Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wspomnienie o Adamie Dydzińskim

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Wspomnienia, Relacje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadwiga Chmielowska
Site Admin


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 3642

PostWysłany: Nie Mar 04, 2007 7:53 am    Temat postu: Wspomnienie o Adamie Dydzińskim Odpowiedz z cytatem

Odszedł najbardziej wierny z wiernych, bezkompromisowy idealista


Wspomnienie o Adamie Dydzińskim Mariusza A. Romana, „Powstańca”

Wieczorem we wtorek, otrzymałem telefon od Grzegorza Czujaka ze Szczytna, w pierwszych słowach zakomunikował, że dzwoni ze złą wiadomością. – Z „Dudim” jest źle, leży w szpitalu w Biskupcu, oddycha za niego respirator – mówił Grzegorz. Do mnie ta informacja nie dotarła, nie wierzyłem, że może być aż tak źle... Kto, jak kto, ale „Dudi” najtwardszy Facet, jakiego poznałem w życiu, najbardziej wierny wszelkim możliwym zasadom, bezkompromisowy zarówno dla siebie jak i innych. Jemu przecież nie mogło się stać nic poważnego, On przecież zawsze kpił ze wszystkich trudności, nigdy nie cofał się przed żadnymi problemami, szedł naprzeciw wszelkim nawałom, jakie spotykały go w życiu z „otwartą przyłbicą” i teraz miałaby go zmóc zwykła ludzka słabość, jakaś niedyspozycja... to

nieprawdopodobne, to nie pasowało mi w żaden sposób do Adasia. Grzegorz miał jechać do Kętrzyna, liczyłem, że wtedy dowie się więcej i na pewno będą to bardziej pozytywne wiadomości o zdrowiu Adama. W między czasie zacząłem dzwonić do Przyjaciół, Dariusza Krawca, Ryszarda Andersa, Roberta Kwiatka, Jarosława Kiepury i wielu innych, zastanawialiśmy się jak można pomóc „Dudiemu”, jak zorganizować mu jak najlepszą opiekę medyczną. Niestety, informacje docierały coraz gorsze, Adama mógł uratować jedynie cud. Pozostawała jednak wciąż nadzieja, docierały wszak lepsze informacje o tym chociażby, że na Adama czeka już łóżko w szpitalu w Olsztynie, tam będzie miał lepszą opiekę, lepszy sprzęt... Stan Adama był jednak coraz bardziej tragiczny i względy medyczne nie pozwalały na transport chorego. Zanikały funkcje życiowe, jednak podawane mu leki mogły jeszcze ożywić niedotleniony i niedokrwiony mózg. Szanse oceniano bardzo mizernie, około godziny 22.20 Grzegorz wraca do Szczytna, przekazując informację o agonalnym stanie Adama, przestały pracować już jego nerki. Rano w środę, kolejny telefon – „Dudi” zmarł przed 15 minutami, jego serce przestało bić – zakomunikował Grzegorz Czujak.

Szok, desperacja, apatia, przygnębienie, wreszcie nostalgia cały dzień na zmianę miotały moimi zmysłami. Adam Dydziński nie żyje! Ten najtwardszy z twardych, najwierniejszy z wiernych odszedł do Pana. Niedoceniony za życia, został odwołany z posterunku, na którym do ostatniej chwili tropił wszelką niesprawiedliwość, nieuczciwość, zakłamanie i obłudę(...). Czy właśnie Jego to musiało spotkać? Miał jeszcze tyle pomysłów, tyle zapału, niedokończonych spraw i postanowień. Pojawiały się wciąż, w ciągu dnia, nowe wątpliwości. Wreszcie olśnienie i zaufanie wyrokom Opatrzności. Adam był tak nieskazitelny, że nie był w stanie się przystosować, odszedł do lepszego świata, gdyż tutaj nie potrafiono należycie wykorzystać takiego Człowieka, jakim był „Dudi”. Wreszcie pomógł tak wielu, dodawał otuchy, pokrzepienia i wiary każdemu z Nas, którzy mogli zaliczyć się do grona Jego Przyjaciół, że mając na utrzymaniu Rodzinę, mógł po prostu sobie na to pozwolić... Teraz drodzy koledzy wielki egzamin przed nami. Czy sprostamy wyzwaniu?

Adam był bezkompromisowy zarówno dla siebie jak i innych, w Jego życiu nie było żadnych odcieni, wszystko musiało być, albo czarne, albo białe. Takiego Człowieka można było albo od razu pokochać albo znienawidzić. I dlatego miał w swoim życiu, albo oddanych Przyjaciół, albo nieposkromionych wrogów. Nigdy na zewnątrz nie okazał najmniejszej słabości i dlatego wśród wielu wzbudzał strach, ale też często zdarzało się mu coraz częściej żalić wśród Przyjaciół. Zastanówmy się dzisiaj wspólnie czy mogliśmy dla niego zrobić coś więcej? Czy należycie pochyliliśmy się nad problemami, z jakimi borykał się, na co dzień? Do rozliczenia tych spraw, pewnie jeszcze będziemy wracać nie raz, ale nie powinny one zostać odłożone ad akta. Cóż, bowiem warta będzie nasza solidarność, nasze wspólne ideały, za które poświęciliśmy naszą młodość, jeżeli dzisiaj rozbiegani w różne strony nie znajdziemy czasu na refleksję?

Przed rokiem, byliśmy razem z „Dudim” w Piotrkowie Trybunalskim na uroczystej Mszy za duszę, św. pamięci Roberta Bodnara, jednego z najważniejszych działaczy FMW, który jeszcze kilka lat temu w Krakowie nadal działał pod wspólnym sztandarem, nie zważając na to, że sytuacja już dawno się bardzo zmieniła. Miało nas tam pojechać tak wielu, do tylu dzwoniliśmy, a było nas tam zaledwie tylu, że zmieściliśmy się do jednego auta. Był z nami jednak Adam, któremu w życiu wiodło się ostatnio nienajlepiej, ale dla Niego nie było nic ważniejszego w życiu niż Kolega i Przyjaciel!

Pomyślałby kto, że jesteśmy przegranym pokoleniem, że rozminęliśmy się z rzeczywistością, że zostaliśmy oszukani (...). Wszak tak wielu z Nas, nawet po latach nie potrafimy skutecznie zlokalizować. Wielu z dawnych działaczy FMW, tak zraziło się do otaczającego Nas świata, że nie chce nawet wracać do tego, co Nas wtedy łączyło. Jednak nie bójmy się stwierdzić tego, co się nam po prostu należy, że byliśmy wielcy duchem i hartem woli. Wszak w żadnym z Nas przed laty, nie było nawet cienia kalkulacji i wyrachowania. Nikt z Nas, nie mógł wtedy zakładać, że nasza walka tak szybko się skończy, że zmieni się jakiś „układ”. Nasze cele, jakie nam wtedy przyświecały były czyste jak łza. Byliśmy spadkobiercami tych, którzy rozpoczęli walkę w 1939 roku w obronie honoru, niepodległości wreszcie całości Rzeczpospolitej i dlatego, tak wielu z nas nie potrafi się nawet do dzisiaj pozbierać. Na pewno jedną z takich osób był Adam Dydziński, dla przyjaciół po prostu „Dudi”, który nadal walczył o nasze ideały. Walka ta była jednak coraz bardziej beznadziejna, odbywała się kosztem wielu wyrzeczeń i kosztem Jego własnej Rodziny, dlatego łaska Pana odwołała go z tego ziemskiego padołu!

Zatrzymajmy się, chociaż na chwilę, włączmy wsteczny bieg! Od kilku lat trwa, bowiem nieprzerwanie w naszym środowisku zła passa. Dariusz Stolarski, Wiesław Gęsicki, Tadeusz Duffo, Robert Bodnar, Adam Dydziński(...). Kto następny dołączy do niebiańskiej grupy działaczy FMW?

Mariusz A. Roman, FMW Gdynia, Region Pomorze Wschodnie

_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicz?ca Oddzia?u Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walcz?cej"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Wspomnienia, Relacje Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum