Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Premier powołuje się na porozumienia katowickie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Sro Lut 07, 2007 10:40 am    Temat postu: Premier powołuje się na porozumienia katowickie Odpowiedz z cytatem

24.01.2007, Warszawa



WYSTĄPIENIE PREZESA RADY MINISTRÓW JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO NA MIĘDZYNARODOWEJ KONFERENCJI ''PAKTY SPOŁECZNE - SZANSĄ NA SUKCES''
Panie komisarzu, Pani minister, Szanowni Państwo,

Otrzymałem zadanie powiedzenia kilku słów na temat tradycji porozumień społecznych w Polsce i na temat ich przyszłości. To jest zagadnienie wielkie, wpisujące się bardzo mocno w historię naszego kraju ostatnich 25-26 lat. Jednocześnie wpisujące się w pewien nurt historii, nurt polskiej tradycji tej najszerzej rozumianej, bardzo ważnej. Chodzi o historię wolności.

I to jest właśnie owa specyfika, która odróżnia pod tym względem nasz kraj od innych krajów i naszą tradycję porozumień społecznych od tradycji istniejącej dzisiaj w Europie, powstałej w innych jej miejscach, w innych częściach kontynentu. Porozumienia z roku 1980, zwane Sierpniowymi (nie do końca precyzyjnie, bo tak naprawdę były to porozumienia sierpniowo-wrześniowe) stały się aktem bardzo daleko idącej zmiany ustroju, to trzeba mocno podkreślić - ustroju Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Porozumienie szczecińskie, gdańskie i jastrzębskie, nieco dzisiaj zapomniane, ale bardzo ważne porozumienie katowickie, doprowadziły do tego, że mieszkańcu PRL (tutaj nie do końca można użyć słowa obywatele) otrzymali jedno co prawda, ale niezwykle ważne prawo - prawo do niezależnego organizowania się w swojej roli pracowniczej. Otóż w strukturze społecznej, a także w strukturze politycznej państwa komunistycznego ta rola i ta struktura była szczególnie istotna. Było to prawo - w istocie bardzo, ale to bardzo ważne - podważające istotę owego systemu. Było ono jednocześnie obwarowane innym uprawnieniem, można powiedzieć mającym charakter egzekucyjny w stosunku do tego prawa podstawowego. Chodzi mianowicie o prawo do strajku. Były także w Porozumieniu Sierpniowym (tym głównym gdańskim) inne czysto polityczne elementy. Chodzi o ograniczenie cenzury, o zwiększenie praw Kościoła. Był też szereg postanowień o charakterze socjalnym, można powiedzieć klasycznym dla porozumień społecznych. W praktyce owego czasu, owych 15 miesięcy, niezapomnianych 15 miesięcy, element polityczny okazał się najistotniejszy. I musiał oczywiście doprowadzić do starcia, spięcia, a efektem był stan wojenny. Porozumienia zostały zakwestionowane w sposób radykalny, w istocie odrzucone, chociaż przypomnę nigdy nie odrzucono ich werbalnie i władza przez cały czas twierdziła, że ma zamiar ich przestrzegać.

Ale jednocześnie system komunistyczny w Polsce do swojego dawnego, klasycznego kształtu nie wrócił. Ten podziurawiony już w 1956 r. totalitaryzm stał się już całkowicie dziurawy i zmierzał bardzo szybko ku upadkowi. Próbował się jakoś dostosować do nowej sytuacji, ale mimo użycia siły na wielką skalę nie był już w stanie się odbudować. Każdy kto pamięta Polskę z lat 80., także tę po stanie wojennym, musi sobie zdawać sprawę z tego, że mimo represji politycznych (chwilami na wielką skalę, ale przez cały czas na znaczną), był to już zupełnie inny kraj. Później przyszedł koniec tego systemu i jednocześnie przyszedł nowy typ porozumienia. Nowy, ale jednocześnie wpisujący się w stworzoną w 1980 r. tradycję. Solidarność chciała - mówię o Solidarności nielegalnej, podziemnej - doprowadzić do powtórzenia Porozumienia Sierpniowego. Nawet chciała, żeby to się stało w Stoczni. Strajki 1988 r., szczególnie wielka operacja sierpnia 1988 r., miały do tego prowadzić. Jak wszyscy Państwo wiecie, to się nie udało. Władza -dziś to wiemy, bo znamy dokumenty- bardzo mocno postanowiła, że do tego nie dopuści. Bo zdawała sobie sprawę, że będzie to oznaczało, także w sferze symbolicznej, która w polityce jest ogromnie ważna, wielkie zwycięstwo Solidarności A do takiego przełomowego i jednoznacznego zwycięstwa nie chciała dopuścić. Doszło do rozmów innego typu, do porozumienia Okrągłego Stołu. To porozumienie, o tym też dzisiaj często zapominamy, miało bardzo potężną, ogromnie rozbudowaną część socjalną i ekonomiczną. Ale znów - i tu już można mówić o specyfice polskiej tradycji - okazała się ona w istocie drugorzędna. Tak naprawdę tej części porozumienia Okrągłego Stołu nie realizowano, a ściślej mówiąc realizowano tylko na zasadzie wybiórczej. I ona właśnie wraz z zupełnie nieprzewidzianymi w tym porozumieniu reformami Balcerowicza, a także wychodzącymi poza to porozumienie przemianami politycznymi po wyborach 4 czerwca, doprowadziła (mówię o tych postanowieniach socjalnych) do powstania na początku lat 90. takiego specyficznego, nieco chaotycznego, mieszanego systemu w Polsce. Mówię w tym przypadku o systemie socjalno-gospodarczym, gdzie elementy ostrego liberalizmu wiązały się z daleko idącymi uprawnieniami samorządów pracowniczych, przynajmniej w części przedsiębiorstw, bo przypomnę, że przecież nie we wszystkich mocna pozycja związków zawodowych łączyła się z ich bardzo specyficzną rolą, którą będziemy musieli jeszcze kiedyś ocenić, rolą parasola ochronnego wobec drastycznych, niekiedy bardzo drastycznych przemian w sferze ekonomicznej. Wielu z nas w tym osobiście uczestniczyło, mówię o wielu obecnych na tej sali. I ten typ funkcjonowania sfery związkowej, która zwykle jest stroną porozumień socjalnych, przez jakiś czas trwał, choć jednocześnie towarzyszyły mu wysiłki zmierzające do tego, by sprawę postawić na innej płaszczyźnie, by unormować kwestie socjalne, by wpisać je w przemiany. Był w tych usiłowaniach tylko jeden moment bardzo wyraźnego przejściowego sukcesu - mówię o porozumieniu z rządem Jana Olszewskiego w 1992 r. To porozumienie było z całą pewnością sukcesem, było daleko idące, porządkowało sprawy w niemałym stopniu. Tylko ten rząd, jak wszyscy wiemy, był incydentalny, trwał niewiele ponad 5 miesięcy, a wraz z jego upadkiem także znaczenie tego porozumienia wyraźnie podupadło. I chociaż nie było momentu jego odrzucenia, wyraźnego powiedzenia, że ono nie obowiązuje, to w praktyce społecznej jego obowiązywanie było albo słabe, albo żadne. Później był Pakt o przedsiębiorstwie państwowym, ale niezależnie od jego oceny, miał on charakter wycinkowy i rozwój sytuacji społecznej w Polsce, sytuacji wielce skomplikowanej, przez wiele lat bardzo trudnej. Następował w gruncie rzeczy mimo tej silnej tradycji, mimo mocnych pod wieloma względami związków zawodowych, jakby poza ramami jakiegokolwiek porozumienia, na zasadzie różnych doraźnych porozumień różnego rodzaju, działań tworzących pewien system - system, powiedzmy sobie, dosyć trudny niekiedy do rozszyfrowania i opisania. System, któremu można przypisać znamię pewnego chaosu. Próby zmiany tej sytuacji zostały podjęte, to może paradoks naszej historii, za czasów rządu AWS-u, ale zostały sfinalizowane dopiero przy samym końcu owego okresu w postaci ustawy o Komisji Trójstronnej. To jest pierwsze w istocie uporządkowanie w Polsce tych spraw. Jednocześnie ta ustawa i wszystko, co wokół niej się działo, nosi charakter pewnego typu, wziętego w ramy prawa, porozumienia społecznego. Porozumienia, które dotyczy sposobu porozumiewania się, prowadzenia dialogu. Powstał pewien mechanizm, którego nie będę tutaj opisywał, który jest dość skomplikowany, rozbudowany, jest bardzo wiele ciał, które w ramach tego organizmu funkcjonują. Pytanie, które trzeba tutaj postawić i które, nie ukrywam, stawiała sobie moja partia jeszcze przed zwycięskimi wyborami konstruując swój program, to było pytanie o cel tego systemu, przede wszystkim o jego dynamikę, o to w jaki sposób ten system może rzeczywiście tworzyć ramy przemian społecznych w Polsce. I tutaj, Szanowni Państwo, doszło do sytuacji, której nie będę określał jako paradoksalną, ale która może dziwić, jeśli spojrzy się na bogatą historię polskich porozumień społecznych, ich szczególnie wielkie znaczenie. Musieliśmy się odwołać do przykładów zewnętrznych. Jeżeli zastanawialiśmy się, jak to ma wyglądać w Polsce to, nie ma co ukrywać, odwoływaliśmy się przede wszystkim do przykładu irlandzkiego, takiego można powiedzieć najbardziej instruktażowego, a przede wszystkim związanego z ogromnym sukcesem (a w mniejszym stopniu do Hiszpanii, Włoch, ostatnio nawet można było się odwoływać do Słowenii). Otóż porozumienia irlandzkie, bo o nich warto tutaj kilka słów powiedzieć, dokładnie 7 kolejnych porozumień irlandzkich, to były porozumienia, jeśli porównać ich treść z polską praktyką społeczną, które oznaczałyby w naszym kraju prawdziwą rewolucję. A gdyby na tym miejscu stał liberał, szczególnie bardziej skrajny, powiedziałby, że to by oznaczało kontrrewolucję. Te porozumienia w sposób bardzo intensywny i daleko idący regulują życie gospodarcze, pod pewnymi względami także życie w przedsiębiorstwach, ale z bardzo silnym elementem wykonawczym, silnym elementem egzekucyjnym. W Polsce (potwierdzają to badania oraz rozmowy ze związkami zawodowymi, - choćby moja wczorajsza rozmowa z kierownictwem Związku Zawodowego Solidarność) szczególnie ostrym problemem jest nieprzestrzeganie przepisów prawa pracy, nieprzestrzeganie różnego rodzaju postanowień, swego rodzaju anarchia w tej dziedzinie. Jeśli, proszę Państwa, wysunęliśmy jeszcze przed wyborami i to zarówno w programie partyjnym, jak i w programie kandydata na prezydenta, postulat nowego porozumienia społecznego, to dlatego, że doszliśmy do wniosku, że warto spróbować także w Polsce te kwestie uporządkować. Przede wszystkim warto im nadać dynamikę i uczynić z porozumienia element dynamiki społecznej, dynamiki prorozwojowej. Zainteresować szerokie masy społeczne, przede wszystkim zainteresować pracowników i tych, którzy są w związkach i tych poza związkami (jak wszyscy wiemy tych drugich jest znacznie więcej) procesem postępu rozwoju gospodarczego. Z naszego punktu widzenia to nie tyle kwestia socjotechniczna, lecz przede wszystkim kwestia kształtu polskiej demokracji. Otóż zjawiskiem powszechnie znanym i opisywanym przez socjologię polityczną, politologię, nauki prawne (i to nie w skali Polski, ale w skali świata) jest dzisiaj to wszystko, co ogranicza, a niekiedy uchyla mechanizmy demokratyczne w ich właściwym sensie. Bo demokracja we właściwym sensie to jest mechanizm, który pozwala wpływać zwykłym obywatelom na zasadzie: 1 człowiek - 1 głos na procesy rządzenia, w pewnej mierze na procesy społeczne. Dziś mechanizm oddziaływania różnych lobby, korporacji gospodarczych, całego tego potężnego pozapaństwowego układu społecznego powoduje, że siła mechanizmów demokratycznych została radykalnie zredukowana. Zawsze oczywiście istniało napięcie między rzeczywistą strukturą społeczną, między rozkładem sił społecznych a mechanizmem demokratycznym. Ale dzisiaj to napięcie jest bardzo, ale to bardzo mocne. W związku z tym doszliśmy do wniosku, że jeżeli polska demokracja, a to jest jej wielka potrzeba, ma być urealniona to trzeba uzupełnić ją o mechanizm dodatkowy - mechanizm, który spowoduje że postęp społeczny, postęp gospodarczy będzie czymś bardziej zrozumiałym, bardziej oczywistym, można powiedzieć przeliczalnym dla przeciętnego obywatela i będziemy mieli do czynienia ze swogo rodzaju przekładnią między decyzjami wyborczymi, a realnymi decyzjami wpływającymi na codzienny los obywateli polskich, na codzienny los Polaków. I stąd ta propozycja, by podjąć prace nad nową umową społeczną, która dotyczyłaby wszystkich zasadniczych wymiarów sytuacji socjalnej w naszym kraju, ale nie tylko jej wąskim słowa znaczeniu, ale także sytuacji socjalnej odnoszącej się do przedsiębiorczości, do tego wszystkiego co buduje postęp gospodarczy - do służby zdrowia, do różnego rodzaju innych mechanizmów ochronnych. Tych, które realnie określają status jednostki, jej rzeczywistą pozycję w codzienności. Zamysł wydawał nam się atrakcyjny i wydawało nam się - jak się okazało był to nadmierny nieco optymizm - że zostanie on podchwycony bardzo łatwo i że będziemy w stanie przełamać pewną rutynę, w którą popadły te wszystkie instytucje związane z ustawą 2001 roku. Być może nie wszyscy się z tym zgodzą, ale w moim przekonaniu i przekonaniu wielu moich współpracowników ta rutyna bardzo już ciąży. A z drugiej strony mamy słabe mechanizmy dynamizujące, przy czym ta słabość w wielkiej mierze tyczy się strony rządowej. Ja to przyznaję. Rzeczywiście trzeba bardzo mocno naciskać na instytucje rządowe, w tym na ministrów, żeby oni swoje zobowiązania wynikające z tej ustawy wykonywali. Jest bardzo wiele skarg ze strony związków zawodowych i ja muszę uczciwie powiedzieć, że te skargi są uzasadnione. Ale proszę pamiętać, że to nie jest tylko kwestia pewnej niechęci, unikania dodatkowych obciążeń, przedłużania różnego rodzaju procesów decyzyjnych. To także pewna świadomość, że to wszystko nie daje takiego bardzo wyraźnego efektu. Otóż sądziliśmy, że uda nam się bardzo szybko powołać forum, gdzie będziemy mogli pracować nad umową społeczną. Umową, która gdyby ją zawrzeć, mogłaby w Polsce stworzyć pod wieloma względami nową sytuację. Okazało się to trudniejsze niż sądziliśmy. Rozmawialiśmy na ten temat, ale w dalszym ciągu prace nad umową społeczną są wpisane w mechanizm ustalony ustawą z 2001 r. My oczywiście to przyjmujemy, nie możemy tego zakwestionować, nie możemy odmówić rozmów. Te rozmowy są i będą kontynuowane, ale pozwolę sobie powtórzyć to, co już mówiłem wielokrotnie, szczególnie moim kolegom z Solidarności, ale także przedstawicielom pracodawców i innych związków zawodowych - że warto się zastanowić nad tym, by ten proces przyspieszyć i by wyjść z dotychczasowych ram. Po to, by jednym skokiem uzyskać coś, co mogłoby być lepsze dla naszego kraju, jego dynamiki społecznej, a przede wszystkim wszystkiego co łączy się z realną sytuacją obywatela, w szczególności tego, który jest pracownikiem. To wszystko można by poprawić szybciej niż metodami, które stosujemy dotychczas. I jeżeli tutaj przyszedłem, to nie tylko dlatego, że jest to bardzo ważna konferencja, że mamy tutaj tak prominentnych gości, ale także dlatego, iż uważam, że jest to jeszcze jedno forum na którym mogę to powtórzyć.

Dziękuję Państwu.

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum