów w stosunku do Stalina, planów w istocie zdradzieckich wobec polskiego sojusznika, bo ich następstwem było oddanie Polski pod sowiecki protektorat na prawie pół wieku! Sikorski też musiał zginąć, bo przeszkadzał Stalinowi i kto wie czy Stalin nie posłużył się w tej sprawie generałem Andersem. Jedna bowiem z hipotez głosi, iż Anders ocalił swoje życie za podjęcie współpracy z NKWD. Dlatego też - działając według instrukcji Stalina, wbrew Sikorskiemu - wyprowadził (działając na szkodę przyszłej Polski) armię z ZSRR. Dlatego też dziwnym zbiegiem okoliczności zginął Sikorski zaraz po wręczeniu Andersowi tajnego rozkazu powrotu wojsk polskich do ZSRR. Dlatego też - głoszą rzecznicy tej hipotezy - Anders po raz kolejny zdradził Polskę w 1946, rozbrajając Polską Armię na emigracji, co uczynił wbrew woli polskiego rządu na uchodźstwie. Ale znów, jak było naprawdę nie dowiemy się póki nie otworzą w tych kwestiach archiwów Brytyjczycy i Rosjanie.

Do dzisiaj następstwem tamtych tragicznych dla Polski dni jest brak traktatów pokojowych z Rosją i Niemcami. Prawnie bowiem dzisiejsza Polska nie jest następcą prawnym Polski sprzed 1939 r. Jest następcą PRL-u (!). Kiedy bowiem ostatni prezydent Polski na uchodźstwie Juliusz Nowina Sokolnicki zrzekł się urzędu, głową państwa został Prymas Polski Józef Glemp, który na mocy Konstytucji z roku 1935 powinien ogłosić wolne wybory, czego nie uczynił do dzisiaj. Dlaczego?

Być może Prymas Polski Glemp, Papież Jan Paweł II, prezydenci Lech Wałęsa (nie oddał Sokolnickiemu, choć go zdradził, otrzymanego odeń orderu Orła Białego) i Aleksander Kwaśniewski bali się, że spotka ich los taki jak Sikorskiego i dlatego jest tak jak jest - nie są rozliczone polskie krzywdy z czasów II wojny światowej i stalinizmu (patrz: "284 mld dla Polski", Bo!Tutaj nr 1). I trwa niszczenie Polski pod paradoksalną nazwą "reforma i transformacja". Ba, analitycy oceniają, iż skala zniszczeń Polski po roku 1989 jest większa niż na skutek II wojny światowej! (patrz: "NBP do kontroli" Bo!Tutaj nr 1). Zapytajcie ich o to czy stchórzyli - Glempa, Wojtyłę, Wałęsę i Kwaśniewskiego - bo czy śmierć Sikorskiego ma być nadaremna?

autor: Andrzej Kępiński


--------------------------------------------------------------------------------
PS. Możecie też przesłać swoje przemyślenia na ten temat na nasz adres lub do redakcji "Orła Białego" (ul. Kordeckiego 27/8 ; 04-327 Warszawa 44).

Polecamy też numer 6 i numer specjalny z czerwca 2003 biuletynu Urzędu do spraw kombatantów i osób represjonowanych "KOMBATANT" www.kprm.gov.pl/UDSKIOR i miesięcznik Związku Kombatantów RP i Byłych więźniów politycznych "POLSCE WIERNI" (nr 7 z lipca br - adres redakcji: 00-461 Warszawa, Al.Ujazdowskie 6a).


Ostatnio zmieniony przez Robert Majka dnia Wto Sty 12, 2010 7:41 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Legalista
Użytkownik


Dołączył: 14 Cze 2008
Posty: 8

PostWysłany: Sob Cze 14, 2008 10:16 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie przeczę, że p. Sokolnicki pisze ładnie. Ale czy to wystarczy? Panie Robercie, z tego co widzę, jest pan w jakiś sposób powiązany z kontrowersyjnym osobnikiem, mieniącym się "prezydentem" wolnej Polski na uchodźctwie. Pisze pan nawet o jakiejś swojej książce o nim, powołuje się na pewne dokumenty...... Jednakże biografia owego Sokolnickiego jest bardzo pogmatwana i nieścisła. Różne źródła podają różne fakty. Posiedziałam trochę w internecie, kiedyś też spotkałam osoby, związane z Ugrupowaniem Niepodległościowym ZAMEK.... Bywając w Londynie, mieli na te sprawy świeże spojrzenie. Niech pan spojrzy chodźby na to, iż Sokolnicki nadawał VM niezgodnie z prawem, gdyż są pewne reguły dotyczące tego orderu. Nie wchodząc dalej, Sokolnicki mianując się prezydentem skomponował sobie środowisko osób, których nazwiska nic nam nie mówią. Dziwię się panu, panie Robercie, że z takim uporem i pewnością robi Pan reklamę takiej niewyraźnej postaci, jak Sokolnicki. Sama bałabym się tak jednoznacznie i jednostronnie wypowiadać na korzyść tego środowiska.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Edward Soltys
Weteran Forum


Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 613

PostWysłany: Sob Cze 14, 2008 10:24 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sprawa Sokolnickiego jest dosc dobrze znana, w tym sensie, ze opisana. Nie wiem czy warto jeszcze raz marnowac czas na przywolywanie tej postaci.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Legalista
Użytkownik


Dołączył: 14 Cze 2008
Posty: 8

PostWysłany: Sob Cze 14, 2008 10:28 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Panie Edwardzie! proszę zrobić sondaż, ile ludzie wie o tych sprawach, gwarantuję Panu, że 90-95% nic o tym wiedzieć nie będzie! Rozmawiałam z wieloma osobami na ten temat, 0 wiedzy!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Piotr Hlebowicz
Site Admin


Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 1166

PostWysłany: Pon Cze 16, 2008 5:08 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Temat ciekawy, ale strasznie zagmatwany. Sokolnicki, jak dobrze pamiętam, dobrze namieszał w środowiskach solidarnościowych w połowie lat 80-tych. Wtedy zaczął jak z rękawa rozdzielać medale i tytuły. Wałesa z jednej strony trzymał kontakty z rządem Londyńskim, ale nie odmówił orderów od Sokolnickiego. Także ks. "pułkownik" Jankowski. To było ze wszechmiar żenujące widowisko. Z wypowiedzi Wałęsy wynikało, iż nie orientował się, kto jest prezydentem na uchodźctwie ( w tym czasie Edward Raczyński, a od 1986 - Kazimierz Sabbat), więc go otoczenie "wrobiło" i wygłupił się z tym Sokolnickim. Później nawet ukrywał fakt odebrania "medalu" od Sokolnickiego, przekazał łże-order do Klasztoru Jasnogórskiego. "Legalista" (sądząc z treści-kobieta) wyniosła na Forum bardzo ciekawy temat, o którym mało kto wie w dzisiejszych czasach. Zgadzam się, że ponad 90% spytanych o te sprawy ze zdziwieniem gały wybałuszy, a pozostali coś tam tylko powiedzą. Wiedzy na te historyczne tematy nie ma. W szkołach szaleje historyczne ogłupianie dzieci i młodzieży. Warto próbować niektóre treści historyczne, już zapomniane, eksponować.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Legalista
Użytkownik


Dołączył: 14 Cze 2008
Posty: 8

PostWysłany: Pon Cze 16, 2008 9:08 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ma pan rację, zagmatwany....a jak są jeszcze osoby, które specjalnie gmatwają, mataczą, to już można zrobić niezłą kaszankę. Zakłamanie historii w dzisiejszym świecie jest już normą. Zobaczmy choćby ostatnie poczynania Rosyjskie - oficjalnie oświadczyli, że w 1920 w naszych obozach zamordowano 20 tysięcy sowieckich jeńców wojennych (ekwiwalent za Katyń), w 1938 roku zajmując Zaolzie doprowadziliśmy do wybuchu wojny, a cała wojna trwała tak długo również przez nas, gdyż rząd emigracyjny w Londynie nie chciał porozumienia z sowietami. Tak jest i z tzw. "prezydentem" Sokolnickim. Powtarza swoje kłamstwa do dziś, wysyłał tysiące listów do naiwnych całego świata, i jakieś efekty z tego miał. Jak to mówił Goebels, kłamstwo powtarzane tysiąc razy-w końcu przetwarza się w....prawdę. A jakie używanie miały PRL-owskie służby specjalnie po sytuacji w 1972! Warto by ten okres zbadać gruntownie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Esse Quam Videri
Weteran Forum


Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 756
Skąd: Tczew

PostWysłany: Pon Cze 30, 2008 3:28 pm    Temat postu: A.Z. "Ilu mamy prezydentów?" (PU, 1990) Odpowiedz z cytatem

A.Z.

Ilu mamy prezydentów?



["Poza Układem" nr 8 i 9 ( 18 ), sierpień i wrzesień 1990 r., str. 15]


Oszust podający się za Prezydenta RP na Uchodźstwie, Juliusz Nowina-Sokolnicki sprzedaje polskie ordery. W biuletynie "Free Poland – Wolna Polska" zamieścił szczegółowe ogłoszenie, reklamując swoje usługi. Natychmiastowa dostawa! Najniższe ceny ("znacznie niższe od żądanych przez londyńskiego dostawcę"), najwyższa jakość! Tak więc nadroższy order – Polonia Restituta I kl. (Wielki Krzyż z Wielką Wstęgą oraz Gwiazdą) można nabyć za jedne 580 USD z drobnym tylko felerem – "Nie mamy, niestety, pudełek do orderów I klasy". Ordery tego hochsztaplera przyjęli ks. Henryk Jankowski i Lech Wałęsa. Może dostali je za darmo? – reklama jest dźwignią handlu.

W lipcowym numerze PU cytowany był fragment listu środowisk niepodległościowych w USA do Lecha Wałęsy. Sokolnicki już łaskawie sobie przypisał tę inicjatywę, gdyż jest gorącym zwolennikiem Lecha Wałęsy.

"Przezydent RP na Uchodźstwie, J. Sokolnicki, oświadczył nadto, że jest w każdej chwili skłonny do przekazania Urzędu Prezydenta Rzecz[y]pospolitej w ręce Lecha Wałęsy, w momencie uznanym przez Lecha Wałęsę za odpowiedni dla konstytucyjnego przejęcia władzy w państwie".

Przyjecie orderów przez L. Wałęsę i H. Jankowskiego nie było wynikiem nieporozumienia. Różne gafy Wałęsy zawsze tłumaczono – Skąd prosty robotnik mógł wiedzieć? Może po prostu zapomniał[,] jak się nazywa Prezydent RP? Tej gafy nigdy nie sprostowano. Przeciwnie, KZ "S" w Stoczni Gdańskiej uprzejmie podziękował[a] prezydentowi Sokolnickiemu za uhonorowanie ludzi zasłużonych dla Stoczni i Solidarności. W biuletynie "Wolna Polska" czytamy o dalszych owocnych i przyjaznych kontaktach. KZ neo-S zwraca się do rządu Sokolnickiego o materialne wsparcie. Przewodniczącym KZ w Stoczni Gdańskiej jest Lech Wałęsa.

Nie ma więc żadnych wątpliwosci – L. Wałęsa nie uznaje Rządu Londyńskiego. Jego prezydentem jest oszust Sokolnicki. Co na to niepodległościowa emigracja? Milczy, "aby nie szkodzić krajowi".

Bardzo prawdopodobne jest, że L. Wałęsa, konsekwentnie dążący do władzy, zostanie wybrany prezydentem fałszywej Niepodległej i pobłogosławi go oszust zza oceanu.

Dopóki kontrkandydatami LW będą ludzie, którzy znaleźli się u władzy na zasadzie umowy z komunistami, fałsz łatwo przejrzeć, kwestionować i podjąć z nim walkę. Udział Kornela Morawieckiego i akceptacja wyborów prezydenckich przez Rząd Londyński w znacznym stopniu utrudni walkę o niepodległość.

Dla zatuszowania skandalu dobrzy ludzie przekonają Wałęsę, aby zechciał przyjąć pieczęcie od Ryszarda Kaczorowskiego. Lech Wałęsa, mistrz politycznej równowagi, wylansowany przez Wschód, Zachód i Episkopat, uzna dwóch prezydentów RP na uchodźstwie i jednego, Wojciecha Jaruzelskiego[,] w kraju.

Na zakończenie biuletynu "Wolna Polska" czytamy: "Uratujcie swój honor przez nadesłanie dobrowolnej składki na działalność Organizacji Wolna Polska".

Wniosek stąd ogólny – honor ostatnio bardzo staniał.



<><><><>


I co? Nie minęło pół roku od wydrukowania owych słów, a sprawdziło się! Lech Wałęsa od prezydenta RP na uchodźstwie Kaczorowskiego przejął pieczęcie, od prezydenta PRL Jaruzelskiego – realną władzę. Tożsamości autora powyższego felietonu, ukrytego za inicjałami "A.Z.", nie udało mi się ustalić.

_________________
facet wyznaj?cy dewiz? Karoliny Pó?nocnej: Esse Quam Videri
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tomasz Strzyżewski
Weteran Forum


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 147

PostWysłany: Nie Lip 20, 2008 6:30 pm    Temat postu: Znałem Hanffa Odpowiedz z cytatem

Legalista napisał:
Jan Alfred Łokcikowski – „generał brygady”. Konstanty Z. Hanff – „baron kurlandzki”, o niejasnej przeszłości wojennej. Stanisław Iwańczak, wcześniej z Australii, w latach 90. przez 7 lat pracownik Urzędu ds. Kombatantów. Zbigniew Kazimierz Dworak – ortopeda, z Poznania i Kalifornii, przed wyjazdem do USA aktywny działacz ZSP. „Książę” Stanisław Pagacz z Krakowa. „Hrabia” Tadeusz Stocki z Poznania. Orland Machnikowski z Warszawy. Zdzisław Czajkowski z Bielska-Białej. A to tylko niektórzy ze sporej armii ludzi eksprezydenta. Bez nich z pewnością tyle by nie zwojował. Dziś jednak ich drogi przeważnie się rozeszły.


Robert Majka napisał:
To bardzo dobrze, może nareszcie poruszymy temat, Afery Bergu " ( Polityka, nr 32/33 (2616), 11-18 sierpnia 2007, przedstawiana dokladnie w niezależnej polskiej prasie emigracyjnej w USa, a skrzetnie przemilczana w historii, warto tutaj przypomnieć znamienną postać w historii Rzeczypospolitej Konstantego Zygfryda Hanffa, niszczonego wlaśnie obelgami przez agenturę w USA, bo mial odwagę ujawniać agenturę PRL-wską dzialającą w USA z którym wspólpracowalem.Coś wiem na ten temat nie z plotek, a z faktów z życia wziętych.

Nie chcę kwestionować powyższych informacji. Kto z nas zresztą byłby w stanie je zweryfikować? Chcę tylko je uzupełnić własnymi „z życia wziętymi faktami”. Osobiście nic mi Hanff złego nie wyrządził. Nie mam i nie miałem do niego żadnej osobistej urazy. Dobrze jest jednak informacje na ten sam temat konfrontować z pochodzącymi z różnych źródeł. Chciałbym zatem uzupełnić informacje Pana Roberta tym, co zapamiętałem sobie z własnych kontaktów z Konstantym Hanffem, zwłaszcza zaś spotkania z „Kostkiem” podczas wizyty w 1979 r. w Kanadzie (Toronto, Winnipeg i Edmonton). Wyznał mi on wtedy, że jest byłym esbekiem, który wyjechał na Zachód wraz z falą aparatczykowskiej emigracji po 1968 roku..

W samolocie na trasie Toronto Winnipeg zwierzał mi się przy lampce koniaku. Pamiętam jego słowa: „ojciec Niemiec – matka Ormianka” (...) „najpierw fascynacja narodowym socjalizmem a później komunizmem”. Niewiem czemu właśnie: „matka Ormianka”, ale mogło być tak rzeczywiście. Opowiadał o swej przeszłości z pewną dozą wstydu, może nawet skruchy – choć nie wiem czy szczerej. Okazało się, że wcześniej służył w Wermachcie a po wojnie wstąpił do SB. „Podszedł mnie” przy okazji psychologicznie – może z zawodowego nawyku - żartem na pozór rzucając: „Chodziłeś do kina Miniaturka, prawda? My ciebie tam widzieliśmy”. Kino to znajdowało się w pobliżu budynku MSW (Komendy Wojewódzkiej MO) u zbiegu Al.Trzech Wieszczów i Pl.Wolności w Krakowie. Pamiętam jeden jeszcze szczegół: podpisywał się zawsze i anonsował jako „dr Konstanty Hanff” (niewiadomej specjalności). Chciał mnie – niby to „niechcący” a może dla uzależnienia, gdybym uległ pokusie – wrobić w to samo. Na afiszu, zaawiadamiającym polonię kanadyjską o spotkaniu ze mną, wpisał dr Tomasz Strzyżewski. Gdy zwróciłem uwagę, że żadnego doktoratu nie posiadam – próbował żartobliwie wyjaśniać, że „tak się to robi”. Za legitymacje dla członków jego organizacji „Wolna Polska”, służyły kserokopie banknotów 5. lub 10. dolarowych (wpłaconych w charakterze składki) z wpisanymi na nich własnoręcznymi podpisami. Numer banknotu był zarazem numerem takiej legitymacji.

Oczywiście pamiętam nieco więcej z tego pobytu. Mam jeszcze egzemplarze „Głosu Polskiego” i „Czasu”, uwieczniające w artykułach i na fotografiach spotkania z Polonią oraz list do „Kostka”, w którym rezygnuję z członkostwa w „Wolnej Polsce”. Wstąpiłem bowiem do niej drogą korespondencyjną – jeszcze przed spotkaniem Hanffa, kiedy to dopiero ujawnił swoją faszystowską i ubecką przeszłość.

Myślę, że w sprawie powiązań „prezydenta” Sokolnickiego z Hanffem i innymi osobami chodzi o ludzi o podobnych skłonnościach i cechach osobowych (wrodzone hohsztaplerstwo). Osoby takie rozpoznają się intuicyjnie, spontanicznie podejmują współpracę i wzajemnie się wspierają.

TS

_________________
Kto pot?pia cenzur?, by nast?pnie samemu j? stosowa?, mo?e by? tylko durniem lub hipokryt?.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Legalista
Użytkownik


Dołączył: 14 Cze 2008
Posty: 8

PostWysłany: Pon Lip 21, 2008 3:09 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zrobiłam analizę wpisów w tym temacie. Bardzo dziwne podejście do historii przejawia Pan Robert Majka. Mam wrażenie, że pan Robert jest......stronnikiem samozwańczego "prezydenta" RP na emigracji, Sokolnickiego. Może się mylę, ale przeczytałam ponownie posty pana Roberta, i wrażenie się umocniło. Chętnie poznałabym stanowisko pana Majki w tych tematach
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Robert Majka
Weteran Forum


Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 2649

PostWysłany: Pon Lip 21, 2008 9:04 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Szanowna Pani,Panie...?

z przyjemnością Pani/Panu odpowiem. Nigdy nie kapituluje. I jeszcze jedno, nigdy nie bylem,nie jestem i nie będę niczyim stronnikiem... Brzydzę się lizusostwa, stronniczości wobec kogokolwiek. Jestem dojrzalym ,myślącym czlowiekiem ,który ma swoje ugruntowane poglądy. Każdy postępuje wedlug zasad,które uważa za sluszne.Wcześniej w tym temacie napisalem mój pogląd,co myślę o zawartych stanowiskach, gdzie osoba pisząca na forum SW ,podpisuje się ... pod ps. Od prawie trzydziestu lat , jasno i bezkompromisowo wyrażam swoje poglądy,nie tylko po 1989r ale wcześniej,gdy nie bylo latwo zajmować stanowisko polityczne.Powiem tyle, od 1981 do 1995r nie moglem podjąć stalej pracy zarobkowej, myślę,że to wystarczy!

" Przeciwności wystawiają na próbę nasze zasady.Bez nich nie wiedzielibyśmy,czy jesteśmy uczciwi czy też nie"

Henry Fielding

Reasumując , nigdy nie bylem grzecznym chlopcem,zawsze mialem swoje zdanie i potrafilem ( bo jestem czlowiekiem wolnym ) je glośno wypowiadać. Dlatego też nie zamierzam odpowiadać na anonimy,bo to byloby tak jakbym sam sobie dal w twarz, a tym samym zaprzeczyl swojej postawie życiowej.
Oczywiście gotów jestem do dyskusji w tym temacie,polemiki itd. , ale nie z osobą, która wymienia mnie z imienia i nazwiska ( bo je zna) sama pozostaje anonimowa?
Czy brak Pani/Panu odwagi cywilnej ,że pod tym co Pani/Pan napisal(a) ... ? , nie podpisze się imieniem i nazwiskiem. Skąd ten strach przed swoim imieniem i nazwiskiem.Bądźmy poważni, szanujmy dyskutantów poprzez fakt podpisania się .To także mówi kim sami jesteśmy jak szanujem innych.

Z poważaniem dla osoby ludzkiej z imienia i nazwiska,


Ostatnio zmieniony przez Robert Majka dnia Wto Sty 12, 2010 7:42 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum