Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Najważniejszy" agent w SW

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> LEKTURA, PUBLIKACJE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 907

PostWysłany: Czw Maj 13, 2010 2:35 pm    Temat postu: "Najważniejszy" agent w SW Odpowiedz z cytatem

Dolnośląska "Solidarność" Nr 5 (273), Wrocław, 15.05.2008 r. ISSN 1641-0688 redakcja. wroc@solidarnosc.org.pl
http://www.solidarnosc.wroc.pl/files/947.pdf str. 6
„Najważniejszy” agent w SW
Są w Instytucie Pamięci Narodowej dokumenty, wskazujące na konkretną osobę, która uczestniczyła w połowie lat osiemdziesiątych w rozpracowaniu Solidarności Walczącej.
Wynika z nich, że był to obecny przewodniczący Sekcji Krajowej Elektrowni i Elektrociepłowni NSZZ „Solidarność” Eugeniusz Jaroszewski.



O tym, że SB miała wśród członków Solidarności Walczącej swojego agenta wspominał w wywiadzie z Henrykiem Piecuchem generał
Władysław Pożoga. W rozmowie z autorem wywiadu-rzeki szef wywiadu w PRL w latach 80. ubolewa, że Kornela Morawieckiego doprowadzono podstępem do wyjazdu za granicę, bo w jego bezpośrednim otoczeniu był tajny współpracownik o pseudonimie Diodor. Z kolei w innej książce – Byłem gorylem Jaruzelskiego, w wywiadzie z szefem ochrony generała Jaruzelskiego – płk. Arturem Gotówko zamieszczona została notatka SB z 1987 r. dotycząca „Solidarności Walczącej”, w której to agenta o pseudonimie Diodor określa się jako „merytorycznego łącznika kierownictwa Solidarności Walczącej z przedstawicielem SW w RFN Andrzejem Wirgą (...) W okresie współpracy Diodor dwukrotnie spotkał się z Kornelem Morawieckim.

Jako łącznik merytoryczny odbył dotychczas sześć podróży za granicę. W rozmowach na Zachodzie reprezentował kierownictwo Solidarności Walczącej. Wykorzystywał do tego pełnomocnictwa wystawione przez Kornela Morawieckiego, podpisywane przez niego w obecności
agenta.” – To nieprawda. Nigdy się nie spotkałem z Diodorem, ale wiem kto nim jest. Wszystko wskazuje na to, że był nim Eugeniusz Jaroszewski. Dzięki częstym wyjazdom za granicę służył nam jako kanał przerzutowy przy wysyłaniu na Zachód informacji oraz przy sprowadzaniu sprzętu poligraficznego.

Podejrzeń nabraliśmy właśnie przez to, że miał możliwość wyjazdów zagranicznych oraz po pewnym spotkaniu w połowie lat 80., w mieszkaniu
Haliny Łopuszańskiej we Wrocławiu. Tam spotkał się Andrzej Zarach z Eugeniuszem Jaroszewskim. Po opuszczeniu lokalu obaj byli śledzeni. Wiedzieliśmy o tym dzięki naszemu kontrwywiadowi, czyli ludziom z SW,
którzy prowadzili nasłuch esbeków. Po spotkaniu Jaroszewski udał się do Hotelu Wrocław i tam już przestaje być śledzony przez SB. Wiedzieliśmy
od swoich ludzi w hotelu, że na najwyższych piętrach budynku urzęduje bezpieka – mówi Morawiecki.
Od tego zdarzenia liderzy SW postanawiają, nie zdradzać Jaroszewskiemu, że go podejrzewają. Ograniczają z nim kontakty. Do 1990 r. spotyka się jedynie z trzema wyznaczonymi przedstawicielami SW, ale nie ma wśród nich Kornela Morawieckiego. Nawet w wolnej Polsce panowało przekonanie, że na samym szczycie SW był agent.

– Kiedyś w prywatnej rozmowie poprosiłem ówczesnego szefa MSW Antoniego Macierewicza, aby ogłosił, kogo ma na myśli mówiąc o agenturze u nas. Odpowiedział mi wtedy, że chodzi o Diodora – wspomina Morawiecki.

– Myślę, że to można wytłumaczyć. W SW Diodor był jedynym agentem na takim szczeblu i nie było drugiego, który mógłby SB pomóc zweryfikować jego informacje. Być może mówił oficerom prowadzącym, że osobiście spotyka się z Kornelem Morawieckim i generał Pożoga, ówczesny szef tzw. Służby Wywiadu i Kontrwywiadu MSW, oraz cała elita SB wierzyła święcie, że rzeczywiście tak jest. Jest też możliwe, że sam wywiad podrasowywał doniesienia Diodora, próbując w ten sposób zakamuflować go wobec innych, również zaangażowanych w tę sprawę jednostek SB. Tymczasem ta najsilniejsza w latach 80. tajna organizacja na Dolnym Śląsku mądrze zrobiła, że nie wykluczyła go ze swego grona, ale podjęła wyrafinowaną grę w celu dezinformacji bezpieki, wysyłając za jego pośrednictwem na Zachód nieprawdziwe informacje. Jest to bezsporny sukces SW – mówi Wojciech Sawicki, dyrektor Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów w IPN. Jego zdaniem o tym, jak bardzo cennym był agentem świadczy fakt, że zmieniono mu pseudonim w trakcie jego działalności na Eneasz.
– To rzadkość. Zazwyczaj agenci mieli jeden pseudonim – mówi Sawicki. Zniszczone są teczki pracy t.w. Diodora - Eneasza. Zachował się tylko protokół zniszczenia teczki z grudnia 1989 r. W archiwum IPN istnieją jednak zapisy ewidencyjne z czerwca 1985 r. m.in. w tzw. Kartotece Odtworzeniowej b. Biura „C” MSW, że Eugeniusz Jaroszewski pozyskany został przez Departament I jako agent o kryptonimie Diodor.
Po 1989 r. Eugeniusz Jaroszewski pełni ważne funkcje (m.in. był członkiem rady nadzorczej Polskich Sieci Energetycznych, członkiem zarządu Elektrowni Turów). Obecnie jest szefem biura zarządzania systemami w randze zastępcy dyrektora w tym zakładzie.

Kryptonim Emigrant
Ze Służbą Bezpieczeństwa Jaroszewski zaczął współprace już w 1973 r. Jako mieszkaniec Zgorzelca informuje SB, że w niemieckim Goerlitz spotkał swego kolegę z lat szkolnych Tadeusza Tutaja, który obecnie przebywa na emigracji w Kopenhadze. Miał on zaproponować Jaroszewskiemu zbycie w Polsce dużej ilości złota oraz sprzętu elektronicznego. „Tajny współpracownik ps. Płyta pozyskany do współpracy w dniu 23.10.1973 r. na zasadzie dobrowolności. Celem pozyskania jest zapewnienie dopływu informacji do sprawy operacyjnego sprawdzenia krypt. Emigrant (..) Podczas pozyskania t.w. Płyta podał również kilka innych osób, które kontaktowały się z figurantem podczas jego pobytu w NRD.
Jak wynika z dotychczasowego rozpoznania i uzyskanych wstępnych materiałów od nowo pozyskanego, jest on pozytywnie ustosunkowany do naszej służby i zobowiązał się dobrowolnie udzielać nam pomocy w rozpoznawaniu prowadzonej działalności figuranta.
(...) Formą wynagradzania będzie udzielanie nagrody pieniężnej z funduszu operacyjnego lub zakupienie prezentu i wręczenie z różnych okazji rodzinnych jak urodziny lub imieniny tajnego współpracownika” to fragment notatki służbowej zachowanej w teczce pracy tw Płyta sporządzonej przez funkcjonariusza SB 15 listopada 1973 r. Sprawa o kryptonimie Emigrant zostaje zamknięta pod koniec lat 70. W 1981 r. Eugeniusz Jaroszewski zostaje przewodniczącym „Solidarności” w Elektrowni
Turów. Bezpieka przypomina sobie o nim po ogłoszeniu stanu wojennego. W archiwum IPN zachowało się pisemne zobowiązanie t.w. Płyty do współpracy z SB „w przeciwstawianiu się wszelkiej
działalności zagrażającej interesom bezpieczeństwa i obronności godzącej w ustrój Państwa, Konstytucji, porządek prawny i sojusze międzynarodowe.”

Według raportów oficera SB Jaroszewski miał przekazywać informacje o nastrojach załogi oraz w rozmowie z SB formułował koncepcje, co do możliwości powstania nowego związku zawodowego w Elektrowni Turów.
30 sierpnia 1982 r. Jaroszewski zostaje internowany w Nysie skąd po kilku tygodniach wychodzi na wolność. W jednym z raportów oficer prowadzący notuje iż, t.w. Płyta zapewnia, że nie będzie żadnym konfidentem i nie będzie podawał żadnych nazwisk.
Z kolei w raporcie z 8 .11. 1982 r. podaje, że w najbliższych dniach planowana jest w Elektrowni Turów masówka pod dawnym budynkiem dyrekcji, „Inspiratorem masówki jest obywatel Jaszczyk. Poza tym dodał, iż planowane są działania propagandowo – ulotkowe, napisy itp.”.

Tuż przed świętami Bożego Narodzenia w 1982 r. t.w. Płyta informuje o prowadzonej w zakładzie zbiórce pieniędzy na internowanych oraz o rozprowadzaniu kalendarza z podobizną Lecha Wałęsy. „T.w. Płyta nr ewid. 3733 w toku współpracy okazał się współpracownikiem nieszczerym, informacje przekazywane przez niego były subiektywne, zawierały dezinformacje. Unikał on spotkań. Z uzyskanych informacji wynika, że podjął on działalność prosolidarnościową” napisał ppor. Jurczak w styczniu 1983 r. i współpraca zostaje zakończona.
Czy t.w. Płyta i agent Diodor, o którym mówi w książce Henryka Piecucha generał Pożoga to ta sama osoba? Nie ma co do tego żadnych wątpliwości Wojciech Sawicki. Jego zdaniem w latach 70. wielu godziło się na współpracę z różnych pobudek, m.in. SB próbowała wmówić przyszłym współpracownikom, że ich donosy mogą przyczynić się do wykrycia afer gospodarczych. Tak mogło być w przypadku udziału t.w. Płyta w sprawie o kryptonimie Emigrant.

Raporty funkcjonariuszy SB z lat 1981-83 świadczą, że Jaroszewski próbował wyrwać się z matni jaką zostawiła na niego SB, ale był za słaby, aby mu się to udało. – Dla mnie właśnie z tego powodu jest postacią tragiczną, co nie zmienia faktu, że w przeciągu wielu lat swej służby dla SB z mało znaczącego agenta stał się dla bezpieki kimś bardzo ważnym. Ten tragizm wcale go nie rozgrzesza – ocenia Wojciech Sawicki.

Sam Jaroszewski kategorycznie zaprzecza, aby w jakikolwiek sposób współpracował z SB. Było takie spotkanie u Haliny Łopuszańskiej. Rzeczywiście udał się potem do Hotelu Wrocław, dlatego, ze miał przy sobie walizkę z „bibułą”. W tej sytuacji powrót pociągiem do Zgorzelca był zbyt niebezpieczny i dlatego zdecydował się na nocleg w hotelu. Wyjaśnia, że wie co robił w tych latach i dlatego nie czuł potrzeby udania się do IPN, aby dowiedzieć się co na jego temat pisała SB. Jednak nie wyklucza, że wobec tego rodzaju podejrzeń co do jego osoby będzie zmuszony to jednak zrobić. Zdaje sobie sprawę, że będzie to długo trwało, bo jego koledzy z sekretariatu energetyki czekali na dokumenty z IPN nawet 13 miesięcy.

Tak, miał w tych latach paszport, ale otrzymał go po awanturze, którą zrobił, gdy raz odmówiono go, a był wtedy w radzie pracowniczej Zachodniego Okręgu Energetycznego. Częste wyjazdy za granicę tłumaczy tym, że miał rodzinę w Republice Federalnej Niemiec. Zaznacza, że ludzie, z którymi wydawał w podziemiu pismo „Zgorzelina” nigdy nie wpadli w ręce SB.
– Podczas majowego Kongresu Sekretariatu Górnictwa i Energetyki poproszę czterech kolegów, którzy dotychczas nie wystąpili do IPN o status pokrzywdzonego, aby się z tego wytłumaczyli. Potwierdzam, ze wśród tej czwórki jest Eugeniusz Jaroszewski, ale nie znam bliżej tej sprawy i wstrzymam się od komentarza – powiedział Kazimierz Grajcarek, przewodniczący Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ
„Solidarność”.

MARCIN RACZKOWSKI
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> LEKTURA, PUBLIKACJE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum