Forum  Strona Główna

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Lustracja Leszka Moczulskiego
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mirek Lewandowski
Weteran Forum


Dołączył: 16 Wrz 2007
Posty: 635

PostWysłany: Pon Maj 12, 2008 10:48 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na Forum Polonus trwa dyskusja z Leszkiem Moczulskim na temat jego lustracji.

http://www.polonus.mojeforum.net/forum-zaproszonych-gosci-forum-vf2.html

Pierwszy etap tej dyskusji zakończyłem nastepującym podsumowaniem:

Cytat:

Chciałbym podumować pierwszą część tej dyskusji poświęconą analizie dokumentów znajdujących się w teczce TW "Lech" pod kątem tego, czy teczka zawiera materiały pisane własnoręcznie ręką Leszka Moczulskiego.

Opinia publiczna jest bowiem przekonana, że teczka TW "Lech" zawiera dokumenty podpisane własnoręcznie przez Leszka Moczulskiego. Takie informacje były bowiem podawane opinii publicznej m.in. przez Antoniego Macierewicza oraz przez czasopismo "Głos".

Jeżeli moje podsumowanie bedzie nieścisłe, to proszę o sprostowanie.

Otóż okazuje się, że wszystkie raporty "Lecha" pisane są na maszynie przez maszynistkę zatrudnioną przez MSW (o czym świadczy sygnaturka maszynistki na każdym z tych raportów). Ekspertyza biegłego wykluczyła, aby maszyna, na której napisano raporty "Lecha", była maszyną używaną w tym czasie przez Leszka Moczulskiego. Ekspertyzy papieru, na którym napisano rapotry nie przeprowadzono.

Wiekszość raportów podpisana jest również maszynowo, na tej samej maszynie, na której napisano raport.

Nieliczne raporty podpisane są ręcznie "Lech" lub "LECH" - zawsze w cudzysłowiu. Biegli grafolodzy nie stwierdzili, że to podpisy Leszka Moczulskiego (mieli za mało materiału), cudzysłowia wskazują jednak, że napisał to SBek, zaś sądy w uzasadnieniu wyroków niekorzystnych dla LM nie twierdziły, że to podpisy LM. Po tej ekspertyzie także Rzecznik Interesu Publicznego (prokurator lustracyjny) przestał powoływać się na te podpisy i nie przypisywał ich LM.

Jeden raport jest podpisany ręcznie LMoczulski (bez cudzysłowia). Ten podpis badało dwóch biegłych grafologów: jeden wykluczył, aby był to podpis LM, drugi uznał, że jest to możliwe, ale jest to najniższy z możliwych stopień prawdopodobieństwa. Jednak jeden z przesłuchiwanych przez sąd SBeków zeznał, że podpis ten złożył LM w jego obecności (wyjaśniając, że przez roztargnienie nie zwrócił uwagi, że LM podpisał się swoim nazwiskiem, a nie pseudonimem). Sądy, które wydały niekorzystne dla LM orzeczenia, dały wiarę temu SBekowi uznając, że Leszek Moczulski podpisał się własnoręcznie pod tym raportem fałszując swój własny podpis.

Poza tym w teczce TW "Lech" są dwa dokumenty, na których bezspornie widnieje podpis Leszka Moczulskiego.

Pierwszy dokument to pokwitowanie odbioru 1000 złotych. Jest ono w całości napisane ręcznie przez LM, ale nie zawiera w swej treści informacji nt. tego dla kogo i z jakiego powodu zostało wystawione. Jest tylko data - 31.12.1975. O tym, że może to być pokwitowanie za pieniądze otrzymane od SB świadczy jedynie adnotacja SBeka na tym piśmie oraz jego zeznania przed sądem lustracyjnym. Przeciwko temu przemawia fakt, że pokwitowanie pierwotnie nie było dołączone do teczki, ale dołączono je później (co jest bezsporne), zeznania SBeka, który początkowo twierdził, że nie przekazywał LM żadnych pieniędzy, enigmatyczna treśc pokwitowania oraz fakt, że górna częśc kartki, na której pokwitowanie wystawiono została odcięta od reszty.

Drugi dokument, który jest w teczce TW "Lech" i jest bezspornie podpisany własnoręcznie przez Leszka Moczulskiego (na jego maszynie do pisania, która jest rózna od maszyny do pisania, na której pisano raporty "Lecha") to "Memoriał" - obszerna krytyczna analiza sytuacji politycznej w PRL sporządzona pod koniec 1976 roku i konsultowana (przynajmniej w pewnej części) z Jackiem Kuroniem. Nie jest to jednak dokument sporządzony dla SB, ale skierowany do władz PZPR. Nie jest on więc dowodem współpracy, ale dowodem na prowadzenie działalności opozycyjnej przez LM. "Memoriał" został opublikowany przez Mirosława Chojeckiego w niezależnym wydawnictwie, które póxniej przyjęło nazwę NOWA.

W aktach brak zobowiązania do współpracy (lub do zachowania w tajemnicy treści rozmów z SB). Jest jedynie koperta zatytuowana "Zobowiązanie do wspólpracy". Koperta jest pusta.


Mam świadomość, że wątek ten trafia na "zły czas". W ramach innego wątku na tym Forum trwa dyskusja związana z podpisaniem porozumienia miedzy SWS a Lechem Wałęsą i watek poświęcony lustracji Leszka Moczulskiego jest odbierany jako próba wybielenia LM, podobnie jak porozumienie SWS - Wałęsa jest traktowane jako próba wybielenia Wałęsy.

Sytuacje Wałęsy i Moczulskiego trochę są podobne, a troche nie.

Główne różnice polegają na tym, że:
1) Lech Wałęsa nigdy nie zgodził się na udział w publicznej dyskusji nt swojej teczki,
2) SBecy zeznający w procesie lustracyjnym Lecha Wałęsy twierdzili, że nie był on TW,
3) Wałęsa został prawomocnie uniewinniony przez sąd od zarzutu współpracy
i - wreszcie -
4) materiały SB nt. Wałęsy będą niebawem powszechnie znane, z racji książki IPN na ten temat.

Dlatego może dobrze sie stało, że dyskusja z LM toczy sie na innym Forum. Są to dwie oddzielne sprawy i każdą z nich trzeba rozpatrywać oddzielnie. Tu chciałbym jedynie informować Państwa o postepach dyskusji na Forum POLONUS.

_________________
xxx
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JACEK
Weteran Forum


Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 247

PostWysłany: Wto Maj 13, 2008 7:13 am    Temat postu: Zdrada! Odpowiedz z cytatem

Tak Panie Radomski administrator powinien zareagować na słowo zdrada

Ja właśnie reaguje. Każdy z nas reaguje tylko w inny sposób.
Ja nie podam ręki zdrajcom, tym bardziej nie będę z nimi współpracował.
Pan widocznie stoi po drugiej stronie barykady.


30 maja 1992 r., sobota

Lider Konfederacji Polski Niepodległej Leszek Moszulski przedstawia premierowi Olszewskiemu KPN-owski projekt rekonstrukcji rządu, którego przyjęcie owocowałoby przetrwaniem rządu - KPN deklaruje głosowanie przeciw wnioskowi "małej koalicji". Propozycje kadrowe: minister obrony narodowej - Leszek Moczulski, minister łączności - Adam Sandauer, minister sprawiedliwości - Andrzej Ostoja-Owsiany, wiceminister przekształceń własnościowych - Mirosław Lewandowski. KPN chce też obsadzić stanowiska wiceministrów w następujących resortach: współpraca gospodarcza z zagranicą, finanse, zdrowie, sprawiedliwość, obrona narodowa, oświata.




Chroniliśmy Polskę, zostaliśmy obaleni
Z Janem Olszewskim, w 1992 r. premierem rządu RP, rozmawia Piotr Jakucki
oraz inne artykuły na temat lustracji i obalenia rządu Jana Olszewskiego
Nasza Polska Nr 23(344), 05.07.2002




Z Janem Olszewskim, w 1992 r. premierem rządu RP, rozmawia Piotr Jakucki

- Panie premierze, rozmawiamy w dziesiątą rocznicę obalenia pańskiego rządu. Tematów do rozmowy starczyłoby na niejedną książkę. Proponuję więc, byśmy sprawę wykonania lustracji potraktowali trochę marginalnie i skupili się na kwestiach gospodarczych i politycznych. Zacznijmy od grudnia 1991 r. Nie był Pan zaskoczony desygnacją?

- Było to dla mnie zaskoczenie. Uważałem, że na czele rządu powinien stać człowiek znający się na gospodarce.

- Przyjął Pan jednak propozycję.

- Nie mogłem się uchylić, dlatego że staliśmy przed dramatem, że pierwszy Sejm Rzeczypospolitej wyłoniony po wojnie w wolnych wyborach nie będzie w stanie zapewnić rządu w Polsce. Byłaby to katastrofa dla państwa i kompromitacja tworzącej się polskiej demokracji.

- Pierwszym, ale za to bardzo poważnym sprawdzianem dla rządu była groźba odcięcia przez Rosję dostaw gazu...

- Z pewnego punktu widzenia był to fakt trzeźwiący. Jeśli wydawało się nam, że już możemy swobodnie kształtować sytuację w Polsce według własnych przekonań i interesów, to Moskwa pokazała nam ograniczenia, bez przełamania których nie będzie mowy o tym, byśmy mogli prowadzić naprawdę narodową politykę.

- Stąd ta determinacja wychodzenia z orbity sowieckiej, zdecydowane "tak" na wejście Polski do NATO, zwieńczone warszawską deklaracją sekretarza generalnego Sojuszu - Manfreda Woernera o otwartych drzwiach dla Polski... I w końcu - na poziomie wewnętrznej walki politycznej - siła rządu została pokazana w maju 1992 r., przed wizytą Wałęsy w Moskwie, w kwestii spółek joint-venture, które - miały powstać na terenie byłych baz sowieckich, i które jak uważał m.in. Wiktor Suworow - mogły się stać bazami rosyjskiej agentury w Polsce...

- Była to ta sytuacja, w której trzeba było bardzo mocno zareagować, nawet jeśli rachunek sił był zdecydowanie na naszą niekorzyść. Szło o sprawy dla Polski i Polaków najważniejsze: o bezpieczeństwo i suwerenność państwa.

- Był to więc wybór podstawowy: pomiędzy niepodległością a sowiecką agenturą w postsowieckich bazach w Polsce...

- ...Albo zgodą co najmniej na długotrwałe uzależnienie od Rosji i praktyczne zamknięcie drogi do wejścia Polski do Paktu Atlantyckiego ze względu na działanie wewnątrz Polski eksterytorialnego systemu rosyjskiej ekspozytury.

Sukcesy bez Balcerowicza

- Odszedł Pan od polityki gospodarczej Balcerowicza i jego doktryny liberalnej. Obejmując urząd premiera - jaką zastał Pan spuściznę po poprzednikach?

- Tworzyliśmy rząd w sytuacji całkowitego rozpadu systemu finansów państwa. Opinia publiczna nie zdawała sobie sprawy, jak tragicznie wyglądał stan kasy państwowej. Nikt tego nie znał. Nawet postawienie miarodajnej diagnozy było niemożliwe. Nie wiedzieliśmy, jaki jest stan deficytu budżetowego na rok 1991, czy nie wypełnione zobowiązania budżetu wynoszą minimum 30 bilionówówczesnych złotych, czy 60 bilionów. Przypomnę, że te 60 bilionów to była wówczas prawie jedna czwarta całego budżetu. Dziś skutecznie zatarto w świadomości społecznej fakt, że ostatnie miesiące rządów wicepremiera Balcerowicza w 1991 r. to był jedyny w ostatnim dwunastoleciu przypadek uruchomienia druku tzw. pustych pieniędzy, uruchomienia emisji złotówek bez pokrycia.

- O ile pamiętam, spowodowało to nawet reperkusje zachodnich instytucji finansowych?

- Tak. Nawet Międzynarodowy Fundusz Walutowy, tak przecież Balcerowiczowi przychylny, zawiesił swoją współpracę z rządem Bieleckiego w ostatnich tygodniach jego istnienia. My musieliśmy to wszystko odbudowywać.

- Czy do 4 czerwca udało się sprecyzować, ile naprawdę wynosił ów deficyt?

- Było to zdecydowanie bliżej 60 bilionów. Przyjęte przez nas wyliczenia okazały się widać bardzo zbliżone do rzeczywistości, gdyż opracowany przez nasz rząd projekt budżetu został później przez gabinet Suchockiej, w granicach jego założeń, wykonany.

- Po objęciu teki premiera wstrzymał Pan prywatyzację. Dlaczego?

- Gdyż ta prywatyzacja była po prostu zaplanowanym marnotrawstwem, mającym pokryć aferową wyprzedaż majątku narodowego, kontynuowanym zresztą po dziś dzień. Przyjęto metodę, że aby bezkarnie ukraść jeden milion, wykonywano operacje, które powodowały utratę dziesięciu milionów. Taki był mniej więcej stosunek mienia zawłaszczonego do mienia zmarnowanego. To prowadzało już wówczas kraj do nieuchronnej ruiny. I właśnie dlatego jedną z pierwszych decyzji zablokowałem wszelkie transakcje prywatyzacyjne. Nakazałem również wprowadzenie kontrolerów Najwyższej Izby Kontroli do resortu przekształceń własnościowych dla sprawdzenia i całościowej oceny procesu prywatyzacji.

- Jakie były wyniki kontroli i czy zostały przedstawione na forum publicznym?

- Rezultatów tej kontroli nikt nigdy nie przedstawił. I podkreślam jedno: o ile na początku niektóre grupy okrągłostołowe dopuszczały możliwość dogadania się z rządem, to wstrzymanie prywatyzacji, a więc bezpośrednie uderzenie w ich interesy, wprowadziło stan wojny. Stan wojny, którego przyczyną była decyzja rządu o przeciwstawieniu się rozkradaniu państwa.

- Po czwartym czerwca wszystko wróciło do starego porządku...

- Była to w pewnym sensie data graniczna zamykająca czas porządkowania gospodarki. Rząd Suchockiej przede wszystkim natychmiast odblokował proces prywatyzacji, ale jego podstawową "zasługą" była koncepcja Narodowych Funduszy Inwestycyjnych - kolejny pomysł na "transformację" własności przedsiębiorstw państwowych w ręce nomenklatury politycznej. Był to wspólny pomysł SLD i Unii realizowany przez ministrów Lewandowskiego i Kaczmarka.

Później była jeszcze, również wspólna, koncepcja prywatyzacji banków. Ta została przekazana do realizacji rządowi Unii Wolności i Akcji Wyborczej Solidarność. Rząd Buzka to niestety przeprowadził.

- Mówiliśmy o wstrzymaniu prywatyzacji, jako elemencie ratunkowym. Ale przecież jednocześnie była sprawa prywatyzacji bielskiej FSM, za której zły przebieg oskarżano Pana rząd...

- Stanęliśmy - po wielu miesiącach pertraktacji z Fiatem - przed wyborem: albo zamknięcie zakładu i wysłanie kilkunastu tysięcy ludzi na bezrobocie, albo wyrażenie zgody na faktyczne przejęcie FSM przez Włochów. Było to zdeterminowane podpisaną wcześniej - jeszcze przez władze PRL - umową, w rezultacie której do każdego wyprodukowanego samochodu strona polska dopłacała coraz więcej. Ale nie ukrywam - do dziś zastanawiam się, która decyzja była lepsza...

- Mimo wszystko chyba jednak ta, która pozwoliła wtedy uratować ludziom miejsca pracy. Tak jak w Stoczni Szczecińskiej.

- Stocznia miała zostać postawiona w stan upadłości ze względu na zaległości finansowe rzędu kilkudziesięciu milionów, w sytuacji, gdy jej majątek wynosił biliony złotych, a perspektywy rynkowe były znakomite. Gdyby wówczas upadłość ogłoszono, sprawa byłaby zamknięta. Zlecenia zostałyby wycofane i przejęte przez konkurencyjne stocznie, przede wszystkim niemieckie.

- A obok tego Pana rząd jako jedyny uzyskał miliardowy dodatni bilans w wymianie handlowej z zagranicą.

- Osiągnęliśmy ten sukces, gdyż odeszliśmy od odziedziczonej po Balcerowiczu proimportowej polityki gospodarczej, forsowanej przez lobby importerskie ze sprywatyzowanych przedsiębiorstw handlu zagranicznego. Wykorzystaliśmy w tym celu regulowany kurs złotego, który już wówczas był zdecydowanie zawyżony i trzeba go było urealnić.

- Jak się kształtowała wymiana z ówczesną EWG? Kto podpisał Traktat Stowarzyszeniowy z UE? Niektórzy bowiem politycy, także ci z tzw. prawej strony, twierdzą, że zrobił to Pan i Pana rząd?

- To świadoma kampania dezinformacyjna. Przecież wystarczy spojrzeć na złożone pod tym dokumentem podpisy, by stwierdzić, że podpisał go Leszek Balcerowicz. Muszę jednak przyznać, że wówczas nie mieliśmy świadomości konsekwencji tego kroku. Traktat nie obciążał nas jeszcze swoimi skutkami, ponieważ nie wszedł w życie. Zwolennicy zapewniali, iż kilkuletni okres przejściowy przed wejściem do EWG, pozwoli polską gospodarkę zdynamizować, że to my właśnie będziemy stroną zyskującą na stowarzyszeniu. W rzeczywistości Polska na tym straciła. W okresie, gdy działał mój rząd, traktat nie był ratyfikowany. Dlatego łatwo nam było uruchomić działania, o których już mówiłem, poprawiające konkurencyjność naszej gospodarki. (podkr. moje - WK)

- Jak po tych wszystkich doświadczeniach odnosi się Pan dziś do problemu wejścia do UE?

- Nasze wejście do UE powinno być oceniane z tego punktu widzenia: czy to przyspiesza, czy opóźnia rozwój polskiej gospodarki, czy wzmaga, czy osłabia jej dynamikę, jej potencjał i możliwość wyrównywania różnic. Przez ostatnie lata Układ Stowarzyszeniowy z krajami UE spełnił jednak rolę wybitnie destrukcyjną wobec polskiej gospodarki. Czy to oznacza, że nasze wejście do Unii w każdych warunkach będzie podobne? Uważam, że nie można a priori wykluczać jakiejś współpracy z Unią. Natomiast należy w sposób jednoznaczny i oparty na polskiej racji stanu nie zgadzać się na dyktat drugiej strony. Ten dyktat dziś istnieje. Polska, zgadzając się na warunki wychodzące z Brukseli, sama realizuje mechanizm destrukcji własnego rolnictwa i wielu innych gałęzi przemysłu. (podkr. moje - WK)

- Jeżeli chodzi o politykę społeczną - Pana rząd jako jedyny podpisał z "Solidarnością" ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych?

- Uważałem, że "Solidarność" jest tą siłą, bez której niemożliwe będzie zbudowanie społecznej gospodarki rynkowej. Uważałem, że nie może być to partner, który będzie jedynie zabezpieczał interesy rządu, tak jak to robiła "Solidarność" wobec rządów Mazowieckiego, Bieleckiego, a tak naprawdę rządów Balcerowicza - ale nasza polityka gospodarcza w tym zakresie musi być realnie uzgadniana. Po prostu musi być zgoda ze strony tych, którzy będą bezpośrednio ponosili konsekwencje prowadzonej przez rząd polityki. Ze strony ludzi pracy i ich autentycznego przedstawicielstwa.

Polityka: rząd przeciw wszystkim

- Drugim polem walki stało się wojsko i wymiana aparatu państwowego. Tu głównym przeciwnikiem był Wałęsą i jego dwór z Wachowskim na czele...

- Naturalnie, gdyż aparat przymusu - ten cywilny i ten wojskowy - są wszak najbardziej newralgicznym składnikiem aparatu państwowego. Gdy więc wprowadziliśmy do MON zasadę cywilnego zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi, natychmiast wywołało to kontrakcję Belwederu. Cywilne kierownictwo MON było przez Belweder tolerowane jedynie do czasu rozpoczęcia w armii dekomunizacji, tzn. próby usunięcia ludzi z nomenklatury Układu Warszawskiego, ze struktur kierowniczych w siłach zbrojnych, a przede wszystkim w służbach specjalnych, wywiadzie i kontrwywiadzie.

- O ile jednak służby cywilne w jakiejś mierze zostały poddane oczyszczeniu, to Wojskowe Służby Informacyjne - nie. Dlaczego?

- Zabrakło po prostu czasu. Ta sytuacja trwa do dziś, nie ma co do tego wątpliwości. Udało nam się jedynie dokonać - wbrew Belwederowi - zmiany na stanowisku szefa WSI, co natychmiast wywołało kontrakcję w postaci ataku na ministra Parysa.

- Równoległe szła walka o wyprowadzenie rosyjskich garnizonów.

- Doszło tu do ewidentnego aktu zdrady stanu, nigdy nie wyjaśnionego. Przy braku zgody rządu na rosyjskie postulaty zawarte w projekcie tej umowy, została ona w pewnym momencie parafowana przez przedstawiciela Ministerstwa Spraw Zagranicznych, choć MSZ doskonale wiedział o sprzeciwie rządu wobec tych zapisów układu.

- Zadecydował osobiście Skubiszewski, który - jak wykazała lista Macierewicza - znajdował się w ewidencji MSW jako tajny współpracownik i mógł być kierowany bezpośrednio przez Belweder?

- Na pewno przeprowadził to ktoś, kto miał wystarczająco mocne zaplecze polityczne dla podjęcia tego typu otwartych działań przeciwko interesom Państwa Polskiemu, a na korzyść Rosji.

- Awersja ośrodka prezydenckiego odnośnie zrywania z opcją promoskiewską najwyraźniej wyszła chyba przy tzw. sprawie Parysa, który na odprawie z oficerami Sztabu Generalnego w kwietniu 1992 r. przestrzegał przed wciąganiem wojska do rozgrywek politycznych.

- Był to już kwiecień, a więc początek wzmożonej ofensywy Belwederu. Docierały do nas wówczas potwierdzane sygnały, że prezydent i jego otoczenie poza plecami rządu proponują generałowi Tadeuszowi Wileckiemu szefostwo Sztabu Generalnego, co zresztą nastąpiło już po czwartym czerwca. Dochodziły również informacje, że ludzie związani z Belwederem prowadzą rozmowy z oficerami, namawiając do nieposłuszeństwa wobec ministra obrony narodowej - cywilnego zwierzchnika Sił Zbrojnych.

- Gdy rozmawialiśmy już po upadku rządu, powiedział Pan, że przy "sprawie Parysa" była alternatywa: albo pozostawić ministra na stanowisku i przyjąć odwołanie - mniejszościowego przecież - gabinetu przez Sejm, albo poświęcić szefa ON w zamian za doprowadzanie do końca pertraktacji w sprawie układu polsko-rosyjskiego i zapewnienia należytych warunków wyprowadzenia wojsk rosyjskich z Polski?

- Chcę przypomnieć, że garnizony te bez większych trudności wyszły z Węgier i Czechosłowacji, a w Polsce rokowania toczyły się już dwa lata i nic z nich nie wychodziło. Przez cały ten czas suwerenność Polski była czystą teorią. Nadal podzielam swoje ówczesne przekonanie, że ta sprawa miała charakter zupełnie zasadniczy i w imię tego trzeba było robić nawet bardzo daleko idące poświęcenia.

"Koalicja strachu" obala rząd

- I na koniec pomówmy o ostatnich dniach rządu. Nadchodzi 4 czerwca, przekazane zostają nazwiska tajnych współpracowników. Nazwisko Wałęsy jako tajnego współpracownika SB było dla Pana zaskoczeniem?

- Raczej nie. W okresie pierwszej "Solidarności", potem w podziemiu, dużo się na ten temat mówiło, były rozmowy z samym Wałęsą, były jego oświadczenia złożone w kręgu takich ludzi jak Gwiazdowie czy inni działacze z kręgu Wolnych Związków Zawodowych. Natomiast porażająca była inna rzecz - udokumentowane przy przedstawieniu tej listy okoliczności, że wszystkie te dane znajdowały się w dyspozycji czynników zewnętrznych i mogły być wykorzystane jako sposób szantażu wobec tak wielu naszych polityków.

- Dane znajdowały się m.in. w Moskwie...

- Ale nie tylko. Handlowano tymi materiałami i w kraju. Akta tajnych współpracowników traktowane bowiem były - i zapewne są nadal, na co wskazują niektóre fakty - jako swoisty kapitał ubezpieczeniowy w rękach ludzi dawnej SB i kierownictwa PZPR. Wskazywało to, jak ogromny był stopień zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa obecnością w życiu publicznym ludzi, którzy w każdej chwili mogli być poddani szantażowi, penetracji wywiadowczej.

- 4 czerwca wygłasza Pan wieczorem przemówienie telewizyjne. Czy to prawda, że nie przeczytał Pan wówczas dwóch czy trzech kartek tego wystąpienia?

- Rzeczywiście miałem przygotowane na piśmie tezy tego przemówienia, ale nie czytałem go z kartki.

- Snuto przypuszczenia, że opuścił Pan fragment zawierający spis komunistycznej agentury ujawnionej przez ministra Macierewicza?

- Tak nie było i być nie mogło, gdyż te nazwiska były objęte tajemnicą państwową.

- Jednak w czasie, gdy Pan wygłaszał przemówienie, lista krążyła już prawie oficjalnie po Sejmie.

- Zostało to zrobione wbrew prawu i intencji rządu. I jeżeli mielibyśmy mówić o moralnym zamachu stanu, to właśnie przez tych ludzi, którzy dopuścili się ujawnienia tych nazwisk w ramach manipulacji politycznej zmierzającej do obalenia rządu.

- Pana gabinet był mniejszościowy. O wszystkim miały zadecydować głosy KPN i PSL.

- PSL został pozyskany przez Wałęsę obietnicą zapewnienia stanowiska szefa rządu przedstawicielowi ludowców - Waldemarowi Pawlakowi. W KPN zadecydował Moczulski, który ściśle współpracował w tej sprawie z Belwederem.

Rząd mógłby jednak nadal funkcjonować bez przeszkód, gdybym wcześniej zgodził się, by weszła do niego Unia Demokratyczna i liberałowie z KLD. Tylko... taki rząd nie mógłby prowadzić żadnej spójnej, odpowiadającej potrzebom kraju, polityki. Byłby to rząd podobny do rządu Suchockiej czy AWS z udziałem Balcerowicza. Taki układ był oczywiście możliwy do pomyślenia. Ale nie ze mną jako premierem!

- Dziś mamy recydywę komunizmu. Czy da się to jeszcze odwrócić?

- Naturalnie, że tak. Jest wszakże jeden warunek: zepchnięty dziś na margines życia publicznego nurt ugrupowań niepodległościowych musi się na nowo skonsolidować wokół programu odpowiadającego potrzebom dzisiejszej Polski i podjąć wspólne działania. To już ostatnia chwila.

- Bardzo dziękuję za rozmowę.

---------------------

Jak ocalono głowy PRL-owskich konfidentów i obalono pierwszy niepodległościowy polski rząd po II wojnie światowej.

172 godziny

28 maja 1992 r., godz. 21.00 - Sejm

Na wniosek posła Janusza Korwin-Mikkego (Unia Polityki Realnej) Sejm podejmuje uchwałę następującej treści: Niniejszym zobowiązuje się ministra spraw wewnętrznych do podania do dnia 6 czerwca 1992 r. pełnej informacji nt. urzędników państwowych szczebla od wojewody wzwyż, a także senatorów, posłów, a do dwóch miesięcy sędziów, prokuratorów i adwokatów oraz - do sześciu miesięcy - radnych gmin, będących współpracownikami UB i SB w latach 1945-1992. Za uchwałą głosuje 186 posłów, przeciw jest 15, 32 wstrzymuje się od głosu.

Kluby poselskie Unii Demokratycznej, Kongresu Liberalno-Demokratycznego, Polskiego Programu Gospodarczego oraz Solidarności Pracy wydają oświadczenie, w którym stwierdzają, że uchwała jest nielegalna, gdyż narusza ustalone i zagwarantowane w konstytucji i kodeksach procedury prawne.

29 maja 1992 r., piątek

W imieniu partii tworzących tzw. małą koalicję (UD, KLD, PPG) poseł Jan Maria Rokita składa u Marszałka Sejmu wniosek o włączenie do porządku dziennego obrad najbliższej sesji Sejmu punktu dotyczącego natychmiastowego odwołania rządu premiera Jana Olszewskiego.

Komisja MSW pod kierownictwem wiceministra A. Zalewskiego rozpoczyna ostateczne kompletowanie listy nazwisk, wykonując zadania nałożone na MSW uchwałą sejmową.

Niezależny, prawicowy i praworządny dziennik "Nowy Świat" ukazuje się pod nowym kierownictwem. Rada Nadzorcza wydającej go spółki odwołuje dzień wcześniej Piotra Wierzbickiego z funkcji członka zarządu Niezależnego Instytutu Wydawniczego (wydawcy gazety). W tej sytuacji Wierzbicki sam rezygnuje z funkcji redaktora naczelnego.

W Belwederze prezydent Lech Wałęsa przyjmuje ministra spraw wewnętrznych Antoniego Macierewicza. Wałęsa: - Uchwała o ujawnieniu byłych współpracowników UB i SB z moralnego punktu widzenia i innych jeszcze perspektyw jest bardzo potrzebna i rozsądna. Natomiast, jeżeli uczynimy z tego walkę polityczną, jeżeli pozwolimy na osądzanie, na niesprawdzone wiadomości (...), będzie to największe zwycięstwo SB - martwej, ale czynnej. Macierewicz: - Pracowaliśmy 4 miesiące, by wszelkie możliwe posądzenia, uchybienia, fałszerstwa zostały wyeliminowane. I gwarantuję panu, panie prezydencie,że wszystko, co zostanie ujawnione, będzie absolutnie zgodne z prawdą. Wałęsa: - To pan odważny jest. Cieszę się, że mam tak odważnego ministra. Macierewicz: - Zawsze byłem do dyspozycji.

30 maja 1992 r., sobota

Lider Konfederacji Polski Niepodległej Leszek Moszulski przedstawia premierowi Olszewskiemu KPN-owski projekt rekonstrukcji rządu, którego przyjęcie owocowałoby przetrwaniem rządu - KPN deklaruje głosowanie przeciw wnioskowi "małej koalicji". Propozycje kadrowe: minister obrony narodowej - Leszek Moczulski, minister łączności - Adam Sandauer, minister sprawiedliwości - Andrzej Ostoja-Owsiany, wiceminister przekształceń własnościowych - Mirosław Lewandowski. KPN chce też obsadzić stanowiska wiceministrów w następujących resortach: współpraca gospodarcza z zagranicą, finanse, zdrowie, sprawiedliwość, obrona narodowa, oświata.

1 czerwca 1992 r., poniedziałek

"Gazeta Wyborcza" drukuje otrzymany z wiarygodnego źródła projekt ustawy dekomunizacyjnej, nad którym rzekomo pracuje się w MSW. Dziennik twierdzi, że projekt eliminuje dożywotnio z życia publicznego, a często i zawodowego, członków kierowniczych gremiów byłych partii komunistycznych (oraz ich sojuszników) i organizacji młodzieżowych. Tomasz Tywonek, rzecznik prasowy MSW: - Chcę wierzyć, że to tylko nieporozumienie.

Z listu szefa MSW A. Macierewicza do premiera J. Olszewskiego: (...) zwracam się do Pana Premiera, aby wystąpił Pan do Prezesa Sądu Najwyższego - Pana Profesora Adama Strzembosza. Prezes Sądu Najwyższego jako organ uprawniony do wykładni prawa wydaje się najwłaściwszym urzędem do powołania bezstronnej komisji rozpatrującej wszelkie wątpliwości związane z realizacją uchwały Sejmu (...).

2 czerwca 1992 r., wtorek

Po długotrwałych nocnych rozmowach koalicji rządowej z przedstawicielami KPN negocjacje zakończono bez osiągnięcie porozumienia. KPN w oświadczeniu zapowiada poparcie wniosku "małej koalicji" o odwołanie rządu Olszewskiego.

3 czerwca 1992 r., środa

Wałęsa wydaje oświadczenie, w którym stwierdza: Jako prezydent z tym rządem dalej prowadzić swojej pracy nie mogę.

Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Waldemar Pawlak otrzymuje od Wałęsy propozycję objęcia stanowiska premiera w nowym rządzie RP.

Z listu prezesa Sądu Najwyższego prof. Adama Strzembosza do premiera Jana Olszewskiego: (...) zgodnie z Pańską prośbą jestem gotów powołać Komisję, której zadaniem byłoby wyjaśnianie indywidualnych zastrzeżeń zainteresowanych osób co do prawidłowości realizacji, w ich wypadku, Uchwały Sejmu RP z dn. 28 maja 1992 r., jeżeli Władze Sejmu nie zgłoszą zastrzeżeń do powołania takiej Komisji. Ustosunkowując się pozytywnie do prośby Pana Premiera, kieruję się przekonaniem o niezbędności stworzenia jakiegoś ciała rozpatrującego zastrzeżenia zgłoszone przez bezpośrednio zainteresowanych (...).

4 czerwca 1992 r., czwartek

Godz. 9.05: do Sejmu dostarczone zostają 24 zalakowane koperty, które trafiają niezwłocznie do rąk przewodniczących wszystkich klubów parlamentarnych. Jednocześnie 6 innych kopert zawierających - jak to określił rzecznik MSW - informacje o szczególnym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa, otrzymują: prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu, premier, I Prezes Sądu Najwyższego oraz Prezes Trybunału Konstytucyjnego. Na zawartych w kopertach listach widnieją nazwiska ludzi z samych szczytów władzy III RP. Na krótszej z tych list - tej sporządzonej jedynie w 6 egzemplarzach, widnieje m.in. nazwisko Lecha Wałęsy, który współpracował z SB w latach 70. jako TW "Bolek". Są tu też nazwiska marszałka Sejmu Wiesława Chrzanowskiego i np. szefa prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego, ministra stanu Jerzego Milewskiego.

Godz. 10.00 - rozpoczynają się obrady Sejmu. Pos. Zdzisław Dubiella (PC) stawia wniosek, by przed głosowaniem nad wotum nieufności dla rządu Olszewskiego szef MSW zrealizował uchwałę o ujawnieniu konfidentów UB i SB, czyli po prostu podał do wiadomości nazwiska, znajdujące się na arkuszach dostarczonych z MSW. Wniosek upada - 201 posłów jest przeciw, za - 121, 61 wstrzymuje się od głosu.

Godz. 12.00 - Lech Wałęsa składa swe pierwsze oświadczenie, które trafia do PAP, a stamtąd do telewizji i radia. Oto jego fragment: Po pierwszym strajku w stoczni w grudniu 1970 r. przysiągłem Bogu i sobie, że będę walczył aż do zwycięstwa nad komunizmem. Byłem przywódcą strajku, próbowałem różnych możliwości i różnych sposobów walki. Aresztowano mnie wiele razy. Za pierwszym razem, w grudniu 1970., podpisałem 3 albo 4 dokumenty. Lech Wałęsa. Oświadczenie to zostaje jednak błyskawicznie wycofane ze wszystkich mediów.

Godz. 15.30 - drugie oświadczenie Lecha Wałęsy; prezydent stwierdza w nim arbitralnie, że dostarczone z MSW materiały są podane wybiórczo, a do tego są sfałszowane, również przez ludzi obcych służb specjalnych. Zastosowaną procedurę lustracyjną nazywa działaniem pozaprawnym, które umożliwia polityczny szantaż.

Godz. 17.00 - konferencja prasowa premiera Olszewskiego w URM. Premier oświadcza, iż nie wie, skąd prezydent czerpie informacje o sfałszowaniu udostępnionych posłom materiałów. - Być może pan prezydent posiada w tej sprawie informacje, których ja nie posiadam.

Godz. 19.15 - Lech Wałęsa przekazuje do Sejmu list, w którym zwraca się o natychmiastowe odwołanie Jana Olszewskiego ze stanowiska prezesa Rady Ministrów.

Godz. 20.00-21.00 - narada marszałka Zycha z prezydentem na temat tego, co to znaczy "natychmiast" - wotum nieufności miało być głosowane następnego dnia. Czy prezydent życzy sobie, by premiera odwołać wcześniej?

Godz. 21.40 - Lech Wałęsa przybywa do Sejmu. Krótko potem na Wiejską przybywa również Jan Olszewski. W Sejmie cały czas trwa debata nad trybem i czasem odwołania rządu, koalicja stara się nie dopuścić do głosowania.

Poseł Alojzy Pietrzyk ("Solidarność") stwierdza z sejmowej mównicy, że skoro do Sejmu dotarły dwie listy, należy ujawnić także treść tej drugiej.

Poseł Kazimierz Świtoń: - Jako stary opozycjonista, odpowiedzialny za swoje słowa, pragnę powiedzieć, że na drugiej liście jest pan prezydent jako agent Służby Bezpieczeństwa.

Godz. 22.00 - w sejmowych pokojach prezydenckich rozpoczyna się niejawna narada nad natychmiastowym wyłonieniem nowego premiera i jak najszybszym usadowieniem go na premierowskim fotelu. Podczas narady pierwsze skrzypce gra Moczulski, wymyślając wciąż nowe warianty wyłonienia to premiera, to superpremiera, to "premiera dżentelmeńskiego porozumienia" na najbliższe 7 dni. Kandydatem cały czas jest Pawlak. Wałęsa pogania wszystkich: - Ja ich (ludzi Olszewskiego - W.P.K.) nie mogę jutro wpuścić do biura!

Godz. 23.00 - premier Olszewski występuje w obu jednocześnie programach Telewizji Polskiej. Zwraca uwagę, że wniosek o odwołanie jego rządu wpłynął dokładnie w chwili, gdy pojawiła się realna szansa na definitywne zerwanie przez Polskę z komunistyczną przeszłością.

Godz. 23.50 - premier wygłasza ostatnie, dramatyczne przemówienie w Sejmie, życząc na koniec posłom, którzy za chwilę będą głosować za jego odwołaniem ze stanowiska, by po wyjściu z Sejmu na ulicę byli w stanie spojrzeć w oczy ulicznym przechodniom.

5 czerwca 1992 r. godz. 0.40 - Sejm odwołuje Jana Olszewskiego ze stanowiska premiera. Za odwołaniem opowiada się 273 posłów.

Oprac. Wojciech Piotr Kwiatek

-------------------------------

Zmasowany atak "Gazety Wyborczej" na rząd Olszewskiego

Seanse nienawiści

1 czerwca w "GW" na 1 stronie sensacyjne i znaczące tytuły: Wielkie łowy MSW (nadtytuł: Tylko w "Gazecie" - przeciek z MSW). Poniżej: Pycha Macierewicza, nadtytuł: Pierwszy solidarnościowy szef MSW o ujawnianiu teczek. Teza główna: świat opozycji politycznej lat 80. będzie ukazany tak, jak widzieli go ówcześni oficerowie SB.

2 czerwca Co będzie z uchwałą Sejmu i kto może (a raczej powinien) do jej realizacji nie dopuścić? Wymienia się marszałka Sejmu W. Chrzanowskiego, wicemarszałka J. Kurczewskiego oraz Trybunał Konstytucyjny, który może (i powinien) ją unieważnić. Na s. 14 Jacek Kuroń: Lustracja i co dalej? Myślą przewodnią ta sama teza: świat opozycji widziany oczami SB. Oraz "donosy": że Olszewski i Chrzanowski, wraz z biskupami, negocjowali w latach 80. z władzami PRL wypuszczenie więźniów politycznych w zamian za ich zgodę na zaniechanie działalności politycznej przez trzy lata. Kuroń odmówił, Michnik w ogóle nie rozmawiał z SB na ten temat, a Macierewicz skorzystał z tej umowy (tak sugeruje Kuroń) i ujawnił się.

3 czerwca dalsze podkładanie ognia pod rząd. O liście Macierewicza do prezydenta (na ss. 1 i 3), o groźbie ustawy dekomunizacyjnej. Wreszcie o rządzie Olszewskiego - Dlaczego ma odejść lub zostać: wypowiedzi Lityńskiego (Ten rząd po prostu nic nie robi) i Boniego (Ten rząd nie pracuje. Dryfuje (...). Na tej samej stronie: T. Zieliński, rzecznik praw obywatelskich - przeciwny ujawnianiu teczek. Tytuł: Lustracja bez gwarancji. Cytat dnia: Obserwujemy w Polsce konwulsje państwa prawa.

5 czerwca Rząd upadł (cała pierwsza kolumna), brzydkie zdjęcie Olszewskiego, a pod nim wiersz "Wielkiej Damy polskiej literatury" (Michnik) Wisławy Szymborskiej Nienawiść. Jeden ze śródtytułów artykułu głównego: Przezydent - teczki są sfabrykowane. Inne cytaty: Teczki (...) uruchomiono wybiórczo (!? - J.B.). Materiały wymykają się spod kontroli. Sfingowane tworzą sfingowaną rzeczywistość itd., itp. Komentarz Pacewicza zatytułowany: Odejście w niesławie. Cytaty: stek kłamstw (Kuroń), Szaleńcy w strasznym bagnie (Rokita), Prezydent Wałęsa jest na drugiej liście jako agent SB (Świtoń), Miara się przebrała (P. Nowina-Konopka).

6-7 czerwca na s. 3 w artykule Miał być zamach czytamy: Wiarygodne źródła zbliżone do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych twierdzą, że w czwartek, gdy w Sejmie trwała debata nad odwołaniem rządu, minister Antoni Macierewicz w podległych sobie Nadwiślańskich Jednostkach Wojskowych zarządził stan podwyższonej gotowości bojowej. Nad artykułem zdjęcie przedstawiające Szeremietiewa, Macierewicza i Olszewskiego, wyglądających jak trzej przywódcy "czarnej sotni". Na s. 2 Sejm w dniu teczek Ewy Milewicz: Widać było po twarzy, kto został umieszczony na liście agentów. Grzegorz Polak zaś komentuje stanowisko hierarchów Kościoła przychylne lustracji i ekipie Olszewskiego (Prymas Glemp nie widzi też przeszkód, by lustrować księży), przewidując ochłodzenie stosunków między Episkopatem a prezydentem Wałęsą. Dalej artykuł Co było w kopercie Macierewicza. Zawiera on właściwie informacje o zasobach archiwalnych, rodzajach teczek i o ich niszczeniu. Cytowany jest fragment Informacji Macierewicza (przesłanej do prezydenta, premiera i prezydium Sejmu): o wymazaniu w 1991 roku z systemu komputerowego ZSKO, który rejestrował w przeszłości agenturę SB, informacji o pracy agenturalnej na rzecz SB MSW wysokiego urzędnika państwowego. Na s. 8 Nie tak miało być J. Sosnowskiego - krytycznie o "Nowym Świecie" jako piśmie, które rzekomo przyznało sobie monopol na prawdę i przyczyniło się do skłócenia narodu polskiego (cytaty z tekstów P. Wierzbickiego, P. Jakuckiego i Z. Lipińskiego). Na s. 24 Wszystko to było jak czarny sen Adama Michnika, z wyjątkowo ohydną sugestią, jakoby Olszewski "teczkami" chciał uratować swój rząd.

9 czerwca Wałęsa ogląda akta MSW (2 godziny był w resorcie). Pokazano mu listę 62 (agentów) i jego kilkusetstronicową teczkę. Cytat: PAP informuje, że na żadnym dokumencie nie stwierdzono autentycznego podpisu prezydenta. Prymas Glemp potwierdza, że należy lustrować księży (z uwzględnieniem zasady miłosierdzia). Na s. 3 wywiad z prof. Chrzanowskim (ówczesnym marszałkiem Sejmu) pt. Nie to miał zrobić Macierewicz. J. Onyszkiewicz: Wojsko poza grą.

11 czerwca Str. 10-11 Andrzej Osęka: Godzina nienawiści O ekipie Olszewskiego: Jest to formacja podobna do tej, która w ostatnich latach dwudziestolecia międzywojennego ze słowem NARÓD na ustach zaprowadzała porządki pałą. W każdym numerze pełno nienawistnych ocen i krytyki związanej z lustracją w tak zwanej Telefonicznej opinii publicznej.

Oprac. Jerzy Biernacki

------------------------

Lustracja za granicą

Rezolucja nr 1096 przyjęta podczas debaty Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w dniu 27 czerwca 1996 r. w sprawie środków służących usuwaniu zaszłości poprzedniego totalitarnego ustroju komunistycznego ostrzega, że nieudany proces transformacji może spowodować, iż: W najlepszym przypadku zamiast demokracji zapanuje oligarchia, zamiast praworządności - korupcja, miast praw człowieka - przestępczość zorganizowana. (...) W najgorszym przypadku - czytamy w rezolucji - nastąpić może "aksamitna" restauracja totalitarnego reżimu, jeśli nie zbrojne obalenie młodej demokracji.



27-28 kwietnia br. w Sofii odbyła się dyskusja międzynarodowego "okrągłego stołu" poświęcona realizacji Rezolucji nr 1096 Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w sprawie środków służących walce z pozostałościami po komunizmie. Przedmiotem dyskusji było realizowanie lustracji i dekomunizacji w 6 krajach bloku sowieckiego do 2000 r.

Dyskusję zorganizowała Bułgarska Komisja ds. Odtajnienia Dokumentów oraz Ujawnienia Powiązań z Byłymi Organami Bezpieczeństwa Państwa i Wywiadu, bułgarskie fundacje zajmujące się tym problemem oraz Nowy Uniwersytet Bułgarski.

Wnioski z tego panelu budzą grozę. We wszystkich krajach, których przedstawiciele wzięli udział w tym spotkaniu, lustracja została w pewnym stopniu ograniczona lub wręcz zastopowana.

Albania: udajemy, że się dekomunizujemy

W pierwszej połowie 1995 r. w Albanii uchwalono i wprowadzono dwie ustawy. Pierwsza dotyczyła ludobójstwa i zbrodni przeciwko ludności popełnionych w Albanii w okresie reżimu komunistycznego z pobudek politycznych, ideologicznych i religijnych. Druga - weryfikacji urzędników państwowych i innych osób zajmujących kluczowe, z punktu widzenia procesu otrząsania się państwa z komunizmu, stanowiska.

Na podstawie tych ustaw dygnitarzom, którym albańska komisja lustracyjna udowodniła współpracę z organami bezpieki komunistycznej, nie wolno było sprawować funkcji, a kandydatom na wysokie stanowiska - ubiegać się o nie do 31 grudnia 2001 r.

Albania jednak spełniła wymogi Rezolucji nr 1096 wyłącznie na papierze. Przewodniczący komisji lustracyjnej był co prawda mianowany przez parlament, a więc głosami zarówno rządzącej wówczas lewicującej Partii Pracy, jak i opozycji, jednak wiceprzewodniczący i jeden członek komisji zostali mianowani przez albańską Radę Ministrów, a po jednym wyznaczyli: minister sprawiedliwości, spraw wewnętrznych, obrony i Narodowa Służba Informacji, czyli wywiad. Wszyscy członkowie komisji zatem zostali mianowani przez rząd, a więc neutralność tego ciała w żaden sposób nie została zagwarantowana.

Bułgaria: ręce związane, knebel na ustach

11 lutego 1993 r. bułgarski Sąd Konstytucyjny uchylił dwie ustawy lustracyjne dotyczące pracowników bankowości i emerytur. Zostały one uznane w uzasadnieniu wyroku za sprzeczne z prawami człowieka. Przeszła jednak tzw. ustawa Paneva (nazwisko jej autora - przyp. K.B.) dotycząca wyłącznie naukowców. Jednak i ona w kwietniu 1995 r. została uchylona przez parlament, mimo że zgodnie z jej zapisem zlustrowana osoba nie traciła posady.

O zlustrowanie osób kandydujących na najwyższe stanowiska w państwie i do parlamentu mógł się zwrócić do Komisji ds. Odtajnienia Dokumentów oraz Ustalania Powiązań z byłymi Służbami Bezpieczeństwa i Wywiadem prezydent, premier lub szefowie ugrupowań politycznych. Dodatkowo zlustrowani agenci i tajni współpracownicy nie podlegali procesom sądowym, co więcej - mogli nadal pełnić swoje funkcje lub na nie kandydować. To zależało wyłącznie od ich zwierzchników.

Obecny na konferencji szef bułgarskiego stowarzyszenia osób represjonowanych przez reżim komunistyczny powiedział wprost, że lustracja w Bułgarii została zastopowana. Z prac Komisji wynika, że sieć komunistycznej agentury w tym kraju liczyła 800 tysięcy ludzi. (W Polsce agenturę szacuje się na 80 do 100 tysięcy). W trakcie instalowania się komunistów w Bułgarii w 1944 r. wymordowano, w wielu wypadkach nie pozorując procesów, bułgarską inteligencję. Do połowy lat 60. i być może jeszcze w latach 70. na terenie tego kraju istniały łagry, w których ludzi zabijano głodem. Przeprowadzono też "bułgaryzację" mieszkającej w tym kraju mniejszości tureckiej. Opornych zsyłano do łagrów lub mordowano "od ręki".

Komisja, zajmująca się przecież nie tylko lustracją, ale i odtajnianiem tajnych archiwów, nie może zbadać i ujawniać tych zbrodni. Tajne archiwa zostały przed nią zamknięte.

Czechy: nie ma lustracji

- W Czechach nie ma lustracji - taką odpowiedź uzyskał od pracownicy czeskiej w Warszawie ambasady jeden z pracowników Biura Rzecznika Interesu Publicznego, gdy zwrócił się z prośbą o informacje dotyczące przebiegu lustracji w tym kraju.

Czeska ustawa lustracyjna, polecana jako wzór dla wielu krajów, została uchwalona w 1991 r. jeszcze przez Czechosłowacki Sąd Konstytucyjny i pozostawała w mocy do 31 grudnia 2000 r. Jej zakres był dość szeroki. Miała zastosowania do osób zatrudnionych na wysokich stanowiskach w administracji państwowej, armii, państwowej agencji radiowo-telewizyjnej oraz agencji prasowej, państwowych przedsiębiorstwach. Nie dotyczyła jednak kandydatów startujących w wyborach do parlamentu dziennikarzy i kadr kierowniczych przedsiębiorstw prywatnych.

Osoby zajmujące stanowiska w komunistycznym państwie czechosłowackim lub KPCz, także i te, które były funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa (StB) lub Milicji Ludowej, miały zakaz zajmowania wcześniej wymienionych w czeskiej ustawie stanowisk.

Pierwotnie czechosłowacka ustawa włączała "świadomych współpracowników" StB do kategorii osób objętych tym zakazem, lecz już w 1992 r. czechosłowacki Sąd Konstytucyjny uchylił ten przepis ze względu na"trudności w udowodnieniu tego, że ktoś był świadomym współpracownikiem czechosłowackiej StB ze względu na niewiarygodność jej akt".

Tenże sąd uchylił również wszystkie artykuły ustawy lustracyjnej odnośnie skarg nierzetelnego wystawiania świadectw, że dana osoba nie była tajnym współpracownikiem StB, przez MSW odpowiedzialne za wydawanie takich oświadczeń.

Niemcy: w zasadzie już po wszystkim

Podstawę dla lustracji w Niemczech stanowił traktat zjednoczeniowy pomiędzy Niemiecką Republiką Demokratyczną a Republiką Federalną Niemiec. Ustalono w nim, że pracownicy służby państwowej NRD mogą zostać uznani za nieprzydatnych do zatrudnienia w służbie cywilnej zjednoczonych Niemiec w przypadku, gdyby dopuścili się naruszenia zasad praw człowieka i praworządności lub wcześniej pracowaliby dla Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwa STASI. Wszyscy pracownicy państwowi byłej NRD otrzymali kwestionariusze zawierające pytania dotyczące ich członkostwa w partii komunistycznej i masowych organizacjach społecznych, a także orderów, odznaczeń i przywilejów posiadanych w byłej NRD. Na tej podstawie zwolniono m.in. ok. 50 tysięcy nauczycieli, jednak przyznano im coś w rodzaju rekompensat w formie emerytury.

Rozwiązany już tzw. Instytut pastora Gaucka zajmował się gromadzeniem i badaniem wiarygodności akt STASI oraz zbieraniem materiałów od świadków głównie osób represjonowanych. Przedstawione przezeń dowody oceniały komisje rewizyjne, w których objęci lustracją mogli przedstawić dowody świadczące o tym, że nie służyli reżimowi, nie popierali go bądź wręcz w tej czy innej formie walczyli przeciw niemu. Odpowiedzialne za lustrację departamenty musiały udzielać osobom, których to dotyczyło, prawa do pełnego przesłuchania podczas badania dowodów, w trakcie których to przesłuchań ludzie ci mogli podważać, oczywiście w sposób udowodniony, wiarygodność akt STASI. Zagwarantowano również dostęp do systemu sądownictwa w celu rewizji orzeczenia komisji.

Lustrację zakończono po grudniu 1999 r., co wielu dawnych niemieckich opozycjonistów uważa za przedwczesne.

Rumunia, Węgry, Serbia

W Serbii działa komisja lustracyjna. Jej uprawnienia ograniczają się w zasadzie do przedstawienia organowi władzy zainteresowanemu tym, czy dana osoba współpracowała jawnie lub tajnie z komunistyczną bezpieką, dowodów zaczerpniętych z zasobów archiwalnych.

Na Węgrzech do chwili obecnej działa Instytut Pamięci i złożona z sędziów komisja lustracyjna. Instytucje te pracują opieszale, a wyroki Sądu Miejskiego w Budapeszcie, do którego mogą odwoływać się podejrzani o współpracę, trudno nazwać przesadnie surowymi.

Rumunia, chociaż jest sygnatariuszem Rezolucji nr 1096, zapewniła tylko pod licznymi warunkami dostęp obywatelom i instytucjom państwowym do danych gromadzonych przez Securitate. Zważywszy na fakt, że przemiany ustrojowe w Rumunii zapoczątkowała wojna domowa, a komuniści próbowali pokonać siłą zbuntowane społeczeństwo, po czym dawni członkowie rumuńskiej partii komunistycznej próbowali, w większości z pozytywnym skutkiem, skanalizować i podporządkować sobie antykomunistyczną rewoltę, dane te w archiwach pozostałych po Securitate są wręcz zdziesiątkowane. Podczas trwających wiele tygodni zamieszek był czas na niszczenie zasobów, ukrywanie ich i wszelką manipulację.

W wstępie Rezolucji nr 1096 napisano: Środki stosowane do likwidacji totalitarnych struktur komunistycznych muszą być stosowane w taki sposób, żeby zapobiegać powstawaniu podziałów w społeczeństwie. Powstawanie takich podziałów byłoby możliwe, gdyby elita polityczna (chodzi o komunistyczną elitę - przyp. K.B.) miała podstawy do obawy przed odwetem lub odrzuceniu ze strony nowego społeczeństwa. Marginalizowanie takich elit może być niebezpieczne i w późniejszym okresie wręcz groźne dla demokratycznych fundamentów nowego państwa. Tym członkom byłej elity, którzy są zdolni i skłonni do integracji z nowym demokratycznym społeczeństwem i gotowi są je wspierać, należy stworzyć szanse, by mogli to uczynić.

***

W rozdziale D Rezolucji 1096 zatytułowanym: Jak osiągnąć sprawiedliwość bez naruszania praw człowieka zaleca się ograniczanie okresu podlegającego lustracji do 10 lat za górną granicę, biorąc rok upadku komunizmu w danym kraju. Autorzy rezolucji twierdzą bowiem, że jeżeli ktoś nie był pracownikiem, funkcjonariuszem czy tajnym współpracownikiem organów bezpieczeństwa komunistycznego reżimu przez ostatnie 10 lat,to "chyba raczej" wcześniej też tego nie robił. Podpunkt "g" tego samego rozdziału głosi zaś, że okres niezdatności do sprawowania urzędu na podstawie lustracji nie powinien być dłuższy niż pięć lat, ponieważ nie należy nigdy lekceważyć możliwości pozytywnych zmian postaw i nawyków.

W sofijskiej konferencji poświęconej realizacji owej rezolucji wzięło udział 21 przedstawicieli: 3 z Polski, 2 ze Słowacji, 3 z Niemiec, 2 z Węgier, 2 z Rumunii. Niektóre z państw sygnatariuszy nie uznały za stosowne przysłać nikogo. To mówi samo za siebie.

Kaja Bogomilska

Piotr Jakucki, Kaja Bogomilska, Jerzy Biernacki, Wojciech Piotr Kwiatek, Nasza Polska Nr 23(344), 2002-07-05

http://www.naszawitryna.pl/europa_461.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Maciej
Weteran Forum


Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 1221

PostWysłany: Wto Maj 13, 2008 7:45 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie rozumiem całej tej awantury!
Jedna sprawa to agenturalność Moczulskiego i tu nikt watpliwości miec nie powinien. KPN-owcy chcą myśleć, ze po 76r. nie donosił. Nic w jego późniejszym zachowaniu nie potwierdza tej tezy. W 1976r. przerejestrowano wielu agentów w tym Wałęsę. Po owocach poznacie go i tu ocena negatywna działań Moczulskiego jest wyrazista: udział w wyborach 35% demokracji, obalenie rządu Olszewskiego i doradzanie Kwaśniewskiemu.
Tylko, że dyskusja nie poszła w kierunku rozważania agenturalności a w okładaniu się po mordzie dyskutantów. Dlatego od pewnego momentu przestałem brać udział w tej rozróbie.
Powyższy tekst wklejony przez Jacka jest świetny, bo przypomina kalendarium dobijania Polski w 1992r. Moczulski wziął w tym aktywny udział. Potwierdził tym samym, że jego współpraca po 1976 była bardzo prawdopodobna.
Nie rozumiem natomiast wyzywania się dyskutantów od zdrajców itp., zdejmowania linków ze stron itp. Może tu chodzić o to właśnie, o rozróbę wewnatrz środowisk skrajnie lustracyjnych.
Zamiast obrzucać się nawzajem błotem należało jak teraz zrobił to teraz JACEK dać dokumenty!
Coraz bardziej jestem przekonany, (choć na początku byłem przeciwny), ze moderatorzy mieli rację chcąc umozliwić nam poznanie jak agenci idą w zaparte i jak zawsze znajdą kogoś, kto ich broni. Nie dziwmy się więc obronie Wielgusa, Falickiego,Wałesy, Kuronia ( rozmów z SB) itp. Obrona Falickiego odbyła się na stronie głównej SW. Wielu jednak członków SW była tej obronie przeciwna. Inni nie mogli się pogodzić z tym, ze członek założyciel.....
Tak widzicie, ze kapusie wszelkiej maści nawet ujawnione skłócaja nas.
PROSZE zakończmy dyskusję.

Adminów proszę o natychmiastowe przeniesienie równiez tego postu do archiwum w przypadku gdyby znowu tu przeniosły się awantury.

_________________
Maciej
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski
Weteran Forum


Dołączył: 16 Wrz 2007
Posty: 635

PostWysłany: Wto Maj 13, 2008 1:44 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Panie Macieju,
spróbuję jeszcze raz, ciagle tak, jak Pan proponuje, czyli merytorycznie.
Cytat:
Jedna sprawa to agenturalność Moczulskiego i tu nikt watpliwości miec nie powinien

Jest jakiś zakaz, żeby mieć wątpliwości?
Pan ich nie ma - szanuję Pana stanowisko.
Ja je mam i usiłuję je przedstawić. Pan może chcieć je poznać, aby upewnić się, że zajął słuszne stanowisko, może Pan podjąć merytoryczną dyskusję i rozwiewac moje wątpliwości, może Pan nie zaglądać na ten wątek. Dlaczego jednak zakazuje mi Pan przedstawić moje wątpliwości? Powstaje wrażenie, jakby jedna ze stron tego sporu chciała cos ukryć. I stroną tą na pewno nie są osoby mające wątpliwości co do rzetelności lustracji Leszka Moczulskiego.
Wątek nieniejszy jest czytany, było stosunkowo dużo wejść na te stronę. A więc jest zainteresowanie tą sprawą na Forum SW. I jeżeli do tej dyskusji nie włączą się ludzie pozbawieni elementarnych cech koniecznych w publicznej dyskusji, to będzie możliwe kontynuowanie tego wątku.
Wybaczy Pan, ale powstaje wrażenie, że agenturalność Moczulskiego to dla Pana jakiś dogmat, pewnik nie podlegający żadnej dyskusji, jakiś nowy rodzaj świeckiej tradycji.

Cytat:
KPN-owcy chcą myśleć, ze po 76r. nie donosił. Nic w jego późniejszym zachowaniu nie potwierdza tej tezy. W 1976r. przerejestrowano wielu agentów w tym Wałęsę. Po owocach poznacie go i tu ocena negatywna działań Moczulskiego jest wyrazista: udział w wyborach 35% demokracji, obalenie rządu Olszewskiego i doradzanie Kwaśniewskiemu.


To zdanie potwierdza moje zastrzeżenia do Pana sposobu rozumowania. Nie ma przecież żadnego dowodu na to, że LM został przerejestrowany po 1976, czy możej raczej w 1977 (gdyż akta TW "Lech" obejmuja okres do początków 1977 roku).
Jedyny Pana argument (w obliczu braku jakichkolwiek innych argumentów) jest taki - "po owocach poznacie ich".
To jest argument, z którym nie sposób polemizować.
Jest taka książka Umberto Eco (autora "Imienia róży") pt. "Wahadło Foucaulta". Autor opisuje w niej dzieje masonerii w Europie. Przedstawiony jest m.in. dziennikarz, który publikuje w prasie zmyślone przez siebie informacje nt. skarbu templariuszy. Zostaje złapany przez osoby, które wierzą, że taki skarb istnieje i te osoby zaczynają go torturować, aby zdobyć informacje o skarbie. Dziennikarz zaprzecza, twierdzi (zgdnie z prawdą), że wszystko zmyślił, ale tamci w to nie wierzą i torturują go jeszcze mocniej. To, że dziennikarz zaprzecza, jeszcze bardziej upewnia ich w tym, że dziennikarz kłamie - "bo dlaczego zaprzecza?" Umberto Eco udało się w tej książce dobrze przedstawić pewien typ myślenia, odporny na argumenty i na prawa logiki. To typ myślenia, zgodnie z którym dana osoba wie z góry, jak było na prawdę, bez względu na fakty. Te fakty, które potwierdzają jej przekonanie są przez nią akcpetowane, zaś te, które temu przeczą - dla takiej osoby po prostu nie istnieją.

"Po owocach poznacie ich". Zastosujmy tę regułę do dowolnego polityka prawicy. Niech Pan mi poda jedno nazwisko (Olszewski, Kaczyńscy, Macierewicz, Ziobro - że zaczną od tych być może Panu najbliższych), a ja przedstawię Panu co najmniej po trzy przykłady wobec każdej z tych osób, że są to osoby nieskuteczne, że osoby te popełniały błędy, że wiele mówili a mało zrobili, że skompromtowali hasła, które głosili, że nie wykorzystali okazji, któe mieli w polityce, że są współodpowiedzialni za obecną sytuację w Polsce, że otaczali się agentami lub wprost byłymi komunistami.
I czego to dowodzi?
Że to też są agenci?
Wolne żarty...

Okoliczności obalenia rządu Olszewskiego znam dobrze (byłem posłem I kadencji), więc chcę o niej podyskutować, ale w osobnym wątku (nie wiem, czy sie uda). Wątek, w ramach któego tereaz dyskutujemy poświęcony jest lustracji Moczulskiego.

Zarzut udziału w wyborach 35% demokracji musi Pan rozwinąć, bo go nie rozumiem.

O doradzaniu Kwaśniewskiemu przez Moczulskiego wiem niewiele, mam zamiar o to zapytać na Forum Polonus. W żadnym razie nie będę bronił tego. Wręcz przeciwnie - podzielam pana oburzenie, choć nie wyciągam z tego równie radykalnych wniosków - jak Pan.
No bo - analogicznie - jaki wniosek wyciągnie Pan z fakty, że bracia Kaczyńscy brali udział w rozmowach "okrągłego stołu", zdaje się, że byli też w Magdalence (jeżeli się mylę, to proszę mnie sprostować), a potem byli bliskimi wspólpracownikami tego okropnego "Bolka".
A jaki wniosek wynika z faktu, że Macierewicz był w KORze razem z Kuroniem i Michnikiem?

Cytat:
Tylko, że dyskusja nie poszła w kierunku rozważania agenturalności a w okładaniu się po mordzie dyskutantów


Panie Macieju,
niech Pan będzie arbitrem w tym wątku! Gdy ktoś z dyskutantów zacznie "okładać kogoś innego po mordzie" w tej dyskusji, to Pan wskaże tę osobe i wszyscy poprosimy Administratorów, aby te osobę zbanowano (a przynajmniej skasowano jej post). Zgoda?
Jeżeli tą osobą będę ja, to deklaruję, że przestanę pisać na Forum SW całkowicie.

Cytat:
Zamiast obrzucać się nawzajem błotem należało jak teraz zrobił to teraz JACEK dać dokumenty!


Panie Macieju,
proszę o precyzję.

Jedyną osobą, która w tym wątku "daje dokumenty" jestem ja, co łatwo sprawdzić.
Osoba, którą Pan wymienił nie dała żadnych dokumentów, lecz fragmenty publikacji prasowych. Trudno uznać za dokument wywiad z premierem Olszewskim sprzed 6 lat, czy też opracowania kilku osób pochodzące równiez sprzed lat 6.

Nie zmienia to faktu, że - w wątku poswięconym rządowi Olszewskiego - będę chciał odnieść się do tej części tych publikacji, która dotyczy spraw krajowych.


Cytat:
PROSZE zakończmy dyskusję.


To jakaś mantra się robi. Pan nie che, to Pan nie dyskutuje. Ale dlaczego zakazuje Pan tego innym na forum DYSKUSYJNYM?

_________________
xxx
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JACEK
Weteran Forum


Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 247

PostWysłany: Wto Maj 13, 2008 2:08 pm    Temat postu: Do Pana Macieja Odpowiedz z cytatem

Ma Pan rację Panie Macieju trochę zapędziłem się z tymi linkami itp. Ale Pan dobrze wie, że czasami można już mieć dość, gdy ludzie po mimo upływu lat nie potrfią wyciągać wniosków z historii. Cieszę się że są jeszcze osoby, które myślą podobnie jak my. Emaile z poparciem naszego protestu świadczą, że jest nas więcej. Panu należy się szacunek za to, że zabiera Pan głos publicznie w tej sprawie. Wiem, że to co piszemy na Forum tak naprawdę ma niewielki oddźwięk. Ktoś jednak w najmniej nieoczekiwanym momencie mógłby wysunąć zarzut pod adresem SW, że brała udział w wybielaniu agentów SB. Takie osoby jak Pan są niezwykle cenne, bo bronią autorytetu SW.

W kwestii usunięcia tematu, to przecież wiadomo, że chodzi o link do Polonusa.

Mam nadzieję, że wśród dokumentów Pana Mirosława Lewandowskiego nie zabraknie również tych na temat głosowań posłów KPN. Zwłaszcza tych o odwołanie rządu Olszewskiego.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Maciej Gawlikowski
Weteran Forum


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 279

PostWysłany: Wto Maj 13, 2008 4:50 pm    Temat postu: Re: Zdrada! Odpowiedz z cytatem

Drodzy Administratorzy,
Bardzo ładnie posprzątaliście te steki bredni i pomówień.
Niestety, nie wszystkie.
Poniżej zacytowany post, zarzucający "zdradę" administratorom tego forum oraz Panu Radomskiemu, też zasługuje na spuszczenie po nim wody.
Nie tylko zresztą post... ale to już nie moja sprawa. Za takie podłości gdzie indziej dostaje się po buzi, o banie nawet nie wspominając Smile
Ale skoro polityka miłości opanowała nasz piękny kraj... Smile))

I proszę o odpowiedź czy emocje na tyle opadły u co bardziej krewkich pyskutantów, żeby wrócić do rozmowy o statusie pokrzywdzonego i jego roli w weryfikacji rzeczywistych, a nie tylko deklarowanych postaw środowisk dawnej opozycji antykomunistycznej?
To pasjonujący temat. Mam wiele przemyśleń i pytań w tej kwestii!
Pozdrawiam serdecznie.



JACEK napisał:
Tak Panie Radomski administrator powinien zareagować na słowo zdrada
Ja właśnie reaguje. Każdy z nas reaguje tylko w inny sposób.
Ja nie podam ręki zdrajcom, tym bardziej nie będę z nimi współpracował.
Pan widocznie stoi po drugiej stronie barykady.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Marek-R
Weteran Forum


Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 1476

PostWysłany: Wto Maj 13, 2008 9:12 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jacek napisał:
Tak Panie Radomski administrator powinien zareagować na słowo zdrada

Ja właśnie reaguje. Każdy z nas reaguje tylko w inny sposób.
Ja nie podam ręki zdrajcom, tym bardziej nie będę z nimi współpracował.
Pan widocznie stoi po drugiej stronie barykady.

Gdyby Pan był człowiekiem honoru drogi Panie, mógłbym z Panem dyskutować, ale niestety życie jak widać po jakości Pańskiej "polemiki", obeszło się z Panem szczególnie brutalnie i natura poskąpiła Panu tej cechy, choć trzeba przyznać że krzyczy Pan o tym honorze sporo, ale jak mówi staropolskie przysłowie że:KROWA KTÓRA DUŻO RYCZY MAŁO MLEKA DAJE - albo i wcale. Nie posiada Pan takiej zdolności żeby mnie obrazić, bo nawet żeby obrażać trzeba posiadać chociaż śladowe ilości inteligencji czy polotu. Jest Pan młody i wielce jeszcze jak widać niedojrzały, żeby móc prowadzić z Panem jakikolwiek spór w oparciu o rzeczowe argumenty. Żegnam.




Marek Radomski - Rada Oddziałowa SW - Jelenia Góra.

_________________
"Platforma jest przede wszystkim wielk?
mistyfikacj?. Mamy do czynienia z elegancko
opakowan? recydyw? tymi?szczyzny lub nowym
wydaniem Polskiej Partii Przyjació? Piwa....." - Stefan Niesio?owski - "Gazeta Wyborcza" nr 168 - 20 lipca 2001.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirek Lewandowski
Weteran Forum


Dołączył: 16 Wrz 2007
Posty: 635

PostWysłany: Sro Maj 14, 2008 12:19 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ponieważ nauczyłem się w końcu wkejać dokumenty, na stronie Polonusa mozna zapoznać się z jednym z wyroków skazujących Leszka Moczulskiego (z 12 wrzesnia 2006) w całości.
http://www.polonus.mojeforum.net/tutaj-post-vp76.html#76

_________________
xxx
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz dołączać plików na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum