Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Solidarni 2010"Piękni ludzie, pełni dobrych uczuć

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Czw Kwi 29, 2010 9:21 pm    Temat postu: "Solidarni 2010"Piękni ludzie, pełni dobrych uczuć Odpowiedz z cytatem

http://www.rp.pl/artykul/468852_Stankiewicz__Piekni_ludzie__pelni_dobrych_uczuc.html

Piękni ludzie, pełni dobrych uczuć

Ewa Stankiewicz

29-04-2010, ostatnia aktualizacja 29-04-2010 20:07

Jeśli nikogo nie wzburza półgodzinna relacja z protestu 200 ludzi przeciwko pochowaniu prezydenta pod Wawelem, to skąd protesty przeciwko filmowi pokazującemu procesy, które zachodzą w wielotysięcznym tłumie? – pyta autorka filmu „Solidarni 2010”

Film „Solidarni 2010” jest mojego autorstwa, ja ponoszę za niego wyłączną odpowiedzialność, jest zrobiony według mojego scenariusza i zmontowany w mojej obecności. Ataki na Janka Pospieszalskiego mają zły adres.

Nie mam szefa, jestem „wolnym strzelcem”, pod Pałac Prezydencki poszłam spontanicznie z własnej woli, z kamerą, w odruchu utrwalenia czegoś ważnego. Nagrywanymi rozmowami zainteresowała się TVP. Chcąc porozmawiać przed kamerą z kimś, kto był na miejscu – w Katyniu – na uroczystościach, które się nie odbyły – umówiłam się z Jankiem Pospieszalskim na Krakowskim Przedmieściu (ktoś powiedział mi, że on miał relacjonować uroczystości z Katynia i on m.in. poinformował ludzi o tragedii).

Tam, na ulicy przed Pałacem, zobaczyłam, jakim wielkim szacunkiem darzą go ludzie w jak wielkiej masie i to – od razu uprzedzam krzywdzący stereotyp – wcale nie przez ludzi określanych mianem moherów.

Prawo do wyrażania poglądów


Starałam się przekazać głęboką potrzebę złączenia się w bólu, wzajemnego wsparcia, ale i troskę o państwo i potrzebę wyrażenia patriotycznych uczuć, szacunku do państwa, do prezydenta jako głowy państwa w sytuacji zagrożenia, najpoważniejsze obawy dotyczące przyczyn katastrofy i dezaprobatę wobec mediów, czyli te emocje, które tak bardzo były obecne wśród osób zgromadzonych pod Pałacem Prezydenckim. Nie roszczę sobie pretensji do całościowego uchwycenia procesu żałoby.

Była to próba uchwycenia nastrojów i zarejestrowania – jak to odebrałam – pewnego zrywu społecznego, który dokonuje się na moich oczach. Była to też próba przywrócenia równowagi w jednostronnych relacjach medialnych z żałoby – całkowicie pomijających lęki i obawy społeczne, czy przyczyną katastrofy nie był zamach. Oraz próba oddania głosu ogromnej części społeczeństwa – która sama o sobie mówi, że od lat była dyskryminowana i upokarzana przez media. Ludzie przed naszą kamerą tłumaczyli się: czy ja wyglądam jak moher? Czy jestem ciemniakiem? Mam dwa fakultety, prowadzę firmę.

"Poważne dyskusje, a w ślad za tym potrzebne działania, często zaczynają się od najprostszych banalnych pytań, które urzędnicy szepczą sobie na ucho, a ulica stawia je głośno "

Nikt z tych ludzi nie zabraniał innym na swój sposób przeżywać tragedii, nikt nikogo nie poniżał ani nie uważał, że ma patent na bycie prawdziwym Polakiem i wyłączność na przeżywanie żałoby. Ale oni także mają prawo do uczestniczenia w życiu społecznym, wyrażania swoich poglądów, reprezentacji w mediach i szacunku. Dojmujące poczucie braku tego wszystkiego odebrałam jako bardzo niepokojący sygnał dotyczący naszego życia społecznego zwłaszcza w dziedzinie wolności słowa.

Nie pytałam o zawód

Nikogo nie pytałam, na kogo głosował, a jak sam mówił, te wypowiedzi zostały usunięte z filmu. Nikogo nie pytałam o zawód – na kilkaset osób, z którymi rozmawiałam, może w czterech przypadkach pada to pytanie – naturalnie rodzące się z przebiegu rozmowy.

Pierwsze pytania „Co tu robisz, po co tu przyszedłeś, co czujesz?” Prowokowały do dalszej rozmowy, która była spontaniczna.

Na około 100 pokazanych w filmie osób, jest chyba trzech aktorów (być może jest jeszcze ktoś nierozpoznawalny) i przynajmniej jeden reżyser (Lech Majewski). Przypuszczam, że są profesorowie, studenci, kucharze, właściciele firm itp. Nie wiem, bo tak jak mówię, nie pytałam o zawód. Nie uważam, żeby bycie aktorem wykluczało możliwość przeżywania żałoby i dzielenia się swoimi uczuciami.

Rozmowa z człowiekiem, którego wiarygodność podważają niektóre media dlatego, że jest aktorem, była niezwykle dramatyczna. Może dla niektórych jest zbyt patetyczna. Dla mnie stanowiła duże przeżycie. Była to druga noc po katastrofie. Nie było jeszcze trumien w Pałacu. I tak jak w dzień gromadzili się ludzie, tak w nocy było praktycznie pusto. Poza ekipami sprzątającymi znicze.

Jakiś człowiek samotnie stał przy barierkach i ktoś z mojej ekipy (chyba dźwiękowiec) podszedł do niego, a w ślad za nim ja dołączyłam do rozmowy. Nie będę opisywać, co czułam, kiedy z nim rozmawiałam, bo łatwo byłoby to wyszydzić. Tak czy inaczej, kiedy na drugi dzień dowiedziałam się, że jest aktorem (znów go spotkałam przed Pałacem), rzeczywiście zastanawiałam się, czy użyć tej rozmowy w montażu i narazić się na zarzuty, których się spodziewałam, czy zgodnie ze swoim sumieniem podzielić się z widzami rozmową, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie.

Ponieważ ja byłam przed Pałacem codziennie i Mariusz też – zaznajomiliśmy się. Wcześniej go nie znałam. Rozmowa była spontaniczna, szczera i niezainicjowana przeze mnie, mam na to świadków – ekipę filmową, ludzi poznanych przy okazji wcześniejszego projektu filmowego.

Wartość odmiennego zdania


Film nie pokazywał całego przekroju społeczeństwa ani też zjawiska żałoby z całą oprawą, np. sprzedażą zniczy itp. Ale jeśli nikogo nie wzburza półgodzinna relacja z protestu 200 ludzi przeciwko pochowaniu prezydenta pod Wawelem (nie mówię już o oddaniu głosu drugiej stronie), to skąd protesty przeciwko uchwyceniu procesów, które zachodzą w wielotysięcznym tłumie, procesów niezaprzeczalnych, których byłam świadkiem.

Nie chcę podsycać kłótni, chciałabym, żeby w Polsce było miejsce dla różnych poglądów i żeby za wyrażanie uczuć, przekonań i systemu wartości nikt nie był narażony na inwektywy. Według mnie Ci ludzie pokazani w filmie są piękni, pełni dobrych uczuć, nikogo nie obrażają. Ostre słowa na temat rządu wynikają z autentycznej troski o kraj. Nie wiem, jak mam się podzielić tym, co zaobserwowałam na tej ulicy w skali MASOWEJ (dosłownie trudno było o rozmowę bez tego tematu, a tych rozmów przeprowadziłam kilkaset): „Przestańcie kłamać!”. Znów: cały przekrój społeczny! Młodzi, starzy, wykształceni, artyści, rolnicy. Rzetelne media są gwarantem autentycznej demokracji, silnego i dobrego państwa.

Jeśli ludzie czują dyskomfort w tak wielkiej skali – to zamiast się na nich obrażać, może warto zrewidować swoją postawę. I dostrzec wartość w odmiennym zdaniu, w braku cenzury, także tej mentalnej. Chyba lepiej żyć w kraju, w którym ludziom nie zamyka się buzi, nie pacyfikuje się ich z góry agresją słowną, zubożając i spłaszczając wszelkie poważne dyskusje. Te poważne dyskusje, a w ślad za tym potrzebne działania, często zaczynają się od najprostszych banalnych pytań, które urzędnicy szepczą sobie na ucho, a ulica stawia je głośno.

Powyższy tekst jest listem otwartym do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Rady Etyki Mediów
Rzeczpospolita

"Zobacz też dwugłos: Spór o film dokumentalny Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego"


http://www.rp.pl/artykul/9157,467927_Dwuglos___Solidarni_2010___Spor_o_film.html

Dwugłos: "Solidarni 2010". Spór o film dokumentalny Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego
Katarzyna Kolenda-Zaleska , Krzysztof Kłopotowski 28-04-2010, ostatnia aktualizacja 28-04-2010 00:22

Kłopotowski: Dzięki współodczuwaniu z rozmówcami obejrzeliśmy obraz pełen smutku i refleksji. Kolenda-Zaleska: to, co zrobili autorzy, to zwyczajna agitka


Krzysztof Kłopotowski: Nadany w TVP 1 w poniedziałek reportaż dokumentalny „Solidarni 2010” Ewy Stankiewicz przy współpracy Jana Pospieszalskiego zapisuje na gorąco przebudzenie się polskiej tożsamości. Świadkowie wydarzeń odkrywają, że pragną być Polakami, inni zaś tylko to, że mają odwagę mówić o tym publicznie do kamery. Przestają wierzyć zakłamanym mediom. Widzą podobieństwo zgromadzeń ku czci zmarłego prezydenta i reszty ofiar katastrofy do pierwszej pielgrzymki papieża Jana Pawła II z roku 1979 i Sierpnia rok później.

Katarzyna Kolenda-Zaleska: Sam przekaz filmu był skandaliczny. Teza w największym skrócie brzmiała tak: katastrofa pod Smoleńskiem to był zamach, premier Tusk ma krew na rękach, a Rosjanie chcą nas jak zawsze oszukać. I tylko prawdziwi patrioci, czyli ci, którzy wcześniej popierali politykę prezydenta Lecha Kaczyńskiego i go nie krytykowali, mają prawo dzisiaj po nim płakać.

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jerzy Pietraszko
Weteran Forum


Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 219

PostWysłany: Pią Kwi 30, 2010 11:38 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Po obejrzeniu tego filmu mogę tylko krótko powiedzieć: Pani Ewo, dziękuję!
I myślę, że nie jestem odosobniony uważając, że list z tym słowem do autorów filmu powinien wyjść z Sekretariatu SSW, w imieniu co najmniej większości z nas.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum